Spacerowaliśmy ulicami Paryża które
znałam już jak własną kieszeń. Harry cały czas chciał iść gdzie indziej ale
wybaczę mu, nie zna tego miasta tak jak ja. Nie liczyło się zbyt wiele. Każdy
oddech, mały gest, tak mało a jednak aż tyle.
Jeśli jesteś z kimś po tak długiej
rozłące każda chwila jest ważna, liczy się podwójnie. Ja próbuję się doszukać w
każdej minucie tych chwil które nam uciekły, w jakiś sposób to nadrobić. A z
drugiej strony mam ochotę wyłączyć myślenie, zapomnieć o wszystkim, widzieć
przed sobą tylko jego, tak żeby nikt ani nic nam nie przeszkadzało. Lubię z nim
spędzać czas, nie czuję się niezręcznie, mimo że nie widzieliśmy się tak długo.
Myślałam że będzie gorzej, że nie będziemy mogli się ze sobą dogadać, a jest
wprost przeciwnie. Nie potrzebne są słowa żeby opisać uczucia nam towarzyszące
jak i stan emocjonalny. Bo tylko on umie zrozumieć mnie a ja jego. Poniekąd
przeżyliśmy to samo. Straciliśmy siebie nawzajem. Przeżywaliśmy utratę dziecka.
A to nie jest takie proste, dlatego cieszę się że już go mam. Po to abym mogła
mu o wszystkim co mnie dręczy powiedzieć, by mnie wspierał i bym ja mogła być
dla niego. Żeby wiedział że może na mnie liczyć, że mu zawsze pomogę jeśli
będzie potrzebował jakiejkolwiek pomocy.
- Kotek, nie myśl tyle.
- Co?- otrząsnęłam się spoglądając
na mojego chłopaka. On się zaśmiał również patrząc na mnie.
- Widzisz? Za dużo myślisz.
- Bo cię tak bardzo kocham. I przez
to ciągle o tobie myślę.
- Bo się wzruszę.- powiedział
udając płacz.
- Bo oberwiesz!- ten wybuchnął
śmiechem, a ja zmierzyłam go obrażona wzrokiem.- Miałeś się tym przejąć.
- Aaaa, sory, jeszcze raz. O nieee!
Meggi, słoneczko, kiedy twe promienie nie będą docierać do mego serca zwiędnę.
- Nie chodziło o taką metaforę-
zaśmiałam się
- Oj tam, ale jestem twórczy,
prawda?- poruszył brwiami spoglądając na mnie.
– Jesteś twórczy, możesz zacząć
pisać mi wiersze.
- A chciałabyś?
- Czemu nie? Chociaż nie uważam
tego za jakiś specjalny wyraz uczuć.- powiedziałam zgodnie z prawdą. Nie
obraziłabym się jakby mi napisał wiersz choć bez niego się obejdę.- Wolę jak
robisz to co umiesz.
- Myślisz że nie umiem napisać
wierszyka?
- Tego nie powiedziałam. Ale to co
robisz najlepiej to śpiew. Masz taki seksowny głos, dlatego lubię kiedy dla
mnie śpiewasz, nie ważne czy na dobranoc, czy na śniadanie, czy obojętnie
kiedy. Po prostu to kocham.
***
- No no no,
czego ja się tu dowiaduję! – nie zdążyłem moich zamiarów wprowadzić w życie bo
rozdzwonił się mój telefon. A mianowicie miałem zamiar wrzucić Meggi do
fontanny, już widzę ją w takiej prześwitującej, mokrej bluzce, co jakby się
zastanowić to chyba nie najlepszy pomysł. Za dużo tu facetów, gapiliby
się na nią, a to widok zarezerwowany jedynie dla mnie.
- Kto to?-
zapytała Meg, no tak telefon mi dzwonił. Spojrzałem na wyświetlacz.
- Mama.
- Cześć
synku- powiedziała zaraz gdy odebrałem- Dlaczego się nie odzywałeś, wszystko w
porządku?
- Tak tak
mamo, jest wspaniale.
- Harry?
Jesteś uśmiechnięty i zadowolony? Co się stało?- widać była zaskoczona moim
dobrym humorem.
- Meggi
wróciła.
- Martwię
się o ciebie. Ona nie wróci, nie żyje.- mówiła przejęta, nie dziwię się, nie
raz jej opowiadałem o moich snach, o tym że ją widzę, że wyobrażam sobie że
jest. Tyle że teraz mówię prawdę.
- Mamo, ona
żyje. Ktoś nas oszukał, nam powiedział że umarła a ona myślała że była w
śpiączce.
- Co?
- Naprawdę!
Odzyskałem ją mamo, nie jestem już sam.
- Jezu, ale
się cieszę! Musicie do nas koniecznie przyjechać!
- Tak tak
wiemy, ale dopiero za jakiś czas.
- Rozumiem,
no dobrze, nie będę ci przeszkadzać.
Dopiero
kiedy się rozłączyłem zauważyłem że stanęliśmy i już nie idziemy.
- Jesteśmy.-
Meg wskazała na dość duży biały budynek. Kiedy weszliśmy do środka nie trudno
było zauważyć obrazy wiszące na ścianach. Zapukała do drzwi, znajdujących się
na końcu korytarza. Zobaczyłem mężczyznę siedzącego za biurkiem. Młody to on
nie był, miał lekko posiwiałe włosy, ale nie wyglądał na starego dziadka, choć
pewnie wiek wskazujący na to już miał.
- Dzień
dobry- odezwaliśmy się pierwsi. Profesor od razu rozpromienił się na widok Meg.
- Magda,
słońce, miałem do ciebie dzwonić w sprawie wystawy.
- Poniekąd w
tej sprawie tu jestem. No właśnie, to Harry, mój chłopak.
- Miło mi
pana poznać.
- Mnie
również. Nie wiedziałem że masz chłopaka.
- Ja również
nie.- powiedziała uśmiechnięta za to on zmarszczył brwi- Ale to z jego powodu
wracam do Londynu.
- Jak to
wracasz? Ty mieszkałaś w Londynie?
- Tak,
mieszkaliśmy razem, ale to długa historia.
- Mam dziś
wyjątkowo dużo czasu.
Powoli mam
dosyć opowiadania tej historii. Zarówno dla mnie i dla Meg jest to drażliwy
temat. Nie sprawia nam raczej radości opowiadanie o tym. A coś mi się wydaje że
profesor nie jest ostatnią osobą która to słyszy. Po skończeniu wpatrywał się w
nas z niedowierzaniem połączonym ze współczuciem.
- Teraz
rozumiem dlaczego chcesz wyjechać.
- No
właśnie. Lecimy jeszcze do Polski, ale wracamy tu na wystawę Meg- powiedziałem
uśmiechając się do niego życzliwie.
- Rozumiem,
ale szkoda żebyś się marnowała tam w Londynie. Mam tam znajomego, postaram się
z nim o tobie porozmawiać.
- Naprawdę,
mógłby pan?
-
Oczywiście, coś ci się od życia należy, oprócz takiego chłopaka.- puścił mi
oczko na co się uśmiechnąłem.- Często też bywam w Londynie, więc możecie się
mnie kiedyś spodziewać.
- Serdecznie
zapraszamy.
- Dobrze, w
takim razie do zobaczenia na wystawie.
- Tak, do
widzenia.- powiedzieliśmy wychodząc.
***
Szliśmy przez park który był prawie
pusty. Dlatego lubiłam tutaj przychodzić. Najczęstszymi gośćmi tutaj są
staruszkowie, dlatego byliśmy dla nich rozrywką w taki dzień jak ten.
Wpatrywali się w nas kiedy tylko przechodziliśmy obok. Usiedliśmy na trawie pod
jakimś drzewem. Harry opierał się o pień, natomiast ja oparta byłam o jego tors.
Siedząc miedzy jego nogami oplatał moją talię swoimi rękami.
- Mieliśmy iść jeszcze na zakupy.
- Musimy dzisiaj? Nie wolisz tak w
spokoju posiedzieć tutaj, jest tak miło.
- Ale chciałam zakupy.
- Kotku, proszę, obiecuję że
pójdziemy niedługo.
- Na pewno?
- Tak, słowo Harrego.
- Słowo Harrego?- zaczęłam się
śmiać, co to niby ma znaczyć?
- No co? Słowo Harrego to słowo
Harrego.
- Jak słowo skauta?
- Nie, moje słowo jest ważniejsze.
- No niech ci będzie.
Zanim zdążył złączyć nasze usta w
jedność zdążyłam ujrzeć jego piękne dołeczki. Ja kocham, normalnie kocham ten
jego uśmiech, jest zabójczy, serio, zawał na miejscu.
- Kocham cię maluszku- powiedział
nachylając się nad moim uchem.
- Ja ciebie też kocham.
- Jak sie bawiłaś z dziewczynami?
Trochę chyba popiłyście.
- Oj tam, Emily z Kate, jak i też
Jamie piły ze swoich powodów.
- To znaczy jakich powodów?-
zapytał spoglądając na mnie.
- Ale ani słowa chłopakom.
- Mhm.
- Kasia nie chce jechać do
Bradford, rodzice Malika jej nie lubią, Emily ma dość Nialla, bo on nic nie
robi, i ona myśli że nic do niej nie czuje.
- A ona? Kocha go?
- Nie wiem, ale z pewnością nie
jest jej obojętny. No a Jamie lubi pić.
- Jak na moje oko to powód Jam był
najbardziej uzasadniony.
- Nie śmiej się! Jakbyś się czuł
gdybym cię ignorowała, tak jak Niall Emily?- zapytałam na co ten zamilkł.
Wiedział że mam rację, nic nie mówił. A ja zastanawiałam się nad tym wszystkim.
Skoro mi pozwolono znów być szczęśliwą muszę zapewnić to samo moim
przyjaciołom.
- Harry, mógłbyś pogadać z Niallem?
- Kochanie, nie sądzę żeby to był
dobry pomysł, to ich sprawa.
- Ale oni powinni być razem.
- Meg, nie baw się w swatkę, proszę
cię, jak mają być razem to będą, może potrzebują więcej czasu.- może, no
cholera, wiadomo że nie! No może Horan tak, ale jak jeszcze dużo tego czasu
będzie potrzebował to mu ktoś sprzątnie ją sprzed nosa.
- Meggi, daj sobie spokój.
- Ale, nie mogę, oni do siebie
pasują.- westchnęłam spoglądając na niego. On też tylko westchnął kręcąc przy
tym głową. Odwrócił mnie tak że teraz siedziałam naprzeciwko niego. Złapał mnie
za obie ręce i popatrzył w oczy. To nie fair, wie że w ten sposób ulegnę.
- Obiecaj, że to zostawisz.-
szepnął nie odrywając ode mnie wzroku.
- Mm, obiecuję.- mruknęłam i wpiłam
się w jego usta. Oh, Boże gdybyście wiedziały jak całuje Harry Styles…
____________________________
Dawaj szybko następny rozdział.
OdpowiedzUsuńJesteś niesamowita.
Kocham Cię:*
Jest cudownie !
OdpowiedzUsuńKocham twój blog <3
suuuuuuuuuuuuuuuuper ! ;*
OdpowiedzUsuń~Bela
sietnyswietnyswietny! podoba mi się ;) Czekam na nn !
OdpowiedzUsuńoj chciało by się wiedzieć :DDD
OdpowiedzUsuńpiszesz super rozdziały
dawaj szybko next
życzę weny.
+ zapraszam do mnie na 5 część i liczę na komentarz http://nazawszez5hlopcami.blogspot.com/
kolejny słodki rozdział wiesz ? kocham Cię <3 Jak chcesz tak o popisać to pisz na mój tt. sandruuuuś :D
OdpowiedzUsuńA która nie chciałaby wiedzieć,rozdział świetny czekam na następny;-)
OdpowiedzUsuńoj chcialabym wiedzieć ;D Świetny rozdział (zresztą jak każdy) -aga
OdpowiedzUsuńOj ślinka pociekła :D Jakie słodziaczki, czemu takich par nie ma w rzeczywistości? :)
OdpowiedzUsuńCzekam
O matko :D Serio szybko sprężasz się z tymi rozdziałami i jesteś cudowna :)
OdpowiedzUsuńAle sory Harry i Meg to przesadzają, są za fajni :)
Mmm... Ta końcówka... Rozpłynęłam się i serio to sobie wyobraziłam. Nieźle.
OdpowiedzUsuńOpisujesz wszystko tak bardzo naturalnie, dialogi są fajnie, niczym nie wymuszone. Jak ja bym chciała pisać z taką płynnością jak ty! Marzenie ściętej głowy. ;/ Udało ci się stworzyć coś niesamowitego! Nad tłem tylko powinnaś popracować, bo nie zachęca do czytanie nowego rozdziału. Mam nadzieję, że poinformujesz mnie o kolejnym rozdziale?
Jeśli miałabyś czas i ochotę, to zapraszam na bloga do mnie choć wiadomo, że praktycznie nie umywa się do twojego. www.everyoung61.blogspot.com
~~Vivienne
Slodkoo <33
OdpowiedzUsuńSłodko, słodko, bardzo SŁODKO :)
OdpowiedzUsuńŚwietne jest to twoje opowiadanie, takie smutne akcje przeplatasz z takimi pięknymi jak te, aż serce rośnie :*
Nie mogę się już doczekać kolejnego :>
Świeeetny *.*
OdpowiedzUsuńTeż bym to chciała wiedzieć hahahha ;p
Dziewczyno jesteś genialna :D
OdpowiedzUsuńNie szukasz może chłopaka, bo mój starszy brat jest wolny i wiesz :D
A tak na serio to szacuneczek :>
Też chce takiego mena dla siebie :)
OdpowiedzUsuńA tak naprawdę to jestem wielką fanką takich blogów jak twój i mega podoba mi się, co i jak tutaj opisujesz :D
Liczyłam na jakiś numerek w przymierzalni no ale poczekam :p
hahahhaha no ja też liczyłam na jakiś numerek ;*
OdpowiedzUsuńM
OdpowiedzUsuńE
G
G
A
!!!
Kocham twoje opowiadanie, wreszcie jakieś akcje pomiędzy Hazzą a Meg, oni są idealni, są taką słodką parkę. awwww...
Next*:D
<3
OdpowiedzUsuńDodaj wreszcie następny, BŁAGAM :*** już nie moge się doczekać kiedy go przeczytam xd to opowiadanie jak i cały blog jest po prostu świetne;D czekam i pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuń