czwartek, 30 maja 2013

Rozdział 14

- Wariatka- powiedziałem śmiejąc się z Jamie.
- A ty mnie nie?- zapytała patrząc na mnie smutno.
- Nie, nie zrobiłaś mi gofrów.
- Idę skoczyć z dachu, Styles mnie nie kocha!
- Zdradzę ci dlaczego- powiedziałem cicho- bo jesteś nienormalna!
Nie doczekałem się odpowiedzi bo zadzwonił dzwonek do drzwi. Pewnie chłopaki. Tylko dziwne że dzwonią, ale jeśli jest z nimi Liam to może uczy ich kulturalnego zachowania. Co ja gadam? Oni i kultura! Dobre sobie. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem jakiegoś chłopaka?
- Yyy… cześć?
- Hej, jestem Jason, a ty zdaje się Harry?
- Tak, miło poznać- powiedziałem wyciągając do niego rękę. Uścisnął ją i weszliśmy do środka. Początkowo bałem się że on znaczy coś więcej dla Meg, ale ona zapewniała mnie że to tylko przyjaciel, a ja jej ufam, jak nikomu innemu.
- O hej brat- powiedział Jamie, a on zaczął się śmiać. Zajrzał do pokoju gdzie spały dziewczyny i wrócił do kuchni przysiadając się do nas.
- Widzę siostrzyczko że nieźle zabalowałyście
- No, a ja przyszłam w połowie imprezy. Wybaczcie chłopcy, ale idę wziąć prysznic.
- Tylko się nie utop!- krzyknął za nią Jason a ta wystawiła mu język i zniknęła za drzwiami.
- Jamie mi o wszystkim opowiedziała- powiedział Jason patrząc na mnie.
- Powiedzieć jej coś i cały Paryż już wie- zaśmiałem się- No ale rzecz jasna tobie i tak Meg by wszystko opowiedziała, więc spoko.
- Mam nadzieję że Meg wreszcie będzie szczęśliwa. Nie bardzo sobie tutaj radziła.
- Wiem- westchnąłem- Gdybym tylko wiedział.
- Daj spokój, nie mogłeś wiedzieć. Równie dobrze mogła wyjechać gdziekolwiek indziej.
- No tak, ale gdybym wiedział że żyje szukałbym jej nadal.
- Znalazłeś.
- No tak. To co? Może gofra?- zapytałem na co ten uśmiechnął się i wziął sobie jednego
- Zabierasz ją ze sobą?
- Chcemy wrócić do Londynu, ale najpierw wyjaśnić tą sprawę z jej rodzicami.
- Jaką sprawę?
- Nie pozwolili jej wrócić.
- To wiem
- No więc oni wiedzieli ze Meg żyje a wszystkim powiedzieli że nie.
- Ja pierdziele, oni są pojebani- powiedział a ja mu przytaknąłem.
- Mi nie musisz mówić. Tylko zastanawia mnie to wszystko. Znam ich, jej ojciec ją kochał, to spoko facet, więc on by czegoś takiego nie zrobił.
- A jednak. A matka?
- Nie chcesz wiedzieć.
- Czyli to może być jej sprawka.
- Nie wiem, ale muszę się dowiedzieć kto to zrobił, przecież w to byli wtajemniczeni wszyscy w szpitalu!
- Racja, co z tym zrobisz?
- Wynajmę prawnika, posadzę ich. Raz przydadzą się na coś moje pieniądze. A i chciałem ci podziękować.- powiedziałem a ten się zdziwił moimi słowami- Za to że z nią tutaj byłeś. Razem z Jamie się nią opiekowaliście i pomagaliście jej.
- Spoko, jest dla mnie jak siostra.
- Ty dla niej jak brat, dziękuje.
- Kochasz ją co nie?- uśmiechnąłem się do niego
- Cholernie mocno. Jest dla mnie najważniejsza.
- To dobrze, opiekuj się nią tam w Londynie.
- Obiecuję. No i myślę że tu też często będziemy wpadać.
- No mam nadzieję bo cię polubiłem. Musimy wyskoczyć razem na piwo.
- Jestem jak najbardziej za.
- Już mi rozpijasz chłopaka?- usłyszałem za sobą głos Meggi- Cześć Jason- pocałowała go w policzek i usiadła przy stole.
- A ja to co? Zrobiłem wam pyszne śniadanko, twoje ulubione, ale nie, po co dziękować, witać się z własnym chłopakiem, człowiek się stara ale nikt go nie chce doce…
- Przymknij się Styles- pocałowała mnie baaardzo namiętnie siadając mi na kolanach. Usłyszałem śmiech Jasona gdzieś w tle. Meg oderwała się ode mnie i uśmiechnęła się szeroko. Odwróciła w stronę stołu i zaczęła konsumować posiłek. Objąłem ją w pasie i zaplotłem ręce na jej brzuchu.
- No i dlaczego teraz nic nie mówicie?- zapytała patrząc na nas, jednak my nadal przyglądaliśmy się jej.- Haloooo! Mówię do ściany czy co?!
- Od razu widać że jesteś szczęśliwa.- uśmiechnął się do niej Jason co ona od razu odwzajemniła.
- Bo mam was obu, wiecie? I przeogromnie was kocham.- cmoknąłem ją w policzek i odpowiedziałem jej:
- Wiemy wiemy, nas nie da się nie kochać.
- Spójrz tylko na nas-
- Jacy przystojni.
- Seksowni- Jason pokiwał brwiami
- Zabawni
- Opiekuńczy
- Inteligentni.
- Z tym ostatnim to dowaliłeś!- wybuchneła śmiechem a my obydwaj zmierzyliśmy ją wzrokiem. Podła kobieta!
- Chłopcy, nie gniewajcie się, nooo.- wstała z moich kolan i przytuliła stojącego tyłem Jasona. Natomiast  on nawet się nie ruszył z miejsca.
- No wiesz Meg, Harry patrzy a ty jakiegoś chłopaka przytulasz- usłyszałem głos Dan która weszła do kuchni.
- Hej Dan, gofra?- zapytałem całując ją w policzek.
- Pewnie, ale najpierw szklankę wody poproszę- zaśmiałem się nakładając jej gofra. Jamie chciała to samo, no ale Danielle nie wyznała mi przy tym miłości.
Meg przedstawiła jej Jasona, a ja w tym czasie położyłem śniadanie na stole dla Dan. Meggi podeszłą do mnie i oplotła swoje maleńkie ręce wokół mojego pasa.
- No, kocie, nie gniewaj się- powiedziała a ja się zaśmiałem. Mnie i Jasona przepraszać tak samo? Niedopuszczalne!
- Coś słabe te twoje przeprosiny.- usiadłem przy stole wymijając Meggi. Ta jednak usiadła obok mnie. Co za uparciuch. Rozmawiałem sobie spokojnie z resztą dopóki nie poczułem ręki na moim udzie. Spojrzałem na moją dziewczynę, która udawała że nie wie o co chodzi. Popatrzyła na mnie uwodzicielskim wzrokiem powoli zbliżając się do mojego krocza. Miałem zamiar je  jak najszybciej zabrać ale cholera, lubię takie akcje. Zacisnęła lekko dłoń tam gdzie nie powinna, i to wystarczyło żeby mnie ruszyć, i odrobinę podniecić. Cholera, jak dobrze. Na szczęście do kuchni wpadli chłopcy i mnie uratowali. Meggi ręka oderwała się od mojego krocza. No cóż, najlepiej to oni nie wyglądali.
- O widzę że macie gości. Jestem Louis- wystawił rękę do Jasona i przywitał się również z Jamie.
- Tommo, gdzie twój średniowieczny styl?- chłopcy, oczywiście z wyjątkiem Lou zaczęli się śmiać.
- Zapomniał swojej zbroi.- dodał Zayn na co Louis wyszedł obrażony z kuchni.
- Chyba nie chcę wiedzieć co wy robiliście.
Stwierdziła Em, dokładni wtedy kiedy poczułem dłoń Meg na mojej pociągnęła mnie w kierunku jej pokoju, więc wstałem i poszedłem tam z nią.
- Ja nadal czekam na przeprosiny.- westchnąłem opierając się o komodę.
- Oh, no już dobra.- wskoczyła na mnie oplatając mnie swoimi nogami. Wbiła swoje usta w moje uśmiechając się przy tym. Położyłem moje dłonie na jej tyłku podtrzymując ją w ten sposób.
- Idę zaraz do galerii, pójdziesz ze mną?- szepnęła cicho patrząc w moje oczy. Często to teraz robimy. W każdej wolnej chwili zagłębiamy się w oczach, chcąc poznać się na nowo. Zawsze umieliśmy z nich czytać jak z otwartej księgi.
- Pójdę.- zaśmiałem się odstawiając ją na ziemię. Kiedy zobaczyłem jaki był jej cel przyjścia tutaj położyłem się na jej łóżku zakładając ręce za głowę. Biegała po pokoju zbierając swoje rzeczy. Aktualnie penetrowała swoją szafę szukając czegoś do ubrania a ja przyglądałem się jej.
- Nie gap się tak na mój tyłek.- powiedziała nawet się nie odwracając.
- Nie gapię się!- krzyknąłem, choć no yhh, to nie była prawda. Gapiłem się. W dodatku nie przerwałem tej czynności.
- Harry!
- Mhm?
- Przestań!
- Ale ja lubię twój tyłek.- westchnąłem a ta odwróciła się do mnie z założonymi rękami na piersiach. Przy okazji mój wzrok spoczął na nich. Musisz się opanować Hazz! Jest piękna, ok, ale ważne że wróciła, nie tylko z powodów seksualnych, kochasz ją debilu! Uspokój się!
- Harry!- otrząsnąłem się i na nią spojrzałem.
- Co?
- Słuchasz mnie w ogóle? Mówiłam coś do ciebie!
- Przepraszam, zamyśliłem się.
- No chyba wiem o czym tak rozmyślałeś.
- Ej wcale nie o tym!
- Ja już cię znam zboczeńcu.-uśmiechnęła się i pokazała na trzy bluzki.- W której iść. Turkusowa, seledynowa czy łososiowa?-
- Turkusowa.- powiedziałem a Meg rozebrała się do bielizny i zaczęła zakładać niebieska bluzkę.
- No co ty robisz?! Przecież mówiłem że turkusową.
- Harry, ale to jest turkusowy.- powiedziała spokojnie ale wybuchnęła śmiechem.
- Serio?
- No, serio.
- To ubierz zieloną.
- To seledynowy. Zapamiętaj.- uśmiechnęła się odnosząc bluzki do szafy, ściągnęła spodnie i tym razem szukała innej pary. Cholera, czy ona specjalnie ubrała czarną bieliznę? Dobrze wie, ze uwielbiam ją w tym kolorze.
- Wiesz co jest plusem tego wszystkiego?- zapytałem ją a ona zaszczyciła mnie spojrzeniem. Zakładała właśnie na siebie różową spódnicą, która pewnie w jej oczach różowa nie była, ale ja innego określenia nie znam.
- Masz nową, seksowną bieliznę.- Meg zaśmiała się i podeszłą do mnie uśmiechając się zalotnie. Usiadła na mnie i zachłannie złączyła nasze wargi. Czułem jej pieszczący moje podniebienie język i to jak uśmiecha się podczas pocałunku. Wsunęła dłonie pod moją koszulkę i zaczęła ją podnosić do góry. W końcu ją zdjęła z moją lekką pomocą. Obdarowała mój tors pocałunkami, tak delikatnie i czule.
- No dobrze skarbie, musimy się zbierać.- wyszeptała lekko przygryzając płatek mojego ucha. Czy ona musi mnie tak dzisiaj ciągle kusić?
- Musimy?
- Musimy.- nadal leżała na mnie tylko że nieruchomo, wpatrywała się w moje oczy z chytrym uśmieszkiem. Ona coś knuje! Cholera! Ja pierdziele. Wsunęła jednym, szybkim ruchem rękę w moje bokserki ściskając mojego członka. Lekki pomruk wydobył się z moich ust co wywołało u Meggi chichot. Przymknąłem oczy i delektowałem się tym co robiła ze mną moja dziewczyna.
- No chodź już wariacie.- pocałowała mnie przelotnie w usta, ubrała na siebie bluzkę i już niestety w ubraniach poszła do łazienki. Stanąłem w drzwiach opierając się o framugę. Obserwowałem jej zgrabne ruchy. Była jeszcze bardziej seksowna i pociągająca niż kiedykolwiek, a dla kogoś kto miał taką długą przerwę od seksu, taki widok robi nie małe wrażenie.
_________________________________

Lenie, lenie, lenie.

komentować mi tu to proszę. jutro wszyscy mamy wolne (chyba) więc macie czas na kilka słów dla mnie tak? Na właśnie. Ja też mam wolne, no i tak się składa że może coś wyskrobię i dodam. Ale wiecie jaka jest umowa, ja coś wyskrobię jeśli wy coś wyskrobiecie. 

Czyli wychodzi na to że to od was zależy kiedy będzie rozdział. 



ask

gg 43034576 
tt @Meggi__Styles

sobota, 25 maja 2013

Rozdział 13

- Pamiętam jak moi rodzice poznali Harrego- dziewczyny spojrzały na mnie z pytającymi minami. Chyba im tego nigdy nie opowiadałam.
- Przyjechał do mnie na urodziny, pamiętasz Em?
- No, czekał przed szkołą.
- Mhm, potem pojechaliśmy do mnie do domu, rodziców nie było, więc my korzystając  z wolnego domu, robiliśmy co robiliśmy. Swoją drogą to chyba wtedy zaszłam w ciążę- zaśmiałam się.- Wrócili rano, akurat kiedy Harry przechodził przez salon. Oni wchodzą do domu a on stoi z otwartą buzią przed nimi w samych bokserkach i z naleśnikami w ręce.- te wybuchły śmiechem a ja razem z nimi.- W dodatku krzyknęłam do niego czy nie ma na dole mojego stanika, po czym zeszłam zupełnie niczego nieświadoma na dół w jego koszuli.- po tym jak to powiedziałam to już zupełnie nie mogły się opanować. Śmiałyśmy się wszystkie jak idiotki, no ale taki urok kobiet po alkoholu.
Wtedy usłyszałyśmy dźwięk przekręcanego klucza w drzwiach. Dziewczyny na mnie spojrzały.
- Dałaś Harremu już klucze?-
- Nie to pewnie…
-O kurwa- przerwała mi Jamie- Ale że tak beze mnie?- jęknęła a Kate wstała i ją przytuliła. Pewnie dlatego że miała dwie butelki wina w ręce.- Już cię lubię.- Jam się zza niej wychyliła i mnie zapytała:
- Meg, dlaczego ona mnie przytula?
- Nie wiem. Kate, weź ją zostaw.
Katie się odsunęła i wzięła od niej jedną butelkę. Przedstawiłam je sobie i Jam usiadła z nami.

- A ty masz chłopaka?- zapytała Dan na co Jamie wybuchłą śmiechem.
- Ja i jakiś chłopak? Dobre sobie. Nie ma mowy, nie chcę teraz poważnego związku.
- Który z naszych chłopców ci się podoba?- zapytała schlana Em. Nie wiem ile ona wypiła, ale chyba najwięcej z wszystkich nas.
- Żaden- w tym momencie ja wybuchnę łam śmiechem.
- Serio? A co ostatnio mówiłaś o Niallu?
- Shhhh Ucisz mowę kobieto bo będzie z tobą kiepsko.- zmrużyła oczy patrząc na mnie.”Na jego widok orgazmu można dostać”. Dobra, nie będę jej pogrążać przed dziewczynami i nie powiem tego na głos.
- No dobra, słucham, który której?- zapytała Jam- Bo wczoraj rano widziałam już który jest Meg.- spojrzała na mnie a ja spaliłam buraka. No co, nic takiego nie robiliśmy!
- Mój jest Zayn. No wiesz ten przystojny, ostatnio cholernie napalony mulat- powiedziała KAte- Ludzie on to ostatnio chce robić wszędzie!
- To się ciesz maleńka, nie wszyscy są tak dobrzy.- stwierdziła Jam na co Katie od razu zareagowała:
- Mhm zna się na rzeczy. A właśnie Dan, zawsze cię chciałam zapytać o to jaki jest Liam. Bo on stara się zawsze być taki opanowany, spokojny, rozsądny. W łóżku też taki jest?- bezpośredniość Kate jest przerażająca, boję się czasem jej pytań.
- A powiem ci że on chyba odreagowuje w łóżku, bo jest zupełnie inny. Taki trochę Bad boy.
- Ale że Liam?- zdziwiła się tym razem Em.
- Dziwne nie?- zapytała Dan nalewając nam kolejna porcję wina. Wypiłam najmniej a kręci mi się już w głowie jak cholera, nie mam pojęcia jak dziewczyny myślą, po ilości jaką one wypiły.
- A ty Meg, pamiętasz jeszcze jak to było z Harrym?- zaśmiałam się, przed oczami stanęły mi te chwile z nim. Mam nadzieje że wybaczą nam miejsca w których to robiliśmy.
- No, coś jeszcze tak. Harry lubi to robić w różnych miejscach.
- Próbowaliście kiedyś w samochodzie? Albo w łazience na pralce?- zaczęłam się śmiać bo miejsca które wymieniła Emily były niczym w porównaniu tego gdzie jeszcze uprawialiśmy seks. Te na mnie zdziwione spojrzały.
- Nie gadaj!
- No gadam.- powiedziałam nadal się śmiejąc.
- My też kochaliśmy się w samochodzie- oznajmiła Danielle czerwieniąc się.- Trochę ciasno, nie Meg?
- Odrobinę, ale dało się przeżyć.- zaśmiałam się znowu.
- Wiesz Meg, on pewnie nie może się doczekać kiedy to zrobicie znowu.- stwierdziła KAte a ja na nie spojrzałam.
- No, nieużywane narządy znikają.
- Dajcie spokój- trochę się zawstydziłam.
- To będzie jak taki wasz drugi pierwszy raz.

***

Kiedy wróciłem z chłopakami do hotelu nie było późno więc oni stwierdzili że dziś jest idealna okazja do świętowania. Innymi słowy schlali się w cztery dupy. Oblewaliśmy powrót Meg, tylko że ja nie piłem za dużo, to znaczy nie za mało, no ale nie tyle co oni. Nawet Liam jest już tak pijany że szkoda gadać. Siedzę sobie na  łóżku z piwem w ręce, tak szczerze to dawno nie miałem w ustach alkoholu.
- Słuchajcie słuchajcie- Louis stał na stole. Jak się nie załamie lub ten idiota nie spadnie to będzie cud.- Ogłaszam moim poddanym że wprowadzony zostanie w życie podatek marchewkowy od szczęścia Harolda.
- Pojebało cię?- zapytał chwiejąc się Liam. Co jak co, ale widok takiego Payna jest bardzo rzadki.
- Pfff, niech sobie Harry daje marchewki.
- Niby czemu tylko ja?- zareagowałem, jeszcze czego, nie będę mu kupował marchewek
- Bo tak i kropka!- krzyknął Zayn który siłował się z kolejnym piwem. Nie mógł go biedak otworzyć. Niall który leżał pod stołem pod niósł się natychmiastowo po słowach Zayna przez co walnął głową w stół i Louis z niego spadł a my wybuchneliśmy śmiechem.
- Kto powiedział kromka?- zapytał Horan patrząc na nas.
- Kropka debilu. K m i b g a.- przeliterował mu Louis na co jeszcze bardziej zacząłem się śmiać.
- Lou słoneczko, nie tak się to pisze.
- Jam jest rycerz w srebrnej zbroi, dajcie mi mleczko CIF a wyczyszczę waszą rdzę będącą w niedoli!- krzyknął Louis
- Co ty pieprzysz?- spojrzałem na niego jak na debila. A no tak. On nim jest.
- Co? Moja kieszeń ani ręca nie posiada rzeczy imieniem pieprz.-
- Loui, zamknij się, nie jesteśmy w średniowieczu.- powiedziałem do niego a ten spojrzał na mnie zdziwiony
- Nie? A to dlatego nie mogłem znaleźć mojej zbroi

Zdziwiły mnie promienie słoneczne które raziły mnie od razu po otworzeniu moich oczu.  No oczywiście! Nie jesteśmy w Londynie gdzie każdy dzień jest opleciony deszczem. Spojrzałem przez okno, słońce pięknie świeci. Kiedy się odwróciłem zobaczyłem pełno pustych butelek. Louis leżał do góry nogami na kanapie. Głowa mu zwisała. Współczuję, kark będzie cholernie bolał. Liam z Zaynem śpią na stole, a Nialler na ziemi. Chyba go zrzucili. Tylko ja byłem na tyle mądry żeby spać w łóżku. Spojrzałem na zegarek. 9:13, nie jest źle, a nawet bardzo dobrze. Mimo tego że nie spałem za długo czuję się fantastycznie. Poszedłem wziąść prysznic, przebrałem się w świeże rzeczy, którymi były zwykłe spodenki i czarny podkoszulek. Wyszedłem z hotelu ubierając okulary przeciwsłoneczne. Stało tam kilka fanek. Uśmiechnąłem się w ich kierunku, a nawet podszedłem do nich.
- Cześć dziewczyny, długo czekacie?- one na mnie zdziwione spojrzały jakbym co najmniej był kosmitą. Zaśmiałem się- Podpisać?- wskazałem na plakat który trzymały w dłoniach.
- T t tak- wydukała jedna z nich przez co znowu się uśmiechnąłem.
- Coś ze mną nie tak? Źle wyglądam? Już wiem, zapomniałem się uczesać!
- Nie, to nie to. Dawno nie widziałyśmy żebyś był taki wesoły.- no nareszcie, jakiś odzew z ich strony. Uśmiechnąłem się do nich i dałem im autografy.
- Niedługo dowiecie się dlaczego. A i na resztę nie czekajcie, wszyscy śpią i prędko nie wstaną.- powiedziałem, bo po co mają się męczyć pół dnia stojąc tutaj, jeśli można taki piękny dzień wykorzystać na milion innych sposobów.
Wszedłem do mieszkania Meg. Cisza. Kiedy znalazłem się w pokoju zobaczyłem że wszystkie jeszcze śpią. No nie wierzę, ale zabalowały.
Z dziesięć butelek po winie jak nic. Zaśmiałem się i podszedłem do Meggi. Okryłem ją kocem i sprzedałem całusa w policzek. Odgarnąłem włosy z twarzy. Wyglądała tak słodko. Cieszę się że możemy znowu normalnie żyć, że znowu mogę się zastanawiać nad moją przyszłością z nią. Dwoma słowami. Jest pięknie.
Ruszyłem w kierunku kuchni, z zamiarem zrobienia śniadania. Nie wiem co lubią dziewczyny, ale Meggi uwielbia gofry, więc je właśnie zrobię. Przeszukałem całą kuchnię żeby znaleźć potrzebne do tego składniki ale udało się.
- Chyba jednak nie miałam wczoraj racji- usłyszałem czyjś głos- Musze sobie znaleźć chłopaka. Styles, jesteś bogiem.
- Hej Jamie- zaśmiałem się a ta skacowana klapnęła na krzesło przy stole.
- Z czym chcesz?
- Może z dżemem?
- Serio? Żadnej bitej śmietany? Czekolady, owoców?
- Nie, poproszę dżem.- stwierdziła
- Jak chcesz.- posmarowałem jej dwa i podsunąłem przed nią. Sięgnąłem do szafki gdzie jak wcześniej się zorientowałem były lekarstwa i wyjąłem jedną tabletkę przeciwbólową. Nalałem do szklanki zimnej wody i również postawiłem przed Jam. Ta na mnie spojrzała i się uśmiechnęła.
- Mówiłam ci że cię kocham? 
_________________________________

No no no, jak chcecie to możecie. 24 komentarze są, więc jest i rozdział. Miał być wcześniej ale wybaczcie, dopiero wróciłam do domu. Poza tym widzę że czekałyście bo 225 wyświetleń dzisiaj mówi samo za siebie. W każdym razie dziękuję za wszystko i proszę o kolejne komentarze.

 

czwartek, 23 maja 2013

Rozdział 12

- A co z mieszkaniem?- zapytałam Harrego
- Nie wiem, może na razie nie sprzedawaj.
- Masz racje nie mam do tego na razie głowy. Klucze dam Jamie. Bo właśnie musze jeszcze się z nią i Jasonem spotkać.
- Czyli jutro się z nimi spotkasz więc bilety zamawiam na pojutrze.
- Ale wieczorem, jeszcze musze zobaczyć się z profesorem no i zdążyć wszystko spakować.
- Ale nie ma po co wszystkiego brać, tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Jak wrócimy z Polski na wystawę zabierzemy wszystko prosto do Londynu.-
Usłyszałam otwierające się drzwi. Chłopcy śmiejąc się wpadli do mieszkania, może z wyjątkiem Liama który spojrzał na nas z bezradnością.
- Hej marchewy, co robiliście?- poruszył zabawnie brwiami wskakując na łóżko pomiędzy nas.
- Boże Meg, weź ich sobie, ja nie chcę dłużej z nimi mieszkać.- jęknął Liam siadając na fotelu.
- Wiesz co? Jak możesz? Przecież z nami jest taak fajnie, no Liamku uśmiechnij się- mówił do niego Zayn śmiejąc się.
- Meeeeggi! Tęskniłem!- wydarł mi się ten głupek do ucha i przytulił mnie. Do dobra, Tommo coś na sto procent dziś brał.
- Gdzie dziewczyny?- Harry odezwał się obejmując mnie w pasie. Nie musze chyba wspominać że przy okazji zepchnął Lou na ziemię.
- Gdyby nie to że dzięki temu wróciłeś do żywych, to bym ci coś zrobił, a nie czekaj, i tak ci coś zrobię.- zmrużył oczy i wystawił Harremu język.
- Podaliśmy im adres i przyjadą tutaj, myślą że to niespodzianka.- wytłumaczył Horan chodząc po całym pokoju i oglądając wszystko co mogło mu wpaść w ręce.  Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, oo, ktoś kulturalny istnieje. Nie to co chłopcy. Zostałam w moim pokoju  a reszta wyszła do pokoju obok. Czekałam na Harrego i przysłuchiwałam się ich rozmowie.
- Cześć kochanie.- usłyszałam głos Zayna zapewne skierowany do Kasi.
- No to gdzie ta niespodzianka?- usłyszałam głos Dan, a zaraz po nim Emily:
- Harry? Nawet ty tu jesteś?- zaśmiałam się cicho. Pewnie wcześniej niezbyt dużo wychodził i w dodatku jest uśmiechnięty.
- Jest specjalna okazja i to głównie dzięki niemu tu jesteście. No może trochę jeszcze dzięki Zaynowi.- dodał Niall i założę się że w tej chwili Malik wypiął dumnie pierś do przodu. W mojej sypialni pojawił się Harry wyciągając do mnie dłoń.
- Idziemy?- szepnął spoglądając gdzieś w moje oczy.
- Boję się.- słysząc to zbliżył się do mnie i lekko pocałował po czym wyszeptał wprost do moich ust- Jestem przy tobie.- Jego ramiona opatuliły mnie przyciskając do swojej piersi. Ręka znalazła się na moich włosach delikatnie je głaszcząc.
- Gotowa?
- Mhm.
Chwyciłam jego dłoń i niepewnym krokiem ruszyliśmy do reszty. Pierwsza zobaczyła mnie Em i od razu zaczęła piszczeć przez co Dan razem z Kate, które stały tyłem do nas się odwróciły i doznały niezłego szoku. Ja za to miałam ochotę się rozpłakać.
- Meggi?- zapytała szeptem Kate na co ja się uśmiechnęłam przez łzy i pokiwałam twierdząco głową.
- Ja pierdziele.- usłyszałam w języku polskim. Emily podeszła do mnie i mnie mocno przytuliła.- Cholera, ty istniejesz- znowu po polsku, może to z wrażenia.
- Tak, istnieję.- odpowiedziałam również w naszym ojczystym języku którego dawno już nie używałam.
- O w dupę, kurwa mać, - tym razem to wypadło z ust Kasi
- Może by tak po angielsku?- stwierdził Zayn,  my zaczęłyśmy się śmiać.
- Tego raczej nie da się przetłumaczyć na angielski, skarbie- powiedziała Kate do Zayna
- Ja wiem co znaczy kurwa! zaczął sobie śpiewać Louis, a my się zaśmiałyśmy.
- No to pozostała reszta słów miała podobne znaczenie.
- Wy!- wskazała Em na chłopców- Czemu nic nie powiedzieliście?! I w pgóle to o co chodzi?
- Za karę wynocha.- stwierdziła Dan a chłopcy pytająco na nią spojrzeli.- No co? Chyba nie sądziliście że zostaniecie z nami jak odzyskałyśmy Meg.
Chłopcy skierowali się do wyjścia, oczywiście z wielkimi pretensjami, ale wyszli. Ostatni wyszedł Harry w drzwiach odwracając sie do mnie.
- Ja też muszę?- dziewczyny się zaśmiały a ja uśmiechnęłam się do niego i podeszłam bliżej i pocałowałam go.
- Do jutra-
- Mhm, kocham cię okruszku.- wyszeptał cicho
- Idź już
Z niechęcią, ale wyszedł. A kiedy tylko zamknęły się drzwi mieszkania za nim dziewczyny zaczęły piszczeć i mnie przytulać.

Zastanawiam się czy ktoś słysząc tą historię będzie w stanie w nią uwierzyć. Bo te debilki siedzą przede mną z takimi minami że ledwo powstrzymuję się od śmiechu. A swoją drogą sama w nią nie mogłam uwierzyć.
- Czyli wróciliście do siebie?
- Mhm
- Od razu to widać, po co w ogóle pytać- zaśmiała się Kate.
- Mogłybyście mi opowiedzieć co się z nim działo jak mnie nie było?- Wiem, mogę o to równie dobrze zapytać jego, ale to nie to samo. Nie chcę tego robić chociażby dlatego, że te wspomnienia są dla niego trudne, i bolesne.
- Nic ci nie mówił?
- Mówił, ale niewiele. Powiedział że sam sobie nie radził, zresztą sama widziałam wtedy, za kulisami koncertu.- O tych jego samobójczych myślach nie chcę mówić dziewczynom. Przecież dobrze widziałam jak trudno mu było mi o tym powiedzieć. Niech ta sprawa pozostanie między nami.
- Załamał się –zaczęła Emily – Nie odeszłaś tylko ty, on stracił i ciebie i dziecko. Wiesz jak ją cholernie kochał. Szukał was wszędzie, wynajął detektywa, prosił fanki o pomoc. Ale wtedy żył jeszcze nadzieją na to że cię odzyska.
- Zayn mi opowiadał jak zachowywał się kiedy dowiedział się że nie żyjesz. Rozwalał wszystko co miał pod ręką, po czym upadł na ziemię i płakał całą noc. Potem zdeterminowany błagał twoich rodziców żeby pochować cię w Londynie, a w końcu po twoim pogrzebie zniknął.
- Jak to zniknął?-
- Wysłał Liamowi smsa że wyjechał i jest ok, nie wie kiedy wróci. Po dwóch tygodniach pojawił się w domu na parę dni i pojechał do swojej mamy.- wytłumaczyła Dan a Kate dodała:
- Na miesiąc.
- Kiedy wrócił siedział cały czas sam, oglądał wasze zdjęcia, filmy, wszystkie pamiątki po tobie. Mało co z nami rozmawiał, nawet z Lou nie chciał zamienić słowa.
- Ostatnio się trochę mu poprawiło. Rozmawiał z nami, wychodził z pokoju, ale nie na zewnątrz. Wychodził kiedy musiał, ale widać było że bardzo się starał powrócić do życia..- dokończyła Danielle a ja słuchałam z bólem serca tego co mi mówiły. Jak on cierpiał, moje kochanie, nie mógł się w ogóle pozbierać. Kasia mnie przytuliła i po kilku minutach zapytała:
- A ty? Jak sobie radziłaś?
- Źle, kompletnie nie dawałam rady. Wszystko się zawaliło, Harry, rodzice. Przerastało mnie to, byłam zupełnie sama.
- Musze podziękować porządnie Zaynowi za to że cię zaprowadził za te kulisy.- zaśmiała się Kate, przez co wszystkie zaczęłyśmy się śmiać.

- Dobra, dziewczyny, koniec smutania, trzeba uczcić to że wróciłaś- powiedziała Dan nalewając nam do kieliszków wina.
- Teraz czas na was, jak tam chłopaki?- zapytałam spoglądając na wszystkie trzy.
- Jest cudownie- rozmarzyła się Dan, no co się dziwić, zawsze z Liamem stanowili doskonałą parę, rzadko się kłócili, wytrzymali najgorsze kryzysy, kochają się no. Dobrze że mam mojego loczka.  – Liam zaprosił mnie na wakacje do Grecji. Wynajął tam domek tylko dla nas.
- Grecja? Ja to chyba nigdy nikogo nie znajdę- westchnęła Em wypijając całą zawartość kieliszka.
- a Niall?- przecież on się jej zawsze podobał, z tego co pamiętam to ona jemu też.
- Nie wiem, ma mnie w dupie, i chyba nie mam co liczyć na cos więcej.
- Moim zdaniem to pan Horan jest po prostu zbyt nieśmiały.
- Znamy się dwa lata! Ludzie, rozumiem że można się bać, ale bez przesady! Mógłby chociaż mnie zaprosić na randkę, no nie?!- nie dziwię jej się. No bo Niall zdecydowanie coś do niej czuje, ale ile można czekać? Em też chce poczuć się kochana i szczęśliwa. A jak Horan nie streszczy dupy i nic z tym nie zrobi ta ktoś mu ją sprzątnie z przed nosa.
- Ej spokojnie, pewnie boi się wyznać uczuć- stwierdziła Dan, a Em nalała wylała resztkę wina do swojego kieliszka.
- Ej no, skończyło się!- jęknęła. Coś czuję że ona ma ochotę się dziś upić.
- Spokojnie, mam więcej.- powiedziałam i przyniosłam jeszcze dwie butelki.
- A jak tam Malik, hm?- Kasia się zaczerwieniła i spojrzała na mnie
- Jest dobrze, bardzo dobrze.
- Planujecie jakiś urlop?
- Nawet mi nie przypominaj!- krzyknęła nagle Kate- On chce mnie zabrać do Bradford!
- Do teściów?- zaśmiała się Dan na co Kate spiorunowała ją wzrokiem.
- Cholera! Dolejcie mi też bo nie wytrzymam dzisiaj- powiedziała po czym Em dolała nam wszystkim wina.
- Aż tak źle?- zapytałam cicho
- Źle? Jest tragicznie! Oni mnie nie znoszą. Nic im nie pasuje. A ja tam się zachowuje najlepiej jak umiem, nie pyskuję, jestem miła dla wszystkim, nie obnoszę się z uczuciami przy nich, nawet go nie dotykam!
- I to im przeszkadza?
- Między innymi. Jestem chrześcijanką.- Kate westchnęła, no tak, Zayn nie jest.
- Zaynowi to  w niczym nie przeszkadza, ale oni to jakiś koszmar. Wszędzie widzą problemy, to jak będzie wyglądał ślub, w jakiej religii wychowamy dzieci. A my na razie nawet nic takiego nie planujemy. Poza tym pochodzę z Polski co tez im przeszkadza.
- Wow, nieźle.- skomentowała Dan na co tym razem Kate dolała sobie alkoholu.
- Moi rodzice tez go nie lubią, głównie z tych samych powodów. PO prostu weźmiemy szybki ślub w LA i nie będą mieli nic do powiedzenia.
- Ej no chyba nas zaprosisz!- zaprotestowała Em
- A po co mi na ślubie takie wariatki jak wy?
- Wiesz co? Nie odzywaj się do mnie.- powiedziała Em i odwróciła się do niej tyłem. Założyła ręce na piersi ale po kilku sekundach wybuchnęła śmiechem. Ta to już miała w krwi trochę procentów.
- Pamiętam jak moi rodzice poznali Harrego. – na wspomnienie tego dnia samej zachciało mi się śmiać.
______________________________

No więc kilka informacji:

- muszę chyba was zacząć czymś straszyć żebyście zaczęły mi dodawać komentarze. 

- ludzie weźcie się do roboty i napiszcie kilka słów! Proszę! Obiecuję że jak będzie dużo komentarzy rozdział będzie szybko! Choć i tak dodaję je często to 13 pojawi się w sobotę. O ile się postaracie lenie wy.  

 

 

ask

gg 43034576 
tt @Meggi__Styles