Znajdowałam się w środku domu,
który kiedyś również nazywałam moim. Stałam tam, w salonie ściskając Harrego za
rękę i nawet nie zorientowałam się że wbijam mu paznokcie w skórę. Moi rodzice
stali przede mną zszokowani do tego stopnia że jeszcze nie powiedzieli jednego
słowa. Miło. Harry emanował wściekłością, choć emanował to chyba nieodpowiednie
określenie. Zresztą ja byłam równie zła jak on.
- No co? Zabrakło wam tlenu, czy
może myślicie że widzicie ducha?- krzyknęłam na co oni nadal się nie odezwali.
No chyba zaraz oszaleję!
- Do jasnej cholery!- wrzasnęłam po
polsku. Przeklinałam w ojczystym języku tylko kiedy byłam mocna wkurzona, tak,
dokładnie jak w tej chwili.- Może się odezwiecie! Jak mogliście nam to zrobić?!
Jak mogliście zrobić to mi?!
- Ale córeczko, my…
- Córeczko?!- przerwałam tacie
pierwsze słowa jakie do mnie wypowiedział.- Już dawno straciliście prawo do
bycia moimi rodzicami! Nie jestem waszą córką, i nie ważcie się tak do mnie
mówić!
- Ale my nie chcieliśmy.- tym razem
ona, ta która śmie się nazywać matką.
- Nie chcieliście?!- krzyknęłam
coraz bardziej wściekła. Ich argumenty są tak powalające. – Mieliście gdzieś
mnie, zostawiliście samą! Pozwoliliście myśleć innym że nie żyję! A mi
wcisnęliście że mnie nikt nie potrzebuje!
- Ale!
- Jakie ale do cholery?!- krzyknął
Harry. Nigdy jeszcze nie krzyczał na moich rodziców.- Zawsze starałem się mieć
do was jakikolwiek szacunek, ale teraz was szczerze nienawidzę! To jest wasza
córka! Boże to się w głowie nie mieści! Nie zasługujecie nawet na tą rozmowę z
nią! Przyjechaliśmy tylko i wyłącznie po to żeby dowiedzieć się dlaczego to
zrobiliście i kto jeszcze był w to wmieszany. Nawet nie próbujcie przepraszać
bo nas to już nic nie obchodzi!
- Nie krzycz na nas, bo nie masz do
tego prawa!- wrzasnęła moja matka na niego i uderzyła jego policzek. On tylko
wkurzył się jeszcze bardziej ale przytrzymałam go lekko.
- On nie ma prawa?! Czy ty się
słyszysz?! Tak bardzo cię nienawidzę! Zniszczyliście nam życie! Przez was
uciekł nam cały rok. Czy ty wiesz co o przechodził przez ten czas?!
Powiedzieliście mu że ja umarłam, a teraz mówisz że on nie ma prawa! To właśnie
on ma prawo powiedzieć ci to wszystko bo tylko na to zasługujesz!
- Magda, proszę uspokój się.-
powiedział tata
- Nie! Nie mam zamiaru!
- Więc po co przyszliście? Trzeba
było siedzieć tam gdzie byłaś i zostawić nas w spokoju skoro nas tak
nienawidzisz.- to bolało. Bolało jak cholera. Mimo że byli jacy byli usłyszeć
takie słowa z ust swojej rodzicielki do przyjemnych rzeczy nie należy.
- Chcemy wiedzieć tylko dlaczego.-
odezwał się mój chłopak, na co moja matka podeszła do mnie i uderzyła w
policzek.
- Nie chcemy takiej córki- Harry
wyrwał się z mojego uścisku i podszedł do niej stając naprzeciwko w niedużej
odległości od niej. Spojrzał na nią z pogardą.
- Jest pani zimną, bezuczuciową,
bezwzględną suką, która nie zasłużyła sobie niczym na to co miała. Straciła
pani dzieci, Magda już nigdy więcej nie spojrzy na panią. Wie pani co to
kochająca matka? Tak właśnie Meg kochała nasze dziecko które zabiliście. Wiecie
jak to boli? Nie, bo nie umiecie kochać jak ona. Jest miła, uczciwa, szczera. A
wy? Zakłamani ludzie którzy mają serce z kamienia. Więc niech ją jeszcze raz
pani dotknie a nie ręczę za siebie. – syknął w jej kierunku, odwrócił się
i spojrzał na mnie.
Kiedy zobaczył że płaczę podszedł
do mnie i pozwolił się wtulić w swoje ciało. Przylgnęłam do jego klatki
piersiowej zamykając oczy. Jego dłoń obejmowała mnie w pasie a druga głaskała
po włosach.
- Magda, kochanie to nie tak, my
robiliśmy to dla twojego dobra.- odezwał się mój ojciec.
- Nie chcę tego słuchać! Chcę tylko
dowiedzieć się w jaki sposób w szpitalu nagadali mi takich bzdur i co się ze
mną w tym czasie działo.
- To Łukasz- powiedział cicho – Był
zazdrosny o to co masz, porwał cię i przekupił szpital do wszystkiego.
- Że co proszę?!- krzyknął znowu
Harry wypuszczając mnie z uścisku. Tym razem mierzył wzrokiem mojego ojca.
Widziałam jak zaciska pięści- Wiedzieliście od początku i nic z tym nie
zrobiliście?! Cały czas kiedy ja jej szukałem wy wiedzieliście gdzie ona jest?!
Czym was przekupił? Zaraz nie wytrzymam! Jesteście nienormalni!
- Zabiliście moją córkę! Zabiliście
waszą wnuczkę! A chcieliście zabić mnie! Zresztą pewnie wolelibyście żeby mnie
nie było, nie byłoby problemu!
- Uspokój się! Wyjdź z tego domu!
Rozumiesz że się tu nie chcemy?!
- Anka co ty mówisz!?- krzyknął do
matki tata. – Córeczko nie wychodź, przepraszam.
- W dupie mam wasze przepraszam, a
zwłaszcza jej! Skoro chcesz to wyjdę! Ale wiedz że widzisz mnie po raz ostatni
w swoim życiu!- odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w kierunku drzwi. Jednak
coś było nie tak, Harry nie szedł ze mną. Kiedy odwróciłam się zobaczyłam go
wściekłego stojącego naprzeciwko mojego ojca.
- Gdzie ona jest? Gdzie moja
córka?- wycedził przez zęby zaciskając nadal pięści.
- Tą ją pochowaliśmy na pogrzebie
Magdy- powiedział ojciec za co Harry najzwyczajniej w świecie uderzył mojego
ojca i to dość mocno. Ja wybiegłam z tego chorego domu. Moja mała córeczka,
Boże, jak mogli. Kucnęłam przed domem na trawie i zakryłam twarz w dłoniach.
Poczułam dłonie obejmujące mnie. Przytulił mnie mocno i podniósł do góry.
- Cśśś, nie myśl o nich.
- Nawet jej nie było przykro.
Rozumiesz?
- Wiem kochanie. Jedźmy do Bartka,
uspokoisz się.
- Mhm.
Wziął mnie do taksówki i podał
adres Bartka. Ja tępo wpatrywałam się w to co jest za oknem. Nagle zobaczyłam
miejsce w którym koniecznie chciałabym być.
- Proszę się zatrzymać.- poprosiłam
taksówkarza, więc zjechał na bok. Pociągnęłam Harrego za rękę żeby wyszedł.
- Dlaczego się zatrzymaliśmy?
- Chciałabym się przejść o tym
parku, możemy?
- No pewnie.- Hazz nachylił się i
zapłacił kierowcy po czym się do mnie uśmiechnął ujmując moją dłoń.
Spacerowaliśmy już jakiś czas. Tutaj było tak pięknie. Doszliśmy nad Wisłę.
Poprosiłam go żebyśmy usiedli. Położyłam się na trawie a on ułożył głowę na
moich kolanach.
- Obiecałeś mi to kiedyś,
pamiętasz?- powiedziałam przypominając sobie pierwsze dni naszej znajomości. To
chyba nawet było w dzień kiedy zostaliśmy parą.
- Ale co?
- Że kiedyś mnie zabierzesz do
Polski a ja ci wszystko tutaj pokażę. Że posiedzimy właśnie w tym miejscu.
- Naprawdę?- zapytał uśmiechając
się głupio. Uderzyłam lekko w klatkę piersiową.- Ał, za co?
- Dam ci dobrą radę słońce, nie
przyznaj się do tego że czegoś nie pamiętasz.
- Mm, ale ja chcę być szczery.
- Jak wolisz. I tak cię kocham.
- Ja ciebie też. A teraz się
uśmiechnij.
- Nie męcz mnie, kotku.-
westchnęłam. Zupełnie nie miałam humoru do czegoś takiego.
- Masz masz, uśmiech proszę,- mówił
do mnie więc mimowolnie się uśmiechnęłam. W końcu mam za chwilę zobaczyć
swojego brata. Wstaliśmy po pewnym czasie i zdecydowaliśmy się jeszcze przejść.
- No i to rozumiem- uśmiechnął się-
Może kupić jakieś piwa czy coś?
- Jeśli chcesz to kup.- wskazałam
na sklep obok którego przechodziliśmy. Weszłam do środka z nim bo znając życie
nikt tam angielskiego znać nie będzie, chociaż nigdy nic nie wiadomo.
- Które jest dobre?- zapytał mnie
- Jak kto woli.
- Ale to są same dziwne nazwy,
nawet nie umiem tego powiedzieć.
- No to weź… yh no nie wiem… żubra?
- Co? Wiesz, może lepiej ty kup.
- Nie umiesz powiedzcie żubr?-
zaczęłam się z niego śmiać. Starsza kobieta, która obserwowała nas odkąd
weszliśmy dziwnie na nas popatrzyła. Pewnie z całej naszej rozmowy zrozumiała
tylko żubr.
- Ile?
- Osiem?- odpowiedział Harry więc o
tyle poprosiłam ekspedientkę. Ta uśmiechnęła się do mnie i zapytała czy chcemy
w puszce czy w butelkach. A co to niby za różnica skoro i tak pije się to co w
środku? No ale żeby nie było zapytałam chłopaka jakie kupić. Powtórzyłam
kobiecie że chcemy w puszce więc ta dała mi i kupiłam.
Spojrzałam jeszcze raz na nazwę
ulicy i numer mieszkania. Zgadza się. Zadzwoniłam dzwonkiem i po chwili
otworzyła nam Julka. Przytuliłam ją przedstawiłam Harremu. Weszliśmy do środka
i zobaczyłam siedzącego na kanapie Bartka.
- Cześć braciszku- wyszeptałam
przez łzy i zwyczajnie się w niego mocno wtuliłam. Na początek nie czułam
odwzajemnienia, ale w końcu mnie przytulił
- Jak to się stało? To naprawdę ty.
- Znowu musimy opowiadać.
Mój wspólny wieczór z bratem
skończył się na tym że Harry z Bartkiem siedzą pijąc piwo chyba z piątą puszkę
i oglądają mecz. Natomiast ja z Julką obgadujemy ich w ich pokoju, lecz
mamy doskonały widok na tych dwóch pijaków. Co chwilę słychać ich krzyki.
- Więc, jak ci się układa z Harrym
po takiej przerwie?
- Szczerze to myślałam że będzie
gorzej. W końcu rok to dość długo, zwłaszcza w naszych okolicznościach. Ale
jest cudownie.
- Bartek mi dużo o tobie mówił.
Byliście chyba zżytym rodzeństwem.
- Mm, bardzo.
- Mocno to wszystko przeżył, ale z
moją pomocą się pozbierał.
- Cieszę się, ale szkoda że my
zostajemy tak krótko.
- No, miałabym z kim wreszcie
pogadać.
- A na kiedy planujecie ślub?
- Dopiero w styczniu ale boję się
że nie zdążymy, nie wszystko jeszcze mamy ustalone.
- Jeśli chcesz mogę ci jakoś
pomóc.- zaproponowałam.
- Nie nie, jakoś sobie poradzimy.
Tak myślę.
- Mhm, ale jak by coś to śmiało
dzwoń.
- Kochanieeeeee- do pokoju wpadli
chłopcy. Harry objął mnie w pasie całując w policzek i splatając ręce na moim
brzuchu. Siedziałam po turecku a on rozłożył nogi tak że siedziałam między
nimi. W jego oddechu czułam już zapach piwa
- Ale się schlałeś. Nie śpisz ze
mną.
- Jak to? Nie ma tak.- oparł głowę
na moim ramieniu skradając mi kolejny pocałunek.
________________________________
jestem pierwsza :D
OdpowiedzUsuńzacznę od tego że rozdział jest genialny
nie spodziewałam się że rodzica meg mogli pochować własną wnuczkę
na początku ja zaczynałam czytać twoje opowiadanie to tata meg wydawał mi się osobą bez uczuć, a jednak to jaj "matka" taka jest.
ciekawi mnie czy meg będzie utrzymywała kontakt z ojcem.
życzę weny
+ zapraszam do mnie http://nazawszez5hlopcami.blogspot.com/
ooo bożee! to było coś!! ;)
OdpowiedzUsuńmoże sie powtórze, ale uwielbiam to opowiadanie! ;**
z niecierpliwością czekam na next'a ^^
Pozdrawiam,
~Klaudiaaa
super rozdział bardzo mi się podoba czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńO kurde, to nie są rodzice, to są jakieś bestie. Ten rozdział czytałam z łzami w oczach, chyba za bardzo się wczuwam :)
OdpowiedzUsuńSuper że Bartek już o wszystkim wie i że Magda jest szczęśliwa z Harrym :)
Chyba domyślam się co będzie w rozdziale, który ci się tak bardzo podoba :D
Liczę, że niedługo dodasz kolejny :)
KOCHAM<3 KOCHAM<3 KOCHAM<3
OdpowiedzUsuńCudowny !
OdpowiedzUsuńJej rodzice to skończone sukinsyny za przeproszeniem!!! jak oni śmią tak postępować?
OdpowiedzUsuńHarry to gość i dobrze że ją wspiera :D
KOCHAM TO ! mogłabym to czytać na okrągło. Czekam na pikantne rozdziały :D kc;**** -aga
OdpowiedzUsuńKURDE JAKI PIĘKNY ! CIOTA Z TEJ MATKI xD Kocham Cię ♥
OdpowiedzUsuńCudowne ;* zobaczymy co bedzie dalej ;)
OdpowiedzUsuńRozdział kontrowersyjny ale wykwintny :D
OdpowiedzUsuńja pierdziele ,o nie do opowiedzenia zajebisty blog i wgl tyle się dzieje i twój styl pisania . To chyba jalepszy blog jaki dotąd czytałam . Czekam na następny więc szybciutko , szybciutko dodawaj .Zapraszam do siebie : http://love-is-beauty-to-time.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńhttp://koffyou.blogspot.com
wow dobrym świetny mocny rozdział !
OdpowiedzUsuńOby więcej takich ;*
Wgl potrzebuje pomocy i prosiłabym o jeden click, albo kilka jakby ktoś mógł ;D --> http://www.ermail.pl/klik/VndRZmMB
~Bela
Awww jaki Harry <333 Świetny rozdział, cudo! Już nie mogę doczekać się nn:**
OdpowiedzUsuńZapraszam też do mnie, gdzie na razie są sami bohaterowie.
http://ourxxmoments.blogspot.com/
Kurde nie mogę pojąć zachowania niektórych postaci. Ten rozdział uważam za wielki przełom w życiu Magdy i mam nadzieje, że to przełom na lepsze :D
OdpowiedzUsuńBłagam, powiedz kiedy dodasz następny :>
OdpowiedzUsuńAlbo po prostu dodaj go szybko :>