niedziela, 30 czerwca 2013

Rozdział 24



MAGDA
- Zatrzymaj się.- poprosiłam go a on bez słowa spełnił moją prośbę i zjechał na bok gasząc silnik.
- Harry, dobrze wiesz że cię kocham, przecież to nie jest twoja wina, mógłbyś na mnie popatrzyć?- odwrócił się i wreszcie na mnie spojrzał.- Czego się spodziewałeś? Że cię zostawię? Kotku, przechodziliśmy już przez to, poradzę sobie nie martw się tak. Wyjaśnisz wszystkim co się stało. Przecież nie mogą sądzić że wszystkich oszukałeś. Udawałbyś przez tyle czasu ból? Przecież wszyscy dobrze widzieli jak się zachowujesz, co czujesz. – położyłam moją dłoń na jego kolanie, odpięłam pas i przysunęłam się bliżej niego po czym go przytuliłam.- Nie ma się czym przejmować, zapomnij o tym, zajmiemy się tym jak wrócimy, ok?
- Kocham cie. – szepnął mi do ucha zagłębiając twarz w moich włosach.- Cieszę się że cię mam.
- Od razu lepiej, trzeba było mi powiedzieć wcześniej a nie męczyć się z tym tyle czasu.
- Bałem się twojej reakcji. Jedziemy?
- Mm.

Teraz to już zapomniałam o tej sytuacji wcześniej, ale męczy mnie to jak zareaguje jego mama. Nie widziałyśmy się rok, a jeśli uzna że przeze mnie Harry cierpiał tak długo? Boję się. Bardzo boję.
Harry uśmiechnięty śpiewa już od godziny. To znaczy nie żeby jego głos mnie denerwował, bo wszyscy wiemy jak on śpiewa ale ja tu się denerwuję a on taki wesoły.
- Meguś, rozchmurz się trochę, zaśpiewaj ze mną.
- Nie mam ochoty.- Harry ściszył radio i spojrzał a mnie. Eh, szykuje się rozmowa.
- Kotek, co znowu się stało?
- No bo, co jeśli twoja mama nie będzie chciała mnie nawet widzieć?
- Masz gorączkę? Ona od rana na nas czeka. Robin nawet nie poszedł do pracy, żeby się z tobą zobaczyć. Moja mama traktuje cię jak własną córkę, więc niby dlaczego miałaby nie chcieć cię widzieć?
- Bo przeze mnie cierpiałeś cały rok.
- Meggi, zwariowałaś? To nie twoja wina. Wcześniej mówiłaś mi to samo a teraz mam to mówić tobie? Kochanie, proszę, nie obwiniaj się co? Jesteś moim skarbem, kocham cię i mama o tym wie. Ona cię uwielbia- zaśmiał się pod nosem- Bardziej niż mnie. Tak w ogóle to się uśmiechnij bo mama nas obserwuje.- co? O czym on mówi. Spojrzałam przez okno i dostrzegłam, że już nie jedziemy, tylko jesteśmy przed domem Harrego. Jezu, a my jak idioci siedzieliśmy w samochodzie. Otworzyłam powoli drzwi i ruszyłam w kierunku jego mamy. To ona pierwsza do mnie podbiegła i przytuliła.
- Meggi, słońce, jak dobrze że wróciłaś.
- Też się cieszę. Harry weź nasze walizki.- powiedziałam wchodząc do domu.  Usiadłyśmy na kanapie.
- Chcesz coś do picia?
- Nie, nie rób sobie kłopotu.
- No dobrze, to mów co tam u was? Jak sobie radzicie?
- W porządku, staramy się od nowa zbudować to co mieliśmy.- uśmiechnęłam się do Ann. Do pokoju wpadł Harry ciągnąc za sobą dwie walizki. Na ramieniu trzymał jeszcze moja torebkę której najwidoczniej zapomniałam. Ja jak i jego mama zaczęłyśmy się z niego śmiać.
- Bardzo śmieszne, zostawiłyście mnie tam samego z tym wszystkim, dzięki za pomoc kochanie.- powiedział i ruszył zostawiając jedną z walizek na dole schodów. Ale spokojnie, wrócił po nią po chwili. Ja się wciągnęłam w rozmowę z mamą, opowiadałam jej o wszystkim co się u mnie działo, dlaczego to wszystko się wydarzyło. Po godzinie rozmowy zaproponowałam że pomogę jej zrobić coś do jedzenia. Weszłyśmy do kuchni gdzie przy stole siedział Harry. Pocałowałam go w policzek oplatając moje ręce wokół jego szyi.
- Dlaczego sam tu siedzisz?
- Bo mnie olałyście i same sobie plotkowałyście.- rzucił naburmuszony.
- Oj no nie złość się.- nachyliłam się bardziej i cmoknęłam jego usta. Ten pociągnął mnie do siebie i posadził na swoich kolanach.
- Synku nie przy stole.- upomniała nas mama wchodząca do kuchni.- Później się nią nacieszysz.
- Mamo, rok. Cały rok się nie widzieliśmy, wiesz ile to jest?- powiedział przytulając mnie mocniej do siebie.
- No już dobra, to wy idźcie na jakiś spacer albo gdzie tam chcecie a ja zrobię kolację. Gemma ma przyjechać.
- Ale może trzeba ci pomóc.
- Nie nie, mama ma rację. Meggi idziemy się przejść. – nie miałam nawet czasu żeby zaprotestować bo Harry wyciągnął mnie na podwórko. Trzymał mocno moją dłoń uśmiechając się sam do siebie.
- Gdzie idziemy?
- Zobaczysz, pokażę ci coś.
- Jasne, prowadź mój rycerzu.- Hazz zatrzymał się jednak i kucnął trochę przede mną.
- Wskakuj.
- No na pewno, zgłupiałeś.
- No wskakuj mała.- to wcale nie takie proste siedzieć na jego ramionach. Miałam niezły problem z tym żeby tam wyjść. Ludzie się dziwni na nas patrzyli, choć jestem przekonana że znali Harrego.

Miejsce w które mnie zaprowadził na pewno nie było miejscem którego się spodziewałam. Byliśmy … gdzie? Nie wiem. Jakiś opuszczony budynek, żywej duszy w pobliżu nie było. Ale trzeba przyznać, to miejsce ma swój klimat. Oparliśmy się plecami o mur, który się już w połowie rozpadł.
- To stara stacja kolejowa.- powiedział. No tak, można się tego było domyślić, przed nami są tory.
- Dlaczego tu mnie przyprowadziłeś?
- Po pierwsze odkąd stałem się rozpoznawany to tutaj przychodziłem. A dzisiaj też chciałem z tobą być w takim miejscu gdzie będziemy tylko my i nikt nam przeszkadzał nie będzie.
Pociągnął mnie delikatnie za rękę i położył się na torach kładąc głowę na moich kolanach. Siedziałam z założonymi na siebie nogami bawiąc się jego włosami.
- Wiesz że kocham takie chwile.- zaczął Harry- Kiedy jesteś dla mnie tylko ty, kiedy jesteś tylko moja.
- Wiem kotku, ja też chciałabym mieć cię tylko dla siebie.
- Masz mnie dla siebie. Zawsze będę należał tylko do ciebie, bo to właśnie tobie oddałem moje serce.- posłałam mu uśmiech na co on tez ukazał mi swoje dołeczki. Nachyliłam się nad nim i chwytając jego twarz w dłonie złożyłam na jego ustach pocałunek.

- Ale się romantycznie zrobiło.- mruknęłam wprost do jego ust
- Jeszcze nie. Chodź- wyciągnął do mnie rękę i pomógł mi wstać. – Wyskakuj na górę.- czy on chce żebym weszła na ten mur? Zwariował chyba. – No wchodzisz czy nie?
- Wchodzę.- o Boże, przecież to chyba z trzy metry i jakaś drabinka która wygląda jakby miała zaraz się rozpaść. Podeszłam do niej i niepewnie i stanęłam na pierwszym szczebelku.
- Meggi, nie będziemy tu wieczność.
Powoli zaczęłam się wdrapywać wyżej. Jezu jak wysoko. Oddychaj, wdech wydech wdech wydech. Usłyszałam jego śmiech, no zabiję zaraz! To wcale nie takie proste kiedy znajduję się tak wysoko a ta cholerna drabina się chwieje. Ściągnijcie mnie stąd!
- Hazz przymknij się.
- Trzęsiesz się jak galaretka.
- Zaraz spadnę i się zabiję, zobaczysz!
- Kotku, nie panikuj, jesteś już prawie na górze.
- Prawie! Prawie, a kura to prawie orzeł wiesz!
Nie mam pojęcia jakim sposobem znalazłam się na szczycie tego muru. Ale przyznam że opłacało się przeżywać te męki. Widok był zniewalający. Rzeka, niewielka ale jednak rzeka i słońce gdzieś nad horyzontem które zaróżowiło niebo. Za rzeką rozciągały się drzewa a dalej niewielkie wzniesienia, nieduże góry. Po prostu czułam się tak jakbym wcale za plecami nie miała miasta. A tak właśnie było. Z drugiej strony rozciągała się panorama Holmes Chapel. Jednak ja wolałam patrzeć na tą przyrodniczą stronę. Nawet nie zauważyłam że Harry siedzi już obok mnie.
- I co? Teraz bardziej romantycznie?
- Z tobą zawsze jest idealnie.- mruknęłam- Kocham cię wiesz? Tak bardzo mocno
- Też cię kocham skarbie. Uwielbiam, cenię, podziwiam, zachwycam się, ubóstwiam- zaczął wyliczać a ja się zaczęłam śmiać.
- Dobra dobra, trzeba się zbierać.
- Już?
- Już. Twoja mama na nas czeka. Wiesz że dawno cię nie widziała, ja też chcę się zobaczyć z Gemmą.
- Jak chcesz, ale najpierw będziesz musiała stąd zejść.
- Co? O nie na pewno nie. Ty schodzisz pierwszy żebyś mógł mnie złapać jak by co.
- Jesteś moja kicią więc spadniesz na cztery łapy.- tak, bardzo przekonujący argument Haroldzie Ugh, kiedyś mu coś zrobię, na serio oberwie mu się jak tylko przeżyję.
- Kiedy tak w ogóle wracamy hm?- zapytałam żeby nie myśleć o tym że wiszę na huśtającej się drabince trzy metry nad ziemią.
- Nie myśl teraz o tym, jesteśmy tu żeby trochę odpocząć od wszystkiego. Kiedy wrócimy ja będę miał sporo pracy, musimy nagrać nowe piosenki, więc czeka mnie praca od rana do nocy codziennie.- westchnął a ja cudem znalazłam się na ziemi.
- Żartujesz? Myślałam że może się gdzieś wyrwiemy, albo chociaż spędzimy czas w domu razem.
- Wiem skarbie, ale to moja praca. Wiesz o tym.
- Tak jasne. Zresztą mnie pewnie czeka to samo.- kompletnie zapomniałam o tym że niedługo sama zacznę pracę. Ale to chyba lepsze perspektywa niż siedzenie całymi dniami samej w domu.
- Ale w sierpniu mamy dwa tygodnie, więc wszystko ci wynagrodzę.
- No ja myślę

HARRY
Po kilkugodzinnym spacerze wróciliśmy do mojego domu. Trzymając się za ręce usłyszeliśmy śmiechy dobiegające z salonu. Weszliśmy do środka gdzie zastaliśmy moją rodzinę siedzącą na kanapie. Ej ej, stop! Gemma ma chłopaka? Wysoki, brunet, siedział na kanapie obok mojej siostry. Poczułem mocny uścisk na swojej dłoni. Magda ściskała ją z taką siłą że omal nie zmiażdżyła mi dłoni.

29 komentarzy:

  1. G
    E
    N
    I
    A
    L
    N
    Y
    zresztą jak zawsze masz wielki talent dziewczyno :)
    czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział idealny na niedzielny wieczór, kiedy wiesz, że jutro śpisz do woli :D
    Fajnie że tak romantycznie u nich i nastrojowo, Hazza to jest jednak męski <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczerze rozdział powalający <3 Piszesz super. Dziewczyno masz wielki talent.Rozdział idealny po wygranym meczu Polaków :)

    OdpowiedzUsuń
  4. padłam i nie wstaje :D czy dobrze myślę że chłopak Gemmy to były chłopka Meg??? jeśli tak to nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :D do zobaczenia nie długo (mam nadzieje):DDD życzę weny i pozdrawiam PATKA STYLES

    OdpowiedzUsuń
  5. rozdział super ten chłopak gemmy to być może były meggi ale nie jestem pewna.

    OdpowiedzUsuń
  6. To jest poprostu cudo.
    Masz talent kobieto:*

    OdpowiedzUsuń
  7. ALE ŚWIETNYYYYYYYY<3
    -Domi<3

    OdpowiedzUsuń
  8. Matko boska dodałaś rozdział. ONI są tacy słodcy rozpływam się normalnie :) Wyczuwam komplikacje. Coś dziwnie Megi zareagowała na chłopaka Gemmy. Czyżby się znali? Kobieto zaskakujesz mnie. Weny życzę bo piszesz zajebiście :) Mam prośbę czy moglabyś skomentować lub zobaczyć mojego bloga niebezpieczenstwo-nocy.blogspot.com? Z hóry dziękuję I dodawaj mi tu szybko następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  9. kocham cię kurwa za te opowiadanie !
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  10. Brak słów ty poprostu masz talent.

    OdpowiedzUsuń
  11. Przeboskie <3
    Daj szybko next !!!:*

    OdpowiedzUsuń
  12. Witam ponownie ;3 długo mnie tu nie było. Niestety. Rozdziały są po prostu przegenialne. Jesteś moją idolką xD Podziwiam Cię za to jak piszesz i ukazujesz zakochanych w sobie ludzi ;) Dziękuję <3 -aga

    OdpowiedzUsuń
  13. ohohoh :) ile sie dzieje, alez oni sa romantyczni! Aż chce sie zakochac!

    OdpowiedzUsuń
  14. o Bożeee. Bałam się, że Meg spadnie :>
    Naj <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Kocham Kocham Kocham
    Dawaj szybko next;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Za kazdym razem to opowiadanie mnie rozwala ale pozytywnie żeby nie było xD
    Kocham ich !!

    OdpowiedzUsuń
  17. nie mogę się doczekać kolejnego :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie bede pisac ze to jest piękne i że ich kocham bo nie chce się powtarzac :> <3
    Powiem tyle : Next !!

    OdpowiedzUsuń
  19. OKROPNA JESTEŚ WIESZ ? W TYM MOMENCIE ? TO NA PEWNO JEST TEN CO PORWAŁ MEG, TAK NA PEWNO. ZRESZTĄ NIE WIEM OKAŻĘ SIĘ. JESTEŚ NAJLEPSZAAAA !! KOCHAM CIĘ <3

    OdpowiedzUsuń
  20. Genialny jak zawsze KOCHAM :-)

    OdpowiedzUsuń
  21. Super!!!!!!!!!!!!!!!!!Super!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Super!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  22. Kiedy dasz nexta :-)

    OdpowiedzUsuń
  23. Coś niesamowitego naprawdę kocham to opowiadanie:*

    OdpowiedzUsuń
  24. O ja cież pierdzile ! KOCHAM KOCHAM KOCHAM, cudowny jest

    OdpowiedzUsuń
  25. świetny, czekam nn:*

    OdpowiedzUsuń
  26. Ale się fajnie zrobiło :D Tak nawzajem się wspierają i aż pawają miłością do siebie <3 Tylko ci dziennikarze jak hieny im mieszają :p

    OdpowiedzUsuń
  27. Jakie sweet i to na tej drabinie hah
    Mam nadzieję, że w idealnym świecie Meg i Hazz nic się nie stanie, bo normalnie zgon. Oni są idealni, po prostu muzą być razem.
    Ciekawi mnie kto to tam zawitał w skromne progi stylesów, bo nic mi nie przychodzi do głowy, ale znając ciebie napewno nie będzie nudno.
    Weny
    Nn*;

    OdpowiedzUsuń