MAGDA
- No pomóż mi.
- Co ty masz w tych pudłach?
- Osobiste rzeczy. Nie twoja sprawa!
- Skoro nie moja sprawa nie będę ich wnosił!
- No proszę, zrobię jutro śniadanie.
- No dobra, ostatecznie mogę się zgodzić.
To już prawie tydzień odkąd mieszkam w hotelu,
odkąd nie mam Harrego.
Ale dziś przeprowadzam się do Ollego.
Więc okazało się że nie pracuje on na stałe w
restauracji w hotelu. To syn właścicielki. Po prostu pracował bo brakowało
pracowników chwilowo, więc pomógł. A ja dowiedziałam się o tym dopiero
przedwczoraj. Wtedy też zaproponował mi wspólne mieszkanie. Powiedział że odkąd
dziewczyna go rzuciła dla innego czuje się zbyt samotny, jest pusto, a mieszkanie
jest duże. Będę miała do dyspozycji dwa pokoje, więc to duży plus bo musze mieć
gdzie malować. Właśnie, od przyszłego poniedziałku zaczynam pracę. Bardzo się
cieszę, bo nie będę się nudzić. Więc będę miała na razie trzy grupy które dwa
razy w tygodniu mają czterogodzinne zajęcia z rysunku. Są to raczej dzieci.
Dostałam taki przedział wiekowy bo uczy się ich podstaw, nic bardziej
zaawansowanego a wiadomo ja specjalistą nie jestem.
- Meg! Rusz dupę i mi pomóż! Nie będę sam wnosił
tego wszystkiego!
Wzięłam najlżejsze pudełko jakie było i zaniosłam
je do mieszkania. Olly nosił już chyba z dwadzieścia takich ale w końcu to
facet, niech się wykazuje, nie?
Zanim się rozpakowałam minęło naprawdę dużo czasu.
Zresztą nigdzie mi się nie śpieszyło. Olly wpadł mi pomóc na moment, bo w sumie
to przeleżał cały ten czas na moim nowym łóżku
- No dobra mała, skoro mamy razem mieszkać musze
więcej o tobie wiedzieć.
- Olly, muszę?
- Tak. Dlaczego nie jesteś już z Harrym?
- Nie wiem, on ze mną zerwał, powiedział że mnie
już nie kocha, że tak będzie lepiej bo będę bezpieczna.
- Bezpieczna?
- Przepraszam ale nie chcę o tym rozmawiać.
- Jasne, nie naciskam. Ale dobrze się czujesz?
- Ja… czuję się beznadziejnie. Czekałam na to żeby
do niego wrócić pół roku a on tak po prostu mnie zostawił. Wtedy kiedy
najbardziej go potrzebowałam. Tak bardzo go nienawidzę! Udawał, po prostu
udawał że mnie kocha!- dałam upust emocjom. Pierwszy raz od kilku dni
pozwoliłam sobie na płacz. Starałam się być silna a tak naprawdę udawałam że
czuję się dobrze, bo czuję się okropnie.
- Hej, spokojnie, on nie jest tego wart, nie płacz
przez niego. Musisz mu pokazać że jesteś silna, że wcale go nie potrzebujesz.
- Tylko że ja go potrzebuję.- szepnęłam chowając
twarz w moich dłoniach. Nie rozumiem jak mogłam dać się tak nabrać, jak mogłam
być tak ślepa?
***
- Nie wiem czy wiesz, ale za półgodziny masz być
na drugim końcu miasta.
Mmm, jaki cudowny zachód słońca, las, mała
rzeczka, tory kolejowe. Och tu nie ma miasta, na jakim końcu, koniec nie
istnieje, jest tak przyjemnie.
- Meg! Spóźnisz się do pracy!
Praca, praca, praca, lepiej wypoczywać w
towarzystwie samotności, lepiej malować na murze, tworzyć piękne rysunki, tak,
to jest to.
- Cholera Meggi, wstawaj!
Moje ociężałe powieki za nic w świecie nie chciały
unieść się do góry. W końcu otwarłam je przyciągając do swojej twarzy więcej
kołdry, uch jak wspaniale.
- Meg! Praca!
- Dzień dobry.- mrugnęłam cicho.
- Czy do ciebie nic nie dociera?! Za moment masz
być w pracy a ty jeszcze śpisz!- ale on ma donośny głos, obudziłby śpiącego w
śpiączce niedźwiedzia. Zaraz, jaka praca, ja nie mam pracy. Cholera!
- Dlaczego wcześniej mnie nie budziłeś?! - Wyskoczyłam
spod pierzyny jak poparzona potykając się o nią i spadając prosto na ziemię.
Kurde! W życiu nie zdążę!
- Serio? Budzę cię już po raz setny, to ty śpisz
jak zabita.
- Jezu, gdzie moje spodnie?- biegałam po pokoju
jak jakaś wariatka. Na szybko związałam kucyka, użyłam tylko tuszu do rzęs i
czarnej kredki, na więcej czasu brakło. Co tu ubrać? Spojrzałam na Ollyego
który trzymał zestaw ubrań. Na kolanach mu potem musze dziękować chyba. Szybko
pobiegłam do łaziki przebrać się, powrzucałam rzeczy do torebki i wybiegłam na
korytarz.
- Meg! Czym masz zamiar jechać?- co? Czym mam
zamiar jechać? Autobusem będzie prawie 40 minut. Cholera.
- Weź mój samochód.- powiedział chłopak wręczając
mi do dłoni klucze.
- Później ci się odwdzięczę.- pocałowałam go
przelotnie w policzek i zbiegłam na dół po schodach.
- Już jestem!- krzyknęłam wbiegając do sali gdzie
miała na mnie czekać moja grupa. Dziś były to dzieci od 6 do 10 lat. Więc chyba
nie jest tak źle, pewnie nie zauważyły mojego lekkiego spóźnienia
- Proszę pani a co dzisiaj będziemy robić?- wesoły
rudzielec wymachiwał ręką jak oszalały.
- Dzisiaj może narysujecie coś ołówkiem.
Chciałabym żebyście narysowali coś co wam się kojarzy z czymś przyjemnym. Coś
co bardzo lubicie. Kartki są na stole weźcie sobie po jednej. Wiecie jak
podzielone są ołówki? Więc tak są różne, na każdym pisze H, H1, HB, B, lub inny
znaczek widzicie?
- A co to znaczy proszę pani?
- To znaczy że na przykład ołówek ze znaczkiem H
nie pisze mocno, jest to tylko ołówek do pierwszego wstępnego szkicu.- Boże jak
to wyjaśnić dzieciom żeby zrozumiały?
Chodziłam dookoła patrząc jak każde z nich rysuje.
Wiadomo, nie miały wielkiego doświadczenia dlatego ich rysunki wyglądały jak
wyglądały ale nie były złe. Cie chciałam żeby się stresowały kiedy patrzę na
ich ruchy. Chciałam żeby czuły się swobodnie, pytały kiedy czegoś nie wiedzą.
- Proszę pani, a mogłabym iść do łazienki?-
dziewczynka w kucykach kiwała na boki głową podnosząc do góry rękę.
- Tak jasne, i nie mówcie mi pani, jestem Meg,
dobrze?
- Tak pewnie.- odpowiedzieli chórem.
Oni wszyscy mają w sobie taki wielki potencjał że
nie mogłam się temu nadziwić. Po prostu zw3aląły z nóg kiedy patrzyło się na
ich rysunki. Mili tak różne charaktery, niektórzy zdążyli narysować pięć
rysunków kiedy ktoś inny narysował jeden. To były moje drugie zajęcia, ale tak naprawdę
pierwsze na których coś konkretnego zaczęliśmy robić. W każdym razie ta praca
naprawdę mi się spodobała, tutaj jest cudownie. Na końcu pozbierałam wszystkie
rysunki chowając je do teczki, chciałabym mieć je tak po prostu dla siebie, ale
oczywiście jak skończą się te warsztaty oddam wszystkim ich prace.
- No dobrze, widzimy się w piątek. Pomyślcie nad
tym co chcielibyście narysować, lub czym chcecie malować. Do zobaczenia.
- Dowidzenia.- po dzieci przyjeżdżali rodzice,
więc musiałam zaczekać aż ostatnia osoba wyjdzie z pracowni. Posprzątałam
wszystko pozbierałam swoje rzeczy i wyszłam przed budynek.
Od
czasu ostatniego spotkania z Harrym minęły już dwa miesiące. Mimo tego ciągle
widzę go przed oczami kiedy mówi że mnie nie kocha. Nie kocha, co te słowa już znaczą,
nie wiem. Zastanawiałam się nad tym, myślałam że kłamał mówiąc że nie kocha.
Ale jak można to komuś powiedzieć? To właśnie świadczyłoby o tym że naprawdę
nie kochał, więc raczej odrzuciłam tę opcję. Bo czy ja go tak naprawdę kocham? Czy
można kochać kogoś kogo się kompletnie nie zna? Skoro udawał przez ten cały
czas to kim on tak na prawdę jest? Doszłam do wniosku że jest inną osobą, że
nie znam jego prawdziwej strony. Tylko nie potrafię zrozumieć jak udało mu się
wytrzymać ze mną tyle czasu, jak mógł tak długo być kimś innym? Poza tym czy
oszukiwał tylko mnie? Przecież chłopcy są chyba jego przyjaciółmi, przedstawił
mnie swojej rodzinie, po co to wszystko po co aż tak się w to angażował?
Rozumiem że czuł się zobowiązany jako ojciec dziecka ale teraz, przez ten czas
odkąd znów jesteśmy razem, po co ten wypad do jego mamy, po co poleciał ze mną
do Polski, po co tak się trudził? Fakt, może chciał seksu, oddałam mu się
stosunkowo szybko, ale przecież może mieć każdą, po co mu taka ja? Chyba że nałogowo
lubi ranić dziewczyny to zmienia postać rzeczy. Pewnie ma już inną,
zgrabniejszą, ładniejszą, bardziej seksowną. Z tego co mówili chłopcy wyszedł
ze szpitala, czuje się lepiej. Nigdy o niego wprost nie zapytałam, nie lubię rozmawiać
z nimi o Harrym, bo po co, to nadal ich przyjaciel. My zerwaliśmy, ale oni
nadal są z nim. I naprawdę jestem ogromnie im wdzięczna za to że są również ze
mną. To naprawdę wiele dla mnie znaczy.
Co
teraz? Żyje sobie spokojnie dalej, powoli wracam do normalności. Pozostaje
sprawa z gwałtem. Musiałam o tym mówić na policji co nie było łatwe. Ciągle źle
się z tym czuję, nie lubię już własnego ciała mam wrażenie że stałam się jakoś
zarażona czymś, że jestem we jakiś dziwnie metaforyczny sposób brudna. Nie
lubię czyjegoś dotyku, kiedy ktoś kładzie mi dłoń na ramieniu mam wrażeni że
zaraz mi coś zrobi, nie mówiąc już o tym jakby ktoś chciał mnie przytulić.
Czasem na to pozwalam, ale nie jestem przekonana co do tego. Dotyk nawet
znajomych męskich rąk paraliżuje.
Musze
poprosić któregoś z chłopców żeby pomógł mi wybrać jakiś samochód. Nie jestem
typową babą co się na samochodach nie zna, wręcz przeciwnie, lubię to. Ale nie
ogarniam tych wszystkich mechanicznych rzeczy. Nie znam się na silnikach i
takich tam. Bo markę sobie oczywiście wybieram sama.
Głupi
autobus, musi się tak spóźniać? Przystanek mam naprzeciwko mojej pracy więc
daleko to to nie jest ale mimo wszystko ten stary grat nie przyjeżdża.
-
Meggi!- głos który usłyszałam należał do kogoś kogo najmniej bym się tu
spodziewała. O mój Boże!
______________________________________
Bozee Kocham to . Czekam na next ;*
OdpowiedzUsuńSzczerze ... ? To brakuje mi tych rozdziałów kiedy Harry i Meg byli razem, szczesliwi. tak bardzo chce zeby znowu byli razem.
OdpowiedzUsuńwiem że prosisz o dogłębne komentarze ale mnie po prostu zawsze zatyka jak kończę czytać twój rozdział. a tak przy okazji to nominowałam cię do The Versatile Blogger więcej info tutaj http://nazawszez5hlopcami.blogspot.com/2013/07/the-versatile-blogger.html jak już będziesz to zajrzyj do nowego rozdziału
OdpowiedzUsuńTo jest świetne ! Nominuję twój blog do The Versatile Blogger, więcej informacji tutaj > xstatuesxx.blogspot.com
OdpowiedzUsuńmi też się podobał nie mogę się doczekać kiedy będzie z perspektywy Harrego
OdpowiedzUsuńi oczywiście czekam na Next
Bardzo się cieszę że wycofałaś tą zasadę z komentarzami, po prostu sądzę że to bez sensu jak niektórzy na siłę chcą dobić do tej magicznej liczby komentarzy i dają jakieś serduszka czy coś :D
OdpowiedzUsuńA mi się rozdział podoba, fajnie że zamieszkała z tym kolesiem z hotelu :D
Okej ! Zaczynam !
OdpowiedzUsuńSądzę, że tym sposobem co piszesz teraz jest genialnie, ale to nie znaczy, że tamto mi się nie podobało, wręcz przeciwnie. W takich rozdziałach się zakochałam. Zakochałam się w tym blogu. W tej fabule co przedstawiłaś. W tych osobach, które odgrywają w tym blogu. Może i to jest fikcyjne wszystko, ale czuję się jakbym czytała o kimś kto to na prawdę przeżył. Jakbym czytała książkę, na prawdę. Masz wielki talent. Zdecydowanie piszesz opowiadanie, które należy do najlepszych w świecie. Jak dla mnie to jakby inni go przeczytali to na pewno zakochali by się w 1D. Ten blog oddaję taką jakąś naturę. Jak się zachowują na prawdę lub dzięki temu możemy sobie to wyobrazić (przynajmniej ja). Pamiętam jak weszłam na twojego bloga. Przeczytałam tylko skrawek i stwierdziłam, że raczej nie będę go czytała. Przeczytałam z dobre trzy kolejne rozdziały i zakochałam się w nim. Aż tak bardzo się wciągnęłam w treść tego bloga, że zarwałam całą nockę by przeczytać wszystko. I tak jestem na 60 rozdziale i chce jechać dalej, a tu jeb EPILOG. Na początku myślałam, że to już jest koniec całego opowiadania, ale jak dodałaś notkę, że będzie 2 część to spadłam z krzesła ze szczęścia. SERIO. Więc na zakończenie tego jakże długiego komentarza mówię/piszę, że genialnie piszesz. Kocham Cię, tego bloga oraz fabułę. Pisz dalej. Należysz do najlepszych ! Uwielbiam Cię <3
:*
Rozdział bardzo mi się podoba. Nie mogę się doczekać perspektywy Harrego ;)
OdpowiedzUsuńBosko piszesz ;* Czekam na next :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam!
OdpowiedzUsuńFajnie że czytasz komentarze i postanowiłaś znieść zasadę z komentarzami :d Lubimy wyrozumiałe autorki <3
OdpowiedzUsuńA rozdział świetny. Mam nadzieje że Meg będzie sobie powoli układała jakoś życie, a Harry przemyśli że nie musi kłamać i mówić, że nie kocha (bo w to nie wierzę) i jakoś ogarnie sytuacje :D
Cudny Uwielbiam twoje opowiadanie . :D
OdpowiedzUsuńA dla mnie ten rozdział jest jakiś dziwny, ale całkiem całkiem. Podoba mi się jej praca i dzieci, pewnie będą z nimi różne śmieszne historie :D
OdpowiedzUsuńA Hazza znormalnieje i wróci do niej, tylko czy ona będzie chciała? Tego się już niedługo dowiemy :D
Szczerze powiedziawszy ten rozdział mnie troszeczkę zanudził, oczywiście świetnie piszesz, ale jak dla mnie zbyt dużo melodramatu jak na jeden rozdział. Całe opisywanie jaka główna bohaterka jest smutna z powodu rozstania jest całkiem przereklamowane.
OdpowiedzUsuńRozdział boski.Jednak brakuje w nim trochę Hazzy,a może to on zawoła Meggi?Nie będę zgadywać bo nie mam szczęścia. Dodam jeszcze tylko że mass ogromny talent I co go zazdroszczę <3
OdpowiedzUsuńMnie się podobal. Przecież wiecznie nie moze być idealne. Myśle że to Hazza ją zawołał :D
OdpowiedzUsuńŚWIETNA Z CIEBIE PISARKA!!!!!!!! ;P
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi sie twój blog, jestem nim zachwycona.
Zapraszam do mnie link nieprawdopodobnamilosc.blogspot.com
Jeeeeju pisz kurde bo nie wytrzymam ! szybko szybko !! Bierz klawiaturę i stukaj kolejny rozdział!!
OdpowiedzUsuńRozdział jest fenomenalny. Czytając można poczuć się jak Magda. Czuje się wszystkie te emocje. Naprawdę. A jeśli chodzi o perspektywę to uważam że to dobry pomysł fajnie byłoby się dowiedzieć co się dzieje w głowie Harrego. I mam jeszcze cichą nadzieje że się zejdą. Pozdrawiam Gabie !
OdpowiedzUsuńRozdział jest dobry. Umiesz oddac uczucia i to najwazniejsze. Rozdziały faktycznie sie zmieniły, jest wiecej uczuc i tych dobrych i złych :)
OdpowiedzUsuń