MAGDA
Ta noc nie należała do najlepszych w moim życiu,
Nie wiedziałam sama co się dzieje. Koło w pół do czwartej rano obudzili mnie
lekarze którzy wbiegli do sali. Usłyszałam pisk maszyn znajdujących się w sali.
Harry.
Odsunęli mnie od niego, praktycznie nic nie mogłam
zobaczyć, bo zasłaniali mi wszystko okrążając jego łóżko. Kiedy zobaczyłam
defibrylator w dłoniach jednego z lekarzy z moich oczu pociekły łzy.
- Proszę, nie rób mi tego.- szepnęłam cicho,
szepnęłam do niego, choć dobrze wiedziałam że mnie nie słyszy. Jego ciało
podskoczyło do góry kiedy przyłożono do niego urządzenie. Zamknęłam oczy, nie
chciałam patrzeć na to co z nim robią.
Chyba najpiękniejszym dźwiękiem w moim życiu stał
się dźwięk maszyny która wskazała na to że jego serce wróciło do normy, bije
tak jak powinno, jego stan jest pod kontrolą.
- Przepraszam, co się stało?- zapytałam lekarza.
- Jesteś jego dziewczyną?
- Tak.
- Po prostu jego stan się pogorszył, ale
opanowaliśmy sytuację. Nie będę cię okłamywał, to może się powtórzyć i
niekoniecznie może udać nam się mu pomóc.
- Może umrzeć?- nie chciałam w to wierzyć, jego
słowa były straszne.
- To zależy teraz tylko i wyłącznie od niego. Z
każda minutą zagrożenie maleje, praktycznie ta noc będzie decydująca. Jeśli nic
się nie stanie do rana myślę że wszystko będzie w porządku, ale zagrożenie do
końca nie zniknie.
- Dziękuję.
- Przykro mi.- przykro mu? Mówi tak jakby Harry
już… Nie! To się nie stanie! Przecież obiecał mi, obiecał do cholery że się mną
zajmie, że nic mi się nie stanie.
Zacisnęłam powieki ściskając jego rękę.
Dotrzymał obietnicy. Mi nic się nie stało. „Dla
ciebie mogę nawet zginąć” Te słowa chodziły ciągle po mojej głowie, ciągle
słyszałam jego głos, który mówił że mnie kocha, odda za mnie swoje życie. A ja
tego nie chcę! Jeśli on zginie tez się zabiję! Nie mogę żyć bez niego, tylko on
potrafił mnie zrozumieć z nim czułam się tak wspaniale, bezpiecznie. Nie mogę
pozwolić na to żeby mnie zostawił, nie zasłużył sobie na to.
Nie zasnęłam już w ogóle, ciągle obserwowałam twarz
Harrego, bałam się że nagle znowu maszyny zaczną wydawać dziwne odgłosy, że
znów wpadną lekarze, że tym razem go nie uratują. Podobne sytuacja zdarzyła się
po raz drugi. Był już ranek, przed dziewiątą kiedy wszystko znów się powtórzyło.
Pielęgniarka wyprowadziła mnie z sali, nie pozwolili mi tam zostać. Boże,
uratuj go błagam. Stanęłam za szybą kładąc tam jedną rękę. Widziałam znowu jak
jego ciało się unosi pod wpływem elektrowstrząsów.
- Harry proszę- szepnęłam, mając nadzieję że to w
jakiś sposób pomoże.
- Uratują go.- ujrzałam kojący uśmiech kobiety
która stała obok mnie. Pielęgniarka mnie obejmowała, co o dziwo mi nie
przeszkadzało. Zresztą on był wtedy najważniejszy. Pewnie bym upadła gdyby ona
mnie nie trzymała. Ale chciałam widzieć wszystko co się tam dzieje.
- Meggi?!- usłyszałam kroki, więc się obejrzałam.
Szybkim krokiem szła a właściwie biegło w moją stronę mama Harrego a za nią
Gemma i reszta.
- Dlaczego płaczesz? Co się dzieje?- nie byłam w
stanie im odpowiedzieć. Jego mama i siostra wybuchły płaczem kiedy ujrzały
wszystko przez szybę. Lekarze ciągle biegali po sali. Z rąk kobiety trafiłam w
ramiona Emily. Wtuliłam się w nią tak mocno jak tylko mogłam. Nie chciałam patrzeć
na to wszystko, to było zbyt trudne.
„Kocham cię ponad wszystko, wiesz że dla ciebie
mógłbym zginąć”
ZAYN (poprzedniego wieczoru)
Od wczoraj wszyscy mamy podobne humory, jesteśmy
przygnębieni, nie wiemy tak naprawdę co zrobić. To jest tak cholernie
niesprawiedliwe! Jak to się mogło stać? Dlaczego oni muszą tak cierpieć? Boję
się o Meggi, nie daje sobie psychicznie rady. Nie rozmawia z nami. Było już
późno w nocy, byliśmy w hotelu, do domu było za daleko poza tym rano mamy pójść
do szpitala.
Klapnąłem zmęczony na łóżko i przetarłem dłońmi
twarz.
- Skarbie, będzie dobrze.- Kate przytuliła się do
mnie, ja też ją objąłem. Po chwili milczenia usłyszałem jej cichy płacz.
Odwróciłem w swoją stronę i pocałowałem w głowę po czym przyciągnąłem do
swojego torsu.
- Nawet nie chcę myśleć co się wydarzyło w tym
lesie.- szepnęła- Zayn, ich było sześciu, rozumiesz, sześciu, a ich tylko
dwoje.
- Katie, ja nie mam pojęcia co robić. Jak mamy im
pomóc?
- Nie wiem,
boję się ją nawet dotykać. Kiedy chciałam ja przytulić odsunęła się rozumiesz?
- To nie jej wina, po prostu po tym co jej zrobili
tak reaguje, nie chce żeby ktokolwiek ją dotykał, boi się powtórki.
- Jak to? Boi się mnie? Przecież jestem jej
przyjaciółką!
- Kate, daj spokój musimy jej jakoś pomóc, wiesz o
tym.
- Wiem, ale martwię się o nich po prostu. W
dodatku Harry… on może umrzeć.
- Nie zginie, rozumiesz, Harry będzie żył i oboje
z tego wyjdą, oboje.
Zmęczeni padliśmy na łóżko. Przespałem tę noc jak
dziecko. Byłem wykończony, obudziła mnie dopiero Kasia rano kiedy mieliśmy
pójść do szpitala.
Nie wiedzieliśmy jeszcze że ta noc była decydującą
nocą dla Harrego.
Wchodząc do szpitala mieliśmy grobowe miny. Mama
Harrego szła z przodu pędząc szybko w kierunku sali w której leżeli oboje. Jednak
kiedy moje oczy ujrzały Meggi praktycznie przyklejoną do szyby zamarłem. Stała
tam podtrzymywana przez pielęgniarkę. Odwróciła się w naszą stronę i znowu się
przeraziłem widząc jej całą zapłakaną twarz. Powiedz proszę, powiedz że nic mu
nie jest. Boże, nie zniosę tego. Podszedłem do niej i popatrzyłem do środka sali.
Lekarze robili coś z Harrym, nie wiem co ale chyba to nie wróżyło za dobrze. Do
płaczącej Magdy dołączyła jej mama z Gemmą. Emily przytuliła Meggi no co na szczęście
jej nie odepchnęła.
- Co się stało?- zapytał Liam równie zszokowany co
każdy z nas.
- On… on… jego stan się pogorszył.- wydukała Meg.
Znowu przytuliła się do Em odwracając w przeciwną stronę od szyby.- W nocy… w
nocy było to samo… reanimowali go. Lekarz powiedział, że on… że Harry… może nie
przeżyć. – osunęła się na ziemię. Emily nie umiała jej utrzymać. Spojrzeliśmy
na nią. Cholera, zemdlała!
MEGGI
- Mówiłem że
będziesz go niedługo żegnać?
- Zostaw mnie!
- Mówiłem ci że nie
możesz być szczęśliwa, to nie dla ciebie.
- Nie dotykaj mnie,
rozumiesz?!
- Oj kochanie, czemu
jesteś taka nieprzyjemna?
- Nie mów tak do
mnie!
- Meggi, przecież
wiesz, że jesteś moja. Zawsze byłaś.
- Nie jestem twoja!
Odpieprz się!
- Współpracuj
złotko, chcesz żeby kolejne osoby ginęły? Proszę, mogę ci to załatwić. Kto
pierwszy? Zayn? Katie? Emily? Może Bartek?
- Jestem twoja-
szepnęłam- Zostaw ich w spokoju.
- Nareszcie
zrozumiałaś, nic nie możesz zrobić. Będziesz moją prywatną dziwką, i wiesz co,
mam ochotę się zabawić.
- Pozwól mi pójść
na pogrzeb.- szepnęłam patrząc w dół, bałam się jego wzroku. On palił.
- Och, zapomniałem,
że twój chłoptaś nie żyje. Ale przecież obiecałem ci że będziesz go oglądać w
trumnie, więc dotrzymam obietnicy.- jego dłoń odgarnęła moje włosy za ucho.
Odsunęłam się, bałam się jego dotyku. To nie był dotyk którego pragnęłam. To
nie była dłoń, której właściciel sprawiał że czułam się wspaniale.
- Nie odsuwaj się
szmato!- wrzasnął przyciskając mnie do pnia drzewa. Znów byłam w tym lesie, znów
dookoła zrobiło się ciemno. Spojrzałam na bok, Harry. Mój biedny, kochany,
dlaczego go tak biją? Dlaczego znowu musze patrzeć na to jak jego twarz
lustruje moje nagie ciało. Jak patrzy na Łukasza który pławi się w wygranej,
który właśnie dochodzi w moim ciele.
Potem obraz trumny,
ja w kościele, ja ubrana na czarno a obok mnie Łukasz i ten jego perfidny
uśmiech. Podchodzimy bliżej, coraz bliżej, wszystkie ławki są puste. A ja
zbliżam się coraz bliżej tego okropnego widoku. Wreszcie dostrzegam Harrego, leży
spokojnie, tylko ten spokój nie jest taki jak powinien być. On nie żyje, leży
tam nieżywy. Mój histeryczny płacz wypełnia cały kościół.
- Dotrzymałem
obietnicy. - ohydny szept przy moim uchu, ohydny uśmiech, perfidny, szyderczy
uśmiech.
- Meggi, Meg! Obudź się!- ktoś mną potrząsa,
otwarłam oczy patrząc na osobę która uratowała mnie z tego okropnego snu. To
było straszne, okropne, nie chcę już nigdy przeżyć czegoś podobnego, nawet
podczas snu.
- Magda, co się stało? Co ci się śniło?
- Łukasz, on, on zabił Harrego.
- Spokojnie, nie płacz, spokojnie.- Zayn, to był
Zayn. Siedział przy mnie razem z Lou i Emily. Cała się trzęsłam, nie potrafiłam
dojść do siebie po tym wszystkim. Boże nie chcę o tym myśleć, nie wiem co by
było gdyby on dotrzymał obietnicy, nigdy nie chcę mieć przed oczami takiego
widoku.
- Jesteś cała mokra, Meggi, wszystko dobrze?-
zatroskany głos Em obudził mnie z świata moich myśli.
- Nie, nie dobrze. Co się stało?
- Zemdlałaś. Potem okazało się że masz ponad
czterdzieści stopni gorączki. Zasnęłaś a teraz krzyczałaś więc cię obudziliśmy,
na pewno wszystko dobrze?- wytłumaczył mi Louis. Wszystko dobrze? Nic nie jest
dobrze, Łukasz uśmiercił Harrego w moim śnie. Gdyby coś mu się na prawdę stało,
Boże! Przecież Harry, on walczył o życie kiedy ja zemdlałam! Jak mogłam o tym
nie pomyśleć!
- Co z Harrym?
Matko, emocje jakie we mnie wywolujesz sa niesamowite. Kocham Cie za to ;*
OdpowiedzUsuńOby wszystko bylo dobrze, bo kolejnego ich rozstania ja nie przezyje ;(
Nie nie nie !!!!
OdpowiedzUsuńOn musi życ !!!!
To wszystko musi byc snem !!!!
Nie moge sobie wyobrazic końca tego opowiadania ..
Proszę cie nie kończ go jeszcze!
-Domi<3
Smutam :C on musi przeżyć
OdpowiedzUsuńMoże od tego zacznę, że kocham twoje opowiadanie.... masz ogromy talent i uwierz mi czytałam wiele opowiadań, ale w żadnym się tak nie wczuwałam. Fajnie że jest trochę smutów, no bo jak są smuty to musi Happy End.... - Muffins<3
OdpowiedzUsuńPS. błagam nie uśmierć mi Harrego
co z Harym???????
OdpowiedzUsuńoby przeżył niewyobrażam sobie Meggi z kimś innym ;D
Świetnie piszesz, naprawde masz talent, ale błagam nie usmiercaj Harrego! oni nie mogą znowu się rozstać. :( Proszę !
OdpowiedzUsuńrozdzial super ale musiałas przerwać w takim momencie???
OdpowiedzUsuńKurde ale się wzruszyłam, masakra. mam nadzieję, że Harry z tego wyjdzie. Mogłabym to czytać na okrągło;) Czekam nn ;* -aga
OdpowiedzUsuńHarry musi żyć :c
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział xx
Boże, dziewczyno dawaj kolejny rozdział bo zaraz zawału dostanę! Harry musi żyć, Meggi z kimś innym kompletnie nie miałaby sensu istnienia....
OdpowiedzUsuńJesteś niesamowita to opowiadanie jest cudne . Nie uśmiercaj Harrego on musi żyć .
OdpowiedzUsuńRozdział znakomity. Piszesz genialnie :)
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział, ale ty już mnie do takich przyzwyczaiłaś :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że Harry to wszystko przeżyje, bo przecież jak nie będzie jego to nie będzie bloga, nie będzie ich miłości. A tak być nie może :)
Mam nadzieje ze wszyscy przezyja ;)
OdpowiedzUsuńDo nastpenego ;*
On musi życ !!! Proszeeeee ! :*
OdpowiedzUsuńPadam jak to czytam .... :>
Czekam szybko na nexta
Ja cież pierdziele ! Harry musi zyć i musi być z Meggi, inaczej się załamię.
OdpowiedzUsuńŻal mi strasznie Meggi. Proszę niech Harry żyje !.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny.
♥
czemu????? niech Harry żyje proszę niech on przeżyje wiem że Łukasz nie istnieje na prawde ale obiecuje że jak Harry nie przeżyje to go znajdę i osobiście ukatrupie taaa to tylko takie moje przemyślenia nie mogę się doczekać następnego rozdziału. nie kończ jeszcze tego niech to trwa wiecznie bo co ja zrobię bez cb???
OdpowiedzUsuńżyczę weny i pozdrawiam
PATKA STYLES
Naprawdę się wystraszyłam kiedy przeczytałam moment w którym opisywany był sen Meg. Na początku pomyśślałam, że to się wydarzyło, ale na szczęście moje szare komórki zaczęły działać i zorientowałam się że jest trochę inna czcionka xD Błagam Cię nie uśmiercaj Harrego. Weny życzę^^
OdpowiedzUsuńSuper opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńEkstra jak zwykle :)))
OdpowiedzUsuńMatko, co ty ze mna robisz!!! Przezywam kazdy rozdzial po pare dni i mysle co dalej ;p
OdpowiedzUsuńPrawie placze, w tym opowiadaniu jest tyle emocji. A ja we wszystko tak sie wczuwam ... Jestes nie samowita bo potrafisz oddac te uczucia <3
OdpowiedzUsuńNie moge sie doczekac kolejnego rozdziału..
OdpowiedzUsuńStrasznie to przeżywam :> Nie wiem czy pamiętasz ale kiedyś napisałaś, że nigdy nie zawiesisz bloga więc trzymam za słowo <3 Pozdrawiam Kora..
Harry musi przeżyć, jak czytam o nim i o tym co przeżywa Meg to mam ochote się pobeczeć.
OdpowiedzUsuńMasz genialny styl pisania, czytelnik wczuwa się i przeżywa to co dzieję się w opowiadaniu i to jest niezwykłe<33
Czekam na Nn:)
Kocham serio, nie wyobrażam sobie Meg z kimś innym niż Harry, to wydaje się takie nierealne. Oni muszą być razem a Harry musi przeżyć inaczej chyba się załamię.
OdpowiedzUsuńPisz bo serio wychodzi ci to mistrzowsko.
Pozdrawiam i życzę weny<33
Co ci strzeliło do głowy żeby napisac takie rozdziały ja sie pytam !?!?!
OdpowiedzUsuńJesteś zajebista
!!!
Martwie się co będzie dalej, ale trochę ostatnio wiało nudą więc fajna odmiana <3 loveczka i sorka za szczerośc :*
Biedna Meg, biedny Harry, dlaczego im nie może zacząć się układać jak nie jedno to drugie.
OdpowiedzUsuńHarry musi się wybudzić, bo jak zakończysz to opowiadanie i uśmiercisz Hazze to chyba się zabiję.
Rozdział cudowny,
Weny
Nie rozumiem czemu im tak bardzo zle robisz w tym zwiazku ;p
OdpowiedzUsuńOni sa tak cudowni. Nie rodzielaj ich znowu :(
Matko tak się boje, że jakieś głupie i złe zakończenie przyjdzie do tej twojej cudownej głowy i że ich rozdzielisz. Pamiętaj że nie możesz zrobić tego nam - najwspanialszym czytelniczkom :D
OdpowiedzUsuńJak ja bym dorwala tego skurwysyna . Malo mu dziwek tylko musial brac Meggi ! Placze
OdpowiedzUsuń