wtorek, 9 lipca 2013

Rozdział 28



MAGDA
Ta noc nie należała do najlepszych w moim życiu, Nie wiedziałam sama co się dzieje. Koło w pół do czwartej rano obudzili mnie lekarze którzy wbiegli do sali. Usłyszałam pisk maszyn znajdujących się w sali. Harry.
Odsunęli mnie od niego, praktycznie nic nie mogłam zobaczyć, bo zasłaniali mi wszystko okrążając jego łóżko. Kiedy zobaczyłam defibrylator w dłoniach jednego z lekarzy z moich oczu pociekły łzy.
- Proszę, nie rób mi tego.- szepnęłam cicho, szepnęłam do niego, choć dobrze wiedziałam że mnie nie słyszy. Jego ciało podskoczyło do góry kiedy przyłożono do niego urządzenie. Zamknęłam oczy, nie chciałam patrzeć na to co z nim robią.
Chyba najpiękniejszym dźwiękiem w moim życiu stał się dźwięk maszyny która wskazała na to że jego serce wróciło do normy, bije tak jak powinno, jego stan jest pod kontrolą.
- Przepraszam, co się stało?- zapytałam lekarza.
- Jesteś jego dziewczyną?
- Tak.
- Po prostu jego stan się pogorszył, ale opanowaliśmy sytuację. Nie będę cię okłamywał, to może się powtórzyć i niekoniecznie może udać nam się mu pomóc.
- Może umrzeć?- nie chciałam w to wierzyć, jego słowa były straszne.
- To zależy teraz tylko i wyłącznie od niego. Z każda minutą zagrożenie maleje, praktycznie ta noc będzie decydująca. Jeśli nic się nie stanie do rana myślę że wszystko będzie w porządku, ale zagrożenie do końca nie zniknie.
- Dziękuję.
- Przykro mi.- przykro mu? Mówi tak jakby Harry już… Nie! To się nie stanie! Przecież obiecał mi, obiecał do cholery że się mną zajmie, że nic mi się nie stanie.
Zacisnęłam powieki ściskając jego rękę.
Dotrzymał obietnicy. Mi nic się nie stało. „Dla ciebie mogę nawet zginąć” Te słowa chodziły ciągle po mojej głowie, ciągle słyszałam jego głos, który mówił że mnie kocha, odda za mnie swoje życie. A ja tego nie chcę! Jeśli on zginie tez się zabiję! Nie mogę żyć bez niego, tylko on potrafił mnie zrozumieć z nim czułam się tak wspaniale, bezpiecznie. Nie mogę pozwolić na to żeby mnie zostawił, nie zasłużył sobie na to.
Nie zasnęłam już w ogóle, ciągle obserwowałam twarz Harrego, bałam się że nagle znowu maszyny zaczną wydawać dziwne odgłosy, że znów wpadną lekarze, że tym razem go nie uratują. Podobne sytuacja zdarzyła się po raz drugi. Był już ranek, przed dziewiątą kiedy wszystko znów się powtórzyło. Pielęgniarka wyprowadziła mnie z sali, nie pozwolili mi tam zostać. Boże, uratuj go błagam. Stanęłam za szybą kładąc tam jedną rękę. Widziałam znowu jak jego ciało się unosi pod wpływem elektrowstrząsów.
- Harry proszę- szepnęłam, mając nadzieję że to w jakiś sposób pomoże.
- Uratują go.- ujrzałam kojący uśmiech kobiety która stała obok mnie. Pielęgniarka mnie obejmowała, co o dziwo mi nie przeszkadzało. Zresztą on był wtedy najważniejszy. Pewnie bym upadła gdyby ona mnie nie trzymała. Ale chciałam widzieć wszystko co się tam dzieje.
- Meggi?!- usłyszałam kroki, więc się obejrzałam. Szybkim krokiem szła a właściwie biegło w moją stronę mama Harrego a za nią Gemma i reszta.
- Dlaczego płaczesz? Co się dzieje?- nie byłam w stanie im odpowiedzieć. Jego mama i siostra wybuchły płaczem kiedy ujrzały wszystko przez szybę. Lekarze ciągle biegali po sali. Z rąk kobiety trafiłam w ramiona Emily. Wtuliłam się w nią tak mocno jak tylko mogłam. Nie chciałam patrzeć na to wszystko, to było zbyt trudne.
„Kocham cię ponad wszystko, wiesz że dla ciebie mógłbym zginąć”

ZAYN (poprzedniego wieczoru)
Od wczoraj wszyscy mamy podobne humory, jesteśmy przygnębieni, nie wiemy tak naprawdę co zrobić. To jest tak cholernie niesprawiedliwe! Jak to się mogło stać? Dlaczego oni muszą tak cierpieć? Boję się o Meggi, nie daje sobie psychicznie rady. Nie rozmawia z nami. Było już późno w nocy, byliśmy w hotelu, do domu było za daleko poza tym rano mamy pójść do szpitala.
Klapnąłem zmęczony na łóżko i przetarłem dłońmi twarz.
- Skarbie, będzie dobrze.- Kate przytuliła się do mnie, ja też ją objąłem. Po chwili milczenia usłyszałem jej cichy płacz. Odwróciłem w swoją stronę i pocałowałem w głowę po czym przyciągnąłem do swojego torsu.
- Nawet nie chcę myśleć co się wydarzyło w tym lesie.- szepnęła- Zayn, ich było sześciu, rozumiesz, sześciu, a ich tylko dwoje.
- Katie, ja nie mam pojęcia co robić. Jak mamy im pomóc?
-  Nie wiem, boję się ją nawet dotykać. Kiedy chciałam ja przytulić odsunęła się rozumiesz?
- To nie jej wina, po prostu po tym co jej zrobili tak reaguje, nie chce żeby ktokolwiek ją dotykał, boi się powtórki.
- Jak to? Boi się mnie? Przecież jestem jej przyjaciółką!
- Kate, daj spokój musimy jej jakoś pomóc, wiesz o tym.
- Wiem, ale martwię się o nich po prostu. W dodatku Harry… on może umrzeć.
- Nie zginie, rozumiesz, Harry będzie żył i oboje z tego wyjdą, oboje.
Zmęczeni padliśmy na łóżko. Przespałem tę noc jak dziecko. Byłem wykończony, obudziła mnie dopiero Kasia rano kiedy mieliśmy pójść do szpitala.
Nie wiedzieliśmy jeszcze że ta noc była decydującą nocą dla Harrego.

Wchodząc do szpitala mieliśmy grobowe miny. Mama Harrego szła z przodu pędząc szybko w kierunku sali w której leżeli oboje. Jednak kiedy moje oczy ujrzały Meggi praktycznie przyklejoną do szyby zamarłem. Stała tam podtrzymywana przez pielęgniarkę. Odwróciła się w naszą stronę i znowu się przeraziłem widząc jej całą zapłakaną twarz. Powiedz proszę, powiedz że nic mu nie jest. Boże, nie zniosę tego. Podszedłem do niej i popatrzyłem do środka sali. Lekarze robili coś z Harrym, nie wiem co ale chyba to nie wróżyło za dobrze. Do płaczącej Magdy dołączyła jej mama z Gemmą. Emily przytuliła Meggi no co na szczęście jej nie odepchnęła.
- Co się stało?- zapytał Liam równie zszokowany co każdy z nas.
- On… on… jego stan się pogorszył.- wydukała Meg. Znowu przytuliła się do Em odwracając w przeciwną stronę od szyby.- W nocy… w nocy było to samo… reanimowali go. Lekarz powiedział, że on… że Harry… może nie przeżyć. – osunęła się na ziemię. Emily nie umiała jej utrzymać. Spojrzeliśmy na nią. Cholera, zemdlała!

MEGGI
- Mówiłem że będziesz go niedługo żegnać?
- Zostaw mnie!
- Mówiłem ci że nie możesz być szczęśliwa, to nie dla ciebie.
- Nie dotykaj mnie, rozumiesz?!
- Oj kochanie, czemu jesteś taka nieprzyjemna?
- Nie mów tak do mnie!
- Meggi, przecież wiesz, że jesteś moja. Zawsze byłaś.
- Nie jestem twoja! Odpieprz się!
- Współpracuj złotko, chcesz żeby kolejne osoby ginęły? Proszę, mogę ci to załatwić. Kto pierwszy? Zayn? Katie? Emily? Może Bartek?
- Jestem twoja- szepnęłam- Zostaw ich w spokoju.
- Nareszcie zrozumiałaś, nic nie możesz zrobić. Będziesz moją prywatną dziwką, i wiesz co, mam ochotę się zabawić.
- Pozwól mi pójść na pogrzeb.- szepnęłam patrząc w dół, bałam się jego wzroku. On palił.
- Och, zapomniałem, że twój chłoptaś nie żyje. Ale przecież obiecałem ci że będziesz go oglądać w trumnie, więc dotrzymam obietnicy.- jego dłoń odgarnęła moje włosy za ucho. Odsunęłam się, bałam się jego dotyku. To nie był dotyk którego pragnęłam. To nie była dłoń, której właściciel sprawiał że czułam się wspaniale.
- Nie odsuwaj się szmato!- wrzasnął przyciskając mnie do pnia drzewa. Znów byłam w tym lesie, znów dookoła zrobiło się ciemno. Spojrzałam na bok, Harry. Mój biedny, kochany, dlaczego go tak biją? Dlaczego znowu musze patrzeć na to jak jego twarz lustruje moje nagie ciało. Jak patrzy na Łukasza który pławi się w wygranej, który właśnie dochodzi w moim ciele.
Potem obraz trumny, ja w kościele, ja ubrana na czarno a obok mnie Łukasz i ten jego perfidny uśmiech. Podchodzimy bliżej, coraz bliżej, wszystkie ławki są puste. A ja zbliżam się coraz bliżej tego okropnego widoku. Wreszcie dostrzegam Harrego, leży spokojnie, tylko ten spokój nie jest taki jak powinien być. On nie żyje, leży tam nieżywy. Mój histeryczny płacz wypełnia cały kościół.
- Dotrzymałem obietnicy. - ohydny szept przy moim uchu, ohydny uśmiech, perfidny, szyderczy uśmiech.

- Meggi, Meg! Obudź się!- ktoś mną potrząsa, otwarłam oczy patrząc na osobę która uratowała mnie z tego okropnego snu. To było straszne, okropne, nie chcę już nigdy przeżyć czegoś podobnego, nawet podczas snu.
- Magda, co się stało? Co ci się śniło?
- Łukasz, on, on zabił Harrego.
- Spokojnie, nie płacz, spokojnie.- Zayn, to był Zayn. Siedział przy mnie razem z Lou i Emily. Cała się trzęsłam, nie potrafiłam dojść do siebie po tym wszystkim. Boże nie chcę o tym myśleć, nie wiem co by było gdyby on dotrzymał obietnicy, nigdy nie chcę mieć przed oczami takiego widoku.
- Jesteś cała mokra, Meggi, wszystko dobrze?- zatroskany głos Em obudził mnie z świata moich myśli.
- Nie, nie dobrze. Co się stało?
- Zemdlałaś. Potem okazało się że masz ponad czterdzieści stopni gorączki. Zasnęłaś a teraz krzyczałaś więc cię obudziliśmy, na pewno wszystko dobrze?- wytłumaczył mi Louis. Wszystko dobrze? Nic nie jest dobrze, Łukasz uśmiercił Harrego w moim śnie. Gdyby coś mu się na prawdę stało, Boże! Przecież Harry, on walczył o życie kiedy ja zemdlałam! Jak mogłam o tym nie pomyśleć!
- Co z Harrym?

31 komentarzy:

  1. Matko, emocje jakie we mnie wywolujesz sa niesamowite. Kocham Cie za to ;*

    Oby wszystko bylo dobrze, bo kolejnego ich rozstania ja nie przezyje ;(

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie nie nie !!!!
    On musi życ !!!!
    To wszystko musi byc snem !!!!
    Nie moge sobie wyobrazic końca tego opowiadania ..
    Proszę cie nie kończ go jeszcze!
    -Domi<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Smutam :C on musi przeżyć

    OdpowiedzUsuń
  4. Może od tego zacznę, że kocham twoje opowiadanie.... masz ogromy talent i uwierz mi czytałam wiele opowiadań, ale w żadnym się tak nie wczuwałam. Fajnie że jest trochę smutów, no bo jak są smuty to musi Happy End.... - Muffins<3
    PS. błagam nie uśmierć mi Harrego

    OdpowiedzUsuń
  5. co z Harym???????
    oby przeżył niewyobrażam sobie Meggi z kimś innym ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnie piszesz, naprawde masz talent, ale błagam nie usmiercaj Harrego! oni nie mogą znowu się rozstać. :( Proszę !

    OdpowiedzUsuń
  7. rozdzial super ale musiałas przerwać w takim momencie???

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurde ale się wzruszyłam, masakra. mam nadzieję, że Harry z tego wyjdzie. Mogłabym to czytać na okrągło;) Czekam nn ;* -aga

    OdpowiedzUsuń
  9. Harry musi żyć :c
    Świetny rozdział xx

    OdpowiedzUsuń
  10. Boże, dziewczyno dawaj kolejny rozdział bo zaraz zawału dostanę! Harry musi żyć, Meggi z kimś innym kompletnie nie miałaby sensu istnienia....

    OdpowiedzUsuń
  11. Jesteś niesamowita to opowiadanie jest cudne . Nie uśmiercaj Harrego on musi żyć .

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział znakomity. Piszesz genialnie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudowny rozdział, ale ty już mnie do takich przyzwyczaiłaś :)
    Mam nadzieje że Harry to wszystko przeżyje, bo przecież jak nie będzie jego to nie będzie bloga, nie będzie ich miłości. A tak być nie może :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam nadzieje ze wszyscy przezyja ;)

    Do nastpenego ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. On musi życ !!! Proszeeeee ! :*
    Padam jak to czytam .... :>
    Czekam szybko na nexta

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja cież pierdziele ! Harry musi zyć i musi być z Meggi, inaczej się załamię.

    OdpowiedzUsuń
  17. Żal mi strasznie Meggi. Proszę niech Harry żyje !.
    Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  18. czemu????? niech Harry żyje proszę niech on przeżyje wiem że Łukasz nie istnieje na prawde ale obiecuje że jak Harry nie przeżyje to go znajdę i osobiście ukatrupie taaa to tylko takie moje przemyślenia nie mogę się doczekać następnego rozdziału. nie kończ jeszcze tego niech to trwa wiecznie bo co ja zrobię bez cb???
    życzę weny i pozdrawiam
    PATKA STYLES

    OdpowiedzUsuń
  19. Naprawdę się wystraszyłam kiedy przeczytałam moment w którym opisywany był sen Meg. Na początku pomyśślałam, że to się wydarzyło, ale na szczęście moje szare komórki zaczęły działać i zorientowałam się że jest trochę inna czcionka xD Błagam Cię nie uśmiercaj Harrego. Weny życzę^^

    OdpowiedzUsuń
  20. Super opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Ekstra jak zwykle :)))

    OdpowiedzUsuń
  22. Matko, co ty ze mna robisz!!! Przezywam kazdy rozdzial po pare dni i mysle co dalej ;p

    OdpowiedzUsuń
  23. Prawie placze, w tym opowiadaniu jest tyle emocji. A ja we wszystko tak sie wczuwam ... Jestes nie samowita bo potrafisz oddac te uczucia <3

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie moge sie doczekac kolejnego rozdziału..
    Strasznie to przeżywam :> Nie wiem czy pamiętasz ale kiedyś napisałaś, że nigdy nie zawiesisz bloga więc trzymam za słowo <3 Pozdrawiam Kora..

    OdpowiedzUsuń
  25. Harry musi przeżyć, jak czytam o nim i o tym co przeżywa Meg to mam ochote się pobeczeć.
    Masz genialny styl pisania, czytelnik wczuwa się i przeżywa to co dzieję się w opowiadaniu i to jest niezwykłe<33
    Czekam na Nn:)

    OdpowiedzUsuń
  26. Kocham serio, nie wyobrażam sobie Meg z kimś innym niż Harry, to wydaje się takie nierealne. Oni muszą być razem a Harry musi przeżyć inaczej chyba się załamię.
    Pisz bo serio wychodzi ci to mistrzowsko.
    Pozdrawiam i życzę weny<33

    OdpowiedzUsuń
  27. Co ci strzeliło do głowy żeby napisac takie rozdziały ja sie pytam !?!?!

    Jesteś zajebista
    !!!

    Martwie się co będzie dalej, ale trochę ostatnio wiało nudą więc fajna odmiana <3 loveczka i sorka za szczerośc :*

    OdpowiedzUsuń
  28. Biedna Meg, biedny Harry, dlaczego im nie może zacząć się układać jak nie jedno to drugie.
    Harry musi się wybudzić, bo jak zakończysz to opowiadanie i uśmiercisz Hazze to chyba się zabiję.
    Rozdział cudowny,
    Weny

    OdpowiedzUsuń
  29. Nie rozumiem czemu im tak bardzo zle robisz w tym zwiazku ;p
    Oni sa tak cudowni. Nie rodzielaj ich znowu :(

    OdpowiedzUsuń
  30. Matko tak się boje, że jakieś głupie i złe zakończenie przyjdzie do tej twojej cudownej głowy i że ich rozdzielisz. Pamiętaj że nie możesz zrobić tego nam - najwspanialszym czytelniczkom :D

    OdpowiedzUsuń
  31. Jak ja bym dorwala tego skurwysyna . Malo mu dziwek tylko musial brac Meggi ! Placze

    OdpowiedzUsuń