poniedziałek, 4 listopada 2013

Rozdział 51



Niall
- Może chciałabyś pójść do mnie?- zapytałem nieśmiało. Nie wiedziałem czy się zgodzi, choć mam nadzieję że tak. Widujemy się już dość długo. Nie widzę problemu w tym że mogłaby w końcu poznać chłopaków jak i ich dziewczyny, no i Em.
- Przepraszam cię, ale wolałabym nie.
- Dlaczego?
- Przecież mieszkasz z przyjaciółmi, tak?
- No tak, ale…
- No właśnie, ja nie pasuję do was. Jestem inna, oni wszyscy są tacy… oh Niall, jestem biedna, nie mam specjalnych talentów, nie mam willi z basenem, nie jestem taka.
- Co ty wygadujesz? Ile razy mam ci powtarzać że nie obchodzi mnie to jaki jest twój stan majątkowy. Connie, proszę, to są moi przyjaciele, chcę żebyś ich poznała.
- Dlaczego?- dlaczego? Dobre pytanie. Chciałbym żeby ich poznała, bo… bo cholera nie wiem dlaczego. Chyba Connie mogę uważać już za moja przyjaciółkę, osobę która jest dla mnie bardzo ważna. I to chyba nic dziwnego, że przedstawię ją moim znajomym. Traktuję ich poniekąd jak rodzinę.
- No dobrze, jeśli nie chcesz, to w porządku, nie musimy dziś tam iść.
- Dzięki, jesteś kochany.- tak po prostu znowu rzuciła mi się uwieszając się na szyi.
- hej hej, spokojnie, nic na siłę prawda?
- Zobacz! Wystawa Chrisa Powell’a! Wejdźmy, proszę, proszę proszę. – kto to do cholery jest Chris Powell? Świetnie wyjdź na debila przy dziewczynie, jasne czemu nie. Spojrzałem na dziewczynę, która patrzyła na mnie błagającym wzrokiem. Chociaż chyba coś kojarzę to nazwisko. Ale kto to jest nie mam pojęcia.
- Błagam, proszę na kolanach, zrobię wszystko.
- Skoro chcesz, to chodźmy.-  uśmiechnąłem się na co ta wparowała tam nawet na mnie nie czekając. Kiedy wszedłem do środka ujrzałem pełno zdjęć. Ok, już rozumiem, to fotograf. Ale Connie tak bardzo interesuje się fotografią? Coś wspominała kiedyś, ale nie sądziłem że przywiązuje do tego jakąś szczególną wagę.
- Niall Horan?- usłyszałem za sobą znany mi głos. Odwróciłem się i ujrzałem Chrisa. Ale stop, stop. Co? Przecież on zajmuje się fotografią, ale nie taką, no nie?- Co robisz na mojej wystawie?
- To twoja wystawa?- ok, to było głupie pytanie. Wiadomo już że to on.
Ale może od początku.
Znam się z Chrisem, bo robił nam kiedyś sesję. To nie tak że od razu wchodzimy w jakieś bliższe relacje z każdym fotografującym nas fotografem, po prostu on zapadł mi szczególnie w pamięć. Fajnie się z nim gadało, poza tym był stosunkowo młody w porównaniu do innych fotografów.
- Tak tak, moja. A ciebie co tu sprowadziło, skoro nawet nie wiesz że to tutaj to moje?
Odruchowo spojrzałem w kierunku czarnowłosej dziewczyny krążącej miedzy zdjęciami. Oglądała wszystko z taką ciekawością. W ogóle wyglądała powalająco. Nawet ściągnęła kurtkę i przytrzymywała ją w dłoniach co było dziwne. Chris powędrował wzrokiem za mną. Kiedy dostrzegł obiekt moich spojrzeń zaśmiał się.
- Rozumiem że czarnowłosa piękność jest twoim powodem.
- Bardzo lubi fotografię.- powiedziałem nadal nie spuszczając jej z wzroku. Cieszyłem się że znalazłem coś co sprawiało jej tyle radości.
W końcu chyba wyczuła moje spojrzenie i przypomniała sobie że nie przyszła tu sama i zaczęła mnie szukać. Kiedy ujrzała że stoję sobie z Chrisem o mało oczy jej na wierzch nie wyszły.
- Wiesz, zdążyłem zauważyć że cię uwielbia.- zaśmiałem się do niego. Przywołałem ją gestem ręki. Spojrzała na mnie uśmiechając się po czym pewnym krokiem przemierzyła dzielącą nas odległość.
- To jest…
- Nie mówiłeś że znasz Chrisa!- uderzyła mnie lekko w ramię. Czy ja już wspominałem o tym jaka to ona nieśmiała? Mmm, bardzo.- Jestem Connie, cieszę się że mogę cię poznać.- wystawiła rękę w jego kierunku więc ją uścisnął.
- Mi tez miło. I miło że Nialler w końcu sobie kogoś znalazł.- A jednak, moja stara Connie tu ciągle jest bo się zaczerwieniła. Uśmiechnąłem się na samą myśl e ktoś sobie pomyślał o nas jako o parze. Sam nigdy nie myślałem o nas w ten sposób. Tylko zastanawia mnie jedna bardzo ważna rzecz! Dlaczego do cholery, nie ma żadnego problemu kiedy rozmawia z tym fotografem. Zero rumieńców, peszenia się, nieśmiałych krótkich odpowiedzi! Wypowiada się długimi zdaniami, co chwile rzucając jakimś żartem. Więc dlaczego, ja się pytam, przy mnie jest taka nieśmiała i zamknięta w sobie?
Po jakichś piętnastu minutach pożałowałem tego że sobie ich przedstawiłem, bo gadają ciągle o zdjęciach, aparatach i tym wszystkim. Boże a ja jestem tak potwornie głodny.

Harry
- I co kochanie, jak wyglądam?
Wparowała do łazienki gdzie akurat wycierałem włosy. Miałem na sobie tylko spodnie, lub raczej jak na mnie to aż spodnie. Obróciła się przede mną dookoła i posłała mi uśmiech mówiący, że jedyne co teraz powinienem powiedzieć to że wygląda cudownie.
- Ślicznie.- Wyglądała jakby to ślicznie nie wystarczyło jej w moich pochwałach więc dodałem- Naprawdę kotku, wspaniale wyglądasz w tej sukience.
- No mam nadzieję, niedługo ma przyjść mój tata.
- Skarbie, dla mnie zawsze będziesz najpiękniejsza, i myślę że dla twojego taty też.- objąłem ją w pasie przyciągając do siebie. Czego można się było spodziewać złączyłem nasze usta razem. Miałem ogromną ochotę na zdjęcie z niej tej sukienki ale jak to ona pewnie by mnie zatłukła. Szykuje się już od dwóch godzin jak nie więcej. Jest bardzo podekscytowana przyjściem jej ojca. Ja to już mniej.

- Cześć tato!- Przytuliła się do swojego ojca który pojawił się w drzwiach. Ten z uśmiechem na ustach przyciągnął ją bliżej również obejmując. To chyba jedyny facet na świecie o którego nie jestem zazdrosny.
- Dobry wieczór córeczko. Ślicznie wyglądasz.
Wiedziałem że Meggi nie zamierza rezygnować ze znajomości ze swoim ojcem. A ja tak cholernie byłem na niego wściekły. Przyglądałem się temu i nie zrobiłem nic, tylko i wyłącznie z powodu Meg. Zresztą jakie ja miałem do tego prawo? Zraniłem ją równie mocno co on. Byłem ostatnią osobą, która mogłaby mu cokolwiek zarzucić. Kiedy on obrzucił mnie spojrzeniem, poczułem się osaczony. Był wielkim facetem, z łatwością mógłby mi coś zrobić. A ja nie pałałem do niego wielką sympatią, choć zawsze lubiłem tego gościa. Był świetnym ojcem, w każdym razie gdyby porównać go do mojego ojca to był wręcz wspaniały. Mój tata dzwoni do mnie co kilka miesięcy, na moje urodziny, w święta i jak czegoś potrzebuje. Ostatnio widziałem go rok temu, na urodzinach babci, nawet nie pojawił się na pogrzebie Meg, co ja mówię, on nawet nie wiedział kim ona jest! Więc z tej perspektywy na to patrząc nie powinienem tak srogo oceniać ojca Meggi, hmmm… mojego przyszłego teścia.
- Witaj Harry, miło cię znów widzieć.- uściskał moją dłoń po czym grzecznie i ładnie zaprosiłem go dalej i usiedliśmy przy stole w salonie.
- Napijesz się czegoś?
- Herbaty jeśli można. – uśmiechnął się w jej kierunku po czym zostałem z nim sam, bo Meg zniknęła w kuchni.
Nazywając tę chwilę niezręczną byłoby zupełnie za mało, bo czułem się jakbym znalazł się w pokoju z jakąś kompletnie niewłaściwą dla mnie osobą.
- Słuchaj Harry, wiem jaka Meg jest dla ciebie ważna. Popełniłeś błąd zostawiając ją, ale naprawdę cieszę się że się pogodziliście.- zaraz zaraz, że co?- Jedyne co powinienem teraz zrobić to cię przeprosić. Okłamałem cię, mówiąc że ona nie żyje, ale zrobiłem to dla jej dobra, inaczej by zginęła.- po części go rozumiałem. Ja tez okłamałem ją dla jej dobra, więc teoretycznie nie powinienem być na niego zły.
- W porządku, ważne, że wszystko jest już ok.
Dokładnie w momencie kiedy Meggi przyniosła herbatę po domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Spojrzałem zaskoczony na Meg. Ona też była zdziwiona. Tym razem to ja chciałem uciec z tego pokoju więc poszedłem otworzyć.
- Synku!- krzyknęła mama przytulając się do mnie. Ale zaraz, co? Mama?!
- Co wy tutaj robicie?- Robin razem z mamą stali sobie w progu mojego domu. No może jeszcze zaraz mój ojciec tu wpadnie co?
- Ładnie się z nami witasz. – stwierdził Robin wciskając mi się do domu.
- Po prostu jestem zaskoczony i tyle.- mruknąłem. – Wchodźcie.
Przepuściłem ich w drzwiach, mama poszła pierwsza więc tą ją pierwszą zobaczyła Meg. Zanim ja tam zdążyłem dojść obydwie już się przytulały. Za to ojciec Meggi wstał z miejsca i podszedł do mojego ojczyma.
- Panie Małecki, to jest Robin, Robin, to tata Meg.- przedstawiłem ich sobie po czym oboje uścisnęli sobie po męsku dłonie. Później oczywiście mama musiała poznać ojca Meg.
- Siadajcie- uśmiechnęła się Meggi wskazując na wolne miejsca przy stole.
-Wiecie, postanowiliśmy zrobić wam niespodziankę, mam nadzieję że nie przeszkodziliśmy.- mama spojrzała na tatę Meggi. Ten zaś uśmiechnął się i chyba dopiero teraz zauważyłem że ma ten sam uśmiech co Meg.
- Ależ oczywiście że nie, sam dopiero przyszedłem.
- To może ja pójdę ukroić szarlotki.
- Córeczko, upiekłaś babcina szarlotkę? Tak dawno jej nie jadłem że z chęcią skosztuję.- co to do cholery jest ta salo… no… to coś. Nie dziwcie się, to słowo jest cholernie trudne.
- To ciasto jabłkowe.- wyjaśniła i chyba i mi i moim rodzicom otworzyła oczy na tą sprawę. Poczułem kopnięcie pod stołem. Spojrzałem zaskoczony na Meggi. Zrobiła wymowną minę więc już wiedziałem co powiedzieć.
- To ja pójdę ci pomóc.

- Co oni tu robią?- zapytała szepcząc.
- A skąd ja mam wiedzieć? Nie słyszałaś? Chcieli zrobić niespodziankę.- odpowiedziałem od razu. Zmniejszyłem odległość między nami i położyłem dłonie na jej biodrach. Przejechałem lekko nosem po jej szyi przez co zachichotała.
- Wiesz, ze wyglądasz cholernie seksownie w tej sukience słoniku?
- Ty też niczego sobie. I strasznie nie chce mi się siedzieć tam z nimi.- zrobiła krzywą minę. Złączyłem nasze usta w krótkim pocałunku.
- Zrób im herbatę, ja ukroję ciasto.- szepnęła wprost do moich ust.
Jej nogi były tak seksowne w tej sukience. Posyłaliśmy sobie znaczące spojrzenia, jakbyśmy chcieli powiedzieć jak bardzo chcemy się teraz rozebrać i pewnie coś więcej. Ale nasi rodzice siedzą tam i to jest straszne. Czuję się dziwnie, wiedząc że tata Meg właśnie poznał moich rodziców. Nastawiłem wodę na herbatę i podszedłem do Meg która tak jak powiedziała kroiła ciasto. Dałem jej włosy na jedną stronę i złożyłem pocałunek na jej karku.
- Kocham cię, wiesz mała?
Odwróciła się do mnie przodem i uśmiechnęła patrząc na mnie. Lekko i szybko ją pocałowałem.
- Wiem kocie, ja ciebie też.
- Meg to dobra dziewczyna, a Harry przy niej wydoroślał.- usłyszałem głos z salonu, głos mamy. Poza tym do moich uszu dobiegł chichot Meg. Spojrzała na mnie tym swoim bezczelnym wzrokiem.
- Kochają się, to widać. Dobrze że ze sobą są.
- No i pewnie będzie się szykowało wesele.- głos Robina najbardziej wprawił mnie w osłupienie.
Wesele?
Ślub?
Z Meg?
Oczywiście, planuje, marzę, chcę, pragnę, przeżywam już w myślach ten moment, ale  nie chcę tego teraz. Dopiero nasze zaufanie poddaliśmy próbie, teraz nie możemy pozwolić sobie na jakiekolwiek pochopne kroki. Oczywiście chcę z Meg być już na zawsze, chcę mieć stado wnuków, dom na wsi, i dwa koty, ale na wszystko przyjdzie czas.
Meggi też się zastanawiała co do tego co powiedział mój ojczym. Widziałem to na jej twarzy. Zbliżyłem się do jej ucha i cicho wyszeptałem.
- Chcesz za mnie wyjść kochanie?- oczy jej się powiększyły dwukrotnie, zesztywniała i zbladła.- To nie oświadczyny kotku.
- To po co pytasz?
- Chciałbym wiedzieć czy kiedyś mam się szykować na rozczarowanie.
- Więc mnie o to poważnie zapytaj to się dowiesz.
- Czyli dopiero jak uklęknę z bukietem róż i pierścionkiem to mi odpowiesz?
- Tak.
- Tak?
- Już jesteś mój, a twoje upragnione „tak” usłyszysz dopiero w kościele.- to dopiero konkretna odpowiedź. I to jak satysfakcjonująca. Teraz wiem, że mogę śmiało o to prosić, ale to chyba zbyt poważna decyzja jak na nas.
- Halo! Żyjecie tutaj?- w kuchni pojawił się Robin znowu z tym swoim głupowatym uśmieszkiem. Puściłem Meg, którą ciągle przytrzymywałem na biodrach i zalałem herbatę.
- Już idziemy.- uśmiechnęła się Meg biorąc talerz z salotką do rąk.
- Widzicie, miałem rację, obściskiwali się tam w kuchni- naprawdę zabiję Robina dzisiejszego dnia.

- No to jak wam się układa, co dzieci?- zapytała uśmiechnięta mama. Spojrzałem spanikowany na Meg. Nie znoszę takich pytań. Bo co można powiedzieć? I kto ma mówić , ja czy Meggi?
- Dobrze, powoli przyzwyczajamy się do nowego domu.- o dziwo ojciec Meg bardzo dobrze dogadywał się z moją mamą. Żartowali sobie i w ogóle, jestem zdziwiony.
- No to co Meg, jedyne co teraz musisz nam zdradzić to tylko to, co takiego Harry wymyślił żeby cię przeprosić, skoro tak szybko znów jesteście razem?- Robin, człowieku, kiedyś ci coś zrobię, naprawdę. Założę się że zrobiłem się jeszcze bardziej biały niż byłem. Po prostu zmroziło mnie kiedy to usłyszałem. A Meg? Była purpurowa na twarzy. Chyba nie musieliśmy nic mówić bo po naszej reakcji można było się wszystkiego domyślić.
- Nooo, przyszedł do mnie, wtedy kiedy ty u mnie byłeś, tato. – zaczęła Meg, a ja już widziałem te cwaniackie uśmieszki całej trójki. Mama próbowała zakryć go dłonią, Robin oparł się o krzesło i założył ręce na piersi a ojciec Meg robił minę jakby nie wiedział o co chodzi, a przyznajmy szczerze, dobrze wiedział.- Wyjaśniliśmy sobie wszystko i tyle.- Muszę przyznać, że sam nie potrafiłem powstrzymać uśmiechu, taaa, wyjaśniliśmy sobie.
- A gdzie jest Gemma?- zapytała mama. I teraz mamy dylemat. Czy mama wie o Adamie? Jeśli tak, to czy nie będzie to dla niej dziwne że ona u niego nocuje, a jeśli nie wie, to nie mogę nic powiedzieć. Więc chyba pozostaje mi małe kłamstewko.
- Poszła do jakiejś znajomej.- uprzedziła mnie Meg.
- No dobrze, więc może ja się będę zbierał.- stwierdził jej ojciec. No, już prawie  jedenasta. – Jedzenie było naprawdę pyszne Magduś, nie wiedziałem że umiesz tak świetnie gotować.
Hahahahaha, zaraz nie wyrobię. Może nie wiedział dlatego, że ona nie umie tak gotować? Przecież ona nie umie nic zrobić w kuchni. Chociaż nie powiem, to jej ciasto z jabłkami sama piekła. Ale resztą, zająłem się ja we własnej osobie. Ona sobie poszła do pracy na całe osiem godzin. Akurat tak się trafiło że dziś miała aż dwie grupy. Więc to pan kura domowa Styles zajął się kolacją i sprzątaniem domu.
- Miło mi tato, ale to akurat Harry dziś gotował.
- Nooo, Harry, nie wiedziałem że masz takie zdolności kulinarne. Widzisz Megguś, sprawdza się to co powiedziałem.- ale chwila moment, co on jej powiedział?


- Zaraz umrę- Meg rzuciła się na łóżko i od razu zamknęła oczy.- Jestem tak padnięta, że nawet nie zwróciłabym na ciebie uwagi gdybyś był nagi.
- No, no kochanie, nie sądziłem że nasi rodzice nas tak wymęczą.- położyłem się obok niej. Przekręciłem głowę w jej stronę patrząc jej głęboko w oczy. Odszukałem jej dłoń i złączyłem ją razem z moją. Meg zbliżyła się do mnie i lekko pocałowała moje usta. To był jeden z naszych czułych pocałunków. Po prostu taki sam w sobie zawierający wszystko co potrzeba, wyrażający wszystko bez słów, przede wszystkim nasze uczucia, miłość. Odwróciła głowę znów do góry więc zrobiłem to samo.
- To zdjęcie jest na prawdę ładne.
- Jest piękne okruszku.- szepnąłem do niej.
Byliśmy na nim my, ja i ona. To było w naszą ostatnią wizytę w Polsce, u jej babci. Byliśmy w sadzie. Dookoła były stare jabłonie, a my wybraliśmy się na piknik. Niestety pogoda się nam zepsuła, ale my się tym nie przejmowaliśmy. Wstałem, ukłoniłem się, i poprosiłem ją do tańca. Zdjęcie zostało zrobione prze Julkę i Bartka chowających się w krzakach. Kiedy akurat okręcałem Meg dookoła.
- Chciałbym żeby przypominało nam o tym co nas łączy. Żebyśmy nigdy nie zapomnieli jak bardzo jesteśmy ważni dla siebie. Żebym jako osiemdziesięciolatek przytulał cię i całował jak teraz. Nie obiecuję że moja kondycja w łóżku będzie wtedy taka jak teraz, ale z pewnością miłość będzie dużo większa i silniejsza.- objąłem ją ramieniem przyciągając do siebie. Pocałowałem jej czoło i wystarczył mi w podziękowaniu jeden mały uśmiech mojego okruszka.
______________________________________

Z tego co widzę komentowanie jest dla was nie lada wyzwaniem. Cóż, dziękuję z całego serca tym dziesięciu osobom które skomentowały poprzedni post.

A może teraz to ja oleję wasze prośby i w najbliższym czasie zapomnę dodać kolejny rozdział?

 

21 komentarzy:

  1. Nooo gdzie... nie możesz tego zrobić... :c

    A co do rozdziału jak zawsze jest spoko. mam nadzieje ze sie troche rozkreci z Niallem i Connie

    @Kinia_kiss_you

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten rozdział jest taki słodki i kochany.. ciesze się ze tata meg i mama Harrego się dogadują i że Harry i Meg chcą się pobrać <3

    OdpowiedzUsuń
  3. awww Kocham ♥ Jak zawsze świetnie . <33xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Już się tak nie denerwuj, i tak wiemy że nas kochasz :)
    Rozdział fajny, a ten cały Robin jest genialny, już lubię gościa :D
    Connie powinna zgodzić poznać się z resztą chłopaków, pewnie wszyscy byliby nią zauroczeni :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział świetny jak zawsze:) Liczę na to że nie zapomnisz o nas kochana ;p Czekam niecierpliwie na następny. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. O jeju *.* Co za cudowny rozdział! :D
    Harry i Meg jakie słodziaki, wieczni napaleńcy :)
    A Niall podejmuje już coraz bardziej odważne decyzje, wszystko zmierza w dobrą stronę :D
    Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hahahhahha Robin moim mistrzem! On wie, o co pytać!
    Proszę o częstsze umieszczanie rozdziałów z nim, gdyż będzie bardzo zabawnie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. jak ja uwielbiam Robina zawsze wie o co zapytać :D a rozdział jest po prostu awwwwwww słodziutki
    życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  9. haha, jakiego banana miałam na twarzy jak to czytałam, kocham twoje opowiadanie :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiesz co, sporo osób nie komentuje z lenistwa, RUSZYĆ TE DUPY I NAPISAĆ CHOCIAŻ KRÓTKO CO O TYM MYŚLICIE PARÓWY!
    A rozdział wspaniały :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział wspaniały. Zawsze są takie pełne emocji, czasem można się pośmiać popłakać świetne! A nie przejmuj się komentarzami - LENIE WSZĘDZIE LENIE.

    OdpowiedzUsuń
  12. O jeezu *,* boże kocham Cię, kocham to opowiadanie i wgl. Jesteś wspaniała! <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Jedyne, czego teraz chce w tym opowiadaniu, to żeby Niall był z Connie <3
    Oni są tacy słodcy i oboje potrzebują dużo miłości i wsparcia :D
    Bo Meg i Harry to już są jak stare i dobre małżeństwo XD

    OdpowiedzUsuń
  14. Kocham to opowiadanie<3

    OdpowiedzUsuń
  15. dawno się nie pokazywałam w komentarzach..
    Zaczełam czytać twoj blog jeszcze raz zeby nadrobić zaległości.
    Uwielbiam twoje pisanie, i twoją wyobraźnie! Ubóstwiam czytanie twojego opowiadania, naprawde mi się podoba, i bedę z Tobą do końca! :)

    ~Bela

    OdpowiedzUsuń
  16. super przeczytałam całe twoje opowiadanie od samego początku cz.1 to opowiadanie jest po prostu PIĘKNE! nie mam innego słowa na określenie tego bloga no chyba że jeszcze CUDOWNY FANTASTYCZNY po prostu Idealny mam wielką nadzieje że często będziesz dodawać rozdziały i nie będzie trzeba długo na nie czekać
    Życzę WENY!
    Lili

    OdpowiedzUsuń
  17. Like, Like, Like Like, Like Like, Like, Like, Like ,Like, Like, Like, Like ^^
    I mi namieszałaś , no wiesz chciałam żeby Niall był z Emily ale już sama nie wiem. Ważne żeby był szczęśliwy :D
    Aaa i szykuję się weselisko!! (Chiałoby się:D) haha Hazz wydoroślał( nie kłam)
    Serio to moje ulubione opo, kocham cię, że je piszesz<33
    Czekam na nn*.*
    ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
    Weny:)

    OdpowiedzUsuń
  18. uwielbiam :* ale wolałabym żeby Niall był z Emily :)

    OdpowiedzUsuń
  19. ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń