Harry
Wiecie co
jest prawdziwym wyzwaniem?
Po czymś
takim z Meg, czymś co zrobiliśmy na masce samochodu siedzenie za kierownicą i
nie gapienie się jednocześnie na głupio uśmiechającą się dziewczynę siedzącą
obok jest na prawdę trudno wykonalne. Całą swoja uwagę starałem się skupić na
drodze, jednak dłoń Meg, która ciągle pozostawała na moim kolanie skutecznie mi
to uniemożliwiała. Zdjąłem lewą dłoń z kierownicy i położyłem ją na jej dłoni
lekko ją ściskając.
- Uwielbiam
cię wiesz?- uśmiechnąłem się odwracając na moment głowę w jej stronę. Ona się uśmiechnęła
ukazując mi rząd białych zębów.
- Wiem.
- Chłopcy
mówili że jutro do nas wpadną. Podobno Kate i Em chciały do ciebie przyjść.
- Tak? Właściwie
to dawno się z nimi nie widziałam. No to kochanie trzeba w domu posprzątać, bo ciągle
wszędzie jest jeden wielki syf.- wiedziała że mi się to nie spodoba, i tylko i
wyłącznie dlatego to powiedziała. A najgorsze jest to że miała całkowitą rację.
Bo kto lubi sprzątać?
- Mhm, ok,
pomogę ci.- zdziwiła się, ja zresztą też. Pomogę? Boże, przecież ja nienawidzę
sprzątać, to najgorsze co może być! I sam się sobie dziwię, dlaczego sam
wyszedłem z propozycją pomocy. Może w nadziei na jakieś miłe podziękowanie?
Wjechałem do
naszego garażu i oboje wyszliśmy z samochodu.
- Ej no!
Pomóż mi!- no tak, Meggi wzięła dzisiaj sporo rzeczy z swojej pracowni, nie
wiem po co jej to wszystko, nie pytajcie. Wystarczy mi że się dziś nasłuchałem o jakichś tam
technikach malarskich.
- No już
już.
Wrzuciłem
wszystko do jej pokoju, w którym trzymała swoje wszystkie obrazy, i te
przyrządy do malowania. Serio, ja myślałem że potrzebne są tylko pędzle farby i
jakiś tam materiał do malowania. A tu się okazuje że ma dziesięć rodzajów farb,
mnóstwo pędzli, jakieś podobrazia, oprócz tego specjalne faktury do malowania
farbami akrylowymi, akwarelowymi. Czasem jeszcze bierze się za szkicowanie,
więc pląta się tu sporo ołówków, no i
węgiel. Tak,
węgiel. Otóż dowiedziałem się że jest taki do rysowania.
Rozdzwonił
się jej telefon. Oczywiście! Bo jakże my byśmy mogli mieć chwile dla siebie!
Dobra, przed chwilą uprawialiśmy zajebisty seks, wycofuję wszystkie narzekania,
i marudzenia.
- Słucham?
Tak? Jasne że możesz. Kiedy? No tak, tylko że wyprowadziłam się stamtąd. Tak,
już się tak nie ciesz. Mmm, tak jak mówiłeś. Dzięki. Paa.
Założyłem
ręce opierając się o framugę w drzwiach kuchni. Meggi siedziała na blacie
machając nogami w powietrzu. Wyglądała naprawdę ślicznie. Zresztą co tu się dziwić,
od zawsze była piękna. Stałem tam, i gapiłem się na nią jak jakiś idiota. Ale
jest moja dziewczyną, mam do tego prawo, a nawet bym powiedział że to
przywilej! Bo kto by nie chciał patrzeć na mojego małego aniołka, który wygląda
jak bogini?
- Kto
dzwonił?
- Tata.- zmarszczyłem
brwi. Mój jakże dobry dzisiejszy humor nieco się zniszczył. Nie byłem
przekonany co do tego, że znów możemy mu w pełni zaufać. Od kiedy go poznałem
wydawał się w porządku, ale stracił w moich oczach, kiedy tak bardzo skrzywdził
Meg. A ona tak po prostu mu od razu wybaczyła. Wiadomo, to jej ojciec, ale po
tym co zrobił nie zasłużył sobie na to co ona mu daje.
- Harry.
Kocham go i to się nie zmieni. Popełnił błąd, ale każdy zasługuje na drugą
szansę. Ty tez ją dostałeś.- podszedłem do niej i stanąłem pomiędzy jej nogami.
Położyłem dłonie na jej biodrach i spojrzałem w jej piękne szare oczy. W tym
świetle nie było widać za bardzo niebieskiej barwy.
- Ja się o
ciebie po prostu martwię, nie chcę abyś znowu cierpiała przez tego człowieka.-
Wiem. Rozmawialiśmy na ten temat. I wtedy skutecznie zatkała mi buzię kiedy
powiedziała że wybaczyła mi tak samo jak jemu. I niestety ale musiałem przyznać
jej rację.
- To jest
mój ojciec. Zrobił co zrobił bo chciał mnie chronić. Wytłumaczył mi wszystko,
przeprosił. Dlaczego miałabym mu nie wierzyć? Gdyby mnie nie kochał nie
przyjeżdżałby dla mnie do Londynu. Przypominam ci tylko, że niedawno to ty mi
się tłumaczyłeś w ten sam sposób. Mówiłeś o moim bezpieczeństwie. Tata myślał o
tym samym pozwalając na to bym była w Paryżu. Bał się o mnie. Więc proszę, bądź
miły ok?
- Jasne
słońce, dla ciebie wszystko.- cmoknąłem ją w usta i uśmiechnąłem się odrywając
od jej twarzy. Skrzywdziłem ja tak samo, tyle samo łez wylała przez niego ile
przeze mnie. Więc moje prawo do osądzania go praktycznie nie istnieje.
- Więc
przygotuj się na to że jutro do nas wpadnie.- uśmiechnęła się niewinnie i
zeskoczyła z blatu, odwróciła się będąc w drzwiach i przesłała mi buziaka.
- Idę do
łazienki.
Nie wiem czy
to było zaproszenie czy nie ale ja to zinterpretowałem po swojemu i ruszyłem
tam za nią.
Niall
Skoro już
wiem gdzie mieszka Connie, to może by to jakoś wykorzystać?
Nie
wiedziałem czy dobrze robię, czy nie będzie jej to przeszkadzało, ale do niej
poszedłem.
Lecz kiedy
stanąłem przed jej domem, zawahałem się nim podszedłem pod same drzwi. Co jeśli
otworzy mi ktoś kogo nie będę się spodziewał. Przecież nie wiem nawet z kim ona
tam mieszka.
Gdzieś w
środku bardzo się obawiałem otworzenia drzwi, lecz kiedy to się stało ujrzałem
Connie. I kamień spadł mi z serca powodując że się uniosło.
- Niall? Co
tu robisz?- była zaskoczona moim widokiem. A co, myślała może że będę do niej
przychodził do biblioteki licząc że tam będzie? Swoją drogą tak właśnie robiłem
przez ostatnie tygodnie więc…
-
Przyszedłem do ciebie.
- Domyśliłam
się, ale wolałabym żebyś wcześniej mnie uprzedził.
- A co jeśli
chciałem ci zrobić niespodziankę?
- W takim
razie ci się udała bo kompletnie się ciebie nie spodziewałam. – podeszła bliżej
i pocałowała mnie w policzek.- Tak w ogóle to cześć mój blondynku.
- Twój
blondynek?- uniosłem obie brwi ku górze przez co ona się zaczerwieniła. Chyba
nigdy nie przejdzie jej to zawstydzanie.
- Może
zaczekasz, a ja się przebiorę?
- Jasne,
mogę wejść?
- Emmm, to
nie najlepszy pomysł.
- Hej,
Connie, mówiłem ci że nie zamierzam przestać się do ciebie odzywać bo mieszkasz
jak mieszkasz. Mam to głęboko gdzieś. – uśmiechnąłem się i wepchnąłem do
środka. No cóż, pięknie to tam nie było. Już od pierwszych sekund czułem zapach
alkoholu. Wszędzie było brudno, i naprawdę warunki mieszkalne nie były
zachwycające.
Lecz kiedy
weszliśmy do jej pokoju poczułem jaką taką ulgę. Connie zabrała kilka rzeczy i
udała się do łazienki.
- Nikogo
oprócz nas nie ma?
- Nie.-
odkrzyknęła.
Miałem zatem
czas żeby odrobinę się rozejrzeć. Pomieszczenie różniło się od pozostałej części
domu. Było przyjemne, i można było tutaj spędzać czas nie czując się jak w
obskurnej kamienicy. Wiadomo, nie każdy ma pieniądze, ale bez przesady. Ten dom
się wali.
Kiedy wyszła
z łazienki wyglądała naprawdę ślicznie. Od razu
poprawił mi się humor kiedy tylko zobaczyłem jej roześmianą twarz. I kiedy
widziałem ją taką lubiłem ją tak najbardziej.
- No to co,
ubieraj kurtkę i wychodzimy.
- A mogę
wiedzieć gdzie?
- Sam tego
jeszcze nie wiem.
Nie miałem
pojęcia gdzie pójść, ale mogłem iść wszędzie, chodziło mi o spędzanie czasu z
nią. A przebywanie tutaj nie za bardzo uśmiechało się zarówno mi jak i jej. PO
pierwsze nie czułem się tutaj zbyt komfortowo, a po drugie nie chciałbym
spotkać jak na razie jej matki. Poza tym nie jestem przekonany co do tego czy
sama Connie czułaby się dobrze tutaj w moim towarzystwie.
Więc
postanowiłem, że wybierzemy się w jakieś neutralne miejsce.
Kiedy
wyszedłem z domu, ona wyszła za mną, zrównała się ze mną i mocno chwyciła moją
dłoń. Że jak?
Ona? Ta
nieśmiała Connie którą znam? To ta sama dziewczyna która czerwieni się
pięćdziesiąt razy dziennie? Sama z siebie po prostu splotła nasze ręce razem.
Co dziwniejsze w żadem sposób mi to nie przeszkadzało. Czułem się… dobrze.
Prawda, spotykamy się już dość długo, i gdyby się tak zastanowić to te nasze
spotkania można by nazwać randkami. I chyba nawet zaczynam traktować ją jak
moją potencjalnie przyszłą dziewczynę. I sam jestem zaskoczony że to złączenie
dłoni spowodowało to, że doszedłem do takich wniosków.
Connie mi
się podoba.
- Co chcesz?
- A co mogę
chcieć?- zapytała uśmiechając się.- Gorącą czekoladę.-
Tym razem
zaśmiałem się ja. Przecież ten zmarzluch kocha wszystko co gorące, a że ja
jestem gorący więc… haha, Horan jakiś ty zabawny. O Jezu, o czym ja myślę?
W małej
kawiarence do której bardzo chciała wstąpić było nawet ciepło i naprawdę
uwierzcie mi, że nie rozumiem dlaczego Connie ciągle siedzi w kurtce. Kiedy
wróciłem do stolika z czekoladą zastałem ją tam skuloną na krześle.
- Aż tak ci
zimno?
-
Troszeczkę.- mruknęła znów ukazując mi swoje dołeczki. Coś mi się wydaje że za
często wspominam o jej uśmiechu. Ale jak tu o nim nie myśleć kiedy gdy tyko go
widzę aż sam mam ochotę się uśmiechać?
- Więc, może
powiesz mi coś o sobie? Nigdy cię o to nie pytałem bo nie chciałem się narzucać
ani nic, ale chciałbym wiedzieć o tobie coś więcej.
- Niall,
chodzi ci o to gdzie mieszkam?- zaskoczyło mnie to że wypowiadała się o tym bez
żadnego zażenowania, co nie było w jej stylu.
- Też.
Chodzi mi o wszystko.
Wypuściła
głośno powietrze i przymknęła oczy. Dzisiaj wyglądała jakoś tak inaczej. Może
dlatego że swoją grzywkę spięła do góry? Może, ale w każdym razie tak też jej
było ślicznie.
- Co tu dużo
mówić. Nigdy nie spotkało mnie nic co mogłabym zaliczyć do szczęśliwych chwil w
moim życiu- po tym zdaniu już byłem przerażony.- Kiedy miałam pięć lat mój tata
nas zostawił, mnie, mamę i moją trzyletnią siostrę. Mama wpadła w nałóg, piła, paliła,
ćpała. A ja chowałam Courtney w moim małym pokoju i próbowałam uspokoić kiedy
mama wszystko co było w domu niszczyła, krzyczała. Po prostu wpadała w szał. Na
szczęście sąsiedzi szybko się zorientowali co się dzieje i trafiłyśmy do domu
dziecka. Byłam mała, potrzebowałam kogoś kto mnie pokocha, zrozumie. A okazało
się że była tam pani która wszystkie dzieci takie jak my miała w dupie. Courtney
ciągle pytała o mamę a ja nie wiedziałam co mówić, sama nie rozumiałam co się
działo. Rok temu wyszłam stamtąd, nie miałam nic, żadnych pieniędzy, niczego.
Więc wróciłam do naszego domu. I zastałam tam mamę pieprząca się z jakimś
facetem. Dom wyglądał jak wygląda teraz. I żyję sobie z moją mamą, a kiedy jest
pijana czyli prawie zawsze zamykam się po prostu w pokoju i czytam książki. Dlatego
ciągle jestem w bibliotece. Wolę siedzieć w ciepłym miejscu gdzie mogę zwierzyć
się pani bibliotekarce. Nie marznę w naszym szarym, brudnym domu bo mama znowu
nie zapłaciła za ogrzewanie i prąd. Ale najczęściej i tak płacę ja. Staram się dorobić czasem pracując
gdzieś jako kelnerka. Ale i tak nigdzie nie mogę znaleźć jakiejś stałej pracy.
- I nie masz
kompletnie nikogo kto mógłby ci pomóc?
- Niall, ty
jesteś jedyną osobą która od wieków się mną zainteresowała. Moimi znajomymi w
domu dziecka były dziewczyny które proponowały mi pracę prostytutki. Mówiły że
przecież trzeba jakoś zarabiać, że jak nie ma się wyjścia to trzeba robić wszystko.
Ale ja nie chciałam, wolę już mieszkać z mamą niż sprzedawać swoje ciało i
godność.
- Connie,
tak cholernie mi przykro.- podszedłem do niej i po prostu ją przytuliłem.-
przepraszam że zapytałem, nie chciałem żebyś płakała.- uśmiechnąłem się do niej
pocieszająco. Otarłem jej łzy i przytuliłem do mojego torsu.- Może wyjdźmy stąd
co?
- Dobrze.
Zrobiło mi
się tak cholernie głupio. Ja ciągle mówię sobie że jestem nieszczęśliwy, że
wszyscy mnie olewają, że nie mam już nikogo. A tak naprawdę to mam tak dużo.
Mam rodzinę, którą swoją drogą ostatnio zaniedbałem. Mam przyjaciół, wprawdzie,
ostatnio zajmują się swoimi sprawami ale są. I mam ciepły dom, masę jedzenia i
miliony fanów. A Connie? Jest sama, zupełnie sama, teraz ma tylko mnie.
____________________________________
Rozdział cudny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam @JustynaJanik3
Hahahaha! Ale nie wiem czy pamiętasz Niall miał być z Emily. Wiesz z tym to trochę nawaliłaś xD. Ale tak ogólnie to rozdział wyszedł po części słodko, współczująco i miłośnie (hahaha xD) chodzi mi o Haggie. A tak w skrócie to mi się podoba. Jestem ciekawa kolejnego rozdziału. Pewnie jak wszyscy ale mam nadzieję że niedługo go ujrzę. Nie mam weny na komentarz wiec spadam.
OdpowiedzUsuńPs. Fajnie, czekam na nexta xD
Ty wiesz o co chodzi...
A mi ten rozdział strasznie się podoba i ciesze się że Niall jest/będzie z Connie pasują do siebie :D Cóż Emily miała swoją szansę na zdobycie Nialla, ale jej się nie udało chociaż już niewiele brakowało :D A Harry i Meg ymmmmmm cudo, genialna z mich para... obiecałam ci długaśny komentarz ale już nie wiem co mam pisać dlatego napiszę coś takiego:
OdpowiedzUsuńżyczę weny i standardowo zapraszam do mnie http://nazawszez5hlopcami.blogspot.com/
Ale ta Connie jest super, nie spodziewałam się, że aż tak bardzo rozwiniesz wątek z nią, ale jestem zachwycona :D A Niall to taki słodziaczek przy niej, i jeszcze ten tekst, że jest gorący :D
OdpowiedzUsuńA Meg i Harry jak zwykle cudowni!
O kurde! Wiedziałam, że ta Connie miała ciężko w życiu, ale że aż tak. Bardzo jej współczuję, ale wiem, że teraz Nialler się nią zaopiekuje i będzie tylko jej blondaskiem :3
OdpowiedzUsuńHarry i Meg jak zwykle świrują, ale żeby na masce samochodu? :D
zakochałam sie jak wcieliłaś sie w role Nialla. Super rozdział i życze ci weny do następnego <3
OdpowiedzUsuńBoooże... Harry i Meg aaaaaaaa bosko i tak seksownie <3 Nailler jest tak słodki i kochany <3
OdpowiedzUsuńNie wiem co mam myśleć, chciałam na początku, żeby Niall był z Emily, ale zmieniłam zdanie i niech się bierze za Connie! Śliczna, wyrozumiała, mądra i na dodatek taka fajna :) Będzie się mógł nią opiekować i wykazać :)
OdpowiedzUsuńMam to samo co koleżanka u góry, całkowicie zamieszałaś tym jej wyznaniem w mojej głowie. Ale niech kieruje się sercem i wybierze tą odpowiednią :D
OdpowiedzUsuńNatomiast ja boję się, gdzie następnym razem będą kochać się Meg z Harrym i szczerze mnie to przeraża :p
Ranyyy cieszę się że Niall będzie z Connie.. Meg z Harrym cuudoo. Nie moge doczekać się następnego rozdziału zapowiada się ciekawiee :)
OdpowiedzUsuń