Meg
Rano obudził
mnie Harry, ale nie w ten sposób co zwykle, budząc mnie pocałunkami. Tłukł się
po pokoju, nie mam pojęcia dlaczego. Uhhh, ja chcę jeszcze spać. Mógłby być
odrobinę ostrożniejszy, ale nie bo on przecież musi być głośno.
- mmm,
ciszej.- wymruczałam gdzieś spod poduszki. Po kilku minutach poczułam ucisk na
materacu od mojej strony. Niechętnie, ale jednak otwarłam oczy. Ujrzałam nad sobą
zmartwioną minę mojego loczka.
- Dzień
dobry kochanie.- uśmiechnął się lądując ustami na moich ustach.
- Cześć.
-
Przepraszam, ale trochę nam plany nie wypaliły. Muszę jechać do studia.
- A co z
naszym dniem?- nie powiem że się nie zawiodłam, oczekiwałam że spędzimy ten
czas tak naprawdę razem. Jego loki połaskotały moją twarz, kiedy nachylał się
żeby złożyć na moich ustach pocałunek. Kolejny.
- Obiecuje, nadrobimy
to.
- Na pewno?
- Tak
skarbie, a teraz przepraszam, ale naprawdę muszę lecieć.
Ummmm, ok.
Poszedł sobie.
A ja naprawdę
liczyłam na ten dzień razem. No ale niech będzie. Jakoś przeżyję bez niego.
Przeciągnęłam się i nakryłam kołdrą po samą szyję. Przyciąganie jakie wytwarza
łóżko każdego ranka jest naprawdę niewiarygodne. To dziwne, będąc wieczorem
wcale niezmęczona kładę się do łóżka i w każdej chwili mogę jeszcze z niego
zejść. Ale rano to już inna sprawa, mogłabym w nim zostać na wieki. Ale tak się
nie da. Wprawdzie mam dziś wolny, do tego kompletnie nie zaplanowany dzień. Bo
w końcu nasze planie się popsuły więc teraz sama musze sobie jakoś zorganizować
czas.
W końcu
jakoś wstałam siadając na skraju łóżka. Miałam na sobie koszulkę Harrego, a nie
chciało mi się przebierać, więc zeszłam w takim stroju na dół. W domu było
pusto. Swoją drogą, to Gemma naprawdę rzadko tu przebywa, chociaż może to ja
jej nie widuję. A jak już jest to siedzi razem Adamem u siebie w pokoju.
Wstawiłam
kawę w ekspresie, otworzyłam lodówkę, i tak po prostu przed nią stałam. Nie
wiedziałam co chcę zjeść. Poza tym wybór składników do zrobienia czegokolwiek
nie był zbyt wielki. Trzeba zrobić zakupy, ale oczywiście jeśli ja tego nie
zrobię, to niby kto? Poza tym to ktoś tu musi zacząć sprzątać. Wszędzie jest
taki bałagan, że aż się odechciewa tu przebywać.
Dzwonek do
drzwi, ciekawe któż to taki postanowił nas odwiedzić. Ignorując mój straszny
strój podeszłam do drzwi i ujrzałam w nich jakąś dziewczynę?
- Cześć-
uśmiechnęła się od ucha do ucha.
- Cześć. O
co chodzi?- uśmiechnęłam się do niej przyjaźnie, lecz od razu uśmiech spełzł z
twarzy kiedy mi odpowiedziała.
- Byłam
tutaj umówiona z Harym- ściągnęłam brwi, i na nią dziwnie spojrzałam.
Że co była?
Ja tutaj
chyba czegoś nie rozumiem. Harry umówił się z jakąś dziewczyną której nie znam!
I w dodatku sobie wyszedł do studia.
- To znaczy
nie w tym sensie. Ja w sprawie pracy.- poprawiła isę dziewczyna, jednak mi to
ciągle nic nie mówiło. Dlaczego do cholery jasnej on mi nic o niej nie
powiedział?!
- Ale
chwila, jakiej pracy?
- Mam tutaj
pracować jako sprzątaczka, czy coś w tym rodzaju. No, w każdym razie miałam
dzisiaj przyjść porozmawiać na temat wynagrodzenia i zasad pracy.
- W porządku
wejdź.- wpuściłam ją do domu, zaprosiłam do salonu, posadziłam na kanapie i wściekła
wymaszerowałam do góry przepraszając ją na chwilę. Już na schodach wybrałam
numer do tego … ugh, nawet nie chcę mówić! „Abonent czasowo niedostępny, …” No
i oczywiście jeszcze nie odbiera. On chce zatrudnić jakąś dziewczynę od
sprzątania! Jakbym sama sobie nie umiała poradzić! Nie potrzebuję jakichś
służących w naszym domu. Poza tym nie wyobrażam sobie żeby ktoś obcy plątał mi
się po domu, i grzebał w naszych rzeczach! Wsunęłam na siebie szybko dresy, koszulkę
zostawiłam, rozczesałam włosy i zeszłam szybko na dół.
- Więc,
Harry nic z tobą nie ustalał tak?
- Ustaliliśmy
że będę tu pracować, resztę mieliśmy ustalić dzisiaj. Może do niego zadzwoń, i
dowiedz się o co chodzi.- o mój boże, zaraz zwariuję. On mnie kiedyś do grobu
zapędzi z tymi jego pomysłami!
-
Zadzwoniłabym, ale ni odbiera. – mruknęłam bardziej do siebie, niż do niej, ale
jestem pewna że usłyszała.- Słuchaj wolałabym żeby Harry jednak był przy tej
rozmowie, więc może wpadnij kiedy indziej?
- Jasne.
- Albo
zaczekaj. Zadzwonię do któregoś z chłopaków.- wyciągnęłam telefon, i wybrałam
numer do Liama, on nigdy się z telefonem nie rozstaje.
- Hej Meggi,
coś się stało?
- No hej
Liaś, słuchaj bo mam takie pytanie.
- Co znowu
Harry narozrabiał, hm?
- Nie pytaj,
proszę. Przekaż mu tylko że jego najbardziej przydatna część ciała ucierpi jak
tylko wejdzie do domu. – w telefonie rozległ się śmiech Payna.
- Bardzo
chętnie bym to zrobił, ale nie ma go ze mną.
- Jak nie
ma? Przecież miał jechać do studia.
- Dzisiaj?
Mamy przecież wolne.- że co proszę? Jak to wolne?
- Na pewno?
Może on musiał po coś sam tam skoczyć.
- Może, ale
wątpię, wczoraj jeszcze mówił że ma na dziś plany, więc nie sądzę żeby tam był.
- Ok, Liam, dzięki.
No to na razie.
- Hej Meg.
Więc
sytuacja przedstawia się tak: mam przed sobą jakąś laskę, która twierdzi że
jest naszą nową sprzątaczką. I mam też chłopaka, który twierdził że jedzie do
studia, lecz w tym studiu go nie ma. I tutaj pojawia się pytanie: O co do
cholery tutaj chodzi?
Ten dzień
stawał się coraz bardziej dziwniejszy.
Koło drugiej
po południu, kiedy uporałam się SAMA z całym bałaganem jaki panował w domu, i
kiedy byłam już na skraju histerii z powodu moich głupich domysłów, gdzie to
Harry się podziewa, w drzwiach domu pojawił się Louis.
- No heeej,
mała!- krzyknął już w progu przytulając mnie.
- Hej, Lou,
co tu robisz?
- Nasz
kochany Liaś zaalarmował mnie o twoim złym humorze. Nie wiem co odstawił
Hazzuś, ale ja cię z tego wyleczę!- że co? Co on w ogóle gada?
- Lou,
uspokój się, chodź, napijemy się kawy.
- Nawet nie
mów mi tutaj o żadnej kawie! Zobacz jak ty wyglądasz!- znowu krzyknął unosząc
jeden z kosmyków moich włosów do góry. Ja za to uniosłam brew udając oburzenie.
- No jak? Jak
wyglądam?
- Oczywiście
pięknie, ale musisz wyglądać jeszcze lepiej!- najzwyczajniej w świecie wepchnął
mnie do łazienki i kazał wziąć prysznic.
Dobrze wiem że sprzeciwianie się Lou jest nieopłacalne. I tak postawi na swoim
, jeśli nie w ten, to w inny sposób.
Kiedy
wyszłam z łazienki Lou leżał sobie na łóżku w naszej sypialni i oglądał moją
bieliznę. On jest chyba nieuleczalnie chory.
- Lou! Co ty
do cholery robisz?!
- Emmm, no
ja, wybieram ci dzisiejszy strój.
- I co? Może
jeszcze chcesz mi go założyć?
- Ej ej,
spokojnie, od tego jesteś ty- uśmiechnął się. No serio, nie da się na niego
gniewać.- Albo Hazz.
- Ok. ok.,
moja sprawa kto i kiedy mnie ubiera. Powiesz mi o co chodzi?
- O co
chodzi? Wskakuj w sukienkę i idziemy. A no i wybrałem ci tą czarno-niebieską
bieliznę.
- Czy ty…-
nie dokończyłam bo wiedziałam że Lou dobrze wie o czym mówię.
- Tak, tak,
wiem co lubi Harry. Już się tak nie dziw tylko wynocha do łazienki się
przebierać!
Hazz
uwielbia czarną bieliznę. Ja nie wiem co on w niej widzi, ale twierdzi iż do
mnie pasuje. Tommo wybrał mi czarno- granatowy komplet, ten który Hazz bardzo
lubi. No niech mu będzie, już sobie to założę. Do tego jakąś granatową sukienkę. Ale chwila moment, gdzie on mnie chce zabrać?
Po co mnie tak stroi? Poza tym ja przecież umarznę w tym stroju! Zwariował,
najzwyczajniej zwariował.
-
Lou, mógłbyś…
- No i teraz
wyglądasz jak człowiek! Jeszcze trochę makijażu, trzeba ułożyć włosy i będzie
ok.
- No nie mów
że będziesz mnie jeszcze malował.
- O nie, nie,
nie. To nie moja bajka.
Przebywanie
z Lou jest czasem odrobinę męczące. Nie żebym narzekała bo uwielbiam jego
towarzystwo, ale kiedy człowiek potrzebowałby spokoju na chwilę, to chybaby go
przy nim nie znalazł.
Jechaliśmy
już dłuższą chwilkę. Każda moja próba dowiedzenia się gdzie to się wybieramy
kończyła się tym że „zobaczę”. Już nawet nie próbuję go prosić o zdradzenie mi
tego. Ale skoro już jestem tutaj z Tommo, to wykorzystam ta sytuację. To
przyjaciel Harrego, zna go, pewnie w niektórych kwestiach bardziej niż ja.
- Lou, nie
wiesz gdzie jest Harry?- spojrzał na mnie zaskoczony. I wcale mu się nie dziwię,
bo jest mi głupio, że nie wiem co robi mój chłopak. Z drugiej strony ufam mu,
jeśli miał coś do załatwiania to ok, ale nie musiał kłamać prawda? Gdyby tylko
powiedział że wychodzi, coś mu wypadło, nie pytałabym, po prostu pozwoliłabym
wyjść. Ale kiedy mówi mi gdzie, na ile, z kim, to jednak pewne wątpliwości
pojawiają się w moim umyśle kiedy dowiaduję się że to było kłamstwo.
Zresztą
powoli zaczynam myśleć że za tym wszystkim stoi właśnie Harry.
- Przykro
mi, ale nie. Jedyne co wczoraj nam mówił to że ma na dziś plany.- Tommo przybrał
naprawdę poważną minę. Czyli to nie żart? Czyli teraz wcale nie jedziemy do
nich do domu, tak jak to mi powiedział, w co nie wierzę? Czyli nie spotkam tam
Harrego z bukietem kwiatów? No świetnie, tylko gdzie on do cholery jest w takim
razie?!
- Ok., a co
u ciebie? Jak tam twoja mama?- Hazz powiedział mi że jest chora, i chyba nikt o
tym nie wiedział bo Lou był jeszcze bardziej zdziwiony niż przedtem.
- W
porządku, już z nią lepiej, choć całkiem jeszcze nie wydobrzała.
- No dobra,
zamknij oczy, musze założyć ci opaskę.
- Lou-
jęknęłam. Nie lubię nie wiedzieć o co chodzi. Ale teraz już wiem że maczał w
tym palce Harry. Na sto procent, jestem o tym przekonana. Bo gdzie niby Lou by
mnie wywiózł?
- No a teraz
musisz iść za mną.
Nie no mam
dość! Co to ma być?
- Louis do
cholery! Gdzie ty mnie wleczesz?!
- Wlekę?! Ja
cię tu prawie na rekach noszę!- no brawo, cóż za wyczerpująca odpowiedź. Poza
tym na rękach?! On chyba nigdy żadnej dziewczyny na rękach to nie nosił.
- Lou nie
denerwuj mnie i powiedz mi gdzie idziemy.
- Zobaczysz.
- Tomlinson do cholery! Powiedz mi!
- Trochę cierpliwości mała. Zaraz się dowiesz. A
teraz chodź.
Pociągnął mnie za rękę i objął delikatnie w pasie
żebym się nie przewróciła. Zaraz mi nogi odpadną, czy to musi być tak daleko?
W końcu się zatrzymaliśmy. No nareszcie! Ile można
tak bez żadnej wiedzy? Poczułam że Lou mnie puścił i zaczęłam wymachiwać
nerwowo rękami szukając go.
- Gdzie ty jesteś?!
- Powodzenia.- szepnął mi na ucho i znowu nie
wiedziałam gdzie jest.
- Lou! Przysięgam
że jak cię tylko znajdę urwę ci jaja!- krzyknęłam po czym odwiązałam
sobie opaskę, miałam już dosyć tego że nie wiem co się dzieje. Tak swoja drogą
to już drugi osobnik płci przeciwnej któremu dzisiaj obiecałam uszkodzić pewne
części ciała.
Ale całkiem zapomniałam o tym kiedy rozejrzałam
się dookoła. To co zobaczyłam, przechodziło moje najśmielsze oczekiwania.
Stał tam, kilka kroków ode mnie, z jednym
niebieskim tulipanem. Miał na sobie czarne dżinsy, białą koszulkę i płaszcz.
Rozejrzałam się dookoła. Gdzie my jesteśmy? Na drzewie? Boże jak ten idiota,
czyt: Louis mnie tu wyciągnął? To była tak jakby jakaś platforma. Było pełno
poduszek, rozłożony koc. Nie wspominając już o tym że całe drzewo było
oświetlone milionami światełek a widok był przepiękny, panorama Londynu. Jednak
w tej chwili ja dostrzegałam jedynie parę zielonych oczu. Po chwili Harry
zrobił nieśmiało parę kroków wyciągając w moją stronę tulipana. Wrócił na
miejsce gdzie wcześniej stał i wziął gitarę zaczynając coś na niej grać. Gdy
usłyszałam pierwsze dźwięki wydobywające się z jego ust z moich oczu popłynęły
łzy.
Take my hand
I'll teach you to dance
I'll spin you around
Won't let you fall down
Would you let me lead?
You could step on my feet
Give it a try
It'll be alright
I'll teach you to dance
I'll spin you around
Won't let you fall down
Would you let me lead?
You could step on my feet
Give it a try
It'll be alright
The room's hush, hush
And now's our moment
Take it in, feel it all and hold it
Eyes on you, eyes on me
We're doing this right
'Cause lovers dance
When they're feeling in love
Spotlight shining, it's all about us
It's a-a-all about u-u-us
And every heart in the room will melt
This is a feeling I've never felt but
It's a-a-all about us
Zdjął gitarę odkładając ją na bok i do mnie
podszedł. Poczułam jego zimne i trzęsące się dłonie na moich policzkach. Otarł
kciukami moje łzy. Spojrzał w moje oczy i śpiewał dalej tyle że przyciszonym
głosem. Moimi o wiele za małymi dłońmi oplotłam go w pasie przytulając się do
jego klatki piersiowej. Jego ręce podobnie jak moje znalazły się na mojej talii.
Kiedy zaczął nami lekko kołysać przymknęłam lekko oczy. Wystarczyło że czułam
jego dotyk i słyszałam głos:
Suddenly, I'm feeling brave
Don't know what's got in to me
Why I'd feel this way
Can we dance, real slow?
Can I hold you?
Can I hold you close?
The room's hush, hush
And now's our moment
Take it in, feel it all and hold it
Eyes on you, eyes on me
We're doing this right
Cause lovers dance when
They're feeling in love
Spotlight shinning, it's all about us
It's a-a-all about u-u-us
And every heart in the room will melt
This is a feeling I've never felt but
It's a-a-all about us
Do you hear that love?
They're playing our song
Do you think we're ready?
Oh, I'm really feeling it
Do you hear that love?
Do you hear that love?
Do you hear that love?
They're playing our song
Do you think we're ready at all?
I'm really feeling it
Do you hear that love?
Do you hear that love?
Do you hear that love?
They're playing our song
Do you think we're ready at all?
I'm really feeling it
Do you hear that love?
Do you hear that love?
And every heart in the room will melt
This is a feeling I've never felt but
It's a-a-all
It's all about us
This is a feeling I've never felt but
It's a-a-all
It's all about us
Byłam
rozdarta. Bo co on mi tutaj odwalił? Ja jestem na niego wściekła za tą całą
akcję z Lou, nie wspominając o tej całej Patrishii! Powtarzałam mu z tysiąc
razy że nie lubię niespodzianek. Dobra, pewnie teraz każdy pomyśli sobie że
jestem jakaś nienormalna. Chłopak tutaj się stara, robi mi kolację na drzewie!
A ja narzekam. Nie o to mi chodzi. Jestem naprawdę zadowolona z takiego typu
randki. Tylko wolałabym żeby nie okłamywał mnie mówiąc że jedzie do studia,
żeby po prostu mnie tu zabrał, sam. Spojrzałam w jego oczy, i mimo tego
wszystkiego uśmiechnęłam się do niego. Nie chciałam mu pokazywać że się
niemiłosiernie wściekłam dzisiaj co najmniej z dziesięć razy. Wiem że nie ma
zbyt wielu chłopaków którzy robiliby coś takiego dla dziewczyny więc jestem mu naprawdę
wdzięczna.
- Kłamczuch
z ciebie.- westchnęłam cicho przez co dostałam w odpowiedzi jego gardłowy śmiech.
- Podoba ci
się niespodzianka?- wypuścił mnie z uścisku i pociągnął na koc. Westchnęłam
siadając na nim.
- Cóż, gdyby
nie była niespodzianką byłoby o wiele lepiej.
- Nie
rozumiem jak możesz ich nie lubić.- przyciągnął mnie do siebie sadzając miedzy
swoimi nogami.- Kocham cie słońce.- szepnął do ucha obejmując mnie w pasie.
- Tak poza
tym, to miałam dziś gościa.
- Tak?
Kogo?- zapytał zaciekawiony. No teraz to nie wie!
- Nie wiesz?
Umówiłeś się z jakąś dziewczyną, więc z domu. Bo przecież nie masz kochanki
prawda?- czemu miałabym nie udawać że nie wiem kim jest Patt. Harry cały
zbladł, huh, gdybym nie wiedziała kim ona jest naprawdę w tym momencie
pomyślałabym że była jego kochanką.
- Oczywiście
że nie. Tylko że ja naprawdę byłem z nią umówiony. Ale na śmierć zapomniałem że
ma przyjść.
- Słucham?-
odwróciłam się do niego.
- Emmm… bo
wiesz… ja chciałem zatrudnić ja u nas w domu.- trochę się zmieszał. Tylko
dlaczego teraz mi o tym mówi?!
- I nie
powiedziałeś mi o tym wcześniej bo?
- nie wiem,
wyleciało mi z głowy.
- Wyleciało
ci tak? A kiedy do ciebie dzwoniłam telefonu też nie odbierałeś! Co miałam jej powiedzieć,
że mój chłopak nie mówi mi o naszych wspólnych sprawach? Jestem na ciebie zła i
nie myśl że tak łatwo mnie przeprosisz.- przy tych ostatnich słowach już się
uśmiechnęłam. Naparłam na jego usta sama nie wiem dlaczego. Owinęłam go nogami
w pasie siadając na jego kolanach okrakiem.
- Piosenka
była piękna, dziękuję.- mruknęłam mu prosto w usta ponownie go całując.
- Rozumiem że
to ona skłoniła cię do wybaczenia?
- Po prostu
cudownie śpiewasz.
Każda chwila
razem z nim jest dla mnie jak paliwo w samochodzie. Pozwala mi to na dalsze
życie, bez obaw że tego zabraknie. Wiem, że on już zawsze będzie tuż obok. I
mam gdzieś to że potrafi niemiłosiernie mnie zdenerwować, że nie wszystkie jego
cechy są zaletami. Ale kocham go i jestem z tego dumna, dumna z tego że potrafimy
wybudować coś takiego. To co nas łączy jest pewnie dla innych normalne. Ale nie
dla mnie, bo dla mnie to coś pięknego, coś co można włożyć do muzeum i oglądać.
___________________________________
Rozdział jak zawsze świetny. Czytam, czyta, czytam napalam się i myślę, że Harry powie, że chce wziąć ślub z Meg.... a tu nagle lipa :'(
OdpowiedzUsuńAle cierpliwie poczekam na to wydarzenie <3 :D
No no, szczerze mówiąc nawet nie pomyślałam o oświadczynach...
UsuńHmmm i nie pomyślałam że wy pomyślicie że on się oświadczy :)
Już raz tak zrobiłam w poprzedniej części, i to również nie było zamierzone.
Ale się nad tym zastanowię.
zarąbisty jak ja kocham twoje opowiadanie :) jest mega wciągające <3
OdpowiedzUsuńżycze dobrej weny i oczekuje na następny rozdział ;**
Szczerze też myślałam o oświadczynach tak romantycznie i wgl. Znam tą piosenkę. Jest przepiękna. Rozdział wyszedł przewspaniale. Kocham to opowiadanie. Potrafisz pisać i nie wyobrażam sb teraz tego że mogłabym go nie czytać...
OdpowiedzUsuńAle was wzięło na te oświadczyny !
UsuńWoow, bo naprawdę zacznę myśleć o ich ślubie...
geniusz...
OdpowiedzUsuńjak zawsze świetnie ! Uwielbiam Cię + zapraszam do siebie oczywiście :) ! ♥
OdpowiedzUsuńKURDE CAŁA SIE PORYCZAŁAM JESTES ŚWIETNA PISZ PISZ DALEJ BŁAGAM CIĘ NIE PRZESTAWAJ TO JEST CORAZ LEPSZE <3
OdpowiedzUsuńCuuudowny !!! Harry jaki romantyczny awwww <3
OdpowiedzUsuńCzekam nn :)
Love Ya @JustynaJanik3
Kurde ja też już się podjarałam, że się oświadczy i będzie ślub i tyle pięknych rzeczy, a tu romantyczna randka :D Nie że się zawiodłam, bo to bardzo fajna akcja ale moja wyobraźnia poszła już do przodu i się zapędziła :)
OdpowiedzUsuńBrakuje mi strasznie Nialla i Connie :)
Zapomniałam dopisać, że strasznie rozwaliła mnie zapowiedź kolejnej części :D Czuję, że będzie jakaś mega dobra akcja w sklepie, a potem w domu (sypialni) :D
UsuńTak to prawda zapowiedź jest bardzo ciekawa :D A najlepsze w niej jest to: - Po prostu ostatnio po naszym domu kręci się taka jedna Patrishia kręcąc dupą na wszystkie strony. I jak? Może być?... To mnie rozwaliło haha, A co do rozdziału to jest super z niecierpliwością czekam na następny :D
Usuńdzięki, miło mi :)
UsuńA co do zapowiedzi to ciesze się że wam się spodobała, mam nadzieję że rozdział też będzie ok. No i nie jestem przekonana czy ta akcja będzie właśnie w sypialni... no i czy w ogóle będzie. haha
Wspaniały zresztą jak zawsze.
OdpowiedzUsuńOj Harry jak mogłeś jej nie powiedzieć że zatrudniłeś sprzątaczkę ;)
Ale Meg Cię kocha i ci wybaczyła :)
Kocham to opowiadanie i czekam już na następny rozdział ;)