poniedziałek, 7 października 2013

Rozdział 46



Harry
Staliśmy razem w kuchni. Zwykła chwila a jednak dla nas tak bardzo ważna. Bo to naprawdę nie takie łatwe żyć bez osoby którą uważa się za tą jedyną, niepowtarzalną, właśnie tą z którą życie płynie w ten właściwy, cudowny sposób. Każdy powinien skosztować choć odrobiny miłości. I jeśli jest się z kimś takim jak Moja Meggi to już nie trzeba nic więcej. Wszystko co robisz, jeśli tylko robisz to z właśnie tą osobą jest tak wyjątkowe. W pewien swój sposób sprawia, że każda czynność nie jest tak zwyczajna i oczywista do zrobienia.
Moje wielkie jak to ona twierdzi dłonie spoczywały pod moją koszulką którą ona miała na sobie. Jej płaski brzuch był w każdym calu idealny. Plecy przylegające do mojego torsu sprawiały że możemy być jeszcze bliżej siebie, praktycznie do siebie przyklejeni. Kocham tą małą słodką istotkę którą mam w ramionach. Zwyczajnie ją kocham, a może jednak nie tak zwyczajnie?
- Hazz?
- Mmm, nawet nie wiesz jak mi tu z tobą dobrze. – mruknąłem jej do ucha lekko je przygryzając. Nie to żeby Meggi miała jakąkolwiek słabość związana z uszami… to ja najzwyczajniej w świecie uwielbiałem to robić.
- To chyba będzie dla reszty dziwne, że tak nagle znowu jesteśmy razem.
- To chłopcy mnie tutaj przywieźli więc oni akurat zaskoczeni nie będą.- uśmiechnąłem się pod nosem kiedy przypomniałem sobie jak bardzo nie chciałem tutaj przyjść. Bałem się że Meg mnie wyrzuci a ona mi wybaczyła nie wspominając już o tym w jaki seksowny sposób wybaczyła.
- Czyli wcale nie chciałeś tutaj przyjść?- uniosła jedną brew do góry odwracając się do mnie przodem. Mimo to moje dłonie pozostały na jej biodrach więc odruchowo przyciągnąłem ją bliżej siebie.
- Bałem się. Nie oszukujmy się, ciągle nie mogę uwierzyć w to że nie jesteś zła na mnie o to wszystko. Wiesz, że chciałem cię chronić.
- Skarbie, dobrze wiesz że jesteś dla mnie najważniejszy, po prostu mnie zraniłeś mówiąc że udawałeś to uczucie które nas łączyło. Mogłeś ze mną porozmawiać nie decydować sam o końcu naszego związku.- Meg wyraźnie posmutniała.
- Kotku tłumaczyłem ci to już, kocham cię i to od zawsze na zawsze. Nigdy się to nie zmieni. – Przybliżyłem ją tylko bliżej siebie, bo bardzo chciałem by wiedziała że od tej pory zawsze już będę ją jedynie chronił, w żadnym wypadku ranił jak do tej pory.
- Tak, wiem, ja ciebie też. I mam prośbę. Wytłumaczyliśmy sobie wszystko co związane jest z tamtą sprawą. Nie rozmawiajmy o tym jeśli nie musimy ok.? Jest tak jakbyśmy byli przez te całe dwa lata razem, jakbyśmy nigdy się nie rozstali. Dobrze?- spojrzała mi w oczy, dobrze wiedziała jak ma się zachować żeby zyskać moją aprobatę. Jedno rozczulające mnie spojrzenie a byłem jej.
- Jasne. – odchrząknąłem. Teraz kolejna ważna kwestia, o którą musze zapytać. A jeśli się nie zgodzi? Co ja wtedy zrobię, hmm? Musi, po prostu musi się zgodzić.- Zamieszkasz ze mną?
Spojrzała na mnie zszokowana, cholera, nie zgodzi się. Chyba wyskoczyłem z tym za szybko. Ale w żądnym razie nie zniosę tego jeśli ona tu zostanie z tym Ollym. Chcę by wszystko wróciło do normy a z tym wiąże się również wspólny dom.
- Wiedziałem, to za wcześnie, przepraszam, że zapytałem, ja myślałem…
- Że chcę być z tobą dwadzieścia cztery na dobę? Miałeś rację.- uśmiechnęła się do mnie a ja? Chwyciłem ją mocno w pasie i unosząc lekko nad ziemią zakręciłem dookoła. Chciała ze mną mieszkać, nie wierzę, po prostu nie wierzę.
- Meg?- usłyszałem czyjś głos za sobą. Odwróciłem się i ujrzałem wysokiego blondyna, dość przystojnego. Jeśli to jest cały ten Olly to na serio nie ręczę za siebie. MOJA Meg mieszkała z nim przez kilka miesięcy sam na sam?
Zabiję…
Spojrzałem na moją dziewczynę. Jej twarz wyrażała tak wiele. Była zarówno wściekła na niego jak i skruszona, miała taki przepraszający wyraz twarzy, jakby to było coś złego że tu z nią jestem. Ok., nie skreślajmy tego chłopaka tak od razu, trzeba być kulturalnym prawda?
- Cześć, jestem Harry.- odstawiając Meg na ziemię podszedłem do tego gościa i wyciągnąłem w jego kierunku dłoń. On spojrzał najpierw na nią, po czym popatrzył na mnie. Czy mi się wydaje cz on ma ochotę mnie zabić?
- Wiem kim jesteś.- warknął w moją stronę po czym podszedł kilka kroków do Magdy zupełnie mnie ignorując. Ok., próbowałem być miły, ale skoro nie, to nie. Stanął przed nią i szepnął chyba w zamiarze tego bym tego nie usłyszał jednak mu się nie udało.
- Jak mogłaś.- pokręcił głową zamykając oczy.- Jak mogłaś mi to zrobić?- Ale chwila moment, co zrobić?- Pomogłem ci, kiedy znalazłem cie w hotelu po tym jak ten idiota cię zostawił, ja dałem ci wsparcie i dach nad głową. Każdej nocy kiedy ty płakałaś ja byłem obok. I nie mogę uwierzyć w to że ty naprawdę wybrałaś jego! Chcesz być z jakąś gwiazdką, która sama nie wie czego chce?! On prędzej czy później cię zrani!
- Olly, ja nigdy nie oferowałam ci nic innego oprócz przyjaźni.
- A kiedy prawie się przespaliśmy, to też było w ramach przyjaźni?- Co kurwa? Jak ja mu przypierdolę to się nie pozbiera! Zabiję tego jebanego gnojka! Dotykał Meggi, widział ją w niewiadomo czym! Prawie się przespali? Przysięgam że go ukatrupię! A Meg? Spojrzała na mnie z przerażeniem w oczach. Byłem tak bardzo zaskoczony że zwyczajnie posłałem jej pełne bólu spojrzenie. Spojrzenie mówiące o tym jak tym razem ja poczułem się zraniony. Tym że była w stanie zbliżyć się fizycznie do kogokolwiek innego prócz mnie. Niby nie byliśmy razem, nie mam więc podstaw do tego aby móc jej robić wyrzuty. A jednak to boli, to tak jakby nie była mi wierna, ale przecież nie była wtedy moja z mojej winy. Więc nie powinienem być zły, a jestem tak bardzo wściekły, że zaraz rozszarpię tego gnojka.
- Nie Olly, to nie powinno się w ogóle wydarzyć.
- Więc to co do ciebie czuję w ogóle nic dla ciebie nie znaczy?- zaraz, zaraz, co znowu? Jak ja mu nakopię do dupy, obiecuję że nie wyjdzie stąd żywy. Jakie co do ciebie czuję? Co on do niej czuje?! Zaraz tutaj wyjdę z siebie jeśli oni nie przestaną prowadzić tej idiotycznej rozmowy!
- Kocham Harrego, to z nim czuję się tak cholernie szczęśliwa. Więc proszę, nie rób mi tego, nie utrudniaj wszystkiego. Kocham cię, ale jesteśmy przyjaciółmi i moje uczucia nie przekraczają tej granicy.
- Wyprowadzasz się? – zapytał z żalem, jakby mówił „proszę, zostań, nie zostawiaj mnie”. I dlatego tak mnie ten gość irytował. Nie polubiłem go, na pewno nie, jest cholernie wkurzający.
- Tak. Dzięki za wszystko.
- Tak?! Dałem ci wszystko, jestem lepszy od niego, a mimo to wybrałaś jego! Czujesz się z nim szczęśliwa tak?! Wiesz dlaczego?! Bo jesteście siebie warci! Oboje potraficie tylko krzywdzić. Pomogłem ci a ty w zamian nie dałaś mi niczego! Jesteś niewdzięczną suką!
- Że co proszę?!- pierwszy raz się odezwałem odkąd zaczęli rozmawiać i od razu zareagowałem na jego słowa. Uderzyłem go w twarz całą swoją siłą. Chłopak się zachwiał, ale stał nadal na nogach, dobry był, to trzeba przyznać.
- Przeproś ją!- warknąłem. On tylko się zamachnął i tym razem to ja oberwałem. Poczułem że z nosa cieknie mi krew. Cholera no! ?Co za idiota!
- Przestańcie!- krzyk Meg mnie trochę otrzeźwił i sprowadził na ziemię.
- Przeproś! Twierdzisz że ją kochasz?! W takim razie nie wiesz czym jest miłość!- ten typ twierdzi że ją kocha, moja tylko moją dziewczynę?! Dopiero co odzyskaną dziewczynę?! Jak on w ogóle śmie tak twierdzić skoro nazwał ją jak nazwał. Nigdy przenigdy nie powiedziałbym tak do kogoś kogo kocham. Dostałem jeszcze raz, przez co upadłem na ziemię. Uhh, Styles, straciłeś formę. Zanim on zdążył mnie uderzyć po raz trzeci tym razem dostał ode mnie. Zebrałem się z ziemi i znowu go uderzyłem w twarz po czym kopnąłem kolanem w czułe miejsce. Podniosłem go za koszulkę do góry i mocno przyparłem do ściany.
- Jakbyś kochał to nigdy byś tego nie powiedział.- syknąłem i spojrzałem na Meggi która stała nieruchomo i ciągle płakała. – Spójrz do czego ją doprowadziłeś. Ja w niczym nie byłem i nie jestem lepszy od ciebie, bo też ją zraniłem, ale zrobiłem to dla jej bezpieczeństwa. Kocham ją i oddałbym za nią wszystko, i nie pozwolę by po raz kolejny cierpiała przez takiego dupka jak ty. Przeproś ją.- on stał, a właściwie to był trzymany przeze mnie- Powiedziałem przeproś!
- Przepraszam Meg, ale ten pocałunek wiele dla mnie znaczył, trzeba było mi na to nie pozwalać.- kurwa, bo naprawdę zabije tego gościa! Jeszcze raz spojrzy w ten sposób na Magdę a naprawdę zabiję! I jeszcze mówi o tym ich pocałunku.
- Wynoś się.- znów szorstko się odezwałem puszczając go.
- To moje mieszkanie.
- Wynoś się.
- Nie.
- To kurwa ja cie wyrzucę! Wynoś się i to w tej chwili! Możesz wrócić wieczorem, kiedy nas tutaj już nie będzie!- zaraz nie wytrzymam i naprawdę uszkodzę go poważenie. Jak stąd nie wyjdzie to przyrzekam, zabiję!!!
- Olly, proszę wyjdź.- szepnęła cicho Meg a on tylko na nią spojrzał po czym ruszył w kierunku drzwi. Kiedy wyszedł swój do tej pory wściekły wzrok utkwiłem w Meg. Patrzyła na mnie tak cholernie smutno że jedyne co mogłem i chciałem zrobić to było przytulenie jej. Zamknąłem ją w swoich ramionach. Wtuliła się w moje ciało.
- Ciiiiiii, kochanie, proszę nie płacz.
- Ale ja…
- Nic nie mów.
Zastanawiałem się co mam powiedzieć. Że mam to wszystko gdzieś? Nie miałem. Ale nie mogłem mieć pretensji o to co było między nimi. Ja nie potrafiłem się pozbierać po naszym rozstaniu a Meggi jak widać miała się świetnie. To bolało najbardziej. Że zaczęła układać sobie życie na nowo- beze mnie. Ale nie mogę jej winić, bo co? miała może rozpaczać po mnie miesiącami? Wzięła się w garść i żyła dalej.
Dziś dziękuję Bogu ze to, że nie doszło między nimi do niczego więcej, i że po raz kolejny wpuściła mnie do swojego serca. Chyba że z niego nigdy nie wyszedłem… w takim razie za to też dziękuję.
__________________________________ 

Dzisiaj świętujemy!

Mam 100 czytelników (no przynajmniej tyle zagłosowało w ankiecie)

Jestem z was cholernie dumna i jesteście kochani ;)

Dziękuję wam ogromnie za to że dajecie mi motywację do pisania nawet swoją obecnością. Oczywiście komentarze bardziej napędzają do działania, no ale...

W każdym bądź razie kocham was najbardziej na świecie. Ten blog jest moim drugim życiem, i to wy jesteście jego wielką częścią. Dziękuję 

 

12 komentarzy:

  1. Piękne zakończenie, Hazz daje Magdzie się wypłakać i nie pta o nic, to jest najpiękniejsze jak rozumieją się bez słów. Kochają się tak mocno że bez siebie nie wytrzymują długo, ta tensknota jest jeszcze bardziej przytłaczająca niż słowa ,,Nie kocham"
    Miłość wszystko wybaczy, miłość nie zazdrości.
    Miłość mi wszystko wyjaśniła. Miłość wszystko rozwiązała - dlatego uwielbiam tę Miłość gdziekolwiek by przebywała...

    ZuzA

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam jak opisujesz wściekłego Harolda. Zawsze mam przy tym dużo śmiechu. Nie mówię że inne części są w jakimś stopniu złe też są bardzo fajne. taa teraz to cię zamotałam. A prościej uwielbiam twój sposób pisania. :D Zauważyłam, że usunęłaś rubrykę w której piszesz co będzie dalej :D
    życzę weny i jak zwykle zapraszam do mnie http://nazawszez5hlopcami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Super!Ale była akcja kurde:)OliwkaXD

    OdpowiedzUsuń
  4. Nooo jaki bokser z Hazzy :D Ale sory, jakoś go sobie nie wyobrażam w tej sytuacji :)
    Mam tylko nadzieje, że nigdy nie będzie wypominał Meg tych akcji z Ollym.
    Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  5. o jacie kręcę ale się dzieję . nie mogę się doczekań następnego :* zapraszam do siebie : http://koffyou.blogspot.com/ and
    http://london-love-adventure-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. OMG !!!! Ale cudowny, jak Harry stanął w obronie Meg to to było takie awww... ! tak się strsznie ciesze że będa mieszkać razem <3 uwielbiam jak piszesz <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten rozdział jest dla mnie jakiś smutny :( Zbytnio się wczuwam i jak wyobrażam sobie takiego smutnego, zawiedzonego Harrego to mi też jest smutno :c teraz Meggi musi mu to jakoś wynagrodzić :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaczełam czytać tego bloga jakieś 3 dni temu. Połowe czasu gdy czytałam tego bloga to płakałam
    Mam nadzieję, że to nie jest jeszcze koniec i z niecierpliwością czekam na następny rozdział :)
    Dziękuję Ci za to piszesz tego bloga :)
    Pozdrawiam @JustynaJanik3

    OdpowiedzUsuń