Harry
Siedziałem na
kanapie u chłopców, jak to dziwnie brzmi, przecież ten dom był tak długo moim.
Znam tu każdy zakamarek. Przeżyłem tutaj tyle fajnych chwil. Cholera, nadal coś
ciśnie mnie w żołądku na myśl, że mieszkam już sam, no z Meggi, no i z Gemmą.
Dobra może nie sam, ale TO NIE TO SAMO! Z chłopakami było inaczej, a teraz mam
po prostu tak sobie zakończyć ten rozdział? To wcale nie takie proste.
Uwielbiam mieć Meg tylko dla siebie, ale te męskie wieczory, ba! Noce! Chwila
bez babskiego oka była czasem jak zbawienie. Wiadomo, mogę wpaść tutaj kiedy
chcę, ale to nigdy nie będzie tuż jak za czasów kiedy jeden z tych pokoi na
górze będzie mój. Śmiało mogę powiedzieć że nie zapomnę ich do końca życia, ale
nadeszła pora żeby zakończyć ten okres w moim życiu. Trzeba było się z tym pożegnać
i tyle.
- Dobra, ja
się będę zbierał.- wstałem z kanapy zerkając na zegarek. Było dopiero po
szóstej, ale jak się spóźnię to Meg mnie zabije. Przecież ona nie znosi gdy
ktoś się spóźnia, a już zwłaszcza kiedy robię to ja.
- A gdzie ty
się tak śpieszysz co?
- Muszę jechać
po Meggi.
- Teraz jak
znowu jesteście razem to znowu nie masz spokoju- zaśmiał się Louis. Wywróciłem
oczami ubierając buty. Lubiłem nie mieć spokoju z powodu Meg.
- Wolę mieć
Meg, niż spokój. No to do zobaczenia, wpadnijcie do nas kiedyś.
- Noo, dziewczyny
chciały jechać do Meg, więc pewnie się kiedyś u was pokażemy.- jak to brzmi. U
was. Serio do mnie do nie dociera że mam dom z Meg, że mieszkamy sami. Nasz
dom. Cholera, ja mam dom, mam dziewczynę i nasz dom. To takie dorosłe, aż się
dumny poczułem, z samego siebie. Jestem wielkim szczęściarzem, bo ją mam, bo
mam wszystko czego mi trzeba.
Śpiewałem
sobie stając na światłach. Kiwałem głową na boki zadowolony z tego że jestem
sporo przed czasem. Będę musiał na nią czekać ale lepsze to niż się spóźnić.
Jeszcze tylko jedna ulica i jestem.
Zaparkowałem
na parkingu i wyszedłem z samochodu opierając się o maskę z przodu. Miałem
zamiar tak czekać ale na całe szczęście spostrzegłem grupkę dzieci niedaleko
mnie. Nie to nie to co myślicie, nie jestem pedofilem. Bo te dzieci nic by mnie
nie obchodziły gdyby nie to, że z budynku w ich kierunku szła moja Meggi. Najwidoczniej
to właśnie jej grupa, z którą ma zajęcia. Poza tym, nawet w tym wielkim swetrze wyglądała
pięknie. Jej zgrabne nogi wydały mi się tak zniewalające w tamtym momencie.
Każdy mięsień który napinał się podczas każdego kroku, był tak widoczny, że aż
pociągający.
Szczęśliwy że
nie zanudzę się tu na śmierć przez te dwadzieścia minut ruszyłem w ich
kierunku. Meggi położyła swoją torebkę na ławce i zaczęła coś mówić do dzieci.
Stała tyłem do mnie, więc oczywistym jest że mnie nie widziała. Dzieci
zauważyły mnie wcześniej ale kładąc palec na ustach dałem im do zrozumienia
żeby nie zdradzały mojej obecności. Widać to wyrozumiałe małe człowieczki, bo
tylko się uśmiechnęły i pokazały palcem na ustach że będą cicho. Na szczęście
zanim Meg zdziwiona ich gestem zdążyła się odwrócić ja byłem już przy niej.
Podszedłem bliżej i zakryłem jej oczy dłońmi.
- Zgadnij kto
to- szepnąłem jej do ucha lekko je przygryzając. Wiedziałem że mnie pozna. Bo
kto by nie poznał głosu własnego chłopaka? Ok., może ta która gonie ma ale…
ok., nie ważne.
- Harry, co
tutaj robisz?
- Miałem
przyjechać- odpowiedziałem zdejmując ręce z jej oczu i zamiast tego kładąc je
na jej biodrach. Chciałbym wsunąc je dalej, pod spód, ale miałem świadomość
tego gdzie jesteśmy. Mimo to przyciągnąłem ją do siebie tak, że jej plecy
przylegały do mojego torsu.
- Hazz,
jestem w pracy, dzieci patrzą- szepnęła odsuwając się ode mnie.
- Cześć,
jestem Harry- powiedziałem głośniej na co większość mi odpowiedziała. Rozejrzałem
się dookoła. Hmmm, te dzieci nie mają więcej niż dziesięć lat, a już tak
malują? Wooow, ciekawe czy Meg się gdzieś uczyła tego co umie. Nigdy jej o to
nie pytałem. Chyba za mało się nią interesuję. Powinienem zapytać o to już
dawno, ale jak widać jestem egoistą wpatrzonym w swój tyłek. Ok., to może trochę
złe porównanie, bo jedyny tyłek w który mógłbym się wpatrzyć należy do Meggi.
Hazz! O czym ty człowieku myślisz? Jesteś otoczony przez dzieci, opanuj się
trochę. Nawet nie zauważyłem kiedy jedna z dziewczynek podbiegła do mnie
ciągnąc mnie za rękę do swojego miejsca gdzie wcześniej siedziała.
- Choć
zobaczyć co namalowałam!
- Już idę,
idę. Co malujecie?
- Drzewa.-
spojrzałem na pędzel który trzymała do góry nogami. Na malowaniu to ja się nie
znam ale pędzel trzyma się chyba tymi miękkimi włoskami w stronę kartki i to
tym się maluje nie? A ta dziewczynka trzymała go na odwrót stukając twarda
końcówką w swoje dzieło zostawiając na nim kolorowe kropki. Spojrzałem na
resztę dzieci. Wszystkie robiły tak samo.
- To
puentylizm.- powiedziała Meggi, zdaje się że do mnie. Tylko że gdyby to mi coś
mówiło było odrobinę milej. Bo co to do cholery znaczy? To płeny coś tam
- Co?
- Technika
puentylizmu. Wywodzi się z neoimpresjonizmu zapoczątkowanego pod koniec
dziewiętnastego wieku. Buduje się kompozycję właśnie przez nakładanie na płótno
gęsto rozmieszczonych kropek lub kresek końcem pędzla. W ten sposób kształtuje
się formę obrazu, a patrząc na taki obraz z odpowiedniego oddalenia te kropki
zlewają się tworząc obraz. To takie rozwinięcie dywizjonizmu.- patrzyłem na nią
zszokowany. I właśnie zdałem sobie sprawę, że nie doceniałem, tego co robi Meg.
Myślałem że całe to jej malowanie polegało na tym że nachodzi ją wena, bierze
pędzel do ręki i maluje. A teraz kiedy stała przede mną cała uradowana, pełna
pasji opowiadała o jakiejś technice zdziwiłem się. Nie spodziewałem się, że
będzie w stanie wyrecytować mi całą historię sztuki i powiedzieć na czym polega
każda technika. Poza tym nie zrozumiałem połowy tego co powiedziała. Ale przecież
ja, inteligentny pan Styles, nie mogę się do tego przyznać prawda? Dobra, i tak
wiem że ona wie, że ja nie wiem.
- Wow, ja nie
mam pojęcia o czym mówiłaś, ale wow.
- Wiesz, pomyślałam,
że skoro jest ładna pogoda, to wykorzystam to, a jesienne drzewa świetnie się
nadają do puentylizmu.- była taka uradowania. Nie wiedziałem że ta praca daje
jej tyle radości. Te dzieci są dla niej czymś czego potrzebuje w ciągu dnia.
- Czyli że po
prostu robi się kropeczki końcem pędzla, tak?- zapytałem przyglądając się
prawie skończonemu obrazkowi jakiegoś chłopca.
- Teoretycznie
tak.- poczułem jak splata nasze dłonie razem. Spojrzałem na nią i się
uśmiechnąłem.- Ale praktycznie to wcale nie takie proste.
- Proszę
pani, a kim jest ten pan?- zapytał jakiś chłopczyk wskazując palcem na mnie.
Zaśmiałem się widząc jego skrzywioną twarz. Nie podobało mu się, że trzymam Meg
za rękę. Rozumiem, całowanie dla dzieci jest rzeczą obrzydliwą, ale żeby
trzymanie za ręce?!
- To jest
mrówa. Moja mróweczka.-
- Tak tak, a
wasza kochana pani to słonik. Mówiła wam że bardzo lubi kiedy tak się do niej
mówi?- spojrzałem kątem oka na Meggi która zadowolona z tego nie była.
- Naprawdę?-
zapytała jakaś dziewczynka w kręconych włosach. Od razu gdy na nią spojrzałem,
spodobała mi się. Miała je zaplecione w dwa warkocze ale i tak loczki
wydostawały się z każdej strony. No bo przecież mała kopia mnie, mimo iż moim
dzieckiem nie była, musiała być świetną osobą, prawda?
- Jak się
nazywasz?- zapytałem kucając obok dziewczynki.
- Lorie. Tak
na mnie mówi mama. A ty jesteś strasznie dużą mrówą.- powiedziała dotykając
moich loków.- I masz takie włosy jak ja.- uśmiechnęła się. A nie mówiłem.
Lorie, to cudowna dziewczynka! Magda do nas podeszła i oparła się o moje plecy,
bo ja kucałem obok mojego sobowtóra.
- Lorie,
skończyłaś obrazek?
- Tak pani
słonik.- wohoho, coś mi się wydaje, że będę miał w domu naprawdę przewalone.
- Mmm, proszę
pani słonik, chyba już pora kończyć zajęcia prawda?- zapytałem wstając i
patrząc na Meg. Przeczesała ręką włosy odgarniając je z czoła. Spojrzała na
zegarek i ku mojemu zadowoleniu chyba faktycznie zgodziła się na koniec zajęć,
co oznaczało początek czasu tylko dla naszej dwójki. I to mi się podoba.
- Pan mrówa
będzie miał w domu karę.- szepnęła kiedy znalazła się obok mnie. Hmmm, jak
będzie to taka kara o jakiej myślę to ja naprawdę bardzo chętnie!- No dobrze,
sprzątajcie już za sobą, obrazki zostawcie mi tutaj ok?
Dzieci
zabrały się za zbieranie swoich rzeczy a ja przyciągnąłem Meggi do siebie i
lekko pocałowałem.- Tak w ogóle to cześć kochanie.
- Teraz to
kochanie, a przed chwilą słoń co?- odepchnęła mnie od siebie.- nie zapominaj gdzie
jesteśmy. Zostań z nimi , ja musze odnieść obrazy do środka, dobrze?
- Jasne.
Jej ręka
przesuwała się coraz wyżej, a ja coraz bardziej starałem się nie zwracać na to
uwagi i coraz bardziej mi to nie wychodziło. W końcu spojrzałem na jej
rozbawioną minę wymownym spojrzeniem.
- Przestań.-
warknąłem. Nie znosiłem kiedy rozpraszała mnie w czasie jazdy. To że
wykorzystywała swoją seksowność było po prostu nie fair. Robi to naprawdę często!
Po prostu chyba czerpie z tego niesamowitą przyjemność.
Oczywiście
nie przestała tylko przesunęła rękę wyżej zatrzymując ją tuż przy moim kroczu.
- Słońce, proszę,
w domu ok.?- spojrzałem na nią na co ta się zaśmiała. Chyba nie do końca o to jej chodziło no ale taką sytuację trzeba
wykorzystać.
- A co, jeśli
mam na ciebie ochotę teraz?- zapytała posyłając mi jedno z jej niegrzecznych
spojrzeń.
- W takim razie
bierz mnie teraz …- szepnąłem zatrzymując się na poboczu. No a co, może mam nie
skorzystać? Co to to nie, jestem gotowy w każdej chwili, w każdym miejscu,
jeśli tylko Meg tego chce. A z tego co zdążyłem zauważyć chce tego teraz, więc
do roboty!
-Zjedź gdzieś
dalej od drogi.
-Chcesz mnie
zgwałcić?- zapytałem z powrotem odpalając silnik. W samochodzie rozniósł się
jej donośny śmiech.
-A kto by nie
chciał.
Kiedy
znalazłem wreszcie jakąś leśna drogą w którą skręciłem Meggi zdążyła już
ściągnąć ze mnie koszulę. Nie wiem jak to zrobiła, nie wiem jak jej się to
udało, ale byłem już prawie nagi, no ok., miałem na sobie spodnie. Przerzuciła
nogę przeze mnie siadając na mnie okrakiem. Usłyszeliśmy klakson, na który
przypadkiem nacisnęła swoim tyłkiem.
- Ups- wplotła
palce w moje włosy i cmoknęła mój nos. Wsunąłem ręce pod jej koszulkę gładząc
delikatnie jej biodra. Przesuwałem je wyżej, kiedy ta złączyła nasze usta
razem. Pocałunek w jakim zatonęliśmy, uhhh co tu dużo mówić, był nie z tej
ziemi. Nie odrywała się od moich ust jakby się przykleiła. A kiedy już to
zrobiła to powodując że zostałem tak zupełnie zdezorientowany wyszła z
samochodu. Właściwie to mnie potem z niego wyciągnęła. Przycisnąłem ją do
samochodu, jest taka drobna. Czuję się jakbym był odpowiedzialny za tą krucha
istotkę. Sprawia, że czuję się przy niej taki wielki. Nawet kiedy nasze dłonie
są ze sobą złączone. Jej ręka jest prawie dwa razy mniejsza od mojej. Cała ona
sprawia że czuję się wyjątkowo, kiedy wiem, że tylko mnie wpuszcza do swojego
świata, że tylko ja znam ja taką, jaka jest naprawdę. Bo taka jest
rzeczywistość. Ludzie w nas nie widzą nas. Dziwne i pokręcone ale prawdziwe.
Ktoś mniej, a ktoś więcej, ale każdy udaje przed innymi kogoś innego. A żeby komuś
pokazać tą prawdziwą stronę, ten ktoś musi na to zasłużyć. Meggi mnie zna jak
nikt, bo pozwoliłem żeby odkryła wszystko co skrywałem, bo nie wstydziłem się
niczego, bo byłem sobą zawsze kiedy ona była ze mną. Bo przy niej wciąż jestem
sobą.
A ona przy
mnie.
Czasem czuję
że nie zasłużyłem na to co mnie z nią łączy, że nie jestem godzien iść przez
życie u jej boku. I wtedy myślę, doceniaj to kogo masz i wyobraź sobie choć
chwilę ze świadomością że jej nie ma. Przeżyłem rok będąc pewnym że ona nie
wróci.
A teraz jest
ze mną.
I sam już nie
wiem komu mam dziękować za to że wróciła. Jak mam pokazać jak bardzo ją kocham,
i jak cholernie mocno wyryła swoje imię w moim sercu. Już nikt, nigdy go nie wymaże,
bo mój skarb, moja Meg zawsze już w nim pozostanie. Mimo iż nie zachowałem się
jak na mężczyznę przystało, mimo iż śmierdziało ode mnie tchórzostwem, mimo iż
jestem totalnym palantem który skrzywdził tą, która go kocha. Mimo tego, ona
wciąż trwa przy mnie. Jest tutaj i uszczęśliwia mnie w każdej chwili kiedy
możemy być razem. Tylko i wyłącznie swoją obecnością wprawia mnie w stan, którego
przed jej poznaniem nie czułem. Bo ona mą miłością jest, moim życiem i
światłem, które prowadzi do szczęścia.
____________________________________________
Pierwsza!!!! <3 świetne :)
OdpowiedzUsuńEj nie dawaj nam kary :(
OdpowiedzUsuńRodział boski, dzięki mrówo za dodanie go :*
Uwielbiam Harrego i Meggi są tacy słodcy.
A ta kara którą nałożyła na Harrego Meggi jest mega seksowna <3
Świetny jak zawsze:) i ta scena na końcu... Uwielbiam to opowiadanie i mam nadzieje że kara będzie cofnięta ;))
OdpowiedzUsuńczy będzie cofnięta zależy od was ;p
Usuńjeżeli się postaracie i napiszecie mi tutaj wasze pomysły... to myślę że będzie na pewno cofnięta!!
A nawet jestem skłonna powiedzieć że dostaniecie nagrodę!
Nie nie nie!Ja się na kare nie zgadzam! Mam do tego prawo bo.......hyym O!Wiem bo w niedzielę mam urodziny! HA I co?! Chyba nie zrobisz mi tego?Prawda?No więc mam nadzieję,że kary nie będzie a co do rozdziału......brak słów.Jest mówiąc krótko zajebisty ^.^
OdpowiedzUsuńja juz dodałam jakieś bazgroły do pomysłów. A ten rozdział 50 coś mi się wydaję że na światło dzienne chce wyjść xd A co do tego to nie mam wiele do mówienia bo sama wiesz że jesteś tak zajebista jak Jednorożec zjadający Tęczę.! <3 ;)
OdpowiedzUsuńPo prostu świetnie :D kocham cię jednak nie mogę napisać żadnych pomysłów bo nic nie chce mi przyjść do głowy, ale i tak się nad tym zastanowię :D
OdpowiedzUsuńJasneeee.... Jeszcze mi tu kary wymyślaj... Pfff.... sama sobie kare daj, ja grzeczna byłam. Rozdział wspaniały, znowu... Ja tu czekam na rozdział 50 i jeśli będzie dopiero w listopadzie to ja Ci dam karę!!! Nie licz na moją łaskę. Czekam!
OdpowiedzUsuńcudne :)
OdpowiedzUsuńświetny rozdział czekam na następny
OdpowiedzUsuńKara? Nie, nie pliss będę komentować, tylko nie dodawaj rozdziału dopiero w listopadzie.
OdpowiedzUsuńTaki szantażyk, heh nie no żarcik. A tak na serio to się strasznie stęskniłam za komentowaniem i
Rozdział super, hah Hazz rozwala system. Kocham te twoje opowiadanie, jest moim #1 ever i to, że nie komentuję, czy nie mam czasu nie znaczy, że nie czytam czy już o nim zapomniałam.
Ciągle sprawdzam czy nie ma nexta .Wiem Uzależniłam się:D(pozytywnie)
Kocham Haggi, te akcje w samochodzie mnie rozbrajają i wciąż wierzę w Em i Niall'a, mają być razem:D
.Od dziś bd regularnie dodawać komy, obiecuję.
Chcę next więc mi tu komentować proszę.
Weny
angel
Nie lubię być karana, bo nie mam takich fajnych kar, jak Megg czy Harry :D
OdpowiedzUsuńPrzyznaję się, że nie skomentowałam, żałuję, ale to wszystko przez szkołę, za mało czasu i musiałam go oszczędzać na każdym kroku :p
Rozdziały wspaniałe, cudowne i bardzo zaciekawił mnie ten wyciek z kolejnego, nie powiem :D
Czekam :*
Czytałam sobie ten rozdział słuchając ich nowej piosenki, jestem nią zachwycona!!! <3
OdpowiedzUsuńSuper jest to opowiadanie, chyba nigdy mi się nie znudzi *.*
ohhhh ludzie komentujcie proszę, nienawidze kar są takie uhh.... opowiadanie boskie, cudne, niesamowite <3
OdpowiedzUsuń