niedziela, 4 maja 2014

Rozdział 79

HARRY

Powiedzieć że odebrało mi mowę to o wiele za mało.
Czułem się jakby ktoś zdzielił mnie kijem do baseballu. Nagle wszytko stało się jasne. Wiki tak bardzo martwiła się o Hanię, a to wszytko bo mała jest chora. Tak trudno było w to uwierzyć. Przecież ona jest pełna życia, radosna, śmiała się, bawiła z nami. Jak to możliwe że ośmioletnie dziecko ma raka? Przecież to przechodzi ludzkie pojęcie, przecież to musi być straszne. Nie tylko dla małej, ale dla jej bliskich, dla Wiktorii, ich rodziców.
- Jak to? Przecież ona...- Zayn ledwie wydukał te słowa. Był tak samo zdziwiony co ja. Zresztą co tu się dziwić?
- Tak, jest bardzo dzielna.- uśmiechnęła się Meg. Ma rację. Chyba ja sam nie dałbym rady unieść tego gdybym był na jej miejscu. A ona ma osiem lat.
- Boże, przecież to straszne. Nie mogę w to uwierzyć. Gdybyś nam nie powiedziała to w życiu bym się nie domyślił.
- Nie dziwię się, ona po prostu nie chce o tym nikomu mówić. - Meg podeszła do mnie i oparła się o moje ramiona splatając dłonie pod moją szyją. Przybliżyła się bardziej i przytuliła od tyłu.

Zayn i Katie wyszli niedługo po obiedzie. A ja ciągle się zadręczam. Ta sprawa nie może dać mi spokoju. Meggi mniej więcej wyjaśniła mi na czym polega ten rodzaj nowotworu który ma Hania, a teraz sam szperam trochę w internecie i szukam czegoś na ten temat. Magda leży obok mnie i czyta książkę. Zresztą ostatnimi czasy często to robi.
- Musimy jej jakoś pomóc.- oznajmiłem. Podniosła wzrok znad książki i spojrzała na mnie zatroskana. No co znowu?
- Skarbie, rozmawiałam z Wiktorią, nie da się nic zrobić. Mała może jedynie przyjmować chemię. Proponowałam że dam im pieniądze jeśli potrzebują, ale ona nie chce, mówi że pieniądze i tak nie pomogą.
- No to co! Może ja z nią porozmawiam? Nie możemy tego tak zostawić. - wstała i przysunęła się do mnie. Wiedziałem że ma rację, ale czułem się tak beznadziejnie bezradny.
- Odłóż laptop i przestań się zadręczać. Hania chce się cieszyć dzieciństwem, tym co jeszcze ma póki nie będzie musiała leżeć w szpitalu. Jeśli chcesz to możemy jedynie zabrać ja gdzieś, albo coś takiego. Nic więcej nie jesteśmy w stanie zrobić.- objęła mnie w pasie i mówiąc to patrzyła wprost w moje oczy. Przytuliła się do mnie. Wiedziała jak głupio się czuję. Pierwszy raz kiedy moje pieniądze mogłyby zrobić coś dobrego to nie można tego zrobić? To bez sensu.


Leżałem na łóżku z rękami pod moją głową i właściwie to trochę się nudziłem. Meg praktycznie już spała z głową na moim brzuchu. Zasypiała, zresztą nie dziwię jej się. Była niewyspana po naszym nocnym szarżowaniu. Parsknąłem śmiechem co nie było dobrym pomysłem. Oczywiście brzuch mi się zaczął trząść i Meg się przebudzała i zaczęła kręcić. Ale co tu dużo mówić, wstała wcześniej niż ja, chyba niewiele ale jednak. Niech sobie teraz odpocznie. Zastanawiam się nad tym wszystkim. Nie wiem czy bezpiecznie będzie jeśli wrócimy do domu. Policja nawet nie wie kto to był! Sam się zresztą zastanawiam, kto mógł mnie postrzelić. Nie wiem, może powinniśmy zostać tutaj? Ale co to da? Ten ktoś nas i tak znajdzie jeśli tylko będzie chciał. Myślałem o Lucasie. Niby siedzi w więzieniu ale mógł zlecić przecież komuś zabicie mnie. Tylko że problem w tym że wydawało mi się, że to był ktoś kto zrobił to osobiście. To było ledwie kilka sekund podczas których go widziałem, ale był wściekły, chciał mnie zabić, wiem to. Może Olly? Przecież on kochał Meg, może nadal kocha? Może chciał jej mnie odebrać żeby mogła być z nim? Nie mam pojęcia, nie chce też oskarżać nikogo bezpodstawnie. Głosu nie poznałem, zresztą niewiele pamiętam. Jedyne co wiem na pewno to że był to facet. Co wyklucza pięćdziesiąt procent ludzi świata, cudownie czyż nie? Nie.
Starałem się żeby Meggi nie pytała o to podczas ślubu ani dzisiaj, wiem że się o mnie martwi, dlatego kiedy tylko mogłem uśmiechałem się i próbowałem być wesoły. Zresztą przy niej niczego nie musiałem udawać. Pierwszy raz od świąt nie kłóciliśmy się przez cały wczorajszy i dzisiejszy dzień. Było spokojnie i miło. A teraz ona śpi w moich ramionach. Tak cudowna... mam tylko nadzieję że wszytko wróci do normy kiedy wrócimy do Londynu, że zostanie między nami tak jak jest teraz.
Po pokoju rozległ się dźwięk telefonu dziewczyny. Miała bardzo słaby sen ale jednak się nie obudziła. Najdelikatniej jak potrafiłem uniosłem jej głowę, po czym ułożyłem ją na poduszce. Podszedłem do telefonu i na niego spojrzałem.
- Słucham?
- O Harry, cześć.- dzwonił Bartek. Czyżby zaszyli się gdzieś na dłużej?
- Hej, co tam? Jak po owocnej nocy poślubnej?
- Wiesz, zupełnie inaczej uprawiać seks z własną żoną, i powiem ci że było zajebiście. - zaśmiał się na co ja też to zrobiłem. Poszedłem do kuchni co nie było proste, bo musiałem wziąć ze sobą jedną kulę, ale jakoś w końcu dokuśtykałem. Wyjąłem sobie z lodówki karton mleka.- Jesteście u nas, tak?
- Mhm, nie wychodziliśmy dziś nigdzie.
- No to świetnie, bo mam do was prośbę. - Oho, zaczyna się.- Dzwoniła babcia, znasz ją, niezbyt jak miałem jej odmówić. Zapowiedziała że przyjedzie do nas na poprawiny skoro nie robimy żądnych oficjalnie.
- Ta kobieta już mnie chyba niczym nie zdziwi- mruknąłem.- Szykuj się na relację z waszego seksu. Założę się że te poprawiny to jedynie jej pretekst.
- Bardzo możliwe. - zaśmiał się - Ale nie w tym rzecz. Nie przyjdzie sama. Będzie też ciocia z wujkiem, dzieciaki oczywiście, tata, no i rodzice i kuzynka Julki z chłopakiem. Ogarnęlibyście trochę mieszkanie? Pasowałoby trochę posprzątać i coś przygotować. A no i wygospodarować jakieś miejsca. Poszedłbyś do naszej sąsiadki? Jest bardzo miła, pożyczyła by nam stół, ma na imię...
- Wiktoria, wiem. - przeszkodziłem mu. - Dziś ją poznałem.-sprostowałem żeby nie było że mam jakieś informacje o wszystkich sąsiadach. - Nie ma sprawy, wszystkim się zajmę. O której mają przyjechać?
- Myślę że koło siódmej, mogą być wcześniej. Wielkie dzięki, jakoś się wam odwdzięczymy.
- Daj spokój. Nie ma o czym mówić.
- W takim razie my tez jak najszybciej postaramy się wrócić. Powinniśmy zdążyć przed resztą. Jeszcze raz dzięki Harry, zwłaszcza że wiem, że ciężko ci się samemu ruszyć.
 
Odłożyłem jej telefon na szafeczkę obok łóżka, wcześniej zerkając na godzinę. Jest przed czwartą więc mam prawie trzy godziny. Popatrzyłem na Meg, ucałowałem ją w czoło i okryłem kocem. No to trzeba wziąć się do roboty.
Najpierw ogarnąłem mieszkanie. Pozbierałem wszytko co trzeba, przetarłem kurze i nawet umyłem podłogi, co było ciężkie do wykonania przez tą cholerną nogę. Głupie kule. Z gotowaniem poradziłem sobie lepiej. Na szczęście nie wiem kto ale zrobił spore zakupy więc lodówka była pełna. Miałem więc spore pole do popisu. Zapiekanka, którą wymyśliłem na szybko siedziała już w naczyniu żaroodpornym gotowa by wsadzić ją do piekarnika. Upiekłem też tartę z jabłkami, morelami i śliwkami. No co? Dawno nic nie piekłem a że miałem okazję no to postanowiłem coś zrobić. Teraz tylko załatwić jakiś dodatkowy stół bo przy tym raczej ponad dziesięć osób się nie zmieści. Wyszedłem z mieszkania niestety z dwiema kulami. Wszytko mnie bolało po całej robocie którą odwaliłem sam. Nie chciałem budzić Meggi, jakoś sobie dałem radę. Zapukałem do drzwi w których wcześniej zniknęły dziewczyny i czekałem aż ktoś mi otworzy. Po chwili w drzwiach pojawiła się Wiki. Nie powiem żeby nie była zdziwiona. Bo była.
- Harry? Co ty tutaj robisz?
- Bartek mnie przysłał. Mamy taką małą prośbę. Potrzebujemy na dziś stołu i paru krzeseł. Byłabyś tak miła i nam pożyczyła?
- Jasne nie ma sprawy. Wejdź. -
Gestem ręki zaprosiła mnie do środka. Wwlekłem się do środka i od razu naskoczyła na mnie Hania.
- Harry! Przyszedłeś do mnie? - była tak zdziwiona i szczęśliwa że nie wiedziałem co powiedzieć. Zresztą nie zrozumiałem co powiedziała. Nie trafiła w zasób słów które udało mi się przyswoić. Po przetłumaczeniu prze Wiki dopiero wiedziałem co powiedziała. Ale to nic nie zmieniło. Nadal nie wiedziałem jak zareagować. Teraz kiedy wiedziałem już o chorobie nie potrafiłem traktować jej jak normalną dziewczynkę. Mimo iż powinienem. Poza tym co miałem jej powiedzieć? Przecież tak naprawdę nie przyszedłem do niej. Wiktoria powiedziała coś tam do niej po polsku, ale z słów które wyłapałem nic nie wynikało, więc nie wiem o co chodziło. W każdym razie mała spuściła głowę na dół wpatrując się w swoje buty.
- Emm słuchaj Wiki, mam pewną propozycję. Rozmawiałem z Meg o małej.- powiedziałem niepewnie a ona posłała mi już swoje spojrzenie. Wiedziała że ja już wiem. - Wiem że proponowała wam pomoc finansową. Chciałbym wam jakoś pomóc, może twoi rodzice potrzebują na coś pieniędzy?
- Niczego nie potrzebujemy- warknęła na mnie. O co jej znowu chodzi? Przecież ja chcę tylko pomóc!- A w szczególności jałmużny jakiejś tam gwiazdy. - Ałć. To nie było zbyt miłe.
- Nie chodzi o jałmużnę. To twoja siostra, chcę jej tylko pomóc.
- Myślisz że ja nie chcę?! Ale co mogę zrobić kiedy wydano już na nią wyrok! - krzyknęła a mała spojrzała na nas z załzawionymi oczami. Nie rozumiała o czym rozmawiamy, ale chyba krzyk ja przestraszył.
- Uspokój się.- posłałem jej zdziwione spojrzenie wskazując głową na małą - Może chcecie się skonsultować z jakimś specjalistą? Nie wiem, w jakiejś większej klinice? Mógłbym zapłacić za wizytę i leczenie.
- To nic nie pomoże. Jest za późno.
- Zastanów się nad tym- powiedziałem spoglądając na Hanię. Podniosła nieśmiało na mnie swój wzrok, więc się do niej uśmiechnąłem. - Porozmawiaj o tym ze swoimi rodzicami.- nie pozwoliłem jej nawet odpowiedzieć. - A jutro zabieram was na wycieczkę. I nie chcę słyszeć sprzeciwów. Będziemy po was o dziesiątej.
- Ale...
- Haniu chcesz wczoraj gdzieś iść?- normalnie nie wierzę! Powiedziałem to po Polsku. Z pewnością z błędami ale chyba zrozumiała.
- Jutro- zaśmiała się Wiktoria, a ja się trochę zawstydziłem. Nie moja wina że mylą mi się te słowa!
- Naprawdę?
- Tak- odparłem kucając przed nią. - Ty, ja, Wiktoria i moja dziewczyna, Magda.- nie wiedziałem jak zapytać o to czy ją zna, więc sobie darowałem.
- Dziękuję!- rzuciła się na mnie i naprawdę próbowałem nie pokazywać że mnie to boli. Przecież nie było widać bandaża którym była owinięta moja klatka piersiowa. Poza tym stłuczone żebra też dawały o sobie znać.
- Ok, to jesteśmy umówieni- powiedziałem już po angielsku. - To co będzie z tym stołem?


- Nie mogę uwierzyć w to że mój syn ma żonę i dziecko w drodze. - tata Meg upił spory łyk wina śmiejąc się przy tym, a za nim oczywiście cała reszta. Siedzieliśmy już wszyscy przy stole. Babcia zmierzyła nas wzrokiem i oczywiście musiała wrzucić swoje trzy grosze.
- Teraz jeszcze Harry i Meg.
- Spokojnie babciu- uśmiechnęła się moja dziewczyna zerkając kątem oka na mnie. - My mamy jeszcze czas.
- Oj tam pieprzyć czas. Harry bierz się za nią i tyle.- nie mogłem się nie zaśmiać. No cóż, chętnie się za nią zabiorę, ale wolałbym jednak się tak nie śpieszyć.
- Mamo ile razy mam ci powtarzać żebyś dała im spokój?- mój teść, Boże jak to brzmi, już nie pierwszy raz staje po naszej stronie.
- Dała spokój, dała spokój- zaczęła go przedrzeźniać a ja mało nie parsknąłem śmiechem. - Są ze sobą już długo, powinni coś z tym zrobić.
- Zrobimy na pewno- odezwałem się, czym przyciągnąłem zainteresowany wzrok babci i całej reszty- Ale jeszcze nie teraz. - Naprawdę nie chodzi o to że nie chcemy. Po prostu ostatnimi czasy jak wszyscy wiedzą mieliśmy trudny okres. Musimy sobie to wszystko poukładać, ustabilizować. Nie można od tak stawiać wszystkiego na jedną kartę. Chcę z nią być na zawsze, ale wiem, że nie potrzebujemy do tego ślubu, bynajmniej na razie.
- A tak w ogóle Harry, jak się czujesz?- tym razem to ojciec Magdy zapytał mnie o mój stan. Szczerze? Wszytko boli mnie tak cholernie bardzo że mam ochotę walnąć się na łóżko i nie ruszać przez najbliższy tydzień. Przyzwyczaiłem się do leżenia, w szpitalu zresztą nic innego nie robiłem. A tu nagle wychodzę z niego, męczący lot, wesele i dzisiejszy dzień. Czuję wszytko bardziej przy każdym ruchu, chyba trochę się nadwyrężyłem kiedy to wszytko przygotowywałem. W dodatku jeszcze seks też był wyczerpujący.
- W porządku. - uśmiechnąłem się jednak nie chcąc zdradzić że mnie wszytko boli.- Całkiem nieźle. - poczułem dłoń Meg masującą moje kolano. Przed nią też chciałem ukryć moje samopoczucie ale najwyraźniej zauważyła że kłamię.
- Wracacie do Londynu? - czemu w ogóle to nas dotyczy większość ich pytań? To Julka i Bartek brali ślub! Niech ich męczą zadając pytania na które nie umiem odpowiedzieć. Meg spojrzała na mnie niepewnie. Ale wiedzieliśmy oboje że musimy wrócić. Bo co mamy zrobić? Ukrywać się tu w nieskończoność?
- Urlop kończy mi się za tydzień- powiedziała moja dziewczyna. No tak. Ja teraz mam wolne, ale ona ciągle ma pracę. Wiadomo nie jest to jakaś stała liczba godzin czy coś ale praca to praca.
- Czyli wracacie?
- Tak- powiedziałem. Jednak nie zauważyłem żeby komukolwiek to się spodobało.
- Powinniście zostać. Harry ktoś cie przecież postrzelił- oj ciociu, nie pomagasz. Oni nawet nie mają pojęcia jakie ja mam poczucie winy bo nie mogę uchronić Meg bardziej i jej tu zostawić. Wiem, że wróci ze mną. To jest pewne.
- I co mamy się tu przeprowadzić? - Meg nie byłą zadowolona z tej rozmowy. - Jak? Ja mam tam pracę, Harry też. Za dwa miesiące jedzie w trasę. Nie macie pojęcia ile przed tym czaka go pracy i przygotowań. Nie możemy od tak wszystkiego rzucić. Nasz dom jest tam. - zrobiło mi się tak miło. Po prostu to uczucie gdy powiedziała nasz. Jakbyśmy byli rodziną, a nie tylko parą.
- Spokojnie skarbie- nachyliłem się nad jej uchem.- Idę po zapiekankę. Pomożesz? - zapytałem zerkając na zegarek. Powinna być już gotowa. Ale nie tylko dlatego chciałem iść do innego pomieszczenia. Nie chcę wdawać się w tą dyskusję , nie chcę też żeby Meg się za to zabierała. Jest wyczerpana tym wszystkim, wiem to. Nie potrzebne są jej jeszcze nerwy kiedy nie musi ich odczuwać. Sięgnęła po moją kulę która była na ziemi podając mi ją i pomogła mi wstać. Czułem się tak głupio, jakbym nie umiał sobie sam poradzić. Bo nie umiem.
Weszliśmy razem do kuchni, od razu opadłem na krzesło głośno wypuszczając powietrze. Meg po prostu przede mną kucnęła chwytając w swoje moje obie dłonie.
- W porządku? - spojrzała mi w oczy i nie musiałem odpowiadać. Nawet nie starałem się już nic ukryć. Strasznie bolała mnie klatka piersiowa. Nie wiem dlaczego. - kotku, może się położysz co? Oni zrozumieją, niedawno wyszedłeś ze szpitala. - pokręciłem od razu przecząco głową.
- Wytrzymam.
- Wiesz że nie musisz, prawda? - wiem, ale kiedy to zrpobię to wtedy już w ogóle będę się czuł głupio. - Bardzo cię boli?
- Spokojnie kochanie, to nic takiego.
- Gdyby to było nic takiego nie wyglądałbyś teraz tak jak wyglądasz. - uśmiechnęła się lekko- Przecież widzę.
- Pomóc wam? - Julka wkroczyła do kuchni a Meg od razu wstała, jednak co chwila obrzucała mnie współczującym spojrzeniem. Wiem, że rozumie jak się czuję. Wie że mnie boli jak cholera, ale to nic. Dla niej wysiedzę przy tym stole nawet i do rana.
- Tak, wyjmijcie zapiekankę.- powiedziałem więc dziewczyny wzięły się do pracy.

- Naprawdę pyszna.- ojciec Julki uśmiechnął się do swojej córki.- A te tarty? Po prostu niebo w gębie. Córeczko, przeszłaś samą siebie. - Wyprostowałem swoją nogę pod stołem i rozsiadłem się wygodniej na krześle. Moja ręka spoczęła na oparciu krzesła Meg i lekko gładziłem opuszkami palców jej ramię. Usłyszałem cichy śmiech Meggi. Samemu chciało mi się śmiać kiedy patrzyłem na zakłopotaną minę Julii.
- Ale tato, to nie ja . . .
- Oo Magda? Nie wiedziałam że tak gotujesz. - babcia była nieźle zdziwiona. Może dlatego że Meg tak nie gotuje? Ojciec dziewczyny się zaśmiał i posłał mi znaczący uśmiech. No tak, on wiedział. Kiedyś na kolacji z moimi rodzicami było podobnie. Zaczęli chwalić Meg, a tu się okazało że to jednak nie ona.
- Babciu bo tego to akurat nie zrobiłam ja. - Meg też była wesoła. Lubiła kiedy mogła się pochwalić mną przed swoją rodziną. Dobrze to widziałem. Zresztą mi też wtedy było miło.
- Oh, gdzie to kupiliście? Smakuje jak robione, i to jeszcze jak!
- Nie kupiliśmy tego.- odparła patrząc wprost na mnie.- Harry wszytko przygotował.
- Co? To ty umiesz takie rzeczy? - ciocia wraz z babcią były nieźle zdziwione. Zresztą rodzice Julki i jej kuzynka też. Boże, co w tym dziwnego że facet gotuje? Co ja poradzę że lubię czasem coś zrobić w kuchni?
- Jak widać. - wyszczerzyła się Magda splatając nasze dłonie, które po chwili znalazły się na jej udzie.
 _________________________________ 

Dziękuję za każde słowo pod poprzednim postem ;) Miał być wcześniej, wiem, ale jakoś nie mogłam go skończyć :/ Zresztą ciągle nie podoba mi się zakończenie, ale niech już będzie, nie chcę dłużej tego odwlekać. 

Jeśli moge prosić, miło by było gdybyście zostawili komentarz ;* 

 

A i tak poza tym to 79 rozdział... czy tylko mi to tak szybko zleciało? Niedługo 80...

32 komentarze:

  1. Kochana moja, rozdział bardzooo mi sie podoba, ale czuje mały niedosyt czułosci. Przynajmniej sie juz nie kłócą z czego sie bardzo cieszę. Nie umiem sie doczekać kiedy sobie wszystko wyjasnią i będzie coraz lepiej. Mówilam juz o czułosciach ? Chyba tak :D A nooo tekst babci jak zawsze powalają. Czekam na kolejny
    Ps. CZUŁOŚCI :D
    Monika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. skoro tak nalegasz....
      specjalnie dla cb, gdyż widzę jak często komentujesz i czuję że jesteś ze mną będzie więcej czułości <3

      Usuń
  2. Rozdział fajny , kiedy można spodziewać się następnego za tydzień czy da się może szybciej pliss nie wiem czy wytrzymam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę chciałabym dodać wcześniej, ale go nie mam. Zawsze miałam kilka rozdziałów do przodu napisanych a teraz nie mam nic :) Jeśli się wyrobię to dodam wcześniej, ale nie obiecuję :*

      Usuń
  3. Szkoda ale poczekam , twoje opowiadanie jest po prostu fantastyczne moje ulubione życze weny i szubko newsa :) ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. A dasz z perspektywy innych np. Emily albo Liama jestem ciekawa tej jego Tajemniczej dziewczyny , a co do rozdziału fajny , czekam na dalsze losy bohaterów

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właściwie to czemu nie? może nie w najbliższym rozdziale ale będą niedługo :)

      Usuń
  5. rozdział genialny hihi nie ma to jak Harry kucharz ^^ taak ona zadziwia wszystkich ^^
    życzę weny xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem że babcia... cóż, bez komentarza ;) ;*
      Nawet mnie zadziwia, więc w sumie się nie dziwię. Ale lubię ją!!!
      I dzięki.

      Usuń
  6. genialny jak zwykle

    OdpowiedzUsuń
  7. ♥! Mam taką pustke w głowie, że nie wiem co Ci napisać haha :D Czekam na next x

    OdpowiedzUsuń
  8. ohhh, biedny Harry :C
    niech mu tam Meggi pomaga !! :D
    rozdział świetny , zawsze mi się mega podobają !!!
    masz wielki talent kochanie i Ci to uswiadamiam :*
    leci, leci szybko , ale jak miło <3
    pozdrawiam @RembiszRembisz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, a do tej pory żyłam w takiej nieświadomości ;p
      Cieszę się że ci się tak rozdziały podobają. A no i racja. Leci baaaardzo miło ;) Nawet nie chcę myśleć o końcu, ale nieubłaganie się zbliża :(
      Dzięki za kolejny cudowny i podbudowujący mnie komentarz :D

      Usuń
  9. Rozdział cudowny jak zawsze ;) muszę ci powiedzieć że jestem tu dopiero od niedawna i nigdy nie komentowałam, ale wszystkie rozdziały przeczytałam ,masz talent :D
    Kocham twojego bloga jak i cb<3.
    A co do rozdziału to mam nadzieje że Meg i Harry już nie będą się kłócić i wszystko będzie jak dawniej
    jeszcze raz suuper rozdział ;) Pozdrawiam<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, nieważnie od kiedy, ważne że coś po sobie zostawiłaś i wiem już że przeczytałaś.
      Też cię kocham !!! <3
      A co do kłótni to nie pisnę ani słówka, przeczytacie, zobaczycie ;p :D
      I bardzo bardzo bardzo bardzo jest mi miło że skomentowałaś! Mam nadzieję że zostaniesz do końca i choć od czasu do czasu skomentujesz ;)

      Usuń
  10. Boże, wreszcie odzyskałam neta i mogę skomentować!
    Rozdział jak zwykle przecudowny i wgl!
    Normalnie tak się cieszę, że dodałaś i mam nadzieje, że kolejny też szybko napiszesz.
    Moja propozycja to taka, aby dalej rozwinąć tą akcję z Harrym, no wiesz, że go tak wszystko bardzo boli i nwm żeby coś mu się działo, a Meg się o niego martwiła i bardzo mu pomagała :D Coś takiego by tu pasowało, ale to tylko moja sugestia :)
    ŻYCZĘ WENY I MAM NADZIEJE NA SZYBKO NADCHODZĄCY ROZDZIAŁ KOCHANA! <3!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja też się bardzo cieszę że masz neta, i że dodałaś komentarz jeszcze bardziej xd
      Harry który niedomaga, mówisz? hahah no całkiem spoko pomysł, został postrzelony, oczywiście że na razie jest nie do końca sprawny i wgl! Także na razie Meg się nim zajmie, tak jak chcecie. Zadowolona?
      I zapamiętajcie sobie, ja każdą sugestię biorę pod uwagę! Także piszcie co myślicie, bo was bardzo bardzo kocham :)
      P.S. Jeśli byś mogła to miło by było gdybyś się jakoś podpisywała pod komentarzami ;D

      Usuń
  11. Sorki, że piszę tak późno, bo rozdział już dawno było dodany, ale jakoś tak wyszło. Co do niego (rozdziału xD) jest on przecudowny i nie wiem jak go jeszcze opisać! Życzę weny i pisz szybko następny bo sie nie mogę doczekać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze wiesz że mi nie przeszkadza kiedy go zostawiasz, ważne że komentarz jest!
      Dzięki bardzo ;) Za wenę i wgl wszystko. kocham! <3

      Usuń
  12. wow rozdział genialny! super, super, super! już się nie mogę doczekać kolejnego! i tak jak koleżanka wyżej pisała, pasowało by to coś takiego z Harrym, żeby bolało go to wszystko i w ogóle, żeby miał jakieś uciążliwe boleści hah, to słodkie kiedy Meg się nim opiekuje i mu pomaga :D
    Niki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wybacz ale właśnie śmieję się z uciążliwych boleści. Ale spoko, postaram się by Harry je miał xd :D

      Usuń
  13. Rozdzial spoko ale uwazan ze jeden ze slabszych
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  14. kiedy next? już się nie mogę doczekać, dawaj szybko!

    OdpowiedzUsuń
  15. kiedy next? i przyłączam się do sugestii o "niodomagającym" harrym haha

    OdpowiedzUsuń
  16. Rozdział przesłodki, przeuroczy i po prostu zajebisty ! Blog jeden z najlepszych. Strasznie szkoda mi Hani. Bardzo. : C Biedna dziewczynka !
    Tak, mi też bardzo szybko to zleciało. Ostatnio zastanawiałam się nad tym jak to szybko poszło. Przypominałam sobie pierwszą część, jak mi było w tedy ciepło na sercu. Po prostu tak miło, a te zakończenie pierwszej części ughh ! Czytałam ostatnio epilog części pierwszej. Popłakałam się jak małe dziecko. Łzy co chwila leciały po moich policzkach. Pamiętam, że jak czytałam Twojego bloga, gdy nie miałam, żadnych problemów, a teraz się pokićkało i jest zupełnie inaczej... ale nie będę Ci się tu żaliła. xd Rozdział zajebisty, boski, piękny, jak wszystkie Twoje rozdziały ! Kocham cię bardzo mocno ! : * Kwiatuszku, ja idę dalej czytać ! Przepraszam, że nie komentowałam : *

    OdpowiedzUsuń
  17. Aaaaa rozdział jest cudowny ,boski ,nieziemski i wspaniały. Można by tak długo wymieniać bo na prawdę mi się podobał. Przepraszam że dopiero czytam ,ale ten tydzień to było istne urwanie głowy jutro postaram się przeczytać 80.

    OdpowiedzUsuń
  18. Aaaaa rozdział jest cudowny ,boski ,nieziemski i wspaniały. Można by tak długo wymieniać bo na prawdę mi się podobał. Przepraszam że dopiero czytam ,ale ten tydzień to było istne urwanie głowy jutro postaram się przeczytać 80.

    OdpowiedzUsuń