piątek, 12 kwietnia 2013

Rozdział 3


*16 maj 2013*

- Nie! Kochanie! Proszę, nie odchodź!.- mówiłem do mojej Meg stojącej przede mną. Płakała.
- Nie Harry, to nie ma sensu.
- Ale skarbie, ja cię kocham. Wiesz ile my przeszliśmy razem? Nie pamiętasz ostatnich wakacji? A Malediwy? Kupiłem nam domek nad jeziorem, pamiętasz? Dałem ci bransoletkę. - chwyciłem ją za rękę na której wisiała ta bransoletka. - Pamiętasz naszego sylwestra? Wybaczyłaś mi. Kochanie, co z naszą księżniczką?
- Harry, jej nie ma, nas nie ma. To zniknęło, nie było tego wszystkiego.- dziewczyna odpychała mnie od siebie kiedy tylko chciałem się zbliżyć.
- Ale kochanie, proszę, nie zostawiaj mnie.
- To wszystko było snem, ja też Harry, ja też byłam snem.
- Nie prawda. Jesteś tu, nie jesteś żadnym snem.- prosiłem prawie płacząc a ona zdjęła bransoletkę z jej ręki i dała mi ją płacząc. Nie zwracając uwagi na jej protesty wpiłem się w jej usta. Na początku się opierała ale po chwili poddała się i odwzajemniła pocałunek Oderwałem się patrząc w jej oczy.
-Jestem tylko snem. Żegnaj Harry- dziewczyna obróciła się i po prostu odeszła a ja zostałem sam. Zupełnie sam. W parku. Na ławce.

Zerwałem się z łóżka. Boże, co to było?! Jestem cały mokry od potu. Dotknąłem palcami moich ust. Ten smak, czuję na sobie jej usta. Wokół roznosi się fiołkowy zapach. Ona pachniała fiołkami. Dlaczego w moim pokoju pachnie fiołkami? Meggi pachniała fiołkami. Moja Meg, moja maleńka Meg. Spojrzałem na zegarek 3:47. Nie chciałem odwracać głowy w lewą stronę, wiedziałem że zastanę tam tylko puste miejsce obok mnie. Z moich oczu popłynęły łzy. Dlaczego jej nie ma? Dlaczego mnie zostawiła? Tak strasznie tęsknie, tak chciałbym ją przytulic, zobaczyć, pocałować. Co noc ją widzę. Co noc mi się śni i już chyba zawsze będzie. Tak bardzo ja kocham i nie umiem o niej zapomnieć. Zawsze była ważna, najważniejsza. Z moją maleńką księżniczką. Z moją córeczką. Tak mi ich brakuje, tak ich potrzebuję. Zostawiły mnie, na zawsze. Nie zasłużyła sobie na to, niczym nie zasłużyła. Powinna być tutaj, razem za mną.
Poszedłem do naszej garderoby. Wszędzie, nadal pomieszane z moimi są tu jej rzeczy. Wszystkie. Nie umiem ich wyrzucić, nie potrafię się pogodzić z tym że jej nie ma. Wyciągnąłem jej ulubioną apaszkę. Zielona, trochę niebieskawa. Krzyczała na mnie kiedy tak mówiłem. Ona mówiła że to jest kolor… zaraz nie pamiętam. Wiem! Seledynowa. Mówiła że to seledynowy.  A dla mnie zawsze to był zielony. Owinąłem ją sobie na nadgarstku i zawiązałem żeby mi nie spadła. Zdjąłem z półki kartonowe pudełko. Usiadłem na podłodze i otworzyłem je.

Mimo wszystko uśmiechnąłem się na widok, maleńkich, białych bucików. Były delikatnie niebieskie. Meggi je kupiła. Nie wiedzieliśmy jakiej płci będzie dziecko, dlatego niebieskie. A ja kupiłam różowe. Chciałem żeby to była córeczka, chciałem być ojcem. Miałem nim być. Nie jestem. Nie umiałem jej ochronić, nie umiałem zapobiec temu co się stało. Obiecałem być przy niej, bronic jej i maluszka, a co zrobiłem? Pozwoliłem żeby mi je zabrali. Założyłem sobie na dwa palce maleńkie buciki i zacząłem nimi chodzić po ziemi.
Minął rok. Rok odkąd jej nie ma. Miałem się jej oświadczyć, chciałem żeby została moją żoną. Wyciągnąłem z pudełka pierścionek w czarnym pudełeczku. Nie zdążyłem. Mieliśmy razem wychowywać naszą córeczkę, mieliśmy być tacy szczęśliwi. Nie jesteśmy.
Ona jest. Odeszła do krainy szczęścia, mam nadzieję że na mnie tam czekają, razem z maleńką. Chce być już z nimi, ale obiecałem chłopakom, dziewczynom, mamie, Gemmie a nawet Bartkowi. Obiecałem że nic sobie nie zrobię. Ale ja tak cholernie tęsknię! To już jest nie do zniesienia! Ból wcale nie zmalał a pustka w moim sercu niczym się nie wypełniła.
- Harry!- usłyszałam nad sobą krzyki Lou. Otworzyłem oczy i zorientowałem się że nadal jestem w mojej, ym naszej garderobie. Wstałem z ziemi a Louis tylko mnie przytulił.
- Hazz, wiem że ci ciężko, ale musisz się z tym pogodzić, ona nie wróci, nigdy.
- Przestań! Ona wróci! Rozumiesz?! – zacząłem na niego krzyczeć. Jak on mógł mówić że ona nie wróci, przecież, przecież, ona…
on ma rację.
- Harry, proszę cię, to bez sensu. Chodź z nami gdzieś, albo chociaż wyjdź z pokoju, pooglądamy jakiś film, albo coś porobimy.
- Nie chcę.- nie chciałem. Nie umiałem robić nic bez niej.
- Proszę, chcę ci pomóc, wszyscy chcemy.
- Wiem Loui, ale ja nie umiem bez niej żyć, rozumiesz? Ona była wszystkim. Nie potrafię tak, po co mam żyć skoro jej nie ma?
- Harry! Masz miliony fanów, masz rodzinę, masz chłopaków, mnie, twojego przyjaciela. Nie chcemy tracić też ciebie, wystarczy że Meggi odeszła.
- Ale mi jej tak brakuje. Potrzebuję jej. Chciałbym ostatni raz ją przytulic, ostatni raz dotknąć, chciałbym móc się chociaż pożegnać.
- Harry tak mi przykro.- znowu mnie przytulił a ja wtuliłem się w ciało Tomlinsona.
- Nawet nie powiedziałem jej że ją kocham.
- Ona o tym wiedziała Hazz, wiedziała jak bardzo mocno ją kochasz. I ona ciebie też kocha. Mimo że jej już nie ma z nami, jest tutaj, przy tobie, zawsze tu będzie.- położył rękę na miejscu gdzie mam serce.- Nigdy cię nie zostawi.- z moich oczu tylko kapały łzy. Nie umiałem ich powstrzymać, to było za trudne. Straciłem mój sens życia, straciłem moją kochaną drugą połówkę, tą jedyną, niepowtarzalną dziewczynę, kobietę mojego życia.
Poszedłem wziąźc prysznic, chciałem ochłonąć. Ale nie umiałem jej wyrzucić z mojej głowy. One Thing nabiera dla mnie nowego znaczenia w mojej sytuacji.

So get out, get out, get out of my head
And fall into my arms instead
I don't, I don't, don't know what it is
But I need that one thing.
So get out, get out, get out of my mind
And come on, come into my life
I don't, I don't, don't know what it is
But I need that one thing
And you've got that one thing
Nigdy nie myślałem o tych słowach w ten sposób. Zawsze to dla mnie była wesoła piosenka. Ale już nie jest, nie będzie. Teraz chciałbym aby te słowa się spełniły. Chciałbym mieć ją w moich ramionach, w moim życiu. A mam ja tylko i wyłącznie w umyśle i tam już pozostanie na wieki. Nigdy przenigdy o niej nie zapomnę. Zawsze będę ją darzył ogromnym uczuciem, zawsze będzie moja a ja chcę pozostać tylko jej.
Zszedłem po schodach na dół. Miałem na sobie dresy i koszulkę, jej ulubioną, w której zawsze spała. Chłopaki przyglądali mi się równie uważnie co dziewczyny. Czy wszyscy muszą tu dziś być? Zayn ma Kate, Liam Dan. A ja? Moja Meggi… nie mogę przestać o niej myśleć.
- Hej- mruknąłem cicho. Wszyscy nadal wpatrzeni we mnie nawet mi nie odpowiedzieli. Kate poderwała się z kolan Malika i mocno mnie przytuliła. Była tak drobna jak Meg. Czułem że oczy mi się szklą.
- Harry, proszę cię, wróć do nas.- szepnęła do mnie a ja tylko zacisnąłem mocniej powieki.
- Bez niej nie wracam.- powiedziałem cicho i wyciągnąłem płatki z szafki, jej ulubione czekoladowe. Wziąłem jej kubek, było na nim napisane „kocham cię”. Kupiłem go jej kiedy byliśmy w jakimś supermarkecie. We wszystkim co robię próbuję mieć ją bliżej siebie.
- Hazz, rozumiemy że cierpisz, ale to już rok, może powinieneś pójść do psychologa.- chyba się przesłyszałem. Czy Liam zaproponował mi psychologa?
- W dupie mam psychologa! On nie zwróci mi Meg!
Wstałem z krzesła i wyszedłem z domu. Chłopcy za mną krzyczeli ale ich nie słuchałem. Nie wychodzę normalnie z domu. Jak już to tylko wtedy kiedy muszę. To znaczy kiedy mamy jakiś koncert, albo do studia. Na wywiady nie chodzę. Każdy z tych idiotów pyta mnie o Meg, a ja nie umiem o niej mówić publicznie. A nie chcę płakać w telewizji. I dlatego nie chodzę na wywiady. Sam z własnej woli nie wyszedłem z domu od kilku miesięcy. A dziś jestem sobie tak po prostu, nie wiem dlaczego ale poszedłem do parku. Od razu do moich oczu rzuciła się ławka. To ta sama ławka, ta z mojego snu. A ta ławka ze snu była tą samą ławką na której siedziałem z Meggi na naszej pierwszej randce. Nie zwracając uwagi na to że ktoś na niej siedział usiadłem obok jakiejś dziewczyny. To była nasza ławka i w dupie mam w tej chwili innych ludzi. Zamknąłem oczy i wciągnąłem powietrze. Potrzebowałem takiego czegoś. Chwili oddechu. Nie umiem sobie poradzić z moim życiem. Wszyscy dookoła się martwią. Wiem że minęło już dużo czasu, ale ja tak nie mogę. Nie umiem żyć w ten sposób, bo jej nie ma. Może teraz już trochę mniej boli, teraz przynajmniej normalnie rozmawiam praktycznie z każdym. Wcześniej nie odezwałem się słowem więc postęp i tak jest. Mama dzwoni do mnie codziennie, codziennie mówię to samo, co jakiś czas dzwoni moja siostra a nawet Bartek. On też ciężko przeżył jej śmierć. To była jego mała siostrzyczka. Dobrze wiem jakie mieli ze sobą ciepłe stosunki. Meggi nie raz o tym mi opowiadała. Martwił się, troszczył. Ja tego nie potrafiłem zrobić. Pozwoliłem żeby umarła. Wszystko przeze mnie. Jestem pieprzonym idiotą! Tak bardzo ja kocham i już nigdy jej tego nie powiem. Nie usłyszę jej czułych słówek, jej uścisków, pocałunków. Ciągle widzę twarz mojej Magdy. Brązowe, lekko skręcone loki, piękny uśmiech i te oczy. Zawsze kiedy mówiła kocham robiła taka zabawna minę. W żadnej innej chwili nie potrafiła tak zrobić. Kocham, kocham, kocham, kocham i nie przestanę. Nigdy.
Poczułem że wpatruje się we mnie ta dziewczyna która obok mnie siedziała. Nie zwracałem na nią uwagi, bo w mojej głowie wciąż siedziała tylko Meggi. Jednak usłyszałem płacz więc spojrzałem na ta dziewczynę. Nie widziałem jej twarzy ba patrzyła na swoja rękę z której zsunęła bransoletkę. Położyła ją na ławce między nami. Mimo że padało widoczne były jej łzy. Podniosła głowę i spojrzała na mnie. Zatopiłem się w jej oczach. Szaro- niebieskie tęczówki przeszywały mnie na wylot. One… one są jak Meggi, ona… ta dziewczyna jest do niej bardzo podobna. Tylko że ma rude, proste włosy z grzywką, ale te oczy… mam chyba przywidzenia. Spojrzałem na ławkę. Usłyszałem cichy szept- żegnaj Harry-  Popatrzyłem na bransoletkę którą położyła na ławce. Boże, to nie może być prawda. Już miałem coś powiedzieć do niej, ale kiedy z powrotem na nią spojrzałem zobaczyłem tylko puste miejsce obok mnie. Natychmiastowo wstałem i zacząłem nerwowo rozglądać się wokoło. Nie było jej, nigdzie nie było. Spojrzałem na moje ręce w których była bransoletka. Stałem tam cały rozdygotany i wpatrywałem się w nią. Dałem taką Meggi, taką samą. Byliśmy wtedy nad jeziorem, kiedy miała wyjechać do Polski. Powiedziałem, że to ona będzie przypominać jej o tym że ją kocham kiedy będę daleko. Boże, to nie mogła być ona… przecież moja Meggi… nie żyje.

____________________________

No to teraz myślę że coś niecoś już rozumiecie. Dziękuję ogromnie za tyle komentarzy pod poprzednim i proszę o kolejne pod tym rozdziałem. 

ask

gg 43034576 

tt   @Meggi__Styles

Jeśli chce ktoś być informowany niech zostawi swój twitter lub gg


14 komentarzy:

  1. Kurczę, to jest cudowne! Ale z drugiej strony, szkoda mi Harrego:< Ciągle myśli o Meggi, a ona o nim. Chciałabym, żeby Megg i Harry byli jednością, znowu ♥ Miłość..

    ~Maja ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski jest ten rozdział:)
    Czekam na kolejny rozdział.. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. jfhrvbu drtbheufheuirtfhu ! Zgon na miejscu ! Boski ! Prawie płakałam, ale powstrzymałam się. Kocha, kocham, kocham, kocham !
    Sandra (sarah) z tt :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przez ciebie wylałam chyba niagarę łez! Cudowne, świetne, fenomenalne, zachwycające, idealne, wzruszające... Jejku kocham cię!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniały rozdział chociaż przez niego się rozmazałam :). Mam nadzieje ze oni się zejdą znowu. Proszę pisz szybko kolejny rozdział bo nie wytrzymam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. rozdział genialny, zresztą jak zwykle
    na początku mało co rozumiałam ale na końcu wszystko się wyjaśniło
    WOW!!!!!!!!!!!!!! <---- to jedyne słowo jaki mogę w tej chwili powiedzieć
    oby oni się znowu spotkali proszę oni muszą być razem
    nie wiem czy dobrze to rozumiem cała tamta część była jawą???
    życzę weny i czekam na next <333

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeju świetne <3
    Oni muszą byc razem !!!
    -Domi<3

    OdpowiedzUsuń
  8. Jesteś niesamowita! Kocham cię! :* Ja nie umiałabym napisać czegoś tak dobrego tak dobrze nawet w najmniejszym stopniu tak jak Ty. Błagam, dodaj szybko następny rozdział, bo ja tu świruję;D Oni muszą być RAZEM <3
    - Aga

    OdpowiedzUsuń
  9. SUPER I TO OPOWIADANIE JEST ZAJEBISTE... BŁAGAM DODAJ SZYBCIUTKO NEXT'A ;* ;* ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Yhym..teraz to już nic z tego nie rozumiem...Mam nadzieje że wyjaśnisz w jakich okolicznościach "zginęła" i jak to możliwe że Harry nie wie o tym, że żyje. Uwielbiam twoje opowiadanie, jestem wielką fanką :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Uuu... Teraz to ja tez nc mie logarniam ;) ale czekam dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. U*W*I*E*L*B*I*A*M C*I*Ę <3
    Dziewczyno jestem zachwycona, trafiłam na poprzednią część i czytałam całą noc, tyle emocji się teraz we mnie nagromadziło :D
    Wyjaw nam całą tajemnicę :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudowne *.*
    Dodaj jak najszybciej następny rozdział nie umiem już się doczekać.
    - Klaudiuśś :*

    OdpowiedzUsuń