*16 maj
2013*
- Nie!
Kochanie! Proszę, nie odchodź!.- mówiłem do mojej Meg stojącej przede mną.
Płakała.
- Nie Harry, to nie ma sensu.
- Ale skarbie, ja cię kocham. Wiesz ile my
przeszliśmy razem? Nie pamiętasz ostatnich wakacji? A Malediwy? Kupiłem nam
domek nad jeziorem, pamiętasz? Dałem ci bransoletkę. - chwyciłem ją za rękę na
której wisiała ta bransoletka. - Pamiętasz naszego sylwestra? Wybaczyłaś mi.
Kochanie, co z naszą księżniczką?
- Harry, jej nie ma, nas nie ma. To zniknęło,
nie było tego wszystkiego.- dziewczyna odpychała mnie od siebie kiedy tylko
chciałem się zbliżyć.
- Ale kochanie, proszę, nie zostawiaj mnie.
- To wszystko było snem, ja też Harry, ja też
byłam snem.
- Nie prawda. Jesteś tu, nie jesteś żadnym
snem.- prosiłem prawie płacząc a ona zdjęła bransoletkę z jej ręki i dała mi ją
płacząc. Nie zwracając uwagi na jej protesty wpiłem się w jej usta. Na początku
się opierała ale po chwili poddała się i odwzajemniła pocałunek Oderwałem się
patrząc w jej oczy.
-Jestem tylko snem. Żegnaj Harry- dziewczyna
obróciła się i po prostu odeszła a ja zostałem sam. Zupełnie sam. W parku. Na
ławce.
Zerwałem się
z łóżka. Boże, co to było?! Jestem cały mokry od potu. Dotknąłem palcami moich
ust. Ten smak, czuję na sobie jej usta. Wokół roznosi się fiołkowy zapach. Ona
pachniała fiołkami. Dlaczego w moim pokoju pachnie fiołkami? Meggi pachniała
fiołkami. Moja Meg, moja maleńka Meg. Spojrzałem na zegarek 3:47. Nie chciałem
odwracać głowy w lewą stronę, wiedziałem że zastanę tam tylko puste miejsce
obok mnie. Z moich oczu popłynęły łzy. Dlaczego jej nie ma? Dlaczego mnie
zostawiła? Tak strasznie tęsknie, tak chciałbym ją przytulic, zobaczyć,
pocałować. Co noc ją widzę. Co noc mi się śni i już chyba zawsze będzie. Tak
bardzo ja kocham i nie umiem o niej zapomnieć. Zawsze była ważna, najważniejsza.
Z moją maleńką księżniczką. Z moją córeczką. Tak mi ich brakuje, tak ich
potrzebuję. Zostawiły mnie, na zawsze. Nie zasłużyła sobie na to, niczym nie
zasłużyła. Powinna być tutaj, razem za mną.
Poszedłem do
naszej garderoby. Wszędzie, nadal pomieszane z moimi są tu jej rzeczy.
Wszystkie. Nie umiem ich wyrzucić, nie potrafię się pogodzić z tym że jej nie
ma. Wyciągnąłem jej ulubioną apaszkę. Zielona, trochę niebieskawa. Krzyczała na
mnie kiedy tak mówiłem. Ona mówiła że to jest kolor… zaraz nie pamiętam. Wiem!
Seledynowa. Mówiła że to seledynowy. A dla mnie zawsze to był zielony.
Owinąłem ją sobie na nadgarstku i zawiązałem żeby mi nie spadła. Zdjąłem z
półki kartonowe pudełko. Usiadłem na podłodze i otworzyłem je.
Mimo
wszystko uśmiechnąłem się na widok, maleńkich, białych bucików. Były delikatnie
niebieskie. Meggi je kupiła. Nie wiedzieliśmy jakiej płci będzie dziecko,
dlatego niebieskie. A ja kupiłam różowe. Chciałem żeby to była córeczka,
chciałem być ojcem. Miałem nim być. Nie jestem. Nie umiałem jej ochronić, nie
umiałem zapobiec temu co się stało. Obiecałem być przy niej, bronic jej i
maluszka, a co zrobiłem? Pozwoliłem żeby mi je zabrali. Założyłem sobie na dwa
palce maleńkie buciki i zacząłem nimi chodzić po ziemi.
Minął rok.
Rok odkąd jej nie ma. Miałem się jej oświadczyć, chciałem żeby została moją
żoną. Wyciągnąłem z pudełka pierścionek w czarnym pudełeczku. Nie zdążyłem.
Mieliśmy razem wychowywać naszą córeczkę, mieliśmy być tacy szczęśliwi. Nie
jesteśmy.
Ona jest.
Odeszła do krainy szczęścia, mam nadzieję że na mnie tam czekają, razem z
maleńką. Chce być już z nimi, ale obiecałem chłopakom, dziewczynom, mamie,
Gemmie a nawet Bartkowi. Obiecałem że nic sobie nie zrobię. Ale ja tak
cholernie tęsknię! To już jest nie do zniesienia! Ból wcale nie zmalał a pustka
w moim sercu niczym się nie wypełniła.
- Harry!-
usłyszałam nad sobą krzyki Lou. Otworzyłem oczy i zorientowałem się że nadal
jestem w mojej, ym naszej garderobie. Wstałem z ziemi a Louis tylko mnie
przytulił.
- Hazz, wiem
że ci ciężko, ale musisz się z tym pogodzić, ona nie wróci, nigdy.
- Przestań!
Ona wróci! Rozumiesz?! – zacząłem na niego krzyczeć. Jak on mógł mówić że ona
nie wróci, przecież, przecież, ona…
on ma rację.
- Harry,
proszę cię, to bez sensu. Chodź z nami gdzieś, albo chociaż wyjdź z pokoju,
pooglądamy jakiś film, albo coś porobimy.
- Nie chcę.-
nie chciałem. Nie umiałem robić nic bez niej.
- Proszę,
chcę ci pomóc, wszyscy chcemy.
- Wiem Loui,
ale ja nie umiem bez niej żyć, rozumiesz? Ona była wszystkim. Nie potrafię tak,
po co mam żyć skoro jej nie ma?
- Harry!
Masz miliony fanów, masz rodzinę, masz chłopaków, mnie, twojego przyjaciela.
Nie chcemy tracić też ciebie, wystarczy że Meggi odeszła.
- Ale mi jej
tak brakuje. Potrzebuję jej. Chciałbym ostatni raz ją przytulic, ostatni raz
dotknąć, chciałbym móc się chociaż pożegnać.
- Harry tak
mi przykro.- znowu mnie przytulił a ja wtuliłem się w ciało Tomlinsona.
- Nawet nie
powiedziałem jej że ją kocham.
- Ona o tym
wiedziała Hazz, wiedziała jak bardzo mocno ją kochasz. I ona ciebie też kocha.
Mimo że jej już nie ma z nami, jest tutaj, przy tobie, zawsze tu będzie.-
położył rękę na miejscu gdzie mam serce.- Nigdy cię nie zostawi.- z moich oczu
tylko kapały łzy. Nie umiałem ich powstrzymać, to było za trudne. Straciłem mój
sens życia, straciłem moją kochaną drugą połówkę, tą jedyną, niepowtarzalną
dziewczynę, kobietę mojego życia.
Poszedłem
wziąźc prysznic, chciałem ochłonąć. Ale nie umiałem jej wyrzucić z mojej głowy.
One Thing nabiera dla mnie nowego znaczenia w mojej sytuacji.
So get out, get out, get out of my head
And fall into my arms instead
I don't, I don't, don't know what it is
But I need that one thing.
So get out, get out, get out of my mind
And come on, come into my life
I don't, I don't, don't know what it is
But I need that one thing
And you've got that one thing
And fall into my arms instead
I don't, I don't, don't know what it is
But I need that one thing.
So get out, get out, get out of my mind
And come on, come into my life
I don't, I don't, don't know what it is
But I need that one thing
And you've got that one thing
Nigdy nie
myślałem o tych słowach w ten sposób. Zawsze to dla mnie była wesoła piosenka.
Ale już nie jest, nie będzie. Teraz chciałbym aby te słowa się spełniły. Chciałbym
mieć ją w moich ramionach, w moim życiu. A mam ja tylko i wyłącznie w umyśle i
tam już pozostanie na wieki. Nigdy przenigdy o niej nie zapomnę. Zawsze będę ją
darzył ogromnym uczuciem, zawsze będzie moja a ja chcę pozostać tylko jej.
Zszedłem po
schodach na dół. Miałem na sobie dresy i koszulkę, jej ulubioną, w której
zawsze spała. Chłopaki przyglądali mi się równie uważnie co dziewczyny. Czy
wszyscy muszą tu dziś być? Zayn ma Kate, Liam Dan. A ja? Moja Meggi… nie mogę
przestać o niej myśleć.
- Hej- mruknąłem
cicho. Wszyscy nadal wpatrzeni we mnie nawet mi nie odpowiedzieli. Kate
poderwała się z kolan Malika i mocno mnie przytuliła. Była tak drobna jak Meg.
Czułem że oczy mi się szklą.
- Harry,
proszę cię, wróć do nas.- szepnęła do mnie a ja tylko zacisnąłem mocniej
powieki.
- Bez niej
nie wracam.- powiedziałem cicho i wyciągnąłem płatki z szafki, jej ulubione
czekoladowe. Wziąłem jej kubek, było na nim napisane „kocham cię”. Kupiłem go
jej kiedy byliśmy w jakimś supermarkecie. We wszystkim co robię próbuję mieć ją
bliżej siebie.
- Hazz,
rozumiemy że cierpisz, ale to już rok, może powinieneś pójść do psychologa.-
chyba się przesłyszałem. Czy Liam zaproponował mi psychologa?
- W dupie
mam psychologa! On nie zwróci mi Meg!
Wstałem z
krzesła i wyszedłem z domu. Chłopcy za mną krzyczeli ale ich nie słuchałem. Nie
wychodzę normalnie z domu. Jak już to tylko wtedy kiedy muszę. To znaczy kiedy
mamy jakiś koncert, albo do studia. Na wywiady nie chodzę. Każdy z tych idiotów
pyta mnie o Meg, a ja nie umiem o niej mówić publicznie. A nie chcę płakać w
telewizji. I dlatego nie chodzę na wywiady. Sam z własnej woli nie wyszedłem z
domu od kilku miesięcy. A dziś jestem sobie tak po prostu, nie wiem dlaczego
ale poszedłem do parku. Od razu do moich oczu rzuciła się ławka. To ta sama
ławka, ta z mojego snu. A ta ławka ze snu była tą samą ławką na której
siedziałem z Meggi na naszej pierwszej randce. Nie zwracając uwagi na to że
ktoś na niej siedział usiadłem obok jakiejś dziewczyny. To była nasza ławka i w
dupie mam w tej chwili innych ludzi. Zamknąłem oczy i wciągnąłem powietrze.
Potrzebowałem takiego czegoś. Chwili oddechu. Nie umiem sobie poradzić z moim
życiem. Wszyscy dookoła się martwią. Wiem że minęło już dużo czasu, ale ja tak
nie mogę. Nie umiem żyć w ten sposób, bo jej nie ma. Może teraz już trochę
mniej boli, teraz przynajmniej normalnie rozmawiam praktycznie z każdym.
Wcześniej nie odezwałem się słowem więc postęp i tak jest. Mama dzwoni do mnie
codziennie, codziennie mówię to samo, co jakiś czas dzwoni moja siostra a nawet
Bartek. On też ciężko przeżył jej śmierć. To była jego mała siostrzyczka.
Dobrze wiem jakie mieli ze sobą ciepłe stosunki. Meggi nie raz o tym mi
opowiadała. Martwił się, troszczył. Ja tego nie potrafiłem zrobić. Pozwoliłem
żeby umarła. Wszystko przeze mnie. Jestem pieprzonym idiotą! Tak bardzo ja
kocham i już nigdy jej tego nie powiem. Nie usłyszę jej czułych słówek, jej
uścisków, pocałunków. Ciągle widzę twarz mojej Magdy. Brązowe, lekko skręcone
loki, piękny uśmiech i te oczy. Zawsze kiedy mówiła kocham robiła taka zabawna
minę. W żadnej innej chwili nie potrafiła tak zrobić. Kocham, kocham, kocham,
kocham i nie przestanę. Nigdy.
Poczułem że
wpatruje się we mnie ta dziewczyna która obok mnie siedziała. Nie zwracałem na
nią uwagi, bo w mojej głowie wciąż siedziała tylko Meggi. Jednak usłyszałem
płacz więc spojrzałem na ta dziewczynę. Nie widziałem jej twarzy ba patrzyła na
swoja rękę z której zsunęła bransoletkę. Położyła ją na ławce między nami. Mimo
że padało widoczne były jej łzy. Podniosła głowę i spojrzała na mnie. Zatopiłem
się w jej oczach. Szaro- niebieskie tęczówki przeszywały mnie na wylot. One…
one są jak Meggi, ona… ta dziewczyna jest do niej bardzo podobna. Tylko że ma
rude, proste włosy z grzywką, ale te oczy… mam chyba przywidzenia. Spojrzałem
na ławkę. Usłyszałem cichy szept- żegnaj Harry- Popatrzyłem na
bransoletkę którą położyła na ławce. Boże, to nie może być prawda. Już miałem
coś powiedzieć do niej, ale kiedy z powrotem na nią spojrzałem zobaczyłem tylko
puste miejsce obok mnie. Natychmiastowo wstałem i zacząłem nerwowo rozglądać
się wokoło. Nie było jej, nigdzie nie było. Spojrzałem na moje ręce w których
była bransoletka. Stałem tam cały rozdygotany i wpatrywałem się w nią. Dałem
taką Meggi, taką samą. Byliśmy wtedy nad jeziorem, kiedy miała wyjechać do
Polski. Powiedziałem, że to ona będzie przypominać jej o tym że ją kocham kiedy
będę daleko. Boże, to nie mogła być ona… przecież moja Meggi… nie żyje.
Kurczę, to jest cudowne! Ale z drugiej strony, szkoda mi Harrego:< Ciągle myśli o Meggi, a ona o nim. Chciałabym, żeby Megg i Harry byli jednością, znowu ♥ Miłość..
OdpowiedzUsuń~Maja ;)
O matkoo ! Boskie ! <3
OdpowiedzUsuńBoski jest ten rozdział:)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział.. :)
jfhrvbu drtbheufheuirtfhu ! Zgon na miejscu ! Boski ! Prawie płakałam, ale powstrzymałam się. Kocha, kocham, kocham, kocham !
OdpowiedzUsuńSandra (sarah) z tt :)
Przez ciebie wylałam chyba niagarę łez! Cudowne, świetne, fenomenalne, zachwycające, idealne, wzruszające... Jejku kocham cię!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział chociaż przez niego się rozmazałam :). Mam nadzieje ze oni się zejdą znowu. Proszę pisz szybko kolejny rozdział bo nie wytrzymam :)
OdpowiedzUsuńrozdział genialny, zresztą jak zwykle
OdpowiedzUsuńna początku mało co rozumiałam ale na końcu wszystko się wyjaśniło
WOW!!!!!!!!!!!!!! <---- to jedyne słowo jaki mogę w tej chwili powiedzieć
oby oni się znowu spotkali proszę oni muszą być razem
nie wiem czy dobrze to rozumiem cała tamta część była jawą???
życzę weny i czekam na next <333
Jeju świetne <3
OdpowiedzUsuńOni muszą byc razem !!!
-Domi<3
Jesteś niesamowita! Kocham cię! :* Ja nie umiałabym napisać czegoś tak dobrego tak dobrze nawet w najmniejszym stopniu tak jak Ty. Błagam, dodaj szybko następny rozdział, bo ja tu świruję;D Oni muszą być RAZEM <3
OdpowiedzUsuń- Aga
SUPER I TO OPOWIADANIE JEST ZAJEBISTE... BŁAGAM DODAJ SZYBCIUTKO NEXT'A ;* ;* ;*
OdpowiedzUsuńYhym..teraz to już nic z tego nie rozumiem...Mam nadzieje że wyjaśnisz w jakich okolicznościach "zginęła" i jak to możliwe że Harry nie wie o tym, że żyje. Uwielbiam twoje opowiadanie, jestem wielką fanką :D
OdpowiedzUsuńUuu... Teraz to ja tez nc mie logarniam ;) ale czekam dalej ;)
OdpowiedzUsuńU*W*I*E*L*B*I*A*M C*I*Ę <3
OdpowiedzUsuńDziewczyno jestem zachwycona, trafiłam na poprzednią część i czytałam całą noc, tyle emocji się teraz we mnie nagromadziło :D
Wyjaw nam całą tajemnicę :D
Cudowne *.*
OdpowiedzUsuńDodaj jak najszybciej następny rozdział nie umiem już się doczekać.
- Klaudiuśś :*