Wpadłem do
domu jak burza. Wszyscy spojrzeli na mnie jak na kosmitę. Wcale im się nie
dziwię. Nie miałem tyle energii od bardzo dawna. Tak właściwie to nie mam
pojęcia czy właśnie ukazał mi się duch Meg, ale chyba tak. Jezu, zwariowałem.
Nie mogę uwierzyć w to że ją widziałem, ale nie mogłem się pomylić, to była
ona, na pewno. Te oczy rozpoznałbym wszędzie. W ręce ściskałem bransoletkę
którą zostawiła. W dodatku powiedziała „żegnaj Harry”. I co to niby ma znaczyć?
Nie rozumiem nic, zupełnie nic. Nie wiem co mam myśleć. A jeśli to była
prawdziwa Meg, moja kochana Meggi? Ale przecież doskonale pamiętam ten dzień.
Najgorszy w moim życiu. Zaraz po tym kiedy dowiedziałem się że ona nie żyje.
Chodziłem z kąta w kąt. Nie potrafiłem
usiedzieć na miejscu. Denerwowałem się jak nigdy. Dowiedziałem się już że jest
w Polsce, że to tam ją zabrali. Nie chciałem sobie wyobrażać nawet co oni jej
robili. Tak chciałem wtedy już ją mieć z powrotem, ale czekałem na jakąkolwiek
wiadomość od jej rodziców. To oni ciągle nadzorowali śledztwo w Polsce.
Chciałem tam jechać, ale Lou mi nie pozwolił, zresztą pewnie denerwowałbym się
jeszcze bardziej.
- Harry! Uspokój się! Znajdzie się!-
krzyknął Zayn a ja tylko zmierzyłem go wzrokiem.
- Wiem, musi się znaleźć. – w tym
momencie zadzwonił mój telefon. Rzuciłem się na niego od razu. Kiedy tylko
zobaczyłem że dzwoni Bartek odebrałem od razu.
- Co z nią?
- Harry…
- Znaleźliście ją?
- Tak, znaleźliśmy- nie pasowało mi coś w
jego tonie. Może dlatego że starał się nie płakać.
- To wspaniale! A co z dzieckiem?
Wszystko w porządku?
- Harry. Ona… Meggi, ona… przykro mi.-
wyszeptał cicho a ja upadłem na kanapę. Nie potrafiłem ustać na nogach.
- Bartek, powiedz że ona żyje, że czeka
na mnie a to tylko głupi żart- w tym momencie jej brat wybuchł płaczem a mi
zaczęły spływać po policzkach łzy.
- Meggi nie żyje.
Upuściłem telefon na ziemię sam wpatrując
się w ścianę. Zayn zaczął coś do mnie krzyczeć ale ja nie słuchałem. W mojej
głowie odbijało się tylko jedno zdanie. Meggi nie żyje. To było okropne. Powoli
dochodziła do mnie prawda. Moja dziewczyna nie żyje. Maja kochana. Rozpłakałem
się jak małe dziecko. Nie umiałem inaczej. Wstałem i zacząłem rozwalać wszystko
co napotkałem na swojej drodze.
- Harry!- Zayn mocno mnie trzymał a ja
wyrywałem się na wszystko strony. Krzyczałem tak głośno że pewnie słyszeli mnie
w połowie Londynu.
- Harry! Uspokój się! Co się dzieje?
Upadłem na ziemię chowając twarz w
dłoniach. Skuliłem się i płakałem, cały czas płakałem. Malik usiadł obok i
objął mnie ramieniem.
- Co się stało?
- Zayn… ona nie żyje.
Kilka dni później stałem nad jej grobem.
Byłem nie do życia. Nie rozmawiałem z nikim od kilku dni, z wyjątkiem Bartka,
którego przekonałem żeby jej grób był w Londynie. Przyjechali wszyscy. Wszyscy
składali kondolencje jej rodzicom. Do mnie podeszła tylko jej babcia, która
była zapłakana, cała zapłakana, jak ja. Mocno mnie przytuliła.
- Wiem jak mocno ją kochałeś, ale musimy
nauczyć się żyć bez niej.
- Ale ja nie umiem, ja chcę być z nią.
- Nie możesz tego zrobić, ale ona ciągle
jest z tobą.- powiedziała do mnie i sobie poszła. Było tak dużo ludzi, a ja
ciągle stałem i wpatrywałem się w jej nagrobek. Jak ją zasypują pod ziemią.
Miałem ochotę tam wskoczyć razem z nią, ale chłopcy mnie trzymali. Pewnie gdyby
nie to to bym upadł. Patrzyłem jak trumna znika pod ziemią. A kiedy myślałem o
tym że ona tam jest, że jej ciało zostało bez życia. Boże co ja ci zrobiłem? Za
co to wszystko? Cały się trzęsłem, nie wierzyłem w to że jej już nie ma, że
odeszła i zabrała ze sobą maleńką księżniczkę.
Zwątpienie. Kłębiło się we mnie
zwątpienie. We wszystko, w życie, w jego sens, w Boga, a nawet w miłość. Mimo
tego że czułem że ona mnie kocha, że ja nadal kocham ją całym sercem, to nie
pomagało. Czułem się coraz gorzej, coraz bardziej samotny, opuszczony, przez
najważniejszą osobę w moim życiu.
Zostałem sam. Pogrzeb skończył się kilka
godzin temu a ja stoję tu sam. Stoję i nadal patrzę na jej nagrobek. Obwiniałem
się. Uważałem że to moja wina, że to przeze mnie ona nie żyje. Bo wtedy kiedy
ją porwali ja sobie smacznie spałem, nie obroniłem, nawet nie próbowałem.
- Dlaczego? Dlaczego odeszłaś? Kochanie,
wróć do mnie, proszę. Ja bez ciebie nie mogę, nie umiem. Przepraszam, wiem że
to moja wina, że to przeze mnie, ale wróć. Słońce moje, nie umiem żyć, wszystko
straciło blask, nic nie ma sensu. Nie zostawiaj mnie, proszę. Kocham cię.
Spojrzałem
na nasze zdjęcie zawieszone na ścianie. Uśmiechnąłem się widząc ją taką
roześmianą. Ja przytulony do jej brzucha. Chyba wtedy z nim rozmawiałem a ona
śmiała się trzymając w rękach nutellę którą wyjadała łyżką. Wstałem i
zdecydowałem że muszę do niej iść. Zszedłem na dół uśmiechnięty. Rzadko się to
zdarzało więc wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni. Siedzieli nadal w salonie
oglądając film.
- Co
oglądacie?- postanowiłem że będę próbował zachowywać się normalnie. Przed nimi
będę udawał że wszystko już jest ok. Nie chcę żeby już się o mnie zamartwiali.
- Jakiś
teleturniej. Gdzie wcześniej byłeś?- zapytał Liam więc się uśmiechnąłem. Gdzie
byłem? Spotkać się z duchem Meggi. Jak bym im o tym powiedział wzięliby mnie
chyba za kompletnego wariata. Ale dzięki temu że ją zobaczyłem czuję się
lepiej. Mam wrażenie że chciała mi pokazać żebym wziął się w garść. I dla niej
postaram się to zrobić.
- Na spacerze.
- Aha, stało
się tam coś?- tym razem Zayn- Bo zachowujesz się tak jakoś inaczej.
- Nie, nic
się nie stało. A teraz przepraszam ale muszę wyjść.
- Harry, nie
rób nic głupiego.- poprosiła Emily. Westchnąłem. Oni nadal myślą że chcę sobie
coś zrobić.
- Spokojnie,
nie mam zamiaru. Idę do Meggi.- powiedziałem już ciszej i wyszedłem z domu. Tę
drogę znalem już na pamięć. Minąłem bramę cmentarza i skierowałem się na jej
grób. Położyłem na nim jedną czerwoną różę. Usiadłem przed grobem i wpatrywałem
się w napis wyryty na marmurowej płycie. Moje policzki robiły się mokre.
- Cześć
kochanie- szepnąłem- Widziałem cię dzisiaj wiesz, sam nie wiem czy to byłaś ty
ale ta bransoletka. Nie wiem co mam myśleć. Postanowiłem dziś że będę się
starał trochę pozbierać. Chłopcy mają rację, minął już rok odkąd cię nie ma.
Ale to wcale nie oznacza że zapomniałem, bo ciebie będę zawsze pamiętał, ciebie
i naszą córkę. Kocham was. Czuję się trochę lepiej chociaż ciągle tęsknię,
chciałbym cię mieć przy sobie, chciałbym żebyś była za mną, żebyśmy byli
szczęśliwi jak kiedyś. Wiem że to nie możliwe, ale proszę opiekujcie się mną.
Wiem, to ja powinienem opiekować się wami, ale nie umiałem. Dlatego skarbie,
bądź ze mną w każdej chwili, bądźcie przy mnie a obiecuję że postaram się wziąć
w garść. Nie opuszczajcie mnie.
***
Rzuciłam się na hotelowe łóżko.
Rozpłakałam się na dobre. Wszystko wróciło ze zdwojoną siłą. A ja głupia
myślałam że mi przejdzie. A ja go tak cholernie mocno kocham, tak chciałabym
być z nim, obok niego, przytulic go, poczuć po prostu jego obecność.
Rano obudziłam się wcześnie, nie
mogłam spać. Wstałam i udałam się do łazienki. Jak już się ogarnęłam to
zrobiłam sobie płatki siedząc przy wysepce w kuchni je jadłam. Usłyszałam
dzwonek mojego telefonu.
- Halo.
- Cześć Magda, co tam? Kiedy
wracasz?- usłyszałam głos Jasona.
- Daj mi ją!- usłyszałam krzyk
Jamie w tle. Po chwili przełączyli chyba na głośnomówiący.
- w porządku, wracam dziś
wieczorem.
- Świetnie! To my do ciebie
wpadniemy!.
- Wiecie co, będę dopiero
wieczorem, dosyć późno wiec może wpadajcie jutro.
- Dobra dobra, będziemy jutro.
Trzymasz się jakoś?
- Mhm, daję radę. To do
zobaczenia!-
- Pa!-0 usłyszałam dwa głosy na raz
i się rozłączyłam.
Dobrze że mam dwójkę moich wariatów
przy sobie, dobrze że są. Tutaj w Londynie nie mam już nikogo, w Polsce też
nie. Teraz Paryż jest moim domem, tam czuję się lepiej. Po prostu żyję tam jako
nowa osoba, nie będę się przejmować tym wszystkim. Kocham Harrego. Nie wiem jak
to jest możliwe. Przecież w gruncie rzeczy on mi się tylko przyśnił, więc jak
to możliwe? Nie wiem. Ale to jest pewne. Kocham go nadal. On jest moim życiem,
moim natchnieniem, moją pasją. Żyję bo wiem, że on żyje. I to mi wystarcza. Na
pewno jest szczęśliwy z jakąś inną dziewczyną. To boli, bardzo boli, ale cieszę
się że chociaż on zazna odrobinę szczęścia.
Jestem posiadaczką około miliona
rysunków Harrego. Ale przecież milion pierwszy nie zaszkodzi prawda? Dlatego
właśnie teraz siedząc w samolocie rysuję jego portret. Z pamięci, nie
potrzebuję zdjęć. Znam każdą część jego ciała, pamiętam wszystko. Ciekawe czy
ktokolwiek by mi uwierzył gdybym mu o tym powiedziała? Wątpię. Mi samej ciężko
ogarnąć to wszystko a co dopiero komukolwiek innemu? Trudno jest sobie
wyobrazić, że podchodzi ktoś do ciebie i mówi: „Cześć kocham cię. Tylko widzę
cię po raz pierwszy i po raz pierwszy z tobą rozmawiam. Ale przyśniłeś mi się
więc to na pewno nie zwykłe zauroczenie.” Za nic w życiu bym nie uwierzyła w
takie słowa. Więc zachowuję to tylko dla siebie i nikt nigdy się o tym nie
dowie. Ja nauczę się z tym żyć i wszystko będzie w porządku.
Przypięłam rysunek do ogromnej
tablicy korkowej. Tam miałam już bardzo dużo rysunków Harrego i chłopaków.
Lubiłam go rysować. Podeszłam do okna i spojrzałam na Paryż. Był taki piękny.
Właściwie to jest środek nocy a ja niedawno weszłam do mojego mieszkania.
Zobaczyłam jedną spływająca po szybie kroplę, potem drugą i trzecią, a potem
serię kolejnych z których zrodził się deszcz. Poszłam do łazienki wziąć
prysznic. Opierając się o kafelki zamknęłam oczy i co widziałam? Ile my
namiętnych chwil spędziliśmy w takich miejscach. Nasza łazienka była chyba
jedynym pomieszczeniem w domu gdzie mieliśmy choć namiastkę prywatności. Zawsze
to tam spędzaliśmy wspólne poranki. Ja starałam się wcisnąć w moje spodnie co nie
było łatwe z tym wielkim brzuchem a on się ze mnie śmiał. Ile razy paradował
tam nago kiedy akurat ktoś sobie wszedł do środka. Jak to był któryś z chłopców
traktowaliśmy to normalnie ale jak weszła jakaś dziewczyna to Styles piszczał
jak baba zakrywając się mną najczęściej. Jak by nie mógł zrobić tego rękami?
Czy to kiedykolwiek wyjdzie z mojej głowy? Ja mam już tego dosyć. Tych
wspomnień jest za dużo i nie umiem pozbyć się ich wszystkich.
Wyszłam spod prysznica wycierając
moje włosy. Nie przewidziałam jednak tego że jest tak ślisko i potknęłam się.
Upadłam na ziemię przy okazji rozbijając moje ulubione perfumy. Wstałam i
spojrzałam na rękę która cholernie mnie bolała. Była cała czerwona a tak gdzieś
powyżej nadgarstka strasznie mnie piekło. Włożyłam ją pod zimną wodę przez co
syknęłam z bólu. Wyciągnęłam apteczkę i jakoś to sobie opatrzyłam co nie było
łatwe. Tylko ja mogłam sobie zrobić coś takiego. No co za niezdara ze mnie!
Wytarłam krew która była na podłodze i wreszcie położyłam się do łóżka. Ten
dzień był naprawdę bardzo męczący, zwłaszcza że w ciągu mojego pobytu w
Londynie widziałam Jego. Miałam zamiar zapomnieć a to co było w mojej głowie
nasiliło się jeszcze bardziej. Potrzebuję jego bliskości, opiekuńczości,
wsparcia… miłości.
____________________________
I jak? Mam nadzieję że się wam podoba ;) W każdym razie kocham was, dopiero 4 rozdział dodaje a jest już ponad 1000 wyświetleń. Dziękuję :p
Komentujcie
gg 43034576
tt @Meggi__Styles
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAALE BOSKI ! Rozkręca się ! Kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham, kocham CIE i Twojego bloga :* Rozdział wspaniały ! Zawsze jak czytam twojego bloga to się wzruszam. Wieeem, jestem poje... i dziwna :*
OdpowiedzUsuńubóstwiam twoje opowiadanie żyje tylko po to aby dowiedzieć się dalszych losów więc plissssss pisz szybko kolejny :D:D:D
OdpowiedzUsuńuwielbiam cię i tego genialnego bloga
pozdrawiam i życzę oceanu weny :DDDDD
*______________________________________________*
Niech ona wróci do Londynu lub niech bedą z Hazzą na zawsze!!
OdpowiedzUsuńJeju świetne !!!
OdpowiedzUsuńPisałam do cb na gg <3
Oni muszą byc razem <3
Dodaj następny jak najszybciej <3
-Domi<3
No i teraz to chyba wszystko rozumiem, ale ty pewnie zaraz tak zamieszasz że znowu nie ogarne :p
OdpowiedzUsuńFajnie że dodajesz tak często rozdziały, to naprawdę zachęca :D
Chyba znajomi posądzą ją że się cieła czy coś, tak wg mnie :)
I jak mi szkoda Harrego, no nie mogę no!
Chyba jestem głupia, bo nie mam pojęcia co jest grane, ale czytam bo uwielbiam Twój styl pisania.
OdpowiedzUsuńSuper opowiadanie, mam nadzieję, że powoli zacznie się wyjaśniać wszystko :)
To jestesmy we dwie ;p
Usuńja tez nie mam pojecia co jest grane, ale mam nadzieje,ze nikt tu nie ukartowal pogrzebu Meg ;0
Usuńczekam na następny!
No właśnie wychodzi na to, że ktoś sfingował śmierć Meg, i najprawdopodobniej są to jej rodzice. Dziwne.
UsuńJak Ty to robisz ze caly czas chce sie wiecej i wiecej ?
OdpowiedzUsuńCudowne jak zwykle ;)
Uwielbiam Twoje opowiadanie. Ten rozdział - tak jak pozostałe - jest świetny. Cały czas zaskakujesz;D Czekam na następny:* -Aga
OdpowiedzUsuńczemu taki krótki? :cc
OdpowiedzUsuńAle świetny!!
Bardzo Cię przepraszam, że nie wpadłam tu wcześniej, ale mam zaraz egzaminy i w chuj zajęć ;/
OdpowiedzUsuńRozdział jest oczywiście przewspaniały i już nie mogę się doczekać następnego.!
Życzę weny i ściskam Cię mocno.! <33
Jestem zafascynowana i głęboko poruszona. Niech to się jakoś wyjaśni bo nie mogę czytać jak oni tak cierpią!!!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny
Cudne ^^
OdpowiedzUsuń-Kora:*
ja chcę być informowana ! awwww. podoba mi sie to ♥ Tylko chcę żeby oni sie spotkali i byli razem . TT : @looolu_
OdpowiedzUsuń