HARRY
-
Zwariowałaś.- szepnąłem kręcąc głową.- Nie ma mowy, nie pozwolę na to.-
odwróciłem się tyłem stając przy oknie. Spojrzałem na nasz ogród nawet nie wiedząc
na co patrzę. Myślami byłem zupełnie gdzie indziej.
-
Hazz, podjęliśmy decyzję już dawno, wiedziałeś że wyjadę. – Jak może teraz to
wykorzystywać? Zgodziłem się wtedy, nie chciałem stawać na drodze jej kariery,
ale teraz to zupełnie co innego. Jej cholerny szef chciał ją porwać!
-
Myślałem że to oczywiste że po tym co się stało zostajesz w domu! Nie puszczę
cię samej do Włoch!
-
Będzie Gabriel. – No to faktycznie bardzo mi pomaga! Nie żeby Gabe nie był w
stanie jej pilnować gdybym go poprosił, ale nigdy w życiu tego nie zrobię.
Jasne, to chłopak Em, ale to nic nie zmienia. Nie zgodzę się na to nigdy w
życiu.
-
I co z tego że on tam będzie? Chcę sam mieć na ciebie oko.
-
Jak chcesz to zrobić skoro sam wyjeżdżasz w trasę? – Faktycznie, to prawda, ale
byłbym spokojniejszy wiedząc że Meg jest w Londynie, jest w domu, gdzie nic jej
nie grozi. Tutaj mógłbym co jakiś czas wpaść, a z Włochami będzie gorzej.
-
Proszę cię- odwróciłem się.- Kochanie, zostań w domu.
-
Postanowiliśmy razem.
-
Ale to było zanim ten gnój chciał cię porwać! Meg proszę, odwołam trasę i
zostanę z tobą, ale nie jedź.
-
Beze mnie nie dadzą rady, ja dużą część załatwiałam sama, poza tym ktoś musi
zastąpić Stinsonna. Dzielimy się jego obowiązkami, ale to nie proste, zwłaszcza
jeśli nie pojadę.
-
Nie przekonam cię, prawda?
-
Jadę.- powiedziała twardo i wstała na nogi.- Nie jestem tak bezbronna jak ci
się wydaje. Sam też nie upilnujesz mnie tak jakbyś chciał. Chcę tam jechać, i
nie zabronisz mi tego. Jeśli się lepiej
poczujesz mogę poprosić Katie żeby jechała ze mną. Jamie też mogłaby dojechać,
kiedy skończy się jej semestr. Poza tym weź pod uwagę to, że Emily na pewno
przyjedzie do Gabriela. – To i tak lepsza perspektywa niż gdyby miała siedzieć
tam sama. Wiem, będzie Gabe, ale co z tego?! Nawet nie chce żeby mi jej tam
pilnował, nie znam go za dobrze. Sam
postaram się przyjechać jak najszybciej, ale dobrze wiem jak to jest w trasie.
Ciężko będzie o kilka dni wolnego.
-
Okey, niech jadą z tobą. Chociaż tyle. – Poczułem na biodrach jej maleńkie
dłonie. Były ciepłe, pewnie dlatego że nagrzała je w łóżku. Nie pozwalam jej
praktycznie z niego wychodzić, odkąd wróciła ze szpitala. Miałem na sobie
jedynie bokserki więc od razu się wzdrygnąłem.
-
Wiem, że się martwisz, ale nie przesadzaj. Dam sobie radę, przyjedziesz do mnie
kiedy znajdziesz chwilę okey?
-
Jasne.- uśmiechnąłem się kładąc ręce na jej pupie. Nachyliłem się nad nią i ucałowałem
lekko jej usta.- Choć wciąż nie uważam żeby to był dobry pomysł.
-
Harry, takie jest życie, nie jesteśmy w książce, gdzie żyje się tylko wielką
miłością i wszystko inne ma się gdzieś.
Mamy też inne obowiązki, popatrz na Lou i Jam, ona żyje w Paryżu, on
tutaj, a są razem. Ja wyjeżdżam, ale
wrócę. Pamiętasz jak jeszcze mieszkałam w Polsce?- skinąłem głową.- Po
wakacjach wyjechałam, i nawet nie wiedzieliśmy czy kiedykolwiek uda nam się
mieszkać na stałe w jednym mieście. A teraz mamy wspólny dom, wspólne marzenia
o naszej przyszłości. Daliśmy radę i
teraz też damy. Więc przestań zachowywać się jak jakiś nieszczęśliwy
zakochaniec z tandetnej książki co? Kocham
cię, i obiecuję że będę myśleć o tobie w każdej minucie każdej godziny każdego
dnia kiedy tam będę. I nic nigdy tego nie zmieni.
-
Jesteś moim skarbem wiesz? – uśmiechnąłem się mrużąc lekko oczy.- A skoro już
mowa o zachowaniu, mogłabyś się tak nie wymądrzać co?- odepchnęła mnie
wywracając oczami i poszła do garderoby.
-
Potrafisz wszystko zepsuć. Typowy facet.
Położyłem
się na łóżku zakładając ręce za głowę. Nadal nie jestem przekonany, i chyba
nigdy nie będę. Może jestem przewrażliwiony na punkcie bezpieczeństwa ale co mam
poradzić na to, że się martwię o własną dziewczynę. Która jest dla mnie
wszystkim…
Wyszła
z garderoby w leginsach i granatowym staniku. Kochałem w niej to że się nie
wstydzi. Okey, może i jesteśmy ze sobą już jakiś czas, ale niektóre dziewczyny
wstydzą się nawet po tym jak ich facet widział je nagie, i to niejednokrotnie.
I tak wyobrażam sobie co ona tam ma pod tym stosem ubrań, więc czemu miałbym
tego nie zobaczyć, skoro i tak wiem jak to wygląda?
-
Gdzie ty się wybierasz?- właśnie zdałem sobie sprawę z tego że ona nie leży w
łóżku i nie odpoczywa tak jak powinna.- Wracaj do łóżka.
-
Nie zamierzam kolejnego dnia przeleżeć tutaj nudząc się i nic nie robiąc. Czy każdy chłopak jest tak uparty jak ty i na
nic nie pozwala swojej dziewczynie? Jeśli nie, oświadczam ci że cie rzucam.
-
Mam rozumieć że wolałabyś gdybym miał cię gdzieś? – uniosłem brew śmiejąc się z
niej. Zawsze byłem troskliwy, miałem ledwo siedem lat, kiedy rodzice się
rozwiedli, jako nastolatek starałem się opiekować mamą i Gemmą, nawet jeśli ona
była starsza ode mnie. Właśnie, musze się z nią spotkać. W ogóle nie
interesowałem się nią ostatnio i nie wiem jak sobie radzi. Przecież kiedy
zaproponowałem jej wspólny dom, nie miała zbyt dużo pieniędzy, a kiedy się
wyprowadziła do Adama, nawet nie zainteresowałem się tym, czy ich nie potrzebuje.
Znając Gemmę sama się do tego nigdy w życiu nie przyzna i dopóki będzie wiązać
koniec z końcem nie poprosi o pomoc. Jakbym ja nie miał wystarczająco
pieniędzy.
-
O co chodzi?- spytała ubierając w końcu bluzkę. – Stało się coś?
-
Nie nic. Rozmawiałaś może ostatnio z Gemmą?- dziewczyny mają ze sobą dobry
kontakt, czasem nawet spotykają się częściej niż ja z moją własną siostrą. A
mam ją tylko jedną, więc powinienem się chyba bardziej postarać.
-
Dzwoniła zapytać jak się czuję. A co?
-
Nic takiego, ale dawno jej nie widziałem. Może wpadniemy do niej i Adama zanim
wyjedziesz? – Meggi spojrzała na mnie zdziwiona i usiadła na łóżku obok mnie.
-
Kochanie, ale ona już od jakiegoś czasu z nim
nie jest.
-
Co?!- podniosłem się do pozycji siedzącej. – O czym ty mówisz?
-
Myślałam że wiesz.- uśmiechnęła się lekko i chwyciła moją dłoń. Spojrzałem na nią zdziwiony jeszcze bardziej.
Dlaczego ja o tym nie wiedziałem?
-
Od dawna?
-
No już będzie parę tygodni.
-
Czemu ona ma takiego pecha? Zawsze zaangażuje się w związek i wtedy coś się
dzieje i nagle zrywają. To już chyba jej piąty chłopak, nie licząc tych z
którymi chodziła niezbyt długo.
-
Nie każdy od razu znajduje tą odpowiednią osobę. – Szepnęła kładąc się obok
mnie. Przytuliła się lekko do mnie i westchnęła. – Chyba mam wielkie
szczęście.- Podniosła głowę patrząc na mnie i lekko mnie pocałowała. – Nie
martw się, Gemma w końcu się z kimś zwiąże i będzie szczęśliwa jak my.
Ona ma pecha od kiedy pamiętam. Jeszcze jak mieszkałem w Holmes Chapel, pamiętam jak płakała po nocach po jej pierwszym poważniejszym związku. Zostawił ja i powiedział że chciał tylko ją przelecieć. Zanim pojawił się na jej drodze Lukas, były Meg, który ją wykorzystał miała już spore doświadczenie w nieudanych związkach. Przecież te trzy lata temu, kiedy poznała Meg, przyjechała do mnie bo chciała odreagować po rozstaniu. Rzuciła go, bo miał na boku inną. I teraz Adam, obiecałem temu gnojowi, że go zatłukę, jeśli ją skrzywdzi. Niech tylko się dowiem co się stało, a będzie po nim.
Ona ma pecha od kiedy pamiętam. Jeszcze jak mieszkałem w Holmes Chapel, pamiętam jak płakała po nocach po jej pierwszym poważniejszym związku. Zostawił ja i powiedział że chciał tylko ją przelecieć. Zanim pojawił się na jej drodze Lukas, były Meg, który ją wykorzystał miała już spore doświadczenie w nieudanych związkach. Przecież te trzy lata temu, kiedy poznała Meg, przyjechała do mnie bo chciała odreagować po rozstaniu. Rzuciła go, bo miał na boku inną. I teraz Adam, obiecałem temu gnojowi, że go zatłukę, jeśli ją skrzywdzi. Niech tylko się dowiem co się stało, a będzie po nim.
-
Musze się z nią spotkać. Umówimy się z nią dzisiaj na obiad?
-
Może przygotuję coś tutaj i ją zaprosimy?
-
To nie jest dobry pomysł. Chcę z nią na spokojnie porozmawiać, a tu przy wszystkich
na pewno na to szansy nie będzie. – Popatrzyłem na nią wymownie, aby sama to
przemyślała i aby dotarło do niej że nie mieszkamy sami. – Poza tym nie ma mowy
że pozwolę ci robić cokolwiek oprócz leżenia na kanapie.
-
Daj spokój.- westchnęła znów wtulając się w mój tors. – Najpierw sprawdźmy kto
jest w domu, wątpię żeby ktokolwiek był, a potem zobaczymy. Zawsze możesz z nią pogadać gdzieś na
osobności.
-
Gemms, błagam, musisz być tak cholernie dumna?
-
Mógłbyś czasem spróbować mnie zrozumieć? Nie będę przychodzić do ciebie za każdym razem jak
czegoś potrzebuję!- Oboje staliśmy w ogrodzie, bo wyciągnąłem ją tam żeby
porozmawiać, i oboje kipimy ze złości.
-
W tym rzecz że ty w ogóle do mnie nie przychodzisz! Jesteś moją siostrą. -
jęknąłem- Chcę ci pomóc.
-
Nie wezmę twoich pieniędzy. – założyła ręce pod piersiami i wyprężyła szyję do
góry . Co za dziewczyna! Mam jej dość, poważnie.
-
Gemma, nie chcę dać ci miliona funtów, tylko parę tysięcy. Wolisz nie mieć z
czego żyć?- Nie wiem jak mam ją już przekonać, na nią nic nie działa. I
naprawdę zaczynam wątpić w to czy kiedykolwiek zadziała.
-
Dla ciebie to pestka, ale dla mnie te parę tysięcy to dużo.
-
No właśnie. Więc powinnaś bez problemu wziąć co ci daję. – Wzruszyłem
ramionami dając jej do zrozumienia że mi
nie ubędzie niczego, kiedy jej trochę kasy oddam, a ona nie będzie mieć
problemów.
-
Nie, i dobrze wiesz że się nie zgodzę nigdy.
-
Boże, czemu dałeś mi taka siostrę!? Wkurzasz mnie.- warknąłem- Mam gdzieś to
czy ty tego chcesz czy nie, właśnie wzbogaciłaś się o 5 tysięcy funtów.
-
Ale…
-
Powiedziałem coś!- krzyknąłem piorunując ją wzrokiem.
-
Hazz, cholera! Nie chcę niczego!- Ludzie trzymajcie mnie bo zaraz zwariuję.
-
Wydasz na prezent dla mnie, ok? Sama nie kupiłabyś niczego fajnego, więc wiesz.-
zacząłem się śmiać kiedy spojrzała na mnie jak na idiotę. Zresztą się nie
dziwię. Bo ma pewno mi uwierzy że daję jej kasę na prezent, i to dla mnie.
-
A co? Zamierzasz się oświadczyć Meg? To kasa na prezent ślubny?- Uniosła brew,
dokładnie w ten sposób w jaki robię to ja. No hahaha jakież to śmieszne.
-
Gems- westchnąłem – Myślisz że jak wszyscy będziecie tak naciskać to stanie się
to szybciej? Błagam cię.
-
Racja, całą nasza rodzina tylko na to czeka. Ale to chyba dobrze że tak lubią
Meggi, co? – uśmiechnęła się szturchając mnie w bok. Zaśmiałem się i spojrzałem
na nią smutno. Mam Meg, jest moim światem, ale Gemma też powinna wreszcie kogoś
takiego znaleźć.
-
Tak, dobrze.- uśmiechnąłem się lekko. Spojrzałem jej w oczy i byłem pewien że
myśli o tym co ja. – Dlaczego nie jesteś z Adamem?
-
Meg ci powiedziała.- stwierdziła opierając się o drzewo. Założyła ręce po raz
kolejny pod piersiami i spuściła głowę na
dół.- A jak myślisz? Ta sama historia co zawsze.
-
Zdradził cię?- spytałem cicho wkładając ręce do kieszeni spodni. Kiedy na mnie
spojrzała miała łzy w oczach. Pokręciła
przecząco głową i prychnęła lekko.
-
To ze mną zdradzał swoją narzeczoną. – Zamrugałem kilkakrotnie automatycznie
otwierając usta. Wpatrywałem się w nią nie mogąc uwierzyć że ten sukinsyn mógł
coś takiego zrobić.
-
Co?!
-
To co słyszałeś.
-
Ale przecież, Jezu, mieszkaliście razem. – Jak to możliwe że ma narzeczoną a
mieszkał z moja siostrą? To chore, i dziwne.
Przetarłem
twarz ręką zbliżając się do niej. Jestem okropnym bratem, powinienem się nią
choć trochę zainteresować, ale nie bo po co? Objąłem ją lekko i przytuliłem.
-
Harry – wykrztusiła to przez zaciśnięte gardło. Jej głos był straszny do
słuchania. Moja, twarda, uparta siostra cierpi i pokazuje to na zewnątrz, a ja
nic nie robię. Jeśli jest w stanie się rozpłakać przy mnie to jest źle. – Ja
naprawdę myślałam że to on.- mocno mnie objęła.- Mam już tego dość, serdecznie
dość, to nie w porządku. Dlaczego zawsze mnie to spotyka? Jestem beznadziejna.
-
Co ty gadasz? Jesteś świetną dziewczyną, to oni byli beznadziejni. Jesteś
śliczna i tyle facetów chciałoby z tobą być że sobie nawet nie wyobrażasz. I
przestań się nad sobą użalać, bo jesteś Styles! Znajdziesz kogoś, obiecuję ci
to.
-
Dziękuję- oderwała się ocierając dłońmi oczy- Błagam cię doceniaj Meggi.-
szepnęła uśmiechając się nieznacznie.
-
Wiem że mam przy sobie skarb. – podszedłem do niej i jeszcze raz ją objąłem.-
No nie płacz już.- zaśmiałem się. – A teraz proszę, daj mi adres tego gnoja.
-
Nie ma mowy, nigdzie nie…
-
I tak go znajdę Gems, lepiej daj mi go sama.
Na
wszelki wypadek wziąłem ze sobą Lou, nie żebym sam nie dał sobie rady, pamiętam
jak bał się mnie za pierwszym razem kiedy go spotkałem. Chodzi jedynie o to,
żeby Louis mnie pilnował, żebym mu przypadkiem nie zrobił za dużo.
Stanąłem
przed brązowymi, masywnymi drzwiami i zadzwoniłem dzwonkiem. Niech ten idiota
nie myśli że ujdzie mu wszystko płazem. Za to co zrobił powinien piec się w
piekle. Myślałem że się przesłyszałem słysząc jak Gemma próbuje mnie
powstrzymać. Próbowała odwieźć mnie do tego pomysłu, gdyż jego narzeczona o
niczym nie wie. No chyba mnie zaraz krew zaleje! Moja siostra ma cierpieć, a on
od tak będzie sobie szczęśliwy ze swoją narzeczoną?! Niedoczekanie moje!
Drzwi otworzyła mi uśmiechnięta ruda dziewczyna. Cholera,
szkoda by było robić przykrość komuś kto nie zawinił niczemu nie? W końcu ona
też została zdradzona.
- O mój Boże! Harry Styles!- Jej oczy się
rozszerzyły a sama zaczęła się niesamowicie denerwować.
- Cześć- odezwałem się cicho. Jezu, jak to załatwić,
żeby było dobrze dla wszystkich.
- Cześć- szepnęła czerwieniąc się na twarzy. Matko,
czy ludzie zawsze muszą tak reagować?! Nie jestem jakoś super przystojny ani
nic, jestem normalnym człowiekiem do cholery!
- Jest Adam?
- Znasz Adama?!- wywróciłem oczami kiedy tak się zaczęła
tym ekscytować. A co, może mieszkam na
Księżycu i nie znam żadnych ludzi?
-
Niestety. – mruknąłem- Jest czy go nie ma?
-
Tak, jest. Zawołam go.- uśmiechnęła się zakładając nieśmiało włosy za ucho.
Czekałem
kilka minut zanim w korytarzu pojawił się znany mi chłopak. Uśmiechnąłem się kpiąco,
kiedy zatrzymał się w pół kroku kiedy tylko mnie zobaczył.
-
Adam, jak miło cię widzieć! – Postanowiłem sobie, że podobnie jak za pierwszym
razem trochę sobie poudaję aktora. – Kto to, twoja siostra?- wskazałem na
dziewczynę która otwierała już usta po to żeby mi powiedzieć że jest jego
narzeczoną. Zanim zdążyła to zrobić, mówiłem dalej.- Przyszedłem do Gemmy,
dawno się nie widzieliśmy, jest?- wszedłem do domu nie czekając na zaproszenie
ani z jej strony ani z jego. Bo akurat bym się doczekał.
-
Nie, nie ma.
-
O kim ty mówisz?- Zapytała dziewczyna marszcząc brwi.- Nie jestem jego siostrą.
-
Nie? Kim w takim razie? – Udałem zaskoczonego, choć nie byłem. Jedyne na co
maiłem ochotę to wpierdolić temu pierdolonemu kłamcy. Zachciało mu się
kochanki. – Może narzeczoną ?- uniosłem brwi patrząc wprost na Adama.
-
Harry- odpowiedział nerwowo.- Może wyjdziemy na zewnątrz.
-
A to dlaczego? Dla ciebie lepiej żebyśmy zostali, przy niej jeszcze się
kontroluję. – wskazałem na dziewczynę głową, a ona z kolei z pewnością nie wiedziała
co się dzieje.
-
To nie tak jak myślisz.
-
Nie?- zacząłem do niego podchodzić.- Czyli moja siostra wcale teraz nie płacze?
-
Gemma płacze? Ale ona nigdy nie płacze- szepnął do siebie, co z pewnością nie
pomogło jego narzeczonej w zrozumieniu sytuacji.
-
Jeszcze się kurwa pytasz?!- wybuchnąłem – Ostrzegałem cię, mówiłem że cię
zatłukę, urwę jaja i powieszę na żyrandolu, jeśli jej cokolwiek zrobisz! – Jego
narzeczona otwarła oczy ze zdziwienia. No tak, ja, gwiazda, Harry Styles, grożę
komuś że pozbędę go jego przyrządu do pieprzenia. A jemu to akurat by się
przydała kastracja.
Podszedłem
do niego szybkim krokiem i chwyciłem w dłonie jego koszulę. Przyparłem go do
ściany i bezceremonialnie uderzyłem w twarz. Usłyszałem pisk dziewczyny ale
miałem go gdzieś.
-
Powiedz jej żeby stąd wyszła.- szepnąłem tak żeby mnie nie usłyszała. Puściłem
go i otrzepałem niewidzialny kurz z mojego ramienia. Wsadziłem ręce do kieszeni
i czekałem aż ten idiota zrobi coś żeby ta laska stąd wyszła.
-
Skarbie- odezwał się drżącym głosem. Zawsze się mnie bał.- Lepiej będzie jeśli
wyjdziesz.
-
Nie ma mowy! On ci coś może zrobić.
-
Spokojnie, tak sobie żartujemy.
-
Nie jestem taka głupia. – warknęła na niego.- O co tu chodzi? Co masz wspólnego
z jego siostrą!?
-
Już nic, i uwierz mi kochana- odezwałem się do niej- Już nigdy się do niej nie
zbliży. Podejdź do niej na krok a nie dam ci żyć. Rozumiesz? Powinienem cię
teraz zabić, tak jak obiecałem ale biorę pod uwagę twoją narzeczoną. Jesteś
hujem, i powinna się dowiedzieć o wszystkim, ale to już pozostawiam tobie.
Znajdź w sobie odrobinę przyzwoitości i jej o wszystkim sam powiedz. – warknąłem.-
A teraz wybacz, ale to za Gemmę.- mocno uderzyłem go w twarz po raz kolejny,
odwróciłem się na pięcie i zanim jeszcze wyszedłem odwróciłem się w drzwiach- I
lepiej dopilnuj żeby nikt się nie dowiedział że tu byłem, niech twoja laska
trzyma język za zębami.
____________________________________________________________________
Nie spodziewalam się tego że Adam będzie miał narzeczoną. Biedna Gemma. Super rozdział :))
OdpowiedzUsuńOmg kocham!!!! <3 błagam nie kończ, twoje opowiadanie jest zajebiste *_*
OdpowiedzUsuńJak zawsze rozdział jest cudowny! *-* Nie wiem co ja zrobię jak to opowiadanie się skończy;c Gemma znowu musi cierpiec;/ Dobrze, że Harry wpierdolił Adamowi, haha:D Do następnego!:*
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny, Harry i Meg są awwwww, ale dalej mam nadzieje, że Meg nie pojedzie do Włoch, Harry jako brat zachował się cudownie, mieć takiego brata to skarb. Tak bardzo nie chce zebys konczyla to opowiadanie
OdpowiedzUsuń<3
Monika
Jak zwykle mnie zaskakujesz ;) Niespodziewałam się tego po Adamie. No nic czekam na kolejny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńNiespodziewalam się szczerze zupelnieniczego co jest w tym rozdziale sądziłam że skoro chcieli porwać Meg to sama się wycofa z tego wyjazdu a co do reszty to Harry powinien mu trochę bardziej wlac należało mu się :-)
OdpowiedzUsuńŚwietny <3 Czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńSuuuuuuuper <3 czekan na next <3<3<3<3
OdpowiedzUsuńCO????!!! MEG NADAL CHCE JECHAĆ???
OdpowiedzUsuńdobra rób co chcesz napis z tragedie, zniszczyć sielankę (oczywiście tylko i wyłącznie w życiu Nialla Louisa Liama i Zayna) ale Meg ma nie jechać nosz PROOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOSZE!!
mrrr jak ja kocham takiego Bad Harrego oby było go więcej w opowiadaniu :3
Biedna Gemma :( Ten Adam powinien bardziej oberwać xD Czekam na next ♥
OdpowiedzUsuńBomba!!! Super ze zrpbilas ten watek z siostra Harry'ego jest napisany w idealnym momencie. szkoda mi Gemm'y ,a temu calemu Adamowi to sie naprawde nalezalo Haryy postapil naprawde dobrze. O i przepraszam ze tak pozno komentarz ale jestem na wakacjach i nie mam za duzo czasu.
OdpowiedzUsuńwoooow zły harry to niesamowity Harry boziu jak ja bym chciała mieć takiego brata...
OdpowiedzUsuńHa!!! Uzupełniam zaległości i lecę dalej! Bardzo fajny i zajebisty rozdział! :*
OdpowiedzUsuń