poniedziałek, 14 lipca 2014

Rozdział 91



HARRY

- Nie no, chyba sobie jaja robią!- Louis krzyknął wstając z kanapy. Nadal był zły po wyniku meczu. Cóż, kibicował Brazylii. Ja tam nikomu, ale Niemcy nieźle ich rozwalili. Jaaa, po prostu masakra. Chwała ci Panie, że Meg pozwoliła mi zejść na dół, niby nie za darmo, coś tam podpisałem, ale co z tego! Przynajmniej obejrzałem sobie spokojnie mecz, napiłem się piwka z chłopakami i Emily. Ona to akurat jest większym kibicem niż my wszyscy razem wzięci! Może to dlatego że sama gra, niby w siatkówkę ale sport to sport.
- Stary, lepiej się napij.- Niall wręczył mu butelkę piwa pytając każdego z nas czy chce. No niby czemu nie? Przecież tak się napić przy meczu to sama przyjemność.
- Ej, a wy dzisiaj nie mieliście błagać dziewczyn o wybaczenie? Wcześniej siedziały w kuchni bo kazaliście im czekać.
- No wiemy, ale przełożyliśmy to na jutro. Poza tym, chcieliśmy cię zapytać czy nie masz ochoty zrobić tego z nami.- Liam się wyszczerzył. Co oni wymyślili że proponują mi przyłączenie się?
- Noo, stwierdziliśmy że z Meg na pewno lubicie takie akcje, więc na pewno będziesz chętny.
- Ale o co w ogóle chodzi?
Kiedy już wszystko mi wyjaśnili po prostu nie mogłem wyrobić ze śmiechu. Jezu, popieprzyło ich chyba.  Taaa bo z pewnością one im wybaczą przez takie coś! Boże, mieli zrobić coś romantycznego a nie… ale skoro już, to czemu nie? Może być ciekawie, a chcę zobaczyć minę Meg kiedy to zobaczy, kiedy zobaczy mnie.

MEG

- Nie wierzę, serio?
- Ty się jeszcze dziwisz? Bo ja już nie. Ostatnio zachowują się nawet gorzej niż zazwyczaj.- siedziałam w naszym pokoju malując sobie paznokcie. Rozmawiałam też z Katie przez telefon. To znaczy on leżał na stole z włączonym głośnikiem.
- Nie przesadzaj.
- Meg proszę cię, mam już dość jego zachowania.
- Chyba nie masz zamiaru zerwać z Zaynem?- To by była najgorsza z wszystkich możliwych opcji. To poddanie się bez walki. Nam z Harrym też się wszytko sypało, wszystko, ale jest w miarę dobrze. Wprawdzie czuję się beznadziejnie z powodu że wyjeżdżam, i również dlatego że nie chcę dziecka. Wiem, że sprawiam mu przykrość, że to dla niego tak samo trudne, ale nie mogę na to nic poradzić. Nie zmuszę się do dziecka, zwłaszcza że wyjeżdżam.
- Nie, oczywiście że nie. Ale mam dość tego że ma mnie gdzieś. Najpierw sprowadza sobie striptizerki, a dzisiaj co? Czy ty to rozumiesz? Kazali nam czekać na siebie ponad godzinę po czym oznajmili nam że dziś mają mecz i muszą go obejrzeć. – co za idioci. Mówiłam im żeby wymyślili coś fajnego, to dziewczyny na pewno im wybaczą, ale oni oczywiście musieli się pogrążyć jeszcze bardziej.
- Myślisz że Harry był lepszy? Też poszedł do nich, zostawiając mnie tu samą. – zaśmiałam się przypominając sobie jego próby sklecenia sensownego zdania i błagania mnie o pozwolenie.
- Ale nie kazał ci na siebie tyle czekać!
- No nie, ale kiedy Louis wpadł do naszego pokoju wyciągnąć Harrego na mecz leżeliśmy nadzy na łóżku. Ogarniasz? Wolał mecz od seksu. Już pominę fakt że rozmawialiśmy akurat o całkiem ważnych sprawach. - Podmuchałam lekko na pomalowaną prawą rękę.
- Sama widzisz. Mam taką ochotę się na nich odegrać.  Żeby w końcu dostrzegli że jesteśmy tuż obok.
- A co z dziewczynami? Pojechały do domu?
- No, stwierdziły że nie będą wam siedziały na głowie skoro chłopcy i tak mają nas gdzieś. Zayn pewnie będzie spał u was, więc jeśli możesz przekaż mu że jutro do domu może nie wracać.- Nie wierzę. Wszystkie dziewczyny pojechały do domu, bo im się zachciało meczu? Będąc na ich miejscu nie wybaczyłabym tak łatwo, choćby dla samej zasady. Facet do cholery nie może myśleć że może odstawiać takie akcje. Skoro jest z kimś w związku to wymaga to chyba jakiegoś zaangażowania i przede wszystkim dotrzymywania obietnic. A oni najpierw proszą dziewczyny o zaczekanie na nich, a potem zostawiają od tak sobie.
- Nie ma sprawy. Wiesz co? Zrób mu na złość i wymień jutro z rana zamki w drzwiach. Niech się wysili.- zaśmiałam się. Przez mojego kochanego chłopaka miałam dziś dziwny humor.
- O, niezła myśl. Może przejdziemy się jutro do clubu? Same?
- No w sumie dlaczego nie?- wstałam na chwilę żeby odłożyć lakier i wróciłam na łóżko.
- A Harry pozwoli ci iść?
- Kate właśnie  mówimy o tym jak się na nich odegrać. On nie ma nic do gadania, a nawet jeśli będzie miał to jutro mi się sprzeciwiać nie może, sam się pod tym podpisał.- Zaśmiałam się patrząc na kartkę leżącą na stole. Zmrużyłam oczy i stwierdziłam, że lepiej będzie jak zrobię kopię. Nie wiadomo jak jutro zareaguje jak mu o tym przypomnę, albo jeśli mi się to gdzieś zapodzieje, muszę mieć coś na wszelki wypadek.  Jednak zanim zdążyłam cokolwiek zrobić rozdzwonił się telefon.
- Przepraszam cię, ale dzwoni mama Harrego.- skrzywiłam się patrząc na telefon chłopaka. Oby tylko nie przyjeżdżali.
- Okey, to na razie, pomyśl nad tym clubem,  buziaki.
- Jasne, pa!- rozłączyłam się i od razu odebrałam drugi telefon.

Gadałam z nią ponad godzinę. Ann jest na prawdę bardzo miła, lubię z nią rozmawiać. Poza tym zawsze powie mi coś dziwnego o Harrym. Od kiedy zerwałam wszelki kontakt ze swoją matką, brakowało mi kogoś takiego. Nie żeby wcześniej się mną interesowała i zachowywała jak matka, no ale jednak miałam choć poczucie że jest. Tata się bardzo stara, odwiedza nas dość często, akceptuje Harrego i naprawdę chce uczestniczyć w jakikolwiek sposób w moim życiu. Ale to wszystko nie zastąpi mi mamy. Nigdy.
Mama Harrego jest zupełnie inna. Kiedy dowiedziała się o tym co zrobiła moja powiedziała że i tak traktuje mnie jak córkę, więc ja mogę traktować ją jak mamę. I prawie tak jest. To miłe uczucie wiedzieć że ktoś o tobie myśli, że troszczy się o ciebie w Etn rodzicielski sposób. A wiem że Ann  jest kimś takim. Martwi się o Harrego i o mnie, często dzwoni, wpada razem z Robinem.
Obiecałam jej że postaramy się wpaść do nich jeszcze zanim wyjadę, ale wątpię w to że zdążymy. Zapewniłam ją że jeśli ja nie dam rady, to wyślę do niej samego Harrego.


HARRY

Poczułem łaskotanie w okolicach szyi. Ktoś jeździł mi piórkiem bo obojczyku, albo cholera czymś innym. Co to ma znaczyć. Przekręciłem się na brzuch i zakryłem kołdrą.
- Kochanie.- szept Meg rozległ się gdzieś obok mojego ucha. Przygryzła je lekko i się zaśmiała. – W tej chwili wstawaj.
- nie chce mi się- mruknąłem nawet nie otwierając oczu. Mam wrażenie jakbym przed chwilą się położył i zasnął na pół godziny.
- Mam to gdzieś- zaśmiała się.- Nakazuję ci wstać.- co? Czy ona zwariowała? Nakazuje mi?
- Liczę do trzech i użyję innych metod, rozumiesz?- taa, ciekawe jakich. – Raz.- bo się kurcze przestraszę. Co, wyleje na mnie szklankę wody? A proszę bardzo, i tak będę spał. – Dwa. Harry, poważnie, radziłabym ci wstać. – no i ? A ja radze sobie spać. I taki mam zamiar. – Jak sobie chcesz. Trzy!
- Jezus Maria, kurwa, ała! Co to miało być?!- Boże, już nigdy nie będę spał nago. Nigdy. Przywaliła mi z całej siły paskiem w tyłek. Ja pierdole, ale boli! Piecze tak, że pewnie nie usiądę na tyłku przez miesiąc.
Spojrzałem zdziwiony na Meg a ta uśmiechała się niewinnie i z założonymi rękami patrzyła wprost na mnie. Musiałem wyglądać jak idiota trzymając się dwoma rękami za tyłek, ale musiałem to rozmasować. Jezus, jak to kurwa piecze!
- Dzień dobry kochanie- uśmiechnęłam się głupkowato i podeszła do mnie. – Coś nie tak z twoim tyłkiem?
- Boże Meg, zgłupiałaś? Nie mogłaś jakoś inaczej mnie obudzić? – patrzyłem na nią zdezorientowany. Kompletnie nie rozumiałem jej zachowania. – Która godzina?
- Wpół do szóstej.
- Co kurwa?!
- Nie przeklinaj w moim towarzystwie, za każde przekleństwo czeka cię kara. – musiałem mieć naprawdę ciekawą minę. Czy ktoś do kurwy nędzy wszedł tu i podstawił za moją dziewczynę jakiegoś przeklętego klona?
- Dlaczego obudziłaś mnie tak wcześnie?
- Bo idziesz do Cocomaya.
- Niby po co? – po jaką cholerę mam się teraz tłuc na drugi koniec Londynu żeby iść do jakiejś piekarni?
- Bo mam ochotę na francuskie rogaliki z Cocomaya. I nie tylko. Tu masz listę.- wziąłem od niej kartkę mierząc ją wzrokiem. Zmarszczyłem brwi kiedy zobaczyłem co tam pisze. Czemu ona mi to daje? Nie mam zamiaru iść nigdzie przed szóstą rano! Położyłem się po czwartej! Idę spać.
- Co to ma być?
- Lista, mówiłam, i po drodze wstąpisz do sklepu po podpaski. – zamrugałem kilkakrotnie zastanawiając się nad tym czy aby na pewno nie śpię. Nie rozumiem już niczego. Co to ma być, pytam po raz kolejny?!
- Żartujesz sobie? Nigdzie nie idę!
- Owszem idziesz. Wyszykowałam ci ubranie. – wskazała na jakieś ubrania, które leżały na krześle. Podszedłem do tego i stwierdziłem że to jednak nie są ubrania. Powoli spojrzałem na Magdę – Co. To. Jest?
- Twoje ubranie.- spojrzałem na nią jeszcze raz i po prostu zacząłem się śmiać. Przecież ona musi żartować, poważnie, nie możliwe żeby mówiła serio.
Uniosła jedną brew zaciskając usta. Tak, oczywiście, na pewno sobie tylko żartuje, o mało nie wybuchła śmiechem! Powstrzymuje się jak może, a to może oznaczać tylko jedno. Po prostu robi sobie jaja, tak?
- Z czego się śmiejesz? Ubieraj się bo idziesz bo cieplutkie bułeczki dla mnie.
- Meg? To na pewno ty? Ktoś ci coś zrobił w nocy?
- Nie, przybył mi tylko jeden sługa.- wyszczerzyła się przygryzając lekko wargę. Spojrzała na mnie całego i przekręciła lekko głowę. – Nawet całkiem przystojny.
- Jakbyś nigdy tego nie widziała- przewróciłem oczami.- Poza tym jaki znowu sługa?
- Kochanie, wczoraj zobowiązałeś się do służenia mi przez cały dzisiejszy dzień. A z tego co mi wiadomo dzień jest już od jakiejś godziny. Byłam miła i pozwoliłam ci spać.
- Co? Ja? Nie prawda nic takiego nie pamiętam.
- To sobie przypomnij.- podeszła do szafki i podała mi kartkę na której był mój podpis. I nie był podrobiony, on naprawdę był mój. Cholera. Przekląłem cicho pod nosem. Że też kurde wczoraj coś podpisałem! Boże, przecież ja zwariuję.
Spojrzałem na Meg i znowu na kartkę. Być posłusznym cały dzień? Jezus Maria.
- Teraz pójdziesz do łazienki gdzie przygotujesz mi kąpiel, po czym idziesz do Cocomaya . A żeby cię tyłek nie bolał to ubierzesz sobie to piękne futerko króliczka.
- Meg, błagam, nie w tym. Jestem sławny, wiesz jaka będzie afera? Harry Styles wyszedł do sklepu przebrany za królika. Nie zgadzam się.
- Nie pyskujesz, i nie sprzeciwiasz mi się inaczej będzie kara. A na śniadanie będę czekać w wannie.- podeszła do mnie cmoknęła mnie w policzek i zniknęła w garderobie. Patrzyłem tylko na jej tyłek którym specjalnie kręciła. Po chwili zza framugi drzwi wystawiła jeszcze głowę- I oczywiście poproszę też kawę.


Trzasnąłem drzwiami do domu niosąc w torebce te przeklęte rogaliki! Oczywiście wszyscy się zorientowali że ja to ja, a raczej że królik to ja. Poza tym jeszcze żeby to był jakiś normalny Strój królika. Ale nie, oczywiście, temu odcięli nogi. Meg kazała mi nie ubierać spodni, więc zapieprzałem na nogach, nagich nogach, gdyż odebrała mi klucze od naszych samochodów taki kawał drogi po jakieś rogaliki! Z powrotem wziąłem taksówkę, przy czym ten durny kierowca nie chciał mnie wpuścić do środka. Ale w końcu jestem w domu.
- Ała! Jezus, co wy mnie dzisiaj wszyscy tak atakujecie?!- złapałem się za głowę, gdzie na szczęście nie zbyt mocno uderzył mnie Liam patelnią. Chyba mu się trochę wyślizgnęła. Boże to że królik sobie wchodzi do domu, nie znaczy że od razu trzeba go napadać!
- Harry?- otworzył szeroko buzię i po kilku sekundach zaczął się śmiać.
- No kuźwa bardzo zabawne. – warknąłem wchodząc do kuchni.
- Jest wpół do ósmej, a ty wchodzisz do domu ubrany za królika. Co byś sobie pomyślał?- nadal się śmiał a ja tylko mierzyłem go wzrokiem.
- Może że moja dziewczyna się nade mną znęca?!
- To sprawka Meg?
- To dopiero początek.- mruknąłem cicho. Szczerze powiedziawszy to spodziewam się po niej o wiele wiele więcej. Skoro kazała mi iść o szóstej rano na drugi koniec Londynu to naprawdę boję się pytać co jeszcze na dziś mi wyszykowała.
Postawiłem wszystko na tacy, oczywiście zrobiłem  jej też kawę, bo chyba by mnie zatłukła gdybym jej tego nie zrobił.  

Odłożyłem wszystko na stolik w naszej sypialni i poszedłem do łazienki, wszedłem tam bez pukania, i rzecz jasna zastałem tam moją wredną dziewczynę w wannie.
- Już jestem.
- Cudownie. – podszedłem do niej i nachyliłem się nad nią, ale ta roześmiała się i odsunęła. Boże, to nawet jej pocałować nie mogę? To jest chore, i kurewsko głupie. – gdzie śniadanie?
- W pokoju. Nie chcesz pocałować króliczka, więcej nie będzie takiej okazji.
- Czy ja wiem… nie wiem czy możesz.- zmrużyła oczy i wystawiła nogi na wannę. –. Rozkazuję ci mnie pocałować. -  wywróciłem oczami i się do niej przybliżyłem po raz drugi.

- Okey. Wrócę wieczorem, a ty masz zrobić wszystko co ci powiedziałam.- powiedziała siedząc w samochodzie. Stałem obok niego rozmawiając z nią przez otwartą szybę. Jedzie do pracy ale nie na długo. Musi spotkać się z szefem w sprawie jej wyjazdu – I możesz mi powiedzieć że mnie kochasz.- spojrzała na mnie czekając aż się odezwę.
- kocham cię, nawet jeśli jesteś dziś wredna zołzą. – uśmiechnąłem się i pocałowałem ją lekko w usta.
- ja ciebie też.
- Uważaj na siebie.


- Harry!- usłyszałem wołanie gdzieś z dołu. Nie za bardzo mogę zejść, muszę to zrobić, bo Magda mnie zabije jeśli nie zdążę. – Styles do cholery!- Emily wbiegła do naszego pokoju i posłała mi przerażone spojrzenie.
Od razu przerwałem to co robiłem.  I zeskoczyłem ze stołka.  Coś się musiało stać, na pewno.
- Co jest?
-Meg... – urwała patrząc na mnie współczująco. Jezu, nic się nie stało z Meg, nie uwierzę w to, choćby dziś był koniec świata. Przymknąłem oczy oddychając głęboko. Nie przeżyję tego drugi raz. Wiem jak to jest usłyszeć od kogoś że twoja dziewczyna nie żyje. Nie życzę tego nikomu.
- Powiedz że nic jej nie jest.- szepnąłem siadając na łóżku. Musze to usłyszeć, po prostu muszę! – Emily… - spojrzałem na nią wyczekująco.
- Jest w szpitalu.
Nie patrząc nawet na to jak jestem ubrany pobiegłem na dół . Musze jechać do szpitala, teraz.  Jak najszybciej.  Meg mnie potrzebuje, wiem to. Powinienem być  przy niej, boże, jeśli to coś poważnego?
- Harry zaczekaj, jadę z tobą!- Em zbiegła za mną i oboje poszliśmy do garażu. Nie było czasu na zastanawianie się nad tym wszystkim. Musiałem jak najszybciej dowiedzieć się co się stało. Ale na rutynowe badania to jej raczej nie wzięli.
- Cholera! Meg zabrała mi klucze!
- Pojedziemy moim.- wybiegliśmy z garażu przed dom i jak najszybciej wsiedliśmy do samochodu. Emily prowadziła ze względu na to że t było jej auto i na to że nie nadaję się na kierowcę w tym stanie. Chyba rozwaliłbym wszystko po drodze.
- Tak właściwe skąd o tym wiesz? – No bo niby dlaczego zadzwonili do Em, zamiast do mnie? O takich rzeczach powinno się informować mnie. Zresztą o wszystkich rzeczach związanych z moją dziewczyną pierwszy powinienem dowiadywać się ja.
- Bo Gabe jest na policji. 
_________________________________________

Skarby moje, i jak wam się podobało? Miał być nawet dłuższy ale się nie wyrobiłam. Ale mimo wszystko i tak jest dłuższy niż zwykle. 


Boże, wgl to padam z nóg. Jestem w Niemczech akurat i ludzie! Czy wy sobie wyobrażacie co tu się dziś w nocy działo? 

Ja to nawet nie kibicowałam Niemcom haha, ale przyznam że fajny klimat tu mają, jeśli chodzi o nogę. 

A wy jak? Szkoda wam Argentyny czy cieszycie się z wygranej Niemiec? Czy ewentualnie macie wszystko gdzieś?

 

Tylko proszę mi w komentarzach nie pisać tylko o piłce!

22 komentarze:

  1. Oczywiście ze za sąsiadami się było!
    A ten szpital i wgl ciężko stwierdzić czy to jest sprawka dziewczyn czy nie. Trudno określić. Moze XD. Zobaczy się c:
    Wyjeżdżam teraz i wrócę jakoś dopiero ok 30 więc nie będę mogła komentować rozdziałów na razie w takim razie już za to przepraszam ale nadrobie jak wrócę obiecuje!

    @Kinia_kiss_you

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej hej! Rozdział świetny,tylko zastanawia mnie to czy znowu Meg kłamie z.tym szpitalem, ale spoko! Co.do rozdziału to super, masz talent którego nie.ma nikt. Miłych wakacji <3

    @Melania_69 <----- ask

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli chodzi o mecz to mam mega doła! Miała wygrać Argentyna!!! A jeśli chodzi o rozdział to chyba najlepszym komentarzem bd HAHAHHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHHAHAHA! MASAKRA! Myślałam że padne jak to czytałam na początku! Na końcu zrobiło się dramatycznie ale wydaje mi się że znowu go wkręca lub może zasłabła i jest w ciąży? ^^ no nie wiem, ale przekonam się w następnym rozdziale :* To do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ona ma przeżyć :( Świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja się nawet ciesze ze wygraly Niemcy. Co do rozdziału to jakoś mnie nie powala, nie wiem dlaczego l, dobry jest ale nie przypadł mi do gustu. Mam nadzieje, że to ze Meg jest w szpitalu to albo sprawka dziewczyn, albo może faktycznie ciąża tylkp zastanawia mnie to dlaczego Gabe jest na policji... No nic czekam z niecierpliwoscia na następny, mam nadzieje ze szybko go dodasz <3
    Monika

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział świetny jak zwykle zreszto

    OdpowiedzUsuń
  7. Czyzby Gabe byl podejrzany .... Albo jest tajniakiem ciekwe czekam na next rozdzial fajny
    Ps. Chociasz ja nie mialabym prentensji jak gabe byl by zlą postacia :d ale to zalezy od cb ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kim jest Gabe nie kojarze tej postaci oby Meg nic nie było i rozdział świetny jak zwykle :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja tam się cieszę, bo byłam za Niemcami! :)) Co do rozdziału to ciekawe co się stało Meg:/ Czekamy na następny! <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeny *o* Cudowny ♥ Ciekawe co się stało z Meg ;3

    OdpowiedzUsuń
  11. Byłam za Argentyną ,ale ponieważ za bardzo nie jara mnie piłka nożna nie przeżywam tego jakoś szczególnie.
    Co do rozdziału: Jak meg budziła Harrego i jego reakcja potem ,padłam ze śmiechu. :-)
    ale cóż to za wypadek? Niech zgadne. Zniszczyłaś sielankę bo było nudno? Ok ok ok rozumiem nawet mi się już znudziła.
    Mam nadzieje że meg przeżyje choć będzie to na tyle poważnie że nie będzie mogła wyjechać. Ale by było bosko.
    Z niecierpliwością czekam na następny
    Kocham xx

    OdpowiedzUsuń
  12. Czekam na kolejny … rozdzial wspaanialy ;-) szkoda ze meg jest znowu w szpitalu :-( tak mi smutno :-( kubicowalam argentynie no ale stalo sie ! i tak sie ciesze bardzo mi sie podobaly te mistrzostwa ;-) zycze weny i pozdrawiam Jula ;-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zaczęłam czytać ten ff 2 dni temu i stwierdzam, że od dawna nie czytałam z takim zainteresowaniem. No na prawdę tak się wciągnęłam, że od 2 dni siedzę w domu i czytałam od początku wszystko. Pisz szybko kolejny rozdział bo czekam. Największa fanka! Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  14. wspaniały rozdział, usmiałam się z zadań Meg dla Harry'ego serio hahah ale też na końcu mocno zasmuciłam mam nadzieje że Magda robi sobie jakieś żarty i nic jej nie jest, zastanawiam się także nad Gabe'm o co chodzi z tą policją, mam nadzieje że szybko dodasz next i wszystko się wytłumaczy!
    Kocham cię, weny!

    OdpowiedzUsuń
  15. + kiedy next? Juz sie nie moge doczekac xd

    OdpowiedzUsuń
  16. Niesamowity na prawde :) mam nadzieje ze szybko dodasz kolejny rozdzial i nie trzeba bedzie dlugo czekac :D
    Kocham Cie Słońce i weny życze :) xx
    Niki

    OdpowiedzUsuń
  17. Wow super rozdzial mam nadzieje ze dodasz szybko next bo sie juz nie moge doczekac xd

    OdpowiedzUsuń
  18. Przpraszam ze tak pozno komentuje ,ale jestem na wakacjach. Rozdzial naprawde mi sie podoba no i to uslugiwanie Harry'ego jest cudowne. Koniec naprawde trzyma w napieciu dobrze ze jest juz next bo chyba bym nie wytrzymala nie wiedzac co sie dzieje z Meg.

    OdpowiedzUsuń
  19. nareszcie mogę nadrobić rozdział jest świetny a co do meczu to byłam za argentyną dłuższy kom zostawie pod ostatnim dod rozdziałem kocham <3333

    OdpowiedzUsuń