MEG
- Tak, oczywiście, postaram się
być- wywróciłam oczami przyglądając się sobie w lustrze.
- Oczywiście twój chłopak też
jest zaproszony. - Mam tylko nadzieję że nie z tego powodu że jest
sławny. Zresztą wątpię, w mojej branży szczerze mówiąc mnie
będą traktowali lepiej niż jego. Ale nic nie mówię. Po prostu
piosenkarze jako artyści nie za bardzo pasują do malarstwa, mimo iż
my też jesteśmy artystami. Ja z Harrym rozumiem się doskonale, ale
nie koniecznie profesor Stinnson, który nie pała do niego
szczególną miłością.
- Dziękuję, porozmawiam z nim,
ale przypuszczam iż pojawimy się oboje.
- Wspaniale, w sobotę o ósmej
trzydzieści. Wtedy przekażemy wszystkim kto z nami pojedzie.
- Uhm, dziękuję za
zaproszenie. Będzie nam bardzo miło. - Grzecznie się pożegnałam
i odłożyłam telefon na blat obok umywalki.
Spojrzałam na siebie jeszcze
raz. Zamoczyłam dłonie w zimnej wodzie i przemyłam twarz.
Westchnęłam głęboko przymykając oczy.
Harry...
Nie dość, że w ostatnim
czasie dręczyły mnie wspomnienia związane z naszą księżniczką,
że rozdrapaliśmy rany które wydawały się już być zagojone, to
jeszcze to. Nie wiem co mam robić. Z pewnością muszę powiedzieć
o wszystkim Harremu. Ale z drugiej strony, nie chcę żeby przez to
coś się z nami stało. Mamy teraz gorszy okres, choć nie byliśmy
sobie bliżsi niż teraz chyba nigdy. Zmarłe dziecko połączyło
nas na zawsze. Dlatego mogę go zrozumieć. Łatwiej mi przez to
przechodzić kiedy wiem, że Harry czuje to samo, że rozumie
dlaczego tak to przeżywam. Nie najlepszym pomysłem jest teraz
rozłąka, i to na kilka miesięcy. Boję się, że tego nie
wytrzymamy. Że będziemy mieć oboje dość.
Spojrzałam na drzwi i upewniłam
się że są zamknięte. Usiadłam na ziemi i oparłam się plecami o
płytki.
Dlaczego ta decyzja musi być
taka trudna? Wiem, że zranię tym Harrego, że jeśli teraz zostawię
go tutaj samego nie wyjdzie to na dobre ani jemu ani mi. Ale to
niepowtarzalna szansa. Zawsze o czymś takim marzyłam. A teraz? Nie
chcę zapłacić za to najwyższej ceny, którą jest Harry.
Najgorsze jest to że wiem jaka
będzie jego reakcja.
- Meg?- usłyszałam pukanie do
drzwi i wypuściłam z siebie powietrze. Muszę się pozbierać.
- Tak?
- Wszytko ok?- Wiem że Harremu
nie jest łatwo. Udaje przede mną że sobie radzi, ale wiem że nie.
Dopiero co się pogodziliśmy, poza tym ciągle nie wiemy kto
postrzelił Harrego. Nie mogę go zostawić kiedy jesteśmy w takiej
sytuacji. On nie czuje się jeszcze całkiem dobrze, musi wyzdrowieć.
- Otworzysz?
- Chwilkę.- szybko wstałam i
spojrzałam na własne odbicie. Otarłam oczy. Ok, nie widać że
płakałam. Przykleiłam na usta uśmiech i podeszłam do drzwi
odkluczając je. Zobaczyłam Harrego, bardzo zatroskanego Harrego.
Boże, on tak się o mnie martwi.
- Coś nie tak?
- Nie, wszystko w porządku.-
zrobiłam krok do przodu i przytuliłam się do niego. Wciągnęłam
jego zapach próbując wyrzucić z głowy przymus rozmowy z nim.
- Na pewno? Wolałbym wiedzieć,
jeśli gorzej się czujesz.
- Jest dobrze skarbie, nie martw
się. - chwyciłam jego rękę która była na mojej talii i
złączyłam ją z moją. - Chodźmy na dół. - uśmiechnęłam na
tyle naturalnie na ile potrafiłam.
- A mógłbym prosić o całusa?
- To zależy jak poprosisz.-
zaśmiałam się spoglądając w jego oczy. Mimo iż to nie był
najlepszy dzień, Harry nie powinien się martwić więc chyba mogę
na chwilę choć zapomnieć o tym wszystkim. Chcę znów być
uśmiechnięta i miła dla wszystkich.
Hazz nachylił się nade mną i
złączył nasze usta razem uśmiechając się przy tym.
- Lepiej?- Najwyraźniej nie
musiałam wcześniej nic mówić, żeby wiedział że było źle.
Kiwnęłam nieznacznie głową posyłając mu uśmiech. - cieszę
się.
Wyszliśmy z pokoju kierując
się na dół, gdzie słyszałam już głosy, dość głośne głosy.
- Co oni tam robią?
- Nic, siedzą i piją. Przyszli
Katie z Zaynem a do Emily przyszedł Gabriel. No i jest jeszcze Chloe
i Connie.
- Mam rozumieć że są wszyscy?
- Mniej więcej. - przekrzywił
głowę robiąc dziwna minę. - A właśnie! Zaczekaj jeszcze.-
odwrócił mnie przodem do siebie. Przyciągnął całkiem blisko i
włożył dłonie w tylne kieszenie moich dżinsów. - Zanim tam
wejdziemy powiem ci to ja, żeby nie było.- uniosłam pytająco brew
patrząc na niego. O co chodzi? - Bo wiesz, ostatnio jak byłyście u
Kate, zaprosiliśmy trochę kolegów.
- I to było to? Przecież to...
- zaprzeczył potrząsając przecząco głową. Więc jest coś
jeszcze.
- To nie wszystko. Niall
przyszedł z Connie, więc ona chciała wyjść. Zaproponowałem że
ją odwiozę, i to zrobiłem.- trochę się denerwował. - A kiedy
wróciłem w domu nie byli już tylko chłopcy- wodził wzrokiem po
czymś co było za mną. Albo po prostu nie chciał na mnie patrzeć.
- I uprzedzam, nie miałem z tym nic wspólnego- uniósł ręce w
geście obronnym. - No przyszło parę dziewczyn. - wbił wzrok w
podłogę i odchrząknął- Striptizerek.
- Co? - zamrugałam
kilkakrotnie, wpatrując się w mojego chłopaka, i próbowałam się
jakoś upewnić czy dobrze usłyszałam.- I mam rozumieć że w pół
godziny kiedy odwoziłeś Connie one się nagle zjawiły?
- No wiesz, emmm zeszło mi
trochę dłużej.
- Czyżby? Robi się coraz
ciekawiej.- mruknęłam to bardziej do siebie niż do niego.- A
dlaczego, jeśli mogę spytać?
- Chciałem z kimś porozmawiać.
Z chłopakami niezbyt dobrze rozmawiało by się o dzieciach. -
wpatrywałam się w niego jak idiotka. On rozmawia o naszych
prywatnych sprawach z Connie? Ja nie pisnęłam słówka nikomu, nikt
nie wie o tym co teraz się między nami działo, a on wyśpiewał
wszytko dziewczynie Horana?
- Aha. - nie chciałam robić mu
wyrzutów, choć poczułam się dziwnie z tego powodu.
- Meg, proszę, nie gniewaj się.
- Nie no, w porządku, ok,
chodźmy już. - odwróciłam się aby iść dalej, ale zaciśnięta
ręka na moim nadgarstku mi nie pozwoliła.
- Nie jesteś zła? Ani nie
chcesz zapytać co z tymi striptizerkami?
- A było coś z nimi? -
uniosłam znowu brwi. Byłam przekonana że nie, ufam mu i nie sądzę
by próbował czegokolwiek na boku. Zaczęłam w to powoli wątpić
kiedy się nie odzywał.- Harry?
- Tak, to znaczy nie! Nie,
oczywiście że nie! Przynajmniej ja nie.- dodał po chwili znowu
wprawiając mnie w konsternację. Czy on właśnie zasugerował że
któregoś z chłopaków za bardzo poniosło?
- Co to niby znaczy?
- Że chłopcy byli trochę
pijani, a Horan narobił trochę dwuznacznych zdjęć.
- A mówisz mi to ponieważ
dziewczyny je znalazły tak?- tego akurat można było się domyślić.
Jeśli to są naprawdę dwuznaczne zdjęcia to wyobrażam sobie
wściekłość dziewczyn.
- No. Ale ja nic nie zrobiłem,
przysięgam.
- No ja myślę, przecież masz
dziewczynę. -zaśmiałam się obejmując go delikatne w pasie. Był
trochę zdenerwowany, jakby nie do końca mówił prawdę. -
Kochanie, uspokój się trochę. Przecież ci wierzę.
Uśmiechnął się delikatnie i
znów złączył nasze usta. Lekki pocałunek w usta był tylko dla
mnie potwierdzeniem, ze jest ok, a on mówi całkowitą prawdę.
Zresztą nie miałam co do tego wątpliwości. Ufam mu na tyle by
wiedzieć że nie mam się o co martwić, jeśli chodzi o te sprawy.
Chce mieć ze mną dziecko, to chyba świadczy również o wierności.
Wchodząc do pokoju miałam
ochotę się roześmiać. Dziewczyny naprawdę się obraziły. Jamie
wrzeszczała na Lou, Katie rozmawiała na boku z Zaynem wymachując
przy tym rękami, a Chloe i Connie siedziały obok siebie na kanapie
i rozmawiały. Zdaje się też, że miały telefon i oglądały,
zapewne zdjęcia. Nigdzie natomiast nie widziałam Emily i tego jej
Gabriela.
Właściwie to nie wiedziałam
co mam zrobić. Nie chcę wcinać się pomiędzy żadną z par. To by
było niewporządku. Ścisnęłam mocniej dłoń Harrego i odwróciłam
się w jego stronę.
- może jednak wrócimy na górę?
- To chyba dobry pomysł. -
uśmiechnął się do mnie.
- Meg! Jak dobrze że jesteś!
Czy ty wiesz co oni zrobili?! - O nie, jak Jamie mnie złapała, to
już w ogóle stąd się nie uwolnimy.
- No tak.- odpowiedziałam chyba
zbyt spokojnie, a przynajmniej Jam oczekiwała bardziej złowrogiej w
stosunku do chłopców reakcji.
- Co? Jak to wiesz?
- Harry mi powiedział. - teraz
przyciągnęliśmy uwagę wszystkich. No świetnie. Ale mam to
gdzieś, wierzę Harremu w tym że nic nie zrobił, kocham go i to
jest najważniejsze.
- Co? Lou! Dlaczego Meg
wiedziała a my nie?
- Może dlatego że Harrego
nawet wtedy nie było! Pojechał sobie z Connie i niewiadomo co tam
robił bo go z kilka godzin nie było!- Jamie popatrzyła na mnie
współczującym wzrokiem, pewnie myśli że o tym też nie wiem. I
naprawdę cieszę się że Harry mi o tym powiedział. To nic że
dopiero przed chwila, ale wiedział wcześniej, i teraz nie muszę
robić mu awantury ani nic z tych rzeczy. A pewnie gdybym nie
wiedziała to bym była do tego zdolna.
- Jamie uspokój się.
- Nie mam zamiaru!
- Uhh, pokażcie mi te zdjęcia.
- usiadłam obok dziewczyn, które podały mi telefon. Harry usiadł
tuż obok mnie, również zerkając na ekran telefonu.
Pierwsze wyświetliło się
zdjęcie Liama. Hmmm no to już wiem o co chodzi dziewczynom. Gdybym
zobaczyła TAKIE zdjęcie Harrego to bym się poważnie zastanowiła
nad naszym związkiem. Payne klęczał obok kanapy na którym leżała
półnaga dziewczyna i zlizywał z niej coś. Nie jestem w stanie
określić nawet co to jest. Kątem oka dostrzegłam grymas
blondynki. Chloe pewnie nie jest zadowolona. Są ze sobą od
niedawna, a on takie coś odwala? Niezbyt ciekawie. Następne kilka
przedstawia nadal Liama, tylko że w coraz śmielszych czynach.
Kolejne zdjęcie na którym jest Louis. Nosz cholera, nie za dobrze.
Rudowłosa dziewczyna na jego kolanach, która całuje go po szyi nie
była na pewno miłym widokiem dla Jamie. Na kolejnym Ed z jakąś
kolejną półnagą dziewczyną. On ją niesie, trzymając za tyłek
a ona ma oplecione nogi wokół jego pasa. Gdzieś w tle Zayn z jakąś
laską siedzi na kanapie. Dziewczyny chyba im tego nie wybaczą do
końca życia. Parę zdjęć na których chłopcy nie robą nic
zakazanego oprócz picia. Śmieją się z czegoś, tyle że na
kolanach Liama siedzi dziewczyna którą wcześniej widziałam z Lou.
Ok, dalej, dalej dalej. /To koszmarne, zobaczyć swojego chłopaka
właśnie na takich zdjęciach. Nie wiem co bym zrobiła, naprawdę.
Tylko Horan w miarę niczego nie robił, albo przynajmniej nie na
zdjęciach. Było jeszcze kilkadziesiąt podobnych zdjęć. Wprawdzie
chłopcy na większości byli po prostu schlani i siedzieli na
kanapach oglądając mecz albo po prostu pili wódkę. Tylko na tych
pierwszych kilkunastu zdjęciach byli z tymi dziewczynami. W końcu
trafiłam na kolejne dziwne zdjęcia. Dziewczyna siedząca na Liamie,
Zayn i Lou a wokół nich tańczące dziewczyny, i Harry z jakąś
dziewczyną. Zaraz, co kuźwa?! Odwróciłam się w jego stronę, i
już widziałam jego przestraszoną minę.
- Nic nie robiłeś hmm?
- Ale Meg, przecież to nic
takiego.- zaczął się tak żałośnie tłumaczyć że od razu nie
miałam ochoty go słuchać. - Dopiero co wszedłem i po prostu byłem
zdziwiony. Podeszła do mnie ta dziewczyna ale po chwili ją
odepchnąłem. Przysięgam.- patrzyłam na niego wyczekująco, ale
czułam że mówi prawdę. Spojrzałam kolejny raz na zdjęcie.
Dziewczyna prężyła się obok niego z dłonią tuż nad linią jego
spodni. Jakby chciała wsunąć ją tam gdzie zdecydowanie nie
powinna.
- Kochanie- tym razem szepnął
do mojego ucha. - Wiesz, że bym cię nie okłamał. Odepchnąłem
ją, a potem wszystkie je wyrzuciłem z domu. Wierzysz mi, prawda?-
wystarczyło bym spojrzała w jego oczy. Poza tym nie mam ochoty na
kolejne kłótnie, wystarczy że sama muszę rozpętać kolejną. Za
dużo tego ostatnio.
Oderwałam od niego oczy i
spojrzałam na pozostałych. Nie wiem na co oni czekali, aż zacznę
się na niego wydzierać? Posłałam Harremu znaczące spojrzenie.
- My idziemy do góry.
- Okruszku? - zawołał za mną
kiedy weszłam do naszego pokoju.- Błagam, nie gniewaj się.
- Panie Styles- odwróciłam się
do niego z zupełnie poważną miną.- Naprawdę pan sądzi że
uwierzyłam jakimś zdjęciom a nie panu?- uśmiechnęłam się a on
najwidoczniej odetchnął z ulgą. Zbliżył się do mnie i mnie
pocałował. Namiętnie, łapczywie... cudownie.
- Kocham cię. - szepnął-
bardzo.
- Ufam ci wiesz? Jeśli mówisz
że nic się nie wydarzyło to ci wierzę. - również nie mówiłam
zbyt głośno. - I też bardzo cię kocham. - pocałował mnie znowu,
wplotłam ręce w jego włosy, a on przybliżył mnie jeszcze bliżej
siebie. Uśmiechnęłam się kiedy się oderwaliśmy od siebie.
Oparłam czoło o jego i przymknęłam oczy.
- A teraz usiądź. Tym razem ja
muszę ci o czymś powiedzieć.
- Coś się stało? - spoważniał
przyglądając mi się.
- Tak.- odpowiedziałam
stanowczo. Taka była prawda, i tak za chwilę się dowie, więc nie
ma co go okłamywać.
- Meggi, nie strasz mnie. Co się
dzieje?
- Właśnie o tym chciałam ci
powiedzieć, wtedy kiedy pomyślałeś że jestem w ciąży.-
wypuściłam powietrze próbując powiedzieć to w miarę spokojnie.
Przecież dobrze wiem, że mu się to nie spodoba. - Dostałam pewną
propozycję.
- Co? Jaką propozycję? -
uniósł zaskoczony brwi patrząc w moje oczy.
- Profesor Stinnson jedzie na
takie jakby warsztaty malarskie. Ma tam wykładać przez jakiś czas.
Wiesz, będą tam wernisaże, różne spotkania z ciekawymi osobami,
również pełno dyskusji, będzie można chodzić na warsztaty,
nauczyć się wielu ciekawych rzeczy, poznać sławnych malarzy. To
daje ogromne możliwości, można tam zaprezentować własne
malarstwo.
- I co w związku z tym? Chcesz
tam jechać?
- To byłoby spełnienie marzeń,
mogłabym się niesamowicie rozwinąć, poznać nowe techniki
malarskie, może udało by mi się zorganizować tam wernisaż moich
prac.
-
Skoro tak bardzo chcesz, to jedź, mógłbym nawet pojechać tam z
tobą. - on nawet nie wie co mówi. Gdyby to było takie proste...
- Jeszcze nawet nie wiem czy
mogłabym jechać. Profesor powiedział że chce zabrać kilkoro z
nas, i mam spore szanse, ale to nic pewnego, na razie.
- Jesteś świetna, na pewno cię
wybierze. - kochany mój, jak dowiesz się pozostałej części to
nie będziesz taki szczęśliwy. To nie jest wyjazd na weekend poza
Londyn. To coś o wiele większego.
- Bardzo bym chciała, ale jest
mały problem.
- Co takiego? - uśmiechnął
się do mnie a ja tylko przełknęłam ślinę i przymknęłam oczy.
Ciągle nie wiem czy to dobry pomysł. Nie chcę go zostawiać, ale
nie mogę się pogodzić z myślą że zmarnowałabym taką szansę.
- Musiałabym wyjechać na pięć
miesięcy. - powiedziałam jednym tchem i czekałam na jego reakcję.
Kolory odpłynęły z jego twarzy i w jednej chwili mnie puścił.
- Słucham? Pięć miesięcy? Co
wy niby będziecie robić przez te pięć miesięcy?! Gdzie to jest?!
- wiedziałam że nie będzie zadowolony. Wiem że to długo, bardzo
długo. A w naszej obecnej sytuacji nawet nie mogę sobie wyobrazić
że rozstajemy się na prawie pół roku. I naprawdę nie dziwię się
że tak zareagował. Tylko że mógłby postarać się zrozumieć.
Kiedy on powiedział mi o ich trasie starałam się chociaż udawać
że się cieszę
- w Palermo na Sycylii.
- Co? Chcesz wyjechać do Włoch
na pięć miesięcy?! Zwariowałaś?! - wiedziałam, wiedziałam,
wiedziałam.
- Harry, taka szansa się nigdy
nie powtórzy, to tylko pięć miesięcy.
- Tylko?! Chcesz mnie zostawić
na pół roku, w dodatku twierdzisz że to tylko pięć miesięcy?!
Przecież to cholernie długo!
- I tak jedziesz w trasę. Ja
mam wytrzymywać kiedy cie nie ma, ale kiedy ja chcę się rozwinąć,
spełnić marzenia to jest źle, tak?!
- Co z tego?! Kiedy między nami
jest krucho, i kiedy potrzebuję cię najbardziej ty chcesz wyjechać?
- Nie chcę cię zostawić,
skarbie- jęknęłam. - Ale mogę już nigdy nie dostać takiej
propozycji.
- Czyli kariera jest ważniejsza
od nas? Aha, dobrze wiedzieć.- chodził po pokoju nawet na mnie nie
patrząc. Miał zaciśnięte pięści i gdybym go nie znała to
pomyślałabym że za chwilę mnie uderzy.
- Nie, nie jest! Ale chcę też
zrobić coś dla siebie! Chcę tam jechać, rozumiesz? I jeśli to
mnie wybiorą to się zgodzę!- nie wiem dlaczego to powiedziałam,
przecież nie podjęłam jeszcze tej decyzji. Harry tym razem
spojrzał wprost na mnie, zmroził mnie spojrzeniem.
- Czyli tylko mnie informujesz
tak? Oh wybacz kochanie, ale zostawiam cię na pół roku bo jestem
pieprzoną egoistką. - zaczął idiotycznie mnie naśladować,
właściwie to nie mnie. Mówił jakimś piskliwym głosem wymachując
przy tym rękami.- Mogłabyś chociaż zapytać mnie o zdanie!
- Po co? Wiem co o tym sądzisz.
Chciałbyś żebym siedziała tylko w domu i czekała z otwartymi
ramionami kiedy to ty będziesz jeździł w trasy?! Zapomnij!
- Czy ja ci kiedykolwiek czegoś
broniłem? Masz dobrą pracę, przecież nie siedzisz w domu! Ciągle
siedzisz w pracowni, malujesz tyle, że czasami nawet nie zdążę ci
powiedzieć cholernego dobranoc, bo zasypiam czekając aż skończysz!
- I ty mówisz że chcesz żebym
pracowała? Skoro przeszkadza ci to że maluję, to nie mamy nawet o
czym rozmawiać.
- Kurwa mać, dobrze wiesz że
zawsze namawiałem cię do malowania! Nigdy nic ci nie bronię, chcę
tylko żebyś porozmawiała ze mną zanim podejmiesz decyzję, i to
tak ważną!
- Podjęłam ją bo nie
wyobrażam sobie nie wykorzystać takiej szansy. To tak jakbym ja
zabroniła iść ci do Xfactora.
- Nieprawda. Kiedy ja poszedłem
do tego programu nie sądziłem nawet że przejdę dalej. A ty masz
już tyle, że mogłabyś sobie odpuścić. Jesteś malarką,
organizują twoje wystawy, wernisaże, uczysz innych malować, masz
tyle w tak młodym wieku.
- To nie znaczy że nie mogę
zrobić czegoś więcej. - odwrócił się do mnie tyłem stojąc
przy oknie. Wciąż zaciskał pięści. A mi zebrało się na łzy.
Skąd ja to cholera wiedziałam? Po prostu czułam że Harry nie
będzie chciał żebym jechała. Czułam to, owszem, ale nie
spodziewałam się że zareaguje aż tak negatywnie. Po kilku
minutach ciszy odwrócił się do mnie przeszywając mnie wzrokiem.
- To dlatego nie chciałaś
dziecka? - w tym momencie całe powietrze opuściło moje płuca, i
wszystkie łzy jakie we mnie były wypłynęły z moich oczu. Nie
mogłam uwierzyć że to powiedział. Dziecko nie miało z tym nic
wspólnego. Nic!
- Jak możesz?- wysyczałam
patrząc na niego wściekle. - Myślałam że zrozumiałeś że nie
jestem gotowa, ale jak widać się myliłam! - zeszłam z łóżka i
zamknęłam się w łazience. Zsunęłam się po ścianie i znów
zaczęłam płakać. U Katie przeprowadziliśmy naprawdę szczerą
rozmowę, wyjaśniliśmy sobie kwestię dziecka, a on mi teraz mówi
że przez moją karierę nie chcę być matką? Chyba sobie kurwa
kpi!
Przez tydzień bez przerwy o tym
myślałam. Byłam na cmentarzu sama, i porozmawiałam tam z pewną
kobietą. Mówiła że widziała nas poprzednio. Codziennie
przychodzi na cmentarz do swojego męża. Umarł a ona zastała sama
bo nie mogli mieć dzieci.
Chciałam powiedzieć Harremu,
że mogłabym spróbować, żeby tylko dał mi więcej czasu. Ale
skoro on uważa że nie chcę mieć dzieci przez karierę to chyba
raczej powinnam się zastanowić, dlaczego z nim jestem.
-----------------------------------------------------------
boże rozdział super coś się dzieje super czekam na nastepny
OdpowiedzUsuńBozee jaki w sumie radosny i smutny rozdzial ale chyba jednak berdziej smutny
OdpowiedzUsuńBlagam niech oni cis wymysla meg niech jedzie na krocej alno pojada razem blagam tylko zeby sie mie klocili
Rozdzial suuper jal w sumie zawsze
Calune MartA
No no no, coś się wymyśli ;) Albo po prostu Meg pojedzie, Harry zostanie... właściwie sama jeszcze nie wiem xd
Usuńsuper rozdział ale szczerze to Meg zaczyna mnie denerwować tym, że nie chce mieć dzieci ;/
OdpowiedzUsuńprzykro mi ;( ale szczerze mówiąc sama nie wiem co bym zrobiła gdybym naprawdę była w jej sytuacji
UsuńWięc tak do momentu kiedy Meg powiedziała Harremu o co chodzi rozdział był cudowny z czułościami, troche śmieszny przez to co dziewczyny wyprawiają. Strasznie słodkie jest to ze Meggi tak mu wierzy ale to bardzo dobrze. Kiedy Meg powiedziała mu o tym ze jest to na 5 miesięcy i tak daleko i się pokłócili to się załamałam i o mało nie popłakałam. Fajnie jakby Meg się dalej rozwijała ale chciałabym żeby nie pojechała tam dla dobra ich związku. Ich kryzys nie jest jeszcze zakopany i muszą dbać o siebie nawzajem. Taka mała prośba NIECH MEG NIE JEDZIE !
OdpowiedzUsuńUwielbiam Cię i czekam na następny !!
Monika
Aaa zapomniałam o najważniejszym : POGÓDZ ICH proszę <3
UsuńPs napisałam tez komentarz w wasze pomysly chcialabym wiedziec co myslisz
No taaaak, wasze upragnione czułości xd Oczywiście są!!! Też uważam że to mądre że mu wierzy, bo takie dziwne osądzanie właściwie to na podstawie jednego głupiego zdjęcia wydawało mi się głupie. Nie chciałam z tego w każdym razie robić kolejnej kłótni między nimi, więc jest jak jest.
UsuńMasz całkowita rację, chyba nie powinna jechać dla ich dobra, ale może ona po prostu wierzy że dadzą radę wytrzymać te 5 miesięcy? Przekonasz się całkiem niedługo ;D
P.S. Oczywiście odp na kom w "Waszych Pomysłach" już jest ;)
świetny rozdział jak zawsze oczywiście. Czekam na nexta < 3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://fan-fiction-fifty-shades-of-styles.blogspot.com/
o ile ich w ogóle pogodzę, juz wystarczająco było kłótni :c
OdpowiedzUsuńja Ci wale wielkiego hejta, ale o tak będę czytała i komentowała to opowiadanie do końca :*
ale rozdział i tak jest kurewsko zajebisty, to ci musze przyznać, kurcze dobra jestes, tylko znowu ich pokłóciłaś. Ale tak jak powiedziałaś, to godzenie jest w sumie mego słodkie i zbliża ich do siebie, ale żeby og znowu cos takiego wypalił, ol maj gasz , znowu ? :D
ja już Ci nic więcej hejtów nie napiszę, bo i tak jestes zajebista ;__;
całuję @RembiszRembisz xx
no ja mam nadzieję!!!! Bo jakbyś tylko spróbowała nie komentować a nawet nie czytać to wiesz co? Znalazła bym ciebie i twoją siostrzyczkę i zmusiła do czytania!!! Dobra, może i nie, ale byłabym obrażona :( W każdym razie, bardzo się cieszę że jesteście i czytacie, i komentujecie.
UsuńBuziaki ;***
Masz ich pogodzić...;-;
OdpowiedzUsuńOni się muszą pogodzić ;___;
OMG...oni się muszą pogodzić...
Super rozdział i długiiiiii....<3
Mam ich pogodzić?
UsuńOni się muszą pogodzić?
OMG... oni się muszą pogodzić...?!
No czy ja wiem....
Hahahahaha tak, rozdział jest długi, i miło że wam się podoba :D Ciesze się bardzo i dziękuję! A co do godzenia się, to nie wiem, zobaczymy co da się zrobić. Ale to zależy od waszych pięknych komentarzy. Wiecie że mnie mega nastrajają do pisania?
Boże święty laska ty chyba chcesz mnie zabić! Nie moge się doczekać rozwinięcia sytuacji! ;D
OdpowiedzUsuńNie nie nie! Ty mi tu takich rzeczy nawet nie pisz bo mnie ktoś do sądu o zabójstwo posądzi! Ja nikogo nie chcę zabić! Ewentualnie przyprawić o zawał, albo jakiś mały atak serca ;)
UsuńJak to " O ile w ogóle ich pogodze" ? Ja tu płaczę. Znowu przez te dwa rozdziały ciągle ryczę... Oni muszą się pogodzić i już! To jest żądanie! Jezu... Harry jak mogłeś jej takie coś powiedzieć...?! A ty Meg...Spełniaj marzenia ale nie wyjerzdżaj na 5 miesięcy do Włoch... Ale wszystko się skąplikowało... Meg masz być z Harrym! Jezu.. zawał mam dzwońcie po pogotowie! Okey spróbuje się uspokoić. Rozdział świetny! Masz dodawać następny bo ja serio zaraz zejdę na zawał! Kocham Cię ♥
OdpowiedzUsuńZnowu kłótnie ;/ Ale przynajmniej jest ciekawie ;) Dawaj szybko kolejny :D
OdpowiedzUsuńcoś wspaniałego ♥♥ kiedy kolejny ?? ♥
OdpowiedzUsuńŚwieetny *_* @Monia_Kowalczyk
OdpowiedzUsuńJezu awhgusbwochahwg świetnie. Boże. Takie rzeczy się dzieją ze masakra
OdpowiedzUsuń@Kinia_kiss_you
Boski ♥ Nie mogę doczekać się następnego <3
OdpowiedzUsuńBoskie, wiedziałam, że chodzi o coś z malarstwem. Nie rozwalaj mi Harrusia i Meggi :(( plosie :*** kocham cię misia zajebisty rozdział
OdpowiedzUsuńsuper!
OdpowiedzUsuńtroche szkoda że ich skłóciłaś :(
ale godzenie ich jest fajniejsze :)
kocham to opowiadanie <3
NADRABIAM ^^
OdpowiedzUsuńa więc tak trochę szkoda że ich pokłóciłaś, ale (subiektywnie) uwielbiam ich kłótnie ^^ a to dlatego że są wtedy na 100% szczerzy i nie kryją się ze wszystkim i w ich kłótniach kocham jeszcze sposób w jaki Harry przeprasza Meggi to zawsze jest takie słoooodkie
bardzo fajnie że on powiedział jej o wszystkim wcześniej zanim powiedzieli jej o tych wybrykach inni
fajnie by było gdybyś pociągnęła te kłótnie przez kilka rozdziałów tak żeby oni niby już się prawie schodzili ale nagle coś się rozwala i znów oddzielnie
tak mam dokładnie to na myśli żeby te warsztaty były tak poważną kłótnią że na jakiś czas rozwali to ich związek i ktoś się do niego "wkradnie" jakaś osoba trzecia która będzie pocieszała Megs
ale to taki moje sugestie idę czytać kolejny rozdział i zobaczymy czy cokolwiek z tego co napisałam wyżej tam jest czy może oni już się pogodzili?
ale się rozpisałam ^^ tylko tobie piszę AŻ tak dłuuugie kom xx