HARRY
Londyn nas ostatnio rozpieszcza. Nie pamiętam kiedy
ostatnio było tyle ładnych dni. Wiadomo, czasami było zachmurzone
niebo, ale nie padało! Od tygodnia ani raz! To jest naprawdę
nadzwyczajne, jak na to deszczowe miasto.
A my z tego w pełni korzystamy.
Podczas gdy reszta naszych przyjaciół płci żeńskiej
jakoś bardzo ochoczo chodzi sobie codziennie na siłownię, my z Meg
ciągle wychodzimy na jakieś spacery, raz nawet wstąpiliśmy do
kina.
A teraz? Staram się nie myśleć o tym że leżę na
kolanach mojej pięknej dziewczyny, z głową tuż obok jej intymnego
miejsca. Normalnie nawet się przyznam że mam na coś ochotę.
Uhh, ale ona teraz czyta i zakazała nawet się do niej
odzywać. Nawiozła z Polski tyle książek, że słabo mi się zrobiło
gdy je zobaczyłem.
- Kotkuuuu.- jęknąłem otwierając jedno oko.
Przekręciłem się na plecy i podłożyłem pod głowę obie ręce.
- Dużo ci jeszcze zostało?
- A co?- nie oderwała wzroku znad książki co mogło
oznaczać jedynie tyle że usłyszy co drugie słowo.
- Nie zgłodniałaś? Bo ja bardzo- podniosłem się do
pozycji siedzącej. Nie dało się tak leżeć, potrzebowałem czegoś
co osłoniłoby mnie przed słońcem. Najlepiej okulary
no ale... - Widziałaś moje okulary?
- Nie- pokręciła głową. W jej obecnym stanie nawet
gdyby widziała to by mi powiedziała że nie. Strasznie się wciąga
w te książki. Zgadała by się chyba z Connie, przynajmniej w tej
kwestii. Rozglądnąłem się przepatrując wszystkie rzeczy które
leżały na naszym kocu wraz z nami. Chyba jej kapelusz się nada.
Wziąłem go, wróciłem do poprzedniej pozycji i przykryłem sobie nim
oczy.
- To co? Idziemy coś zjeść?
- Dopiero co przyszliśmy.
- Z godzinę temu.- westchnąłem. Nie to, że źle mi
się tu leży. Mamy spokój cisze, słońce pięknie świeci, ale z
pustym żołądkiem nie mogę nawet zasnąć! A co niby mam robić
kiedy moja dziewczyna czyta? - No Meg, kochanie.
- Naprawdę nie wiem dlaczego jesteś takim marudą. Nie
możesz sam? - Właściwie, to dlaczego nie? Skoczę sobie szybko po
coś do jedzenia i wrócę na nasz kocyk do Meg.
- Ok, ale jak zagadam się się z jakąś piękną
fanka, to się nie zdziw. - podniosłem się na nogi ale znów się
pochyliłem. - Może chociaż dostanę całusa? - Uśmiechnęła się
podnosząc głowę. Zmarszczyła lekko nos i pocałowała mnie. Hmm
no i od razu lepiej. - Zaraz wracam. Chcesz coś? - Pokiwała
przecząco głową, znowu zagłębiając się w tej swojej książce.
Tylko co ja mam sobie teraz kupić? Zjadłbym coś
dobrego.
Zrobiłem może dwadzieścia kroków i podeszły do mnie
trzy dziewczyny. No jak tak będzie moje jedzenie wyglądało to
dziękuję bardzo!
- Dasz nam autograf? - Jedna z nich widać wcale się
nie wstydzi jak dwie pozostałe. Posłałem im uśmiech i wziąłem
od jednej z nich jakiś notatnik.
- Chciałyśmy podejść wcześniej, ale nie chciałyśmy
wam przeszkadzać.
- Miło z waszej strony. Ale mogłyście podejść.
Meggi i tak czyta. - tym razem wszystkie trzy spuściły wzrok na
dół. - Skąd jesteście?
- Z Polski.- No teraz to się wyszczerzyły. No muszę
przyznać że przez Magdę traktuję teraz Polki troszkę inaczej. -
To prawda że się uczysz Polskiego?
- Mhm, ciężko idzie, ale trochę już umiem. Jeśli
chcecie możecie podejść do Meg. Ona zawsze chętnie rozmawia z
fankami z Polski. Ja muszę lecieć, ale za chwile wrócę. -
odwróciłem się i odszedłem.
Rozdałem jeszcze trochę autografów zanim cokolwiek
kupiłem. Sobie zamówiłem coś na ciepło, a Meg wziąłem jakąś
drożdżówkę. Założę się że za chwilę będzie umierać z
głodu ale i tak się przecież nie ruszy, bo przecież książka.
Jak się dorwała do tych polskich to teraz nie może przestać.
Powiedziała że nie lubi czytać po angielsku bo za mało w tym
uczuć i emocji. No nie do końca rozumiem, ale niech jej będzie.
Kiedy wróciłem do mojej dziewczyny zobaczyłem, że
siedzą obok niej te dwie dziewczyny z którymi rozmawiałem. Nie
wiem gdzie wywiało trzecią, ale zostały dwie. Uśmiechnąłem się
do wszystkich, przywitałem się znowu i usiadłem obok Meggi lekko
cmokając ją w usta.
- Kupiłem ci coś do jedzenia.
- Dzięki. - Uniosła jedną brew- Mówiłam że nie
chcę. - Prawie się roześmiałem na głos, ale powstrzymywałem się
jak mogłem, bo by się pewnie obraziła.
- Czyli nie jesteś głodna?- cicho się jednak
zaśmiałem.
- Jestem- odpowiedziała po polsku i wystawiła mi
język. - może porozmawiamy sobie w innym języku co kochanie?- no
super, tyle że ja ledwo co rozumiem proste słowa, a co dopiero
jeśli mam coś mówić?- A my z dziewczynami się z ciebie
pośmiejemy.- dodała po chwili przez co wszystkie zaczęły się
śmiać. Aha, super, nie zrozumiałem za bardzo o co jej chodzi. To
miało być chyba miłe popołudnie w parku na kocyku, a nie znęcanie
się nad biednym Harrym co?
- Jasne. Możecie sobie rozmawiać. Ja idę spać. Przez
ciebie skarbie, no i trochę przez Lou się nie wyspałem!
- Ej ej ej, to ty się wygadałeś nie ja. Nie moja wina
że Louis pół nocy cię męczył żebyś mu powiedział gdzie to
jest.- Dziewczyny wydawały się bardzo zainteresowane naszą rozmową
i nie mam ochoty przy nich czegokolwiek więcej mówić. Poza tym
trochę niegrzecznie z naszej strony że sobie tak rozmawiamy przy
nich, kiedy one nie wiedzą o co chodzi.
- Ok, może pogadamy o tym później? - spojrzałem
przepraszająco na dziewczyny. - Chce mi się spać. Nadal nie ma
moich okularów?
- Skoro zgubiłeś, to pewnie nie. - wywróciła oczami
na co dziewczyny się zaśmiały.
- Albo po prostu leżą gdzieś w twojej torebce bez
dna. - chwyciłem znowu jej kapelusz i położyłem się na kocu
gdzie wszystkie trzy siedziały. Niezbyt było wygodnie leżąc na
ziemi, więc wypożyczyłem znowu kalan Meg.
Na początku naprawdę starałem się słuchać co
mówią, ale mówiły dużo szybciej niż kiedy rozmawiały ze mną,
i biorąc pod uwagę również to że nie za bardzo się skupiałem,
nie rozumiałem prawie nic, więc sobie odpuściłem.
Zamiast tego po prostu tak jak mówiłem, poszedłem
spać.
Nie byłem jeszcze do końca rozbudzony kiedy wracaliśmy
do domu. Meg się ze mnie śmieje odkąd tylko się obudziłem, albo
raczej to ona mnie obudziła. Musiały mnie nieźle z tymi laskami
obgadać... Trzymałem pod ręką koc, druga zaś rękę Meg.
- Hazz, jesteś pewien że dobrze się czujesz? -
Hahaha, bardzo śmieszne.
- Tak, dzięki, jesteś bardzo miła.
- Wiem,wiem. Miło się rozmawiało z tymi twoimi
fankami wiesz? Tylko głupio się czułam jak tak się w ciebie
wpatrywały jak spałeś na moich kolanach. - zaśmiała się.
Zatrzymałem się dosłownie zakręt przed naszym domem i
przyciągnąłem ją do siebie.
- Zazdrosna?
- Nie, po prostu dziwnie było jak przyszło ich więcej,
a ty sobie spałeś jak gdyby nigdy nic obejmując moje nogi. Poza
tym powiedziały mi że słodko wyglądamy na tym zdjęciu co nam
Katie zrobiła.
- No bo to prawda. Wyglądamy słodko. - zmarszczyła
lekko nos i zaśmiała się cicho. - Tak jak ty teraz- dodałem
cicho.- Kocham cię. - Nachyliłem się nad nią i pocałowałem.
Miałem gdzieś to że właśnie nasza głupia sąsiadka się na nas
gapiła ze swojego ogrodu.
Nie mogłem powstrzymać uśmiechu kiedy się od niej lekko odsuwałem. Przeniosłem też wzrok na panią podglądaczkę, naszą ukochaną sąsiadkę i jej pomachałem.
- Wiesz że wyglądasz strasznie seksownie kiedy
czytasz? Kiedy przygryzasz wargę, i kiedy marszczysz nos, choć nie
wiem dlaczego, bo ciągle wpatrujesz się w książkę. I kiedy się
uśmiechasz bo właśnie coś przeczytałaś.
- Ciągle wlepiałeś we mnie swój wzrok, więc mogłam
się domyślić co ci chodzi po tej twojej główce. -Najpierw cmoknęła mój nos a potem lekko uszczypnęła mnie w tyłek. Hmm podoba mi się to. Skoro na
ulicy jest taka śmiała to może jak już będziemy w domu...?
- Jesteś śliczna, co się dziwisz? - zaśmiałem się
obejmując ją jedną ręką w pasie.
Zanim weszliśmy do środka już słyszeliśmy
podniesione głosy. Przewróciłem oczami i spojrzałem znacząco na
Meg.
- Może włamiemy się przez nasz balkon co? Nie
będziemy musieli tego słuchać?
- Chętnie, ale wolę wejść drzwiami. - westchnęła.-
Ale zaraz zmywamy się do góry.
Jamie, Connie i Katie ubierały właśnie jakieś
sportowe buty, z torbami przewieszonymi przez ramię. Chłopcy
natomiast stali nad nimi, co wyglądało dość dziwnie. Cała
szóstka spojrzała na nas kiedy weszliśmy. Dobrze że mi mucha
nie wpadła do buzi kiedy ją miałem otwartą.
- Co jest?- Meg zadała pytanie którego nie powinna
zadawać. No to teraz się zacznie.
- Meggi!- krzyknął Zayn- Powiedz im że przesadzają!
Nie mogą sobie od tak chodzić same na siłownie gdzie pełno jest
facetów którzy chcą je przelecieć!
- Zayn- syknęła Kate.- My tam tylko ćwiczymy!
- Taaa, ale to nie znaczy że oni was nie pożerają
wzrokiem!
- Sprowadziliście sobie striptizerki. - warknęła Cons.
Zaśmiałem się cicho. Rozmawiałem z nią i stwierdziła że nawet
nie gniewa się jakoś bardzo, ale jest trochę zła. Niall w sumie
widać bardzo żałuje więc jako tako już mu wybaczyła. Co nie
znaczy że mu o tym powie... I zrozum tu kobiety. Sam niestety
zobowiązałem się od zachowania wszystkiego dla siebie także,
przykro mi Horan, teraz płać za swoje.
- Właśnie!- Jamie się dołączyła. Choć pewnie
brała w tym udział od początku.- Nawet nie próbujcie nam
zabraniać bo i tak to nic nie da. Wy mogliście? My też możemy.
- To idziemy z wami!
- Zgłupiałeś? Wtedy każdy facet będzie wiedział że
mamy chłopaków.
- I dobrze! Mają to wiedzieć do cholery!
- My wychodzimy, wy róbcie co chcecie- Connie odwróciła
się i wyszła kręcąc teatralnie tyłkiem. Matko, współczuję
chłopakom, serio, nic przyjemnego.
Patrzyliśmy
po sobie nie wiedząc co powiedzieć. Zwłaszcza ja i Meg. Staliśmy
tam i kompletnie nie wiedzieliśmy co zrobić. No bo co my możemy?
Dziewczyny są wściekłe, zresztą tym razem przynajmniej mają o
co. Nieźle sobie chłopaki nagrabili.
- Dobra, dość tego, na
kanapę, wszyscy! - krzyknęła nagle moja dziewczyna. A ona co
znowu?
- Co?
- Już! W tej chwili!-
wskazała palcem na drzwi i zmiażdżyła ich spojrzeniem. Ciekawe
czy to dotyczy też mnie. No mam nadzieję że nie.
- A ja?
- A ty co? Nie jesteś
może facetem? - uniosła brwi podpierając się rękami po bokach.
Zaśmiałem się cicho chwytając ją szybko w pasie, zanim mnie
odepchnie. Porwałem jej całusa i szepnąłem:
- Komu jak komu, ale tobie
chyba nie muszę tego udowadniać co?
- Skoro nie chcesz.- uśmiechnęła się cwaniacko i
poszła beze mnie do chłopaków. Stałem tam i gapiłem się w
ścianę. Dopiero po chwili dotarł do mnie sens jej słów. Czy ona
mi właśnie zaproponowała seks? I czy ja odmówiłem? Kurwa!
Odmówiłem!
- Czy wy nie możecie od czasu do czasu użyć mózgu?!-
zirytowany krzyk Meggi wyrwał mnie z odrętwienia. Boże, w głowie
mi się to nie mieści. Jak ja mogłem nie załapać o co jej chodzi?
Wszedłem do salonu i znowu o mało nie parsknąłem
śmiechem. Lou, Liam, Zayn i Niall siedzieli obok siebie ściśnięci
na jednej kanapie a Meg chodziła tam i z powrotem tuż przed nimi i
wymachiwała przy tym rękami.
- Czy wy myślicie że wszytko wam wolno? Już pomijając
to, co zrobiliście, to nawet nie o to im chodzi- włączyłem się
gdzieś w połowie jej monologu więc średnio wiedziałem o co
chodzi. - proszę bardzo, Zayn, jak przeprosiłeś Katie?
- Emm no normalnie.
- No właśnie! Omal jej nie zdradziłeś i sądzisz że
jedno przepraszam wystarczy?
- Bo to jedno.- mruknął pod nosem Louis ale Meggi
najwyraźniej usłyszała, bo zmroziła go wzrokiem.
- Człowieku nie znasz Jamie? Weź się trochę bardziej
wysil, a nie siedzisz i się załamujesz!
- No właśnie zbyt dobrze ją znam, i wiem, że choćbym
nie wiem co zrobił to i tak będzie się gniewać, choćby i jej się
to podobało, to i tak się do tego nie przyzna!- Właściwie Jam ma
trudny charakter, zresztą ich związek jest trudny. Ciągle się
kłócą, potem godzą, potem kłócą, potem godzą, kłócą,
godzą, kłócą godzą i tak w kółko. Ok, nam też się zdarza, ale
nie dwadzieścia razy dziennie!
Meg głośno wypuściła powietrze i opadła na fotel.
- Nie chodzi o to żebyście błagali je na kolanach i się
przed nimi kajali. Niech zobaczą że naprawdę wam przykro, że się
staracie. I na Boga, nie zwracajcie uwagi na to że wychodzą!- Wzniosła ręce do góry po czym chyba tylko ja usłyszałem jak sobie mruczy pod nosem - Czy oni
nie potrafią niczego sami zrozumieć?- wywróciła oczami i znowu do nich powiedziała: - Robią wam na złość,
przestaną jeśli zobaczą, że was to nie obchodzi.
- Tak w ogóle kochanie, dlaczego im pomagasz? -
zapytałem siadając na oparciu fotela na którym siedziała. -
Gdybym to ja coś spieprzył musiałbym wszytko sam wymyślać.
- A co, może mam tobie pomagać kiedy jestem na ciebie
wściekła? - No byłoby o wiele łatwiej, gdyby
mówiła mi wtedy o co jej dokładnie chodzi, dlaczego się
zachowuje tak, a nie inaczej.
- Właśnie stary, co ty tak właściwie zawsze robisz
że Meg od tak ci wybacza? - Co za debil... Horan, błagam, nie
osłabiaj mnie. Oni chyba pojęcia nie mają ile ja się muszę
wysilać żeby Meg się nie gniewała. Ale przyznajmy sobie szczerze.
Tutaj chodzi o coś innego.
- To mój urok osobisty. - wyszczerzyłem się, ale
oczywiście oberwało mi się w udo. I po co siadałem na tym
fotelu?! I dlaczego do cholery ona mnie zawsze bije?
- A teraz? Czemu nie byłaś zła o te striptizerki.
Hazz też miał ciekawe zdjęcia. - Dzięki Liam, serio, jakiś ty
pomocny. Zmroziłem go wzrokiem sugerując jedynie że go uduszę
- Mieliśmy ważniejsze sprawy na głowie.
- No tak, twój wyjazd. - Oboje dobrze wiedzieliśmy że
nie chodziło o żaden wyjazd, ale główne o dziecko. Ale i ona i
ja, przemilczeliśmy to, posyłając sobie jedynie porozumiewawcze
spojrzenie.
___________________________________