niedziela, 2 lutego 2014

Rozdział 63

Niall
Byłem rozdarty.
Zamknąłem się u siebie w pokoju i nie wpuszczałem nikogo. Zresztą nikt ze mną nie gadał. Przecież tak skrzywdziłem Emily. Ale przecież my nie byliśmy razem! Kogo ty oszukujesz Horan? Zawsze coś nas do siebie ciągnęło. Mimo tego że byłem w Irlandii, u moich rodziców, że powinienem teraz siedzieć na dole i podjadać to co przygotowuje mama, ja siedzę jak jakiś idiota i jestem załamany. Bo co ja im zrobiłem? Emily jest pewnie na mnie wściekła. A moja Connie? Zostawiłem ją zupełnie samą w Londynie. Nawet do niej nie poszedłem. Boże co ze mnie za chłopak. Powinienem ją zabrać ze sobą do Mullinger. Co to za święta z pijaną matką w zimnym i brudnym domu? W dodatku pewnie już mnie znienawidziła. Obiecałem że przyjmą ją dobrze, żeby się nie bała bo będę przy niej cały czas. I nie dość że nikt prócz Harrego się nawet z nią nie przywitał, to w dodatku ja pobiegłem za Em. Connie słyszała jak ona mówi że mnie kocha. Jak ona się musiała poczuć. Zostawiłem ją tam zupełnie samą. A przyrzekłem że jej nie skrzywdzę. Nie zasługuję na nią, powinna mnie zostawić. A ja powinienem biec do niej zarazo tym jak tylko porozmawiałem z Em. No pomijając ten szczegół że nie porozmawiałem, bo Emily nie chciała mnie widzieć. Podobno to Harry odwiózł Connie. Jeśli to był on to muszę mu podziękować. Gdyby nie on to… nie wiem, już byłbym martwy. Co ja pieprzę! I tak jestem! Jeśli nie Emily, to moja własna dziewczyna mnie zamorduje. Boże, przecez ona tak cierpiała. Jest tam teraz zupełnie sama. Musze do niej zadzwonić. Po prostu muszę. Wybrałem numer i wpatrywałem się w komórkę jak idiota. Bałem się. Po prostu bałem się że powie mi że nie chce mnie więcej widzieć. A przecież ja nie zniosę jeśli stracę z nią kontakt. To ona podniosła mnie po tym jak byłem przybity kontaktami z chłopakami. To dzięki niej znowu się uśmiecham. Bez tego małego zmarzlucha nic nie będzie takie samo.
I to wszystko tylko i wyłącznie moja wina.
Ale co miałem zrobić? Nie przyprowadzać Connie do domu? Przecież byliśmy razem już od ponad miesiąca. Dla mnie i Connie tylko miesiąca. Bo po takim okresie ja już jej zafundowałem takie coś.
- Słucham?- jej cichy głos zadźwięczał mi w uszach. Przełknąłem głośno ślinę. Co ja mam jej powiedzieć?
- Cześć Connie.- w moich myślach latało milion słów, a ja nie potrafiłem sklecić jednego zdania. Niemal widziałem ten ból wymalowany na jej twarzy. Ten którego ja jestem przyczyną.- Przepraszam.
- Jesteśmy razem, a ciebie stać tylko na telefon kilka dni po tym wszystkim? Uprzedzałeś że dawno nie byłeś w związku, ale nie sadziłam że będziesz do tego zdolny.- przymknąłem oczy widząc jej twarz. Daję słowo że zmarszczyła nos robiąc tą cholernie słodką minę.
- Przepraszam, ja musiałem sobie to przemyśleć.
- Co przemyśleć? Niall! Musiałeś się zastanowić czy kochasz mnie czy ją? Jesteśmy razem i odpowiedź powinna być dla ciebie oczywista. A skoro się jeszcze wahasz, to dla mnie wszystko jest jasne. Nie będę z kimś kto ciągle kocha inną.
- Connie, słońce, nie chcę cie stracić. Jesteś dla mnie…
- Gdybym była dla ciebie ważna nie pobiegłbyś do niej.- przerwała mi, aja usłyszałem że powstrzymuje się od płaczu. Była taka dzielna. Choć nie musiała, miało prawo do gniewu, płaczu krzyku. A mimo to stara się być spokojna.- Nie zostawiłbyś mnie samej.
- Przepraszam, tak bardzo przepraszam.- tak właściwie jeśli ktoś tutaj miał płakać to właśnie ja. – Wiesz, że nie chciałem cię zranić. To wszystko nie miało tak wyglądać. Gdybym tylko mógł cofnąć czas…
- Ale nie możesz.- chyba chciała zachować nade mną przewagę ciągle mi przerywając.
- Wiem. I bardzo tego żałuję. Proszę, nie skreślaj nas. Pozwól mi być przy tobie, nie skrzywdzę cie już. Obiecuję.
- Ostatnim razem tez obiecywałeś! I co?
- Skarbie, wiem. Przepraszam. Jestem dupkiem…
- Racja, jesteś.
- Proszę, daj mi tą szansę, przyjdę do ciebie kiedy tylko będę z powrotem w Londynie. Kotku..- westchnąłem kiedy nie usłyszałem odpowiedzi. Czyli że nie ma już szansy?
- Wesołych świąt Niall.
- Ale…
Zwyczajnie wszystko spierdoliłem.
Co do Emily to wcale nie jest lepiej, a nawet gorzej, bo Connie chociaż ze mną rozmawia. A Em? Ja przecież nie chciałem jej zranić, nigdy nie chciałem. Jest dla mnie bardzo ważna, zawsze była. Dlatego właśnie wtedy za nią pobiegłem, wiedziałem że muszę jej wyjaśnić, przeprosić.
Bo by6łem ślepy przez tyle czasu.
Niby wiedziałem że coś tam jest, że między nami jest inaczej niż między znajomymi, ale nigdy fizycznie nie przekroczyliśmy tej granicy.
Wpadłem do tamtego pokoju zupełnie zapominając o Connie którą zostawiłem samą z chłopakami. Kiedy tylko Em wykrzyczała mi wszystko w twarz, poczułem że tracę grunt pod nogami.
Kocha mnie, Emily mnie kocha.
- Emily- szepnąłem cicho widząc ją leżącą na łóżku. Meggi ją obejmowała a Katie głaskała po plecach. Skrzywiłem się kiedy zobaczyłem jak cierpi, przeze mnie.
- Wyjdź.- Kate od razu stanęła w jej obronie, podeszłą do mnie i popatrzyła prosto w oczy.- Tyle czasu nie obchodziło cie to jak ona się czuje, i nagle ci się o tym przypomniało? Teraz zostaw ją w spokoju.
- Ale Kate…
- Nie Niall, tylko ją ranisz.
- Musze z nią porozmawiać.
- Nie teraz.- bezceremonialnie wypchnęła mnie za drzwi zostawiając w kompletnym osłupieniu trzasnęła drzwiami.
Cholera.


Harry
Obudziłem się z potwornym bólem głowy. Skrzywiłem się od razu kiedy przypomniałem sobie co się wydarzyło. Chyba troszeczkę przesadziłem. Taaa, a nawet nie tylko troszeczkę. Skrzywiłem się od razu kiedy przypomniałem sobie powód mojego picia.
Meg.
Wszystko wskazuje na to że te święta nie będą należeć do najpiękniejszych w moim życiu. Zresztą kiedy ja ostatnio spędziłem miłe święta? Rok temu w Holmes, u mamy. Byłem załamany, bo wtedy myślałem jeszcze że Meg nie żyje. Więc to nie było zbyt miłe kiedy spędzałem święta z mamą, zamiast z Meg i naszą córeczką. Bo przecież to nie tak miało wyglądać.
Dwa lata temu również bez Meggi, wtedy wyjechała, kiedy dowiedziała się że jest w ciąży, a ja nie miałem pojęcia gdzie jej szukać. Więc w tym roku miałem prawdziwa nadzieję że będzie to wyglądało inaczej, lepiej.
Podniosłem się i zobaczyłem naszą sypialnię. Huh, mimo że byłem schlany, pamiętam co powiedziałem Meg. I nie było to zbyt miłe.
Ale chwila moment. Babcia ma dziś przyjechać!
Wcisnąłem na siebie czarne spodnie dresowe i pierwszą lepszą koszulkę. Zszedłem na dół, prosto do kuchni, bo wiedziałem że jest tam Meg. Kiedy tylko mnie zobaczyła odwróciła się do mnie tyłem.
Płakała.
Usilnie próbowała zetrzeć z policzków łzy, bym tylko tego nie zobaczył. I normalnie podszedłbym do niej i przytulił, przeprosił za swoje zachowanie ale nie mogłem. Nie miałem za co przepraszać i tym razem tego nie zrobię.
Westchnąłem widząc ją w takim stanie. Nigdy nie lubiła kiedy patrzyłem jak płacze. Zawsze zamykała się gdzieś albo znikała z domu kiedy miała zły dzień. Najczęściej malowała. Tyle ze teraz nie ma na to czasu bo już jutro wigilia, więc wszyscy się do nas zjadą.
- Kiedy będzie babcia?
- Ma być za około godzinę. I miło by było gdybyś załatwił jakąś choinkę.
- Mhm.- mruknąłem coś niezrozumiałego i wyszedłem stamtąd. Wisiała między nami jakaś czarna chmura, nie umiałem z nią normalnie rozmawiać. Często się kłóciliśmy ale zawsze jedno z nas nie wytrzymywało dłużej ciągnąc tego nieodzywania się do siebie. Wtedy kiedy na siebie patrzyliśmy od razu ją przytulałem i nawzajem się przepraszaliśmy. Więc co do cholery jasnej teraz się dzieje?
Wyszedłem do góry, wziąłem szybki prysznic i zbiegłem na dół. Spojrzałem w jej kierunku, nie było jej już w kuchni. No trudno, i tak pewnie by się do mnie nie odezwała.
Wyruszyłem na poszukiwania choinki.

Kiedy wróciłem byłem cholernie zły na siebie. Powinienem był to załatwić wcześniej a nie na ostatnia chwilę szukać choinki. Wprawdzie na szczęście ją znalazłem, tyle że trwało to ponad dwie godziny. Wcale sie nie zdziwiłem, kiedy przed naszym domem zobaczyłem samochód. Chociaż jednak chyba się zdziwiłem. Czy oni nie przylecieli przypadkiem samolotem?
Po kolejnych dziesięciu minutach, kiedy próbowałem wyciągnąć choinkę z samochodu, postawiłem ją w garażu i tak zostawiłem. Wyciągnąłem jeszcze zakupy które Meggi kazała mi zrobić, i ruszyłem do domu. Niesamowicie się zdziwiłem kiedy zobaczyłem wtedy w sklepie że Meg do mnie dzwoni. Już myślałem że może coś się w naszych relacjach poprawiło, ale ona tylko wyrecytowała co mam kupić i się rozłączyła. Dlatego też nie jestem przekonany co do tego czy wszystko kupiłem. Wszedłem do domu od progu słysząc już że naprawdę dużo ich tutaj przyjechało. W środku zobaczyłem babcię Meg, jej ciocię, wujka no i ich dzieci, które miałem okazję poznać w Polsce. Mały Victor podbiegł do mnie i przytulił się do moich nóg.
- Cześć mały.- odłożyłem zakupy na ziemie i wziąłem go na ręce.
- Przywiozłem ze sobą klocki, pobawimy się?
- Pewnie, ale może później. Poza tym to ktoś tu chyba nauczył się ładnie mówić.- uśmiechnąłem się, zauważając że Victor wymawia już sz i r. Ostatnim razem kiedy byliśmy w Polsce jeszcze nie umiał.
- No, dużo ćwiczyłem z mamą.
- No to świetnie. Później pójdziemy zbudować zamek, ok.?
- Taak! To ja teraz pójdę pomóc cioci Magdzie piec ciasteczka.
Odstawiłem go na ziemię i spojrzałem na wszystkich. Przywitałem się z każdym, a kiedy podszedłem do babci, uśmiechnąłem się szeroko. Ta kobieta była cudowną osobą, Meg bardzo ją kochała, była dla niej jak matka, bo jej własna rzadko się nią tak naprawdę opiekowała.
Poszedłem do kuchni, a za mną babcia. Meg faktycznie piekła ciasteczka. Victor razem z Zuzią, jego młodsza siostrą stali na krzesłach i wybijali w cieście różne wzory. Uśmiechnąłem się pod nosem. Ciekawe jak to by było jakbyśmy mieli dzieci. Ale nie to mnie zaskoczyło, obok Meg, w jej fartuszku stała moja mama. Z kolei Meg miała na sobie mój fartuszek. Była taka uśmiechnięta, naprawdę cieszyła się że spędzimy te święta w tak dużym gronie.
- Meg.- powiedziałem cicho, wiedziałem że ona nawet nie chce na mnie patrzeć, zresztą jej mina mówiła sama za siebie. Uśmiech od razu zszedł z jej twarzy kiedy zobaczyła mnie. Spuściłem wzrok na zakupy, nie chcąc dłużej patrzeć na jej smutek. Jednak nie uszło w tym wszystkim mojej uwadze wymiana spojrzeń między babcią i mamą.
Zauważyły że coś jest nie tak.
I miały rację.
- Nie wiem, czy wszystko kupiłem, jak będziesz czegoś potrzebować to pojadę jeszcze raz.- powiedziałem udając że nic nie widziałem. Bo po co mówić, wtedy musiałbym tłumaczyć o co chodzi, a na to nie mam najmniejszej ochoty.
- Jasne.
- Mamo, co ty tutaj robisz?- odwróciłem się do niej wreszcie. Posłała mi uśmiech po czym rozłożyła ręce. Przytuliłem się do niej. Przymknąłem oczy wdychając zapach który kojarzył mi się z domem.
Zapach mamy.
- Przyjechaliśmy wcześniej.
- Z Robinem?
- Tak, tak.- odsunęła mnie od siebie na długość ramion. Posłała mi pocieszający wzrok, jakby dobrze wiedziała jak się czuję? Może wiedziała, a końcu to moja matka
_______________________________________

Jeśli przeczytałeś, proszę skomentuj.

22 komentarze:

  1. Super!!!! Kocham twoje opowiadanie!! Dobrze że nie jesteś przewidywalna i jeszcze się nie pogodzili!!! Nie może być zawsze słodko!


    Zapraszam do mnie na opowiadanie o harrym
    http://harry-styles-moim-bogiem.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest coraz ciekawiej. Czekam, aż w końcu wszystko się ogarnie haha ! xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny! <3 Ciekawe, co teraz zrobi Niall :) Czekam na next xx

    OdpowiedzUsuń
  4. uuu genialnie :D czekam na więcej <333 i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jak dla mnie niesamowity *o* powiem szczerze, że czekałam na niego z niecierpliwością, bo jest to mój 2 drugi ulubiony blog i codziennie zaglądam czy jest czy go nie ma :D x
    Harry za swoje zachowanie tak jak ją wyzwał to powinien przeprosić, ale tylko za to, a Meg tak naprawdę ma powód do złości, ale nie powinna wtedy wybuchać i też powinna przeprosić,ale dobrze wiemy że oboje są uparci i do tego szybko nie dojdzie :D za pewne w Święta będą musieli udawać parę więc później też się pogodzą, ja tak sądzę :D x
    A co do Nialla, to dobrze że przeprosił Connie, ale mam wrażenie że jak ona go "zignorowała" to chciał polecieć do Emily, dobra nic ja i te moje pomysły XD
    Rozdział jak mówiłam, niesamowity, genialny, boski, cudowny, najlepszy <3
    cudownie piszesz, życzę Ci weny którą masz ale więcej żeby rozdziały były jeszcze jeszcze dłuższe i były jeszcze szybciej ! x
    ________________________________________________________
    do następnego :*
    xoxo.
    Oliv.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a mogłabys podac swój drugi ulubiony blog?

      Usuń
    2. to jest właśnie mój drugi ulubiony blog *o* x
      natomiast pierwszym jest "After" o Harrym Stylesie :3
      xoxo
      Oliv.

      Usuń
  6. Przeczytałam więc komentuje :D
    Nie będę się rozpisywać bo nie jestem w tym dobra. Czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ogólnie to bardzo fajny rozdział i fajnie rozwija sie sytlacja z Niallem ale dlaczego Meg i Harry sie jeszcze nie pogodzili ? Mam nadzieje ze intetwencja babci Meg da im oboje a szczegolnie Meg do myslenia ( wnioskuje tak z zapowiedzi nastepnego rozdzialu). Taki jeszcze jeden maly minusik ze rozdzialy są takie troche zakrótkie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Supeeer ;p
    Mam nadzieję ,że Meg się pogodzi się z Harrym ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. No to teraz Niall został sam ;__;
    Szkoda, dla mnie źle zrobił że nie został wtedy z Connie :D Mam nadzieje że jakoś mu wybaczy i im się ułoży :3

    OdpowiedzUsuń
  10. witam witam, ael co to ma być , miało byś słodziusio i milusie, bez takich niedogodzeń i mieli być pogodzeni, ale uwaga, i tak mi się bardzo podoba, gratulacje dla autorki :*
    pozdrowienia ode mnie i siostry :) :*

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja nadal czekam na te obiecane, gorące scenki :p
    Nie muszą być one w przypadku Harry-Meg, może to byc pierwszy wspólny raz Horana i Connie, który oczywiście ją przeprosi za swoje karygodne zachowanie (:
    Czekam na rozwój wydarzeń

    OdpowiedzUsuń
  12. Taka atmosfera na święta słabo wróży :c Niech Hazza weźmie się za Meggi, a Nialler za Connie i niech się wszystko ułoży przed Sylwestrem :D Tylko nie wiem co z Emily, szkoda mi jej strasznie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ile ty masz już wyświetleń o.O Ale nie ma co się dziwić Twój blog jest genialny :)
    Dawaj szybko kolejnego bo po zapowiedzi nie mogę się doczekać. Mógłby być trochę dłuższy od tego :p

    OdpowiedzUsuń
  14. OMG- TYLKO TYLE MOGE POWIEDZIEC

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja tam lubię jak się komplikuje taka sielanka to nie może trwać długo
    Czekam na następny :-*

    OdpowiedzUsuń
  16. Kochhhaaaaam <3 <3 <3
    I mam nadzieję, że Meg i Hazz niedługo się pogodzą:)
    No i nominowałam cię do LA, więcej dowiesz się na blogu:
    http://strength-fanfiction.blogspot.com/p/liebster-award.html
    Weny

    OdpowiedzUsuń
  17. świetny rozdział <3 Zapraszam do mnie ;) http://lovehateonedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Czemu nie ma tak długo rozdziału? :c
    My tu serio umieramy z niecierpliwości

    OdpowiedzUsuń