HARRY
Kiedy stałem
tam przed jej drzwiami cholernie bałem się tego kogo spotkam w środku. Otworzyła
mi ona- piękna, taka naturalna, jaką ją lubiłem najbardziej. Dlaczego? Bo taki
jej widok był zarezerwowany wyłącznie dla mnie. Kiedy gdzieś wychodziliśmy
ubierała się ładnie, nie mówię, wtedy też wyglądała pięknie. Ale to wtedy kiedy
byłem tylko ja i Meg, wyglądała właśnie tak, wtedy czułem że jest moja, bo nie
wstydzi się siebie bez makijażu, w jakimś byle jakim kucyku, rozciągniętych
koszulkach.
Uśmiechnąłem się do niej ale potem sam nie
wiedziałem co mówić. Musiałem się upewnić czy jest sama. Na szczęście tego
idioty nie było. Więc jedynym co przyszło do mi do głowy był pocałunek. Wpiłem
się mocno w jej wargi. Nie odwzajemniła tego, ale nie przejmowałem się tym, nie
protestowała. Dopiero po dość długiej chwili poczułem że jej usta się szerzej
otwierają więc od razu wpuściłem tam swój język. Wczepiła ręce w moje włosy
delikatnie je ciągnąc więc cicho jęknąłem. Popchnąłem nas delikatnie na ścianę
przypierając Meg do ściany. Jej usta były takie cudowne. Poczułem się jakbym
leżał w chmurach. Dookoła czując rozlewającą się przyjemność. Pragnąłem jej tak
cholernie mocno. Zniżyłem ręce na dół kładąc je na jej tyłku. Uniosłem ją lekko a ona bez mniejszego
problemu oplotła mnie w pasie nogami. Miałem ja tak blisko. Czułem jej piersi
przylgnięte do mojego torsu, czułem całe jej ciało.
-
Przepraszam.- powiedziałem kiedy pocałunkami zjechałem na szuję. Podniosłem na nią wzrok, patrzyła na mnie ze
Łazami w oczach. Oparłem moje czoło o jej wpatrując się w jej oczy.- Za
wszystko kochanie, przepraszam.
Nie
odpowiedziała. Po prostu patrzyła na mnie. Tak zwyczajnie, ale jednak w jej
spojrzeniu widziałem uczucia, widziałem wahanie.
Zamknąłem
oczy, chcąc wierzyć że mi wybaczy. Po prostu nie mogłem patrzeć na to jak mnie odrzuca.
Mimo że jej ręce ciągle były zarzucone na moją szyję, mimo że nie poluźniła
uścisku i ciągle przylegała do mnie to bałem się. Że nie będzie mnie już
chciała, że to co było po prostu wygasło.
O. Mój.
Boże. Lekko musnęła moje wargi. To trwało zaledwie chwilę a ja czułem się
jakbym czekał na to wieczność.
Dla tych
trzech sekund.
Otworzyłem
oczy i ujrzałem przed sobą najpiękniejszy widok na świecie.
Jej uśmiech.
Pocałowałem
ją znowu, znowu czując się jak w niebie, choć czuję się tak ciągle od momentu
kiedy ja pocałowałem.
- To
karygodne!! Ohydne! Jak można się tak obściskiwać?!! To niedopuszczalne,
zamknijcie drzwi jeśli macie zamiar to robić!- niechętnie oderwałem się od
mojej Meggi, i zobaczyłem jakąś kobietę, może miała maks z czterdzieści lat, a
obok niej szczerzący się facet. Czy on się gapi na Meg?
Drzwi do
mieszkania były otwarte odkąd tu jestem, a my nawet tego nie zauważyliśmy.
Spojrzałem na Meggi, cała czerwona rozluźniła nogi stając z powrotem na ziemi. Podeszliśmy
do drzwi i spojrzeliśmy na zniesmaczoną panią i jej dziwnego męża.
- Przepraszamy.-
powiedziała cicho Meggi. Miałem już zamykać drzwi kiedy z góry zbiegła z
piskiem jakiaś dziewczyna.
- Aaaaaaa!
Harry?!- zrobiła wielkie oczy tuz przed nami i ciągle krzyczała jakieś
niezrozumiałe słowa.
- Boże,
mamo! To Harry! Ale co ty tu robisz? Masz nową dziewczynę?! Wygląda jakoś znajomo-
krzyknęła przyglądając się Meg, którą obejmowałem. Wygląda na to że to córeczka
uroczej pani, którą obrzydziliśmy, tylko nie wiem czym. Nigdy nie całuje
swojego męża?
- Cześć,
jestem Meg- wyciągnęła w jej stronę rękę uśmiechając się przez co dziewczyna
przytrzymała się ramienia swojego ojca.
- Tta Meg?-
wyjąkała patrząc na nią. – To ty naprawdę istniejesz?
- Jak
widać.- powiedziałem.
- Ale
przecież ty nie żyjesz! Harry! Co to ma być? I w ogóle to mieszkacie tutaj a ja
nic o tym nie wiem?! Bosz, Harry tu mieszka! Aaaa-
- Hej hej,
spokojnie, nie mieszkam tutaj, to mieszkanie Meg.
- Zrobisz
sobie ze mną zdjęcie?- zapiszczała dziewczyna a ja się skrzywiłem.
- Sory, ale
jestem zajęty.- słysząc moje słowa tamta kobieta tylko prychnęła.
- Ja już
dobrze wiem czym.
Meggi się
tylko znów zaczerwieniła a ja grzecznie przeprosiłem jeszcze raz, i zamknąłem
drzwi.
Objąłem Meg w pasie przyciągając do siebie i
znowu skradłem jej soczystego całusa. Ciągle byłem napalony, ciągle chciałem
więcej. Wziąłem ją na ręce a ona ciągle kradła mi całusy to z ust, to z szyi, z
policzków, wszędzie gdzie miała dostęp to mnie całowała. Ruszyłem w kierunku
drzwi do sypialni i wchodząc tam ujrzałem pełno obrazów i farb, uwielbiam ten
klimat, po prostu kocham moją mała malarkę. Rzuciłem ją na łóżko i sam zawisłem
nad nią wcześniej ściągając z siebie moją koszulkę. Opierając ręce obok jej
głowy zniżyłem się by ją pocałować. Zszedłem niżej całując jej obojczyk, włożyłem
powoli ręce pod jej koszulkę. Zbliżyłem się do ucha przygryzając je lekko.
-
Przepraszam skarbie. Wtedy w szpitalu kłamałem.-
Ujrzałem ją
w samym staniku. Był turkusowy. Ha! Nauczyłem się kolorów! Obdarowywałem jej
brzuch pocałunkami wkładając za jej plecy ręce. Zapięcie było jakieś dziwne,
więc po prostu go zerwałem. Meggi nawet nie dając mi dotknąć piersi, które
zobaczyłem po tak długim czasie odwróciła nas będąc teraz na górze. Zniżyła się
trochę całując tym razem mój tors. Kiedy usiadła na mnie specjalnie w tym
miejscu poczułem że mój penis rośnie. Miałem ją przed sobą bez górnego ubrania.
Była taka cholernie śliczna, a te kształtne piersi prosiły się tylko żeby ich dotknąć.
Drażniła się ze mną powoli odpinając pasek od spodni, powoli go wyciągnęła i
wyrzuciła gdzieś za siebie, potem odpięła guzik od spodni i rozsunęła zamek.
Uniosła się trochę żeby móc ściągnąć moje spodnie ale ja już nie wytrzymałem. Wstałem
i położyłem ręce na jej piersi brutalnie wpijając się w jej wargi.
-
Przepraszam za to że cierpiałaś.- szepnąłem cicho ciągle bawiąc się jej
piersiami. Słyszałem jej ciche mruczenie kiedy mocniej ściskałem którąś z nich.
Gwałtownie przewróciłem ją na łóżko sam zagłębiając się w jej piersiach.
Zbliżyłem twarz do prawej oblizując sutka i lekko go ssąc, drugą ręką masowałem
drugą pierś.
-
Przepraszam za to że cię zostawiłem samą.
Kiedy
uniosła biodra ocierając się o moje przyrodzenie głośno jęknąłem. Ona zwycięsko
się uśmiechnęła robiąc to powtórnie. Oderwałem się od jej piersi lekko muskając
jej wargi. Ściągnąłem do końca swoje spodnie, a potem szarpnąłem za jej dresy. Zsunęły
się z niej bez problemu. Chwyciłem z dwóch stron za jej majtki i również
pociągnąłem w dół. Spojrzałem na Meg. Jej wzrok był utkwiony w jednym punkcie.
No tak, w bokserkach które ciągle miałem na sobie widać było już spore
wybrzuszenie. Odwróciła nas znowu, specjalnie zahaczając o mojego penisa. Jęknąłem
głośno znowu malując na jej ustach uśmieszek.
- Przepraszam
za każdą twoją łzę.
Wsunęła
palec za gumkę i ją lekko strzeliła, znowu wkładając palec za bokserki lekko je
osunęła na dół ale zostawiła je tak po prostu. Drażniła się. Sam już nie mogąc
się powstrzymać ściągnąłem je na dół żeby je z siebie ściągnąć. Meg się
zaśmiała. Daję sobie głowę uciąć że w tamtej chwili poczerwieniałem! Ja!
Rozumiecie?! Poczułem że go dotyka, ohhhh boże, cztery pieprzone miesiące się z
nią nie kochałem, nie robiłem tego z nikim innym. A moja kochana potrafiła
zrobić to tak że się rozpływałem. Wiedziała o mnie wszytko. Gdzie ma mnie
dotykać, jak, mocno czy słabo, po prostu każdy jej ruch doprowadzał mnie do
naszego prywatnego nieba. Byłem gdzieś daleko nad ziemią, byłem cholernie
daleko.
-
Oooochhhhh- nawet nie wiem kiedy z moich ust wydobywały się takie westchnięcia.
Meggi znowu się zaczęła śmiać. No tak,
- Nie ma to
jak pośmiać się ze swojego partnera seksualnego podczas stosunku. Mmm, bardzo
mnie to cieszy, wiesz skarbie.- ledwie wypowiedziałem te słowa, a kiedy włożyła
go sobie do buzi mocno zassałem powietrze.
Po prostu byłem pod jej władzą. Mogła zrobić ze mną co chciała.
Cokolwiek by powiedziała ja bym to uczynił.
Po prostu
mnie omotała, swoją seksownością mnie omotała.
Odsunęła się
ode mnie na moment ale chwile potem położyła się na mnie. Jej mokre piersi przylgnęły
do mojego torsu, uhhh, uwielbiam ją. Dobra Styles, trzeba się wziąć w garść.
Gwałtownie nas przewróciłem i tak samo szybko w nią wszedłem przez co
dziewczyna wydała z siebie krzyk i się lekko wygięła. Nie spodziewała się tego.
Szybko, ale płytko w nią wchodziłem, a jej jęki były dla mnie najpiękniejszym dźwiękiem
od tak dawna. Wiem, dziwnie to brzmi, ale czerpałem z tego seksu więcej
przyjemności i miłości niż mogłoby się komukolwiek wydawać. Mimo że z pewnością
nie był on spokojny, to i tak pełno w nim było uczyć. W gwałtowności,
brutalności chcieliśmy się w sobie zatracić. Kochaliśmy się wiedząc że jest to
nie tylko połączenie naszych ciał, ale powtórne złączenie naszych żyć. Chciałem
aby od tej pory dzielić wszystko z nią, każde potknięcie, każde cierpienie, jak
i każdy uśmiech, wszystko robić razem i być w tym jednością.
-
Przepraszam maluszku.- szepnąłem do jej ucha kiedy leżała obok mnie uspokajając
swój oddech. – Jesteś kimś kogo chcę mieć już zawsze przy sobie. Przepraszam za
to że mnie nie było kiedy mnie potrzebowałaś. Jesteś dla mnie niebem, moim
własnym, maleńkim niebem. Odkąd zaczęliśmy się spotykać kochałem cię, kocham
teraz i będę już zawsze. Bo jesteś wyjątkowa, i chciałbym byś zgodziła się znów
być moją, a obiecuje że już nigdy przeze mnie nie będziesz płakać, obiecuje że
cię już nie zostawię. Proszę wybaczysz mi to wszystko?
Mimo że
przed chwila oddaliśmy się sobie, teraz wciąż nie byłem pewien tego co powie
Meggi. Ale ona nie powiedziała nic. Po prostu pokiwała głową, jednocześnie
chowając ją w moim ciele.
Ale ja
znałem ją na tyle żeby wiedzieć że to nie jest w jej stylu. Dlatego muszę
sprawić żeby ona na prawdę tego chciała, tak jak ja chcę. Wciągnąłem ją na
siebie pozwalając by się bardziej wtuliła w moje ciało. Głaskałem ja po nagich
plecach do czasu kiedy nie zasnęła.
Patrzyłem na
nią pół nocy, póki mnie też nie zmorzył sen. Bo to że Meg ze mną była to nie
wszystko, czułem że odzyskuje dawne życie.
_______________________________________