czwartek, 26 września 2013

Rozdział 44



HARRY
Kiedy stałem tam przed jej drzwiami cholernie bałem się tego kogo spotkam w środku. Otworzyła mi ona- piękna, taka naturalna, jaką ją lubiłem najbardziej. Dlaczego? Bo taki jej widok był zarezerwowany wyłącznie dla mnie. Kiedy gdzieś wychodziliśmy ubierała się ładnie, nie mówię, wtedy też wyglądała pięknie. Ale to wtedy kiedy byłem tylko ja i Meg, wyglądała właśnie tak, wtedy czułem że jest moja, bo nie wstydzi się siebie bez makijażu, w jakimś byle jakim kucyku, rozciągniętych koszulkach.
 Uśmiechnąłem się do niej ale potem sam nie wiedziałem co mówić. Musiałem się upewnić czy jest sama. Na szczęście tego idioty nie było. Więc jedynym co przyszło do mi do głowy był pocałunek. Wpiłem się mocno w jej wargi. Nie odwzajemniła tego, ale nie przejmowałem się tym, nie protestowała. Dopiero po dość długiej chwili poczułem że jej usta się szerzej otwierają więc od razu wpuściłem tam swój język. Wczepiła ręce w moje włosy delikatnie je ciągnąc więc cicho jęknąłem. Popchnąłem nas delikatnie na ścianę przypierając Meg do ściany. Jej usta były takie cudowne. Poczułem się jakbym leżał w chmurach. Dookoła czując rozlewającą się przyjemność. Pragnąłem jej tak cholernie mocno. Zniżyłem ręce na dół kładąc je na jej tyłku.  Uniosłem ją lekko a ona bez mniejszego problemu oplotła mnie w pasie nogami. Miałem ja tak blisko. Czułem jej piersi przylgnięte do mojego torsu, czułem całe jej ciało.
- Przepraszam.- powiedziałem kiedy pocałunkami zjechałem na szuję.  Podniosłem na nią wzrok, patrzyła na mnie ze Łazami w oczach. Oparłem moje czoło o jej wpatrując się w jej oczy.- Za wszystko kochanie, przepraszam.
Nie odpowiedziała. Po prostu patrzyła na mnie. Tak zwyczajnie, ale jednak w jej spojrzeniu widziałem uczucia, widziałem wahanie.
Zamknąłem oczy, chcąc wierzyć że mi wybaczy. Po prostu nie mogłem patrzeć na to jak mnie odrzuca. Mimo że jej ręce ciągle były zarzucone na moją szyję, mimo że nie poluźniła uścisku i ciągle przylegała do mnie to bałem się. Że nie będzie mnie już chciała, że to co było po prostu wygasło.
O. Mój. Boże. Lekko musnęła moje wargi. To trwało zaledwie chwilę a ja czułem się jakbym czekał na to wieczność.
Dla tych trzech sekund.
Otworzyłem oczy i ujrzałem przed sobą najpiękniejszy widok na świecie.
Jej uśmiech.
Pocałowałem ją znowu, znowu czując się jak w niebie, choć czuję się tak ciągle od momentu kiedy ja pocałowałem.
- To karygodne!! Ohydne! Jak można się tak obściskiwać?!! To niedopuszczalne, zamknijcie drzwi jeśli macie zamiar to robić!- niechętnie oderwałem się od mojej Meggi, i zobaczyłem jakąś kobietę, może miała maks z czterdzieści lat, a obok niej szczerzący się facet. Czy on się gapi na Meg?
Drzwi do mieszkania były otwarte odkąd tu jestem, a my nawet tego nie zauważyliśmy. Spojrzałem na Meggi, cała czerwona rozluźniła nogi stając z powrotem na ziemi. Podeszliśmy do drzwi i spojrzeliśmy na zniesmaczoną panią i jej dziwnego męża.
- Przepraszamy.- powiedziała cicho Meggi. Miałem już zamykać drzwi kiedy z góry zbiegła z piskiem jakiaś dziewczyna.
- Aaaaaaa! Harry?!- zrobiła wielkie oczy tuz przed nami i ciągle krzyczała jakieś niezrozumiałe słowa.
- Boże, mamo! To Harry! Ale co ty tu robisz? Masz nową dziewczynę?! Wygląda jakoś znajomo- krzyknęła przyglądając się Meg, którą obejmowałem. Wygląda na to że to córeczka uroczej pani, którą obrzydziliśmy, tylko nie wiem czym. Nigdy nie całuje swojego męża?
- Cześć, jestem Meg- wyciągnęła w jej stronę rękę uśmiechając się przez co dziewczyna przytrzymała się ramienia swojego ojca.
- Tta Meg?- wyjąkała patrząc na nią. – To ty naprawdę istniejesz?
- Jak widać.- powiedziałem.
- Ale przecież ty nie żyjesz! Harry! Co to ma być? I w ogóle to mieszkacie tutaj a ja nic o tym nie wiem?! Bosz, Harry tu mieszka! Aaaa-
- Hej hej, spokojnie, nie mieszkam tutaj, to mieszkanie Meg.
- Zrobisz sobie ze mną zdjęcie?- zapiszczała dziewczyna a ja się skrzywiłem.
- Sory, ale jestem zajęty.- słysząc moje słowa tamta kobieta tylko prychnęła.
- Ja już dobrze wiem czym.
Meggi się tylko znów zaczerwieniła a ja grzecznie przeprosiłem jeszcze raz, i zamknąłem drzwi.
 Objąłem Meg w pasie przyciągając do siebie i znowu skradłem jej soczystego całusa. Ciągle byłem napalony, ciągle chciałem więcej. Wziąłem ją na ręce a ona ciągle kradła mi całusy to z ust, to z szyi, z policzków, wszędzie gdzie miała dostęp to mnie całowała. Ruszyłem w kierunku drzwi do sypialni i wchodząc tam ujrzałem pełno obrazów i farb, uwielbiam ten klimat, po prostu kocham moją mała malarkę. Rzuciłem ją na łóżko i sam zawisłem nad nią wcześniej ściągając z siebie moją koszulkę. Opierając ręce obok jej głowy zniżyłem się by ją pocałować.  Zszedłem niżej całując jej obojczyk, włożyłem powoli ręce pod jej koszulkę. Zbliżyłem się do ucha przygryzając je lekko.
- Przepraszam skarbie. Wtedy w szpitalu kłamałem.-
Ujrzałem ją w samym staniku. Był turkusowy. Ha! Nauczyłem się kolorów! Obdarowywałem jej brzuch pocałunkami wkładając za jej plecy ręce. Zapięcie było jakieś dziwne, więc po prostu go zerwałem. Meggi nawet nie dając mi dotknąć piersi, które zobaczyłem po tak długim czasie odwróciła nas będąc teraz na górze. Zniżyła się trochę całując tym razem mój tors. Kiedy usiadła na mnie specjalnie w tym miejscu poczułem że mój penis rośnie. Miałem ją przed sobą bez górnego ubrania. Była taka cholernie śliczna, a te kształtne piersi prosiły się tylko żeby ich dotknąć. Drażniła się ze mną powoli odpinając pasek od spodni, powoli go wyciągnęła i wyrzuciła gdzieś za siebie, potem odpięła guzik od spodni i rozsunęła zamek. Uniosła się trochę żeby móc ściągnąć moje spodnie ale ja już nie wytrzymałem. Wstałem i położyłem ręce na jej piersi brutalnie wpijając się w jej wargi.
- Przepraszam za to że cierpiałaś.- szepnąłem cicho ciągle bawiąc się jej piersiami. Słyszałem jej ciche mruczenie kiedy mocniej ściskałem którąś z nich. Gwałtownie przewróciłem ją na łóżko sam zagłębiając się w jej piersiach. Zbliżyłem twarz do prawej oblizując sutka i lekko go ssąc, drugą ręką masowałem drugą pierś.
- Przepraszam za to że cię zostawiłem samą.
Kiedy uniosła biodra ocierając się o moje przyrodzenie głośno jęknąłem. Ona zwycięsko się uśmiechnęła robiąc to powtórnie. Oderwałem się od jej piersi lekko muskając jej wargi. Ściągnąłem do końca swoje spodnie, a potem szarpnąłem za jej dresy. Zsunęły się z niej bez problemu. Chwyciłem z dwóch stron za jej majtki i również pociągnąłem w dół. Spojrzałem na Meg. Jej wzrok był utkwiony w jednym punkcie. No tak, w bokserkach które ciągle miałem na sobie widać było już spore wybrzuszenie. Odwróciła nas znowu, specjalnie zahaczając o mojego penisa. Jęknąłem głośno znowu malując na jej ustach uśmieszek.
- Przepraszam za każdą twoją łzę.
Wsunęła palec za gumkę i ją lekko strzeliła, znowu wkładając palec za bokserki lekko je osunęła na dół ale zostawiła je tak po prostu. Drażniła się. Sam już nie mogąc się powstrzymać ściągnąłem je na dół żeby je z siebie ściągnąć. Meg się zaśmiała. Daję sobie głowę uciąć że w tamtej chwili poczerwieniałem! Ja! Rozumiecie?! Poczułem że go dotyka, ohhhh boże, cztery pieprzone miesiące się z nią nie kochałem, nie robiłem tego z nikim innym. A moja kochana potrafiła zrobić to tak że się rozpływałem. Wiedziała o mnie wszytko. Gdzie ma mnie dotykać, jak, mocno czy słabo, po prostu każdy jej ruch doprowadzał mnie do naszego prywatnego nieba. Byłem gdzieś daleko nad ziemią, byłem cholernie daleko.
- Oooochhhhh- nawet nie wiem kiedy z moich ust wydobywały się takie westchnięcia. Meggi znowu się zaczęła śmiać. No tak,
- Nie ma to jak pośmiać się ze swojego partnera seksualnego podczas stosunku. Mmm, bardzo mnie to cieszy, wiesz skarbie.- ledwie wypowiedziałem te słowa, a kiedy włożyła go sobie do buzi mocno zassałem powietrze.  Po prostu byłem pod jej władzą. Mogła zrobić ze mną co chciała. Cokolwiek by powiedziała ja bym to uczynił.
Po prostu mnie omotała, swoją seksownością mnie omotała.
Odsunęła się ode mnie na moment ale chwile potem położyła się na mnie. Jej mokre piersi przylgnęły do mojego torsu, uhhh, uwielbiam ją. Dobra Styles, trzeba się wziąć w garść. Gwałtownie nas przewróciłem i tak samo szybko w nią wszedłem przez co dziewczyna wydała z siebie krzyk i się lekko wygięła. Nie spodziewała się tego. Szybko, ale płytko w nią wchodziłem, a jej jęki były dla mnie najpiękniejszym dźwiękiem od tak dawna. Wiem, dziwnie to brzmi, ale czerpałem z tego seksu więcej przyjemności i miłości niż mogłoby się komukolwiek wydawać. Mimo że z pewnością nie był on spokojny, to i tak pełno w nim było uczyć. W gwałtowności, brutalności chcieliśmy się w sobie zatracić. Kochaliśmy się wiedząc że jest to nie tylko połączenie naszych ciał, ale powtórne złączenie naszych żyć. Chciałem aby od tej pory dzielić wszystko z nią, każde potknięcie, każde cierpienie, jak i każdy uśmiech, wszystko robić razem i być w tym jednością.
- Przepraszam maluszku.- szepnąłem do jej ucha kiedy leżała obok mnie uspokajając swój oddech. – Jesteś kimś kogo chcę mieć już zawsze przy sobie. Przepraszam za to że mnie nie było kiedy mnie potrzebowałaś. Jesteś dla mnie niebem, moim własnym, maleńkim niebem. Odkąd zaczęliśmy się spotykać kochałem cię, kocham teraz i będę już zawsze. Bo jesteś wyjątkowa, i chciałbym byś zgodziła się znów być moją, a obiecuje że już nigdy przeze mnie nie będziesz płakać, obiecuje że cię już nie zostawię. Proszę wybaczysz mi to wszystko?
Mimo że przed chwila oddaliśmy się sobie, teraz wciąż nie byłem pewien tego co powie Meggi. Ale ona nie powiedziała nic. Po prostu pokiwała głową, jednocześnie chowając ją w moim ciele.
Ale ja znałem ją na tyle żeby wiedzieć że to nie jest w jej stylu. Dlatego muszę sprawić żeby ona na prawdę tego chciała, tak jak ja chcę. Wciągnąłem ją na siebie pozwalając by się bardziej wtuliła w moje ciało. Głaskałem ja po nagich plecach do czasu kiedy nie zasnęła.
Patrzyłem na nią pół nocy, póki mnie też nie zmorzył sen. Bo to że Meg ze mną była to nie wszystko, czułem że odzyskuje dawne życie. 
_______________________________________

No witajcie moi kochani czytelnicy... uhhh to brzmi jak w bibliotece...

a my przecież jesteśmy w serialu ;) hahaha

no ok, wracając na ziemię:

rozdział jest po tygodniu bo stwierdziłam iż jest wart tego żeby na niego zaczekać dłużej. Rodzaj ich pogodzenia jest taki bo dawno tego na blogu nie było, no chyba że już nie chcecie takich scen, to się jakoś powstrzymam. Tylko napiszcie proszę ;)

 

I co? Zadowoleni? SĄ JUŻ RAZEM! Yeah! Cieszmy się póki możemy! 

 

A tak swoją drogą, to nie sądziłam że dojdzie do tego że będizecie mnie błagali o rozdział... i straszyli samobójstwem O_o  więc apeluję : proszę nie kończyć swojego życia gdyż mam zamiar kontynuować ciągle tą opowieść o perypetiach Magdy i Harolda (... a nie mówiłam że serial?)

czwartek, 19 września 2013

Rozdział 43



MEGGI
Patrzyłam na niego i nie mogłam wykrztusić z siebie ani słowa, to było zdecydowanie za dużo jak na mnie. Nie wiem dlaczego to niby miało tak wyglądać? W ogóle dlaczego on sądzi że mi się podoba. Bo po sposobie jego zachowanie teraz jestem przekonana o tym że on tak właśnie myśli. No ok., odwzajemniłam pocałunek ale to o niczym nie świadczy, prawda?
Prawda?
- Możemy porozmawiać?
Czy możemy? Musimy i to jak najszybciej. Trzeba mu wyjaśnić że nic do niego nie czuję.. ale jak cholera? Nie chcę tracić jego ani naszej przyjaźni a każdy dobrze wie, że po czymś takim nic nie jest takie same. Więc po co do cholery mnie pocałowałeś?
Kiwnęłam głową w odpowiedzi na jego pytanie a ten zaczął się do mnie zbliżać. Cooo? Czy on znów chce mnie pocałować? Ohhh god, odwal się Olly, błagam nie rób tego. Był zdecydowanie zbyt blisko mojej twarzy. Naruszasz prywatną przestrzeń, halo! Odsunęłam się trochę do tyłu, ale to nie pomogło, bo on zrobił to samo co ja zbliżając się jeszcze bliżej niż był. Jego ciemne oczy przeszywały mnie na wskroś, patrzył na mnie tak jakby chciał mnie zjeść. Wcześniej nawet nie zauważyłam żebym mu się podobała, nawet nie pomyślałabym o tym żeby był dla mnie kimś więcej niż przyjacielem. Jak widać on myślał inaczej.
Położył rękę na moim policzku delikatnie zgarniając włosy za ucho. Wierzchem dłoni pogładził mój policzek. Przycisnął mnie do ściany. Cholera, daj mi oddychać, człowieku!
- Meggi, jesteś niezwykła, uwielbiam twój charakter, uwielbiam z tobą tutaj mieszkać, spędzać czas, oglądać wieczorem filmy czy razem przygotowywać śniadania, po prostu być przy tobie. Jesteś taka inna, tak, cholera no, wyjątkowa. A że jestem facetem, to tez nie mógłbym nie zauważyć twojej urody. Twoje zgrabne nogi i kształtne piersi po prostu są zniewalające. A tyłek przyprawia mnie o zawał. I nie mogę uwierzyć w to że on cię tak skrzywdził, że był takim dupkiem, bo jak można być takim dla takiej dziewczyny. Gdybyś pozwoliła mi wejść do twojego życia, obiecuję że byłbym sto razy lepszy od niego, obiecuję że nigdy bym cię nie skrzywdził, bo cie kocham Meg. Zawładnęłaś moim sercem.
- Olly, ja… - ja co? O Jezu, chłopak mi powiedział że mnie kocha, naprawdę aż tak mu na mnie zależy? Wypuściłam ze świstem powietrze.- nie spodziewałam się.
- A ja nie spodziewałem się że odwzajemnisz pocałunek, byłem przekonany że kochasz jeszcze jego. I nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę z tego że nie miałem racji.- no ale problem w tym że miałeś rację. Bo Harry ciągle zajmuje pierwsze miejsce w moim sercu. Czuję się zraniona i ciągle to boli, ale już nie aż tak. A Olly? Zajmuje miejsce przyjaciela, i nic więcej.
- Olly, posłuchaj, to nie takie proste.
- Nie jesteś gotowa na związek, rozumiem, ale ja poczekam, ile będzie trzeba.
- Nie. Nie o to chodzi. Kocham cię, ale…
- Ale co?- chłopak wyraźnie się zdenerwował, zresztą wcale mu się nie dziwię.
- Ale tylko jak przyjaciela, nie możemy być razem.- spuściłam wzrok na ziemię, nie potrafiłam patrzeć na jego zawiedzioną twarz. Wiem , że wbiłam nóż w jego serce, ale musiałam.
- W czym jestem gorszy co?- wrzasnął odsuwając mnie od siebie. Odepchnął mnie tak mocno że uderzyłam plecami o ścianę więc z moich ust wydobył się jęk.- Jestem za mało przystojny? Nie potrafię być romantyczny? Właśnie że potrafię! Mógłbym być o wiele razy lepszy od tego idioty, ale nie! Bo ty go cholera ciągle kochasz! A ja nie mam pojęcia, czym on sobie na to zasłużył.
- Przepraszam- wyszeptałam cicho. Co miałam mu powiedzieć?
- No widzisz! Nawet teraz mnie przepraszasz. Musisz być taka idealna?!- krzyknął prosto na mnie po czym wyszedł z mieszkania trzaskając drzwiami. Wow, ciekawe co ja teraz zrobię.

HARRY
- Gems, weź się ubierz, chłopcy za chwilę będą.- zaśmiałem się do siostry paradującej po naszym domu w samej bieliźnie. Nie wstydziliśmy się siebie, to w końcu moja siostra, no nie? haha, ale ciało to ma całkiem, całkiem. Ugh, Hazz, uspokój się do cholery.
- Ty sobie możesz paradować nago, a ja nie mogę w staniku?
- Nie chodzę przy tobie nago!
- Harry, chodzisz kiedy tylko możesz! Poza tym mam na sobie spodenki.
- Ale nie przy tobie! I nie chce żeby moi przyjaciele gapili się na moją siostrę, poza tym nie wiem czy Adam byłby z tego zadowolony.
- Mam go gdzieś. Chodzę w czym chcę, a jest mi gorąco, więc nie zamierzam się ubrać. – boże dopomóż. Czy to oto stworzenie musi być tak uparte?
- Przypomnij mi dlaczego ja z tobą mieszkam?
- Bo mnie po prostu uwielbiasz i dłużej nie mogłeś beze mnie żyć?
- Taaa, powiedzmy że tak.- nie mam ochoty naprawdę się z nią sprzeczać. Po naszym domu rozległ się dzwonek. Uhhh, chłopaki. Pierwszy raz tutaj przychodzą, właściwie, do powoli do siebie znowu docieramy, chyba odbudowywujemy naszą przyjaźń. Ruszyłem w kierunku drzwi patrząc jeszcze na siostrę i kręcąc głową.
- Ubierz się- rzuciłem na co ta prychnęła zakładając ręce pod piersiami. Uhhh, chyba się zdenerwowała. Otwarłem drzwi z wielkim uśmiechem na twarzy. Chłopacy też wyjątkowo cicho stali jakby nie wiedzieli że ja je otworzę. A kogo się spodziewali? Mojej mamy?
- Uhh, to ty, Louis, mówiłem że to ten dom!- wrzasnął Zayn na co się zaśmiałem. Czyli wszystko wyjaśnione, nie wiedzieli czy to tutaj.
- Wchodźcie. – nim to powiedziałem wszyscy byli już w moim domu. Liam z Zaynem polecieli do kuchni.
- Ale jestem gło… o ja pierdziele.- Liaś, chłopcze opanuj się. Kiedy zobaczyłem jego i Zayna stojącego w progu kuchni po prostu wgapiających się w moja siostrę po prostu zacząłem się śmiać. Stała przodem do nich z łyżką w buzi i nutellą w ręce.
- Hej chłopcy.- uśmiechnęła się.- Dawno się nie widzieliśmy.- puściła do nich oczko i poszła się przywitać z resztą.
-Hazz, mieszkasz z Gemmą?- zapytał zdziwiony Liam. Emm, nie mówiłem im tego?
- Tak. A co? Przeszkadza wam to w czymś?
- Widać że jesteście rodziną.- zaśmiał się Zayn, a ja zrobiłem dziwną minę. Niby dlaczego?
- Ty ciągle chodzisz nago, a ona, ehhh, mimo że naga nie była to i tak lepszy widok od twojego małego.
- Małego?!- krzyknąłem. No na pewno, mały to sobie może być, ale nie mój. Uhh, ok. ochłoń Hazz. Chłopcy wybuchli śmiechem a ja postanowiłem ich zignorować i poszedłem do salonu. Widzę że się już zdążyli rozgościć, oglądają sobie telewizor.
- Masz coś do picia?- krzyknął Lou na co się uśmiechnąłem.
- Piwo?
- Ja prowadzę.- zastrzegł Zayn na co zdziwiony na niego spojrzałem. On?
- Ok., możecie zostać na noc jak coś.
- Wolałbym nie, dziewczyny zostały same w domu.
- Jak wolicie.

Po kilku godzinach wypiliśmy po parę piw, ale nic więcej, dzisiaj się nie schlejemy, to postanowienie Horana. A miałem taką ochotę. No ale ok., niech będzie. Po prostu nie mogłem uwierzyć w to że wszystko jest w porządku, no tak, prawie wszystko.
- Hazz, zamierzasz coś z Meg?- zapytał Nialler. O Jezu, tylko nie to… nie mam ochoty o tym gadać.
- Nie mam pojęcia, nie wiem co robić.
- Jak na moje oko powinieneś ją na kolanach błagać o wybaczenie.- Zayn ma rację, i ja o tym wiem, ale jak to zrobić.
- Od zawsze byliście specyficzną parą, po prostu widać było jak się kochacie. Chcesz już nigdy jej nie poczuć?- zaśmiał się Lou a ja założę się że się zaczerwieniłem. Uhhh, cholernie jej pragnę.
- Nigdy nie czułeś do nikogo czegoś takiego, co jeśli nie poczujesz już nic silniejszego do żadnej innej? A nie poczujesz na pewno, bo wszyscy dobrze wiemy że to ta jedyna.- Niall powiedział to jakby to go mało obchodziło. Wcinał banana patrząc na mnie dziwnie.
- Macie rację, ale ja nawet nie wiem gdzie ona mieszka.
- My wiemy- posłali sobie znaczące spojrzenia a ja zdezorientowany na nich tylko patrzyłem.
- Wychodzimy- krzyknął Lou podrywając się z kanapy.
- Coo? Teraz? Na pewno nie, ja nawet nie wiem co jej powiedzieć! – również wstałem ale nie z tego samego powodu co reszta.
- Harry, idziemy!
- Ja nigdzie się nie wybieram!- cofnąłem się widząc porozumiewawcze spojrzenie Zayna i Nialla.
- Brać go!


- Nie, nie nie ! nie ma mowy!
- Hazz, młotku, chcesz ją odzyskać czy nie?
Po tym jak zostałem uprowadzony przez chłopców z własnego domu wpakowali mnie do ich samochodu. Kręciłem się przez całą drogę do mieszkania Meg. Jezuu, co ja robię? Ona mi na pewno nie wybaczy, Boże coraz chyba stąd ucieknę.
- Chcę- wymamrotałem, choć nie wiedziałem jak się do tego zabrać. Cały od środka się trzęsłem, po prostu cholernie się bałem i tyle.
- Kurwa Hazz! Jesteś Harry Styles! Obiekt westchnień milionów dziewczyn. Sławne kobiety przyznają że chciałyby się z tobą przespać! Jesteś podrywaczem, a nie potrafisz porozmawiać z jedną dziewczyną.
- Nie jakąś tam dziewczyną tylko Meg. Co jeśli mi nie wybaczy?- spojrzałem spanikowany na Lou a ten uśmiechnął się i poklepał mnie po plecach.
- Ona cię kocha.
Kocha mnie, kocha. Tylko te słowa powtarzałem sobie w drodze do jej mieszkania. A co jeśli mnie tez nienawidzi? Co jeśli nie uwierzy w moje słowa?

MEG
Chodziłam po mieszkaniu bardzo zdenerwowana, Olly mnie wkurzył, po prostu zwalił winę za to że go nie kocham na mnie. No ale czy to moja wina, że kocham kogoś innego? Po prostu Harry skradł moje serce i nie oddał, a ja się mu oddałam, i nie żałuje żadnej chwili z nim przeżytej.
Dzwonek do drzwi.
Byłam ubrana w czarne dresy i zwykłą koszulkę. Włosy byle jak spięte. Szłam boso i uśmiechnęłam się na widok moich zielonych paznokci. Uwielbiam ten kolor. Naciskając klamkę ciągle myślałam że to mój współlokator. Ale się przeliczyłam.
Harry.
Spojrzał na mnie jakby się czegoś bał. Wyglądał jak mały, zagubiony chłopiec. Moje serce przyśpieszyło na jego widok, nie spodziewałam się że tak po prostu sobie tutaj przyjdzie, że jeśli zobaczę go po tak długim czasie to poczuję się tak jak teraz. Nie sądziłam że uczucie jakim go darzę jest tak duże. Bo w końcu zerwaliśmy już prawie cztery miesiące temu. A ja od tamtego czasu widziałam go może trzy razy. A teraz on, mój kręconowłosy, bijący seksownością były chłopak stoi tu przede mną wpatrując się we mnie jakbym była co najmniej boginią. Zawsze choćby jego małe spojrzenie wywoływało we mnie takie uczucia. Traktował mnie jak księżniczkę, i tak się czułam. Teraz czuję to samo. Uśmiechnęłam się lekko widząc jak bawi się własnymi dłońmi.
- Jest Olly?- że co? Czyli ja tu już od zmysłów przy nim odchodzę, a on pyta o chłopka który przed kilkoma godzinami mnie całował i wyznał miłość?
Spuściłam wzrok na podłogę, a ja głupia myślałam że postanowił coś zrobić, coś żebyśmy znów byli razem. Właściwie to zawiodłam się na nim dlatego że nawet o nas nie walczył, to nie było w jego stylu, poddanie się.
- Nie ma.
- Jesteś sama?
- Po co przyszedłeś?- odważyłam się znowu na niego spojrzeć. Jego postawa się zmieniła. Wzrok jakim mnie obdarzał był pełen uczucia, taki jego.
- Jesteś sama?- stał się pewniejszy siebie. Po prostu zignorował moje pytanie i sam zapytał o to czy jestem sama. Co on chce mnie porwać czy co?
- Harry…
- Jesteś sama czy nie?- stał się wręcz agresywny, zdenerwował się a ja nie mam pojęcia z jakiego powodu.
- Tak- powiedziałam to jeszcze ciszej niż wcześniej, a on tylko się uśmiechnął ukazując mi dołeczki w policzkach. Zawsze tak było. Jego uśmiech powoduje mój uśmiech. 
A jeszcze bardziej od jego pojawienia się tutaj zdziwiło mnie to, że jego usta odnalazły moje złączając je w pocałunku.
______________________________________

Zbliża się weekend!!!

no ale, spójrzcie na prawą stronę u góry, nad archiwum. Postanowiłam pobawić się w "serial" i dodałam coś w stylu "w następnym rozdziale". Chcecie wiedzieć co będzie się działo? Przeczytajcie! 

I napiszcie proszę w komentarzach czy podoba się wam taki pomysł. Po dodaniu każdego kolejnego rozdziału będę tam pokazywać wam odrobinę kolejnego...

Aha. No i ciągle czekam na wasze pomysły <333


niedziela, 15 września 2013

Rozdział 42



MEGGI
- Co ty tutaj robisz?- nie wierzę w to co widzę. Serio, to już widok Harrego mniej by mnie tutaj zadziwił. Mój własny ojciec stał w progu mojego mieszkania. Serio, nie żartuję sobie.
- Przyjechałem do ciebie.
- Co? Po jaką cholerę? Nie chcieliście mnie więc po co? Odjedź i mnie zostaw w spokoju!
- Ale skarbie, proszę, chcę tylko porozmawiać.- sama nie wiem co wpłynęło na moją decyzję. To ze miałam zawalona głowę tym pocałunkiem z Ollym? Bardzo możliwe… bo pojawił się kolejny problem na horyzoncie czyli wystarczający na to by tamten odłożyć chwilowo na bok.
Kiedy weszłam do środka zastałam Ollyego nadal czekającego na mnie na kanapie ale kiedy zobaczył mojego ojca za mną mina mu zrzedła. Oczywiście nie wiedział że to mój ojciec ale sama jego postura wskazywała na to by się dobrze zastanowić zanim się do niego odezwie. Był dobrze zbudowany, czarne włosy zaczesał do tylu. Po bokach dopatrzyłam się nawet lekkiej siwizny. Był wysoki, w dodatku jego sposób poruszania się, taki męski, stanowczy, nie zachęcał do poznania go. Nie wspominając już o tej minie na widok Ollyego siedzącego na kanapie. Zmarszczył brwi i zatrzymał się niemalże w progu pokoju.
- Tato, to jest Olly, mój współlokator.- przedstawiłam go nie zwracając na to szczególnej uwagi. Znajomość mojego ojca i Ollyego nie była naprawdę mi do niczego potrzebna.
- Dzień dobry- odezwał się chłopak na co otrzymał w odpowiedzi lekkie skinięcie głową. Tata nigdy nie był skory do rozmów z nieznajomymi. Zresztą nigdy nie lubił żadnych osobników płci męskiej kręcących się wokół mnie. On, tak właściwie, to nigdy nie był złym ojcem. Był normalny, nie zrobił mi nic złego, nawet troszczył się o mnie bardziej niż ona, moja była matka. Po prostu jego praca nie pozwalała na poświęcenie mi tyle czasu ile ja bym sobie tego życzyła… ile potrzebowała mała dziewczynka, którą byłam.
- Mógłbyś nas zostawić samych?- zapytałam grzecznie chłopka który uśmiechnął się i wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi. Wskazałam tacie na kanapę żeby sobie na niej usiadł. Mimo wszystko czułam się niezręcznie, a to on powinien się tutaj tak czuć.
- Napijesz się czegoś?
- Nie skarbie- uśmiechnął się.- Porozmawiajmy.- pokiwałam głową ze zrozumieniem i usiadłam na kanapie, jak najdalej od niego. Ja kochałam go, bardzo, ale ciągle boli mnie to co zrobił. To że mnie wyrzucił z domu, że okłamał mnie, wszystkich, to że ukrywał prawdę.
- Wiesz, że zawsze jesteś moją kochaną córeczką. Wiesz, że tak bardzo cię kocham skarbie. Wiem, nic mnie nie tłumaczy, ale chciałbym żebyś mi wybaczyła. Jesteś dla mnie najważniejsza. Zawsze byłaś.
- Tato, zniszczyliście mi życie, rozumiesz? A ty mi mówisz że jestem najważniejsza?- płakałam, po prostu płakałam. Nie umiałam choćby podnieść wzroku żeby przynajmniej na niego spojrzeć.
- Córeczko, musiałem to zrobić. On nam groził, powiedział że cię zabije jeśli komukolwiek powiemy że żyjesz. Kazał nam napisać do ciebie ten list, wszystko ukartował. – popatrzyłam na niego. Nie wiedziałam o tym, nie miałam pojęcia, że Łukasz mógł być aż tak podły. Ale jak widać naprawdę nie był taki za jakiego go kiedyś brałam.
- Dlaczego nic nie zrobiliście? Mogliście iść na policję, mogliście cokolwiek zrobić.
- Przepraszam, ja balem się o ciebie, bałem się że coś ci zrobi, po prostu byłem zwykłym tchórzem.
- Tato…- przysunęłam się i zbliżyłam. Wtuliłam się w jego ciało, chciałam poczuć to co kiedyś, po prostu chciałam by był przy mnie ktoś kogo kocham. Jego oczy też były zaszklone, chyba pierwszy raz widziałam go w takim stanie.
- kocham cię.- szepnął mi do ucha, tak jak to zawsze robił. Kiedy byłam mała, przychodził do mnie a ja tylko czekałam na to aż usłyszę te dwa słowa tuż przy moim uchu.
- No to teraz pokaż no mi się córciu.- odsunął mnie od siebie na długość swoich ramion i uśmiechnął się.- Wyglądasz ślicznie, ale chyba nie do końca wszystko w porządku.- wiedziałam ze zauważy. Wiedziałam że tak po prostu nie wyjdzie teraz- kiedy się pogodziliśmy.- No słucham, co się dzieje? I tak apropo to dlaczego ty tu skarbie mieszkasz? I to z jakimś chłopakiem który podejrzanie się na ciebie patrzy?- uniósł pytająco jedną brew. Usiadłam naprzeciwko niego po turecku. Oparłam głowę o ręce i zaczęłam mu się zwierzać jak siedmiolatka z pobytu w przedszkolu.
- Tato, wszystko się sypie. Ja już dłużej tak nie mogę.
- Och, kotku, co się stało?
- Nie jestem już z Harrym.- szepnęłam na co dostałam w odpowiedzi westchnięcie. O dziwo tata lubił Harrego. Może dlatego że jako jedyny nie podkulił ogona kiedy przyszło mu się zmierzyć z moim ojcem. Poznali się w mało korzystnych dla Harrego okolicznościach, potem ich drugie spotkanie na którym to dowiedzieli się o naszej ciąży. A później ich stosunki kiedy to rzekomo zaginęłam tez nie były ciepłe. A kiedy się odnalazłam Harry już nie dał sobie nic wytłumaczyć. Był nieprzyjemny, nie mówiąc o tym że swoją wściekłość włożył w uderzenie mojego taty w twarz. A on mimo to go lubił, najbardziej z wszystkich którzy kiedykolwiek, próbowali lub byli ze mną.
- Dlaczego?- zapytał o to tak po prostu, bez żadnych podchodów, zresztą przecież to facet, czego ja się spodziewałam.
- Sama chciałabym wiedzieć. Od kilku miesięcy mieszkam tutaj.
- Z Ollym tak?
- Mmm.
- Kochanie, ja nie chcę nic mówić ale on mi się nie podoba, wolałbym żebyś mieszkała sama, poza tym co to za mieszkanie, stać nas na kupienie czegoś innego, teraz możesz prosić o co chcesz.
- Nie chcę twoich pieniędzy.- od razu zaprotestowałam. Chcę odzyskać rodzica nie nakład finansowy dysponowany przez niego.
- Wiesz że nie o to mi chodzi. Chcę żebyś czuła się jak trzeba, nie musiała mieszkać z kimś takim.- oczywiście jak zawsze nie krył swojego niezadowolenia, z powodu mojej znajomości z Ollym.
- Nie narzekam na brak pieniędzy. Zarabiam wystarczająco dużo żeby kupić sobie swoje mieszkanie, ale nie jest mi to do niczego potrzebne.
- Dobrze, ale on i tak mi się nie podoba. Teraz chcę wiedzieć jak to się stało że się rozstaliście?
I tak jakoś się stało że opowiedziałam tacie wszystko od początku. Od tego jak byliśmy jeszcze w Paryżu do teraz, kiedy mieszkam tu z Ollym.
Poprosiłam go o to żeby mi nie przerywał, choć dobrze wiedziałam że kiedy mówiłam o gwałcie miał ochotę coś powiedzieć i potem kiedy powiedziałam że Hazz mnie zostawił.
- Tak mi przykro, kochanie.- tata rozłożył ręce żebym mogła się do niego przytulić. Z przyjemnością ukryłam twarz w jego torsie. Wdychałam perfumy niezmienione od tak wielu lat.
- Ja nie wiem co mam robić, kocham go, rozumiesz! A on nawet nie stara się o to by mnie odzyskać, po prostu mnie już nie chce.
- Meguś, co jak co, ale ten chłopak już wiele razy udowodnił mi jak bardzo cię kocha. I z wszystkich tych idiotów których sprowadzałaś do domu to Harry był najbardziej godnym szacunku. Kotku, on cię kocha bardzo mocno, tylko teraz zwyczajnie męska duma nie pozwala mu na zrobienie tego głupiego kroku. Harry chciał cie ochronić odchodząc od ciebie. Łukaszowi zależało na tym żeby was rozdzielić, on wiedział że jak cię zostawi, to Łukasz też da spokój.
- Ale on jest w więzieniu.
- On tak, ale tacy ludzie mają dostęp do świata. Może komukolwiek zlecić zrobienie ci czegoś a Harry doskonale o tym wie. Tylko nie zauważył chyba tego, że będąc z tobą będzie cię mógł chronić i wiem że potrafiłby to zrobić, bo zawsze się o ciebie właściwie troszczył. I uwierz mi skarbie, on chce do ciebie wrócić ale duma nie pozwala mu na przyznanie się do błędu, przyznanie do tego że zranił cię bardziej odchodząc.
- Skąd to wiesz?- po prostu zapytałam. Bo tata może snuć przecież swoje domysły tak jak ja i swoje.
- Magduś, akurat wybierając go sobie na drugą połówkę kierowałaś się choć trochę tym jakiego masz ojca. Może teraz tego nie widzisz, ale Harry jest bardzo do mnie podobny.-
Styles podobny do mojego ojca? Naprawdę nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Ale faktycznie tata zawsze był stanowczy, może w trochę inny sposób niż Hazz, ale on też potrafi postawić an swoim. Jest tak samo zabawny, mój ojciec od zawsze był duszą towarzystwa. A o Harrym to nie wspomnę. Przecież on swoimi żartami rozśmieszał mnie na każdym kroku. Od taty zawsze biła niesamowita opiekuńczość. Troszczył się o mnie jak i moją byłą mamę. Starał się zapewnić nam wszystko. Czasem się zapominał i poświęcał za wiele swojej pracy. Ale pan Styles o zapominaniu się też wiele mógłby powiedzieć. A no i jak mogłabym zapomnieć o ich bezpośredniości. Harry tyle razy zawstydził mnie swoimi słowami, które mówił tak po prostu nie owijając w bawełnę.
- No i co? Nie różnimy się aż tak bardzo co?- tata uśmiechnął się do mnie jakby wiedział że przed chwilą w myślach sobie ich porównywałam.
- Wychodzi na to, że nie.
- Choć tak się zastanawiając to nigdy nie uderzyłem swojego teścia.
- Ale jakby spojrzeć na to z innej strony to Harry uderzył cię wtedy w obronie mojej i naszej córki. Może tego tak nie pokazywał ale bolało go to że ją straciliśmy.
- Tak jak mnie bolała utrata ciebie.- tata posmutniał. Mi też jakoś tak zrobiło się dziwnie głupio. Ale już po chwili jego humor wrócił.
- A co u Bartka, bo do mnie się nie odzywa.
- Chyba w porządku, dawno z nim nie rozmawiałam, pewnie szykują się z Julką do ślubu.
- Do czego?
- Biorą ślub w styczniu.
- nic nie wiedziałem, pewnie mnie nie zaprosi.- Zrobiło mu się głupio. Jego własny syn nie poinformował go nawet o tym, że bierze ślub.
- Tato, oczywiście że cię zaprosi. Już ja sobie z nim pogadam. Wiesz jaki jest Bartek, on po prostu zawsze się mną opiekował, a kiedy dowiedział się że poniekąd przez was mnie stracił to nie chciał cię nawet słuchać. Zrozumie.- posłałam mu pocieszający uśmiech. Znam bardzo dobrze swojego brata i wiem, że nie potrafi długo się gniewać, chyba że to jest tak poważna sprawa jak ta. Ale wiem też że na pewno porozmawia z ojcem. Mimo wszystko da mu wytłumaczyć, a jeśli ja z nim o tym pogadam, to już w ogóle na poewno będzie ok. Sądzę że Bartek chciałby żeby jego rodzice byli na jego ślubie. Sama bym chciała aby pojawili się na moim, tylko mamy jeden mały problem- brak pana młodego.
- Co z mamą?- nie wierzę że z moich ust wypłynęły te słowa. Niby jakoś nie obchodziło mnie co u niej. Po prostu chyba chciałam usłyszeć że jednak żałuje swojej decyzji i tęskni.
- Rozwiedliśmy się.- O fuck…
- Że co zrobiliście?
- Ona bardzo się zmieniła, nie wiem jak przeżyłem razem z nią ponad dwadzieścia lat.
- Nie wie co powiedzieć, nie spodziewałam się tego. – najzwyczajniej szok przejął sterowanie nad moim umysłem. Cholera, moi rodzice nie są już razem. Ona nigdy nie będzie już dla mnie kimś ważnym ale tata? On chyba wrócił do mojego życia, nie zamierzam teraz z niego rezygnować, chcę mieć z nim kontakt.
- Przeprowadziłem się do Londynu, mam nadzieję że będziemy się spotykać od czasu do czasu. Mogę wpaść jutro, albo po jutrze? Jakoś tak.
- Jasne tato, wpadaj kiedy chcesz.- przytuliłam go mocniej i posłałam mu uśmiech. Wstał z kanapy i udał się do drzwi. Jeszcze raz się odwrócił patrząc na mnie zza progu.
- Zastanów się nad tym co mówiłem ci o Harrym, on cię kocha maleńka, jestem pewien że tak mocno jak ja. – pokiwał tylko głową jakby chciał jeszcze bardziej przekonać mnie do swoich słów.
Kiedy opuścił mieszkanie po prostu nie wierzyłam że tu był, miałam wrażenie że to był wytwór mojej wyobraźni, za bardzo chciałam żeby to się zdarzyło. Uhhh, ale tak ogromnie się cieszę że do mnie przyszedł. Chociaż to wróciło do normy.
- Meg.- o jasna cholera, zupełnie o nim zapomniałam. Odwróciłam się żeby na niego spojrzeć, choć dobrze wiedziałam że Olly zapewne stoi tam z cwaniackim uśmieszkiem. Ja pierdole, co ja mam zrobić? Jak mu to powiedzieć?
_______________________________________

Muszę przyznać że trochę się na sobie znowu zawiodłam. Mam wrażenie że piszę dobrze. Nie zawiesiłam nigdy bloga, dodaję co najwyżej 6 dni, przeważnie mniej, jestem systematyczna, wywiązuję się z tego co wam obiecałam. 

A co z tego mam ja?

Oczywiście satysfakcja jest dla mnie ważna. Tylko że byłoby mi miło gdyby ktoś umiał to docenić. 

I z całego serca dziękuję osobom, które regularnie zostawiają po sobie komentarz. Jesteście niesamowici, bo to dzięki wam powstają kolejne rozdziały. Kiedy widzę że komuś naprawdę się coś tutaj podoba mm wielką ochotę pisać. 

 

A co do waszych pomysłów w nowej zakładce, to uhhh, na prawdę niektóre z nich są dobre, ale nie mogę wszystkich umieścić na blogu, bo nie da się ich złączyć w jedność. Ale dokładnie rozważam każdy z nich więc zachęcam do wyrażania swoich myśli co do dalszych części. 

No i pomyślałam że jeśli np. nie chcecie ujawniac swoich pomysłów publicznie to piszcie do mnie na tt, albo na gg: 

gg:  43034576