sobota, 10 sierpnia 2013

Rozdział 35



HARRY(dwa dni wcześniej)
Stanąłem przed drzwiami osoby która mi tylko pozostała. Modliłem się aby była w domu. Potrzebowałem rozmowy. Drzwi się uchyliły i ujrzałem dawno już nie widzianą twarz.
- Harry?
- Nie przywitasz się z bratem?- uśmiechnąłem się na co Gemma się do mnie przytuliła. Objąłem moją siostrę w pasie i przyciągnąłem mocniej do siebie.
- Dawno cię tu nie było, wchodź do środka.
- Ale nie przeszkadzam? Jesteś sama?
- Tak, sama, i nie marudź bo cię wywalę. Wchodź.- wszedłem do jej mieszkania i zasiadłem na kanapie.
- W kuchni jest wszystko czego chcesz, jeśli masz ochotę to proszę bardzo.
- Ale jesteś miła, tak zajmujesz się gośćmi?
- Jesteś moim młodszym bratem, ciesz się że pozwoliłam ci tam wejść.
- No już dobra dobra. Stęskniłem się za tobą.
- A tak naprawdę, co jest?- wiedziałem że mnie przejrzy. To była druga osoba która mnie tak dobrze znała, druga po Meggi.
- Potrzebuję pomocy.- szepnąłem cicho. Gem nie czekała długo tylko mnie przytuliła, tak po prostu, jak siostra.
- No już dobra, poświęcę się zrobię nam kakao, jak kiedyś i wszystko mi opowiesz, ok?
- Mm, jasne.- kiedy byliśmy mali często piliśmy kakao. Gemma zawsze mi pomagała. Ona wprowadzała mnie w świat dziewczyn. Powiedziała jak mam się zachowywać, co mówić a co ważniejsze czego nie wypada mówić w towarzystwie kobiet. Ona uczyła mnie tego wszystkiego, co lubią, co robić w różnych sytuacjach. Dlatego nigdy nie miałem problemu z zagadaniem do dziewczyny. Właściwie to jedna z wielu rzeczy które jej zawdzięczam.
Kiedy dziewczyna wróciła rozsiadła się obok mnie przykrywając nas kocem i podając mi kubek.
- No słucham, co się dzieje?
- Wiesz że zerwałem z Meggi.- zacząłem cicho.
- Harry, nie obraź się ale nie rozumiem dlaczego to zrobiłeś, ona cie potrzebowała a ty ją zostawiłeś. Jesteś największym idiotą jakiego znam. No tuż po Łukaszu, ale jednak!
- Ona potrzebowała bezpieczeństwa, pewności że nic jej się nie stanie. A ze mną czyhało na nią tylko cierpienie. Musiałem to zrobić, dla jej dobra.
- Ale ty ją kochasz, przecież widzę.
- Kocham jak wariat, ale robię to dla niej. Chcę by była bezpieczna, przede wszystkim bezpieczna.
- Ale ty ją zraniłeś odchodząc, wiesz jak cierpiała? Tak wcale nie jest lepiej! A co jeśliby na przykład sobie coś zrobiła po tym jak ją zostawiłeś zupełnie samą! Zastanawiałeś się w ogóle nad tym?! Nie, bo ci chyba mózg wtedy uszkodziło! Pomyśl, byłaby wtedy bezpieczna?!- kompletnie o tym nie pomyślałem, ale na tyle ile znam Magde, wiem, że nie byłaby skłonna do samookaleczenia. Myślę że rozwiązuje zawsze problemy w inny sposób.
- Wiem, ale musiałem to zrobić. Poza tym chłopcy mnie obwiniają o to wszystko. O to że Meg przeze mnie cierpi, że to wszystko moja wina. A ja potrzebuję kogoś, kogoś z kim mógłbym pogadać, wyżalić się. Tymczasem oni się ode mnie odwrócili.
- Hej braciszku, masz mnie, prawda?
- Wiem, dlatego tu przyjechałem. Mamy nie chcę martwić więc zostałaś mi tylko ty.
- Ułoży się zobaczysz Harry. Będzie ok.
- Nie będzie, brakuje mi przyjaciół, Zayna, Lou, Nialla Liama. Owszem, czuję się jak piąte koło u wozu przy nich. Ale i tak bardziej tęsknie za nią. Odzyskałem ją po roku, rozumiesz? I teraz znowu straciłem, ale ciągle powtarzam sobie że to dla jej dobra.
- Harry, a może to tobie się tak wydaje? Może to wcale nie był dobry pomysł. Moim zdaniem Meg chciała mieć w tobie oparcie, a ty ją zostawiłeś. Może ona nie chciała żebyś odchodził, może woli mieć ciebie niż to bezpieczeństwo o którym tyle mówisz. To ty wybrałeś, nie pozwalając jej zdecydować. Zapytałeś czy ona tego chce?
- Nie, ale sądziłem że tak będzie lepiej.
- A jest lepiej? Harry rozejrzyj się. Cierpisz, Meggi też za tobą na pewno tęskni, chciałaby cię mieć, jestem o tym przekonana, bo wiem że cię kocha. Chłopaki są na ciebie wkurzeni, co jeśli zespół się rozpadnie? Pomyśl komu wasze rozstanie wyszło na dobre co?
- Masz rację.- na prawdę ją miała. Bo co mi to dało? Przecież ona prosiła żebym został, został z nią. Obiecałem jej to, obiecałem że jej nie zostawię, że pomogę przez to wszystko przejść. Że będę ją chronił przed cierpieniem a tymczasem głównym ośrodkiem tego cierpienia stałem się ja. Zraniłem ją, bardzo zraniłem. Chciałem jej to oszczędzić a sprawiłem że mnie teraz nienawidzi. Powiedziałem że jej nie kocham, ona mi tego nigdy w życiu nie wybaczy, nie zaufa mi już.
- Gemma, co ja mam robić, nie wiem nawet gdzie ona mieszka, chłopcy za nic mi nie powiedzą.
- Hej, Hazz, teraz mi się tu tylko nie rozklejaj. Wiem że ci ciężko ale sam jesteś sobie winny. Musisz coś wymyślić, chyba nie musze cię uczyć tego co lubią kobiety co?
- I tak to ty mnie wszystkiego nauczyłaś.
- Co jak co, ale nie chcę żeby mój brat był raniącym kobiety skurwielem.
- Ej, wyrażaj się.- poprawiłem ją upijając trochę kakaa.
- Jestem u siebie, ty nie.
- Ale mogę u ciebie zostać?
- No jasne.
- Co ja mam teraz zrobić żeby mnie choć wysłuchała?
- Myślę że Meg to świetna dziewczyna, wysłucha cię, ale musisz być przygotowany na to że będzie potrzebować trochę czasu.
- Dzięki mała, po raz kolejny ratujesz mi tyłek. Gdyby nie ty to nie wiem co bym zrobił, nie miał bym do kogo pójść. Dzięki. Jutro zabieram cię na zakupy, co ty na to?
- No no no, sławny brat z kupą pieniędzy wreszcie się przyda!
- Hahaha, boki zrywać. A teraz zadzwonimy do mamy.- ucieszyła się, ja sam dawno z nią nie rozmawiałem. Nie mam siły na wciskanie jej że wszystko jest w porządku. Dobrze wiem, że i tak się martwi a gdybym powiedział że sobie nie radzę przyjechałaby tu w pięć minut. Gemma przyniosła laptopa i zadzwoniliśmy do mamy żeby weszła na Skypa. Kiedy nas zobaczyła o mało się nie rozpłakała. I tym razem na prawdę widok własnej mamy sprawił że na moja twarz wkradł się prawdziwy, szczery uśmiech. Nie wymuszony, nie sztuczny jak to było przez ostatnie miesiące. I było tak dopóki z jej ust nie padło to pytanie.
- A co u Meg, Harry?
- Mamo, oni nie są już razem- przypomniała jej Gemma widząc moją minę. Zresztą kilkanaście minut temu sama widziała jak się z tym czuję więc nie musiałem siostrze nic tłumaczyć.
- Wiem córciu, ale ja chce usłyszeć od twojego brata co u nich.- czy ona to robi specjalnie. Ja staram się o niej nie myśleć a każdy mi o tym przypomina. Świetnie!
- Przecież wiesz że się rozstaliśmy- powiedziałem cicho nawet na nią nie patrząc.
- Tak wiem, ale nie wiem dlaczego.
- To ich prywatna sprawa, daj spokój- powiedziała Gemma ściskając moją dłoń. Posłałem jej uśmiech w podziękowaniu ale to i tak nic nie dało bo mama drążyła dalej.
- Ale jesteś moim synem i mam prawo wiedzieć co się dzieje w twoim życiu. Nie rozumiecie że martwię się o was. Siedzicie tam w Londynie, widzę was raz na kilka miesięcy. Wiecie że was tak bardzo kocham. Chcę żebyście mieli jak najlepiej.
- Mamo, też cię kochamy, ale jesteśmy już dorośli. Musimy sami sobie radzić w życiu.- Gemma próbowała, ale mama i tak wyczekująco na mnie patrzyła. Westchnąłem i odezwałem się;
- Zerwałem z Meggi, bo nie chcę żeby coś jej się stało. Po prostu wolę żeby była żywa beze mnie, niż żebym miał odwiedzać jej grób.- powiedziałem patrząc jej uparcie w oczy. Mama bardzo się zdziwiła, już chciała coś powiedzieć ale jej przerwałem- Proszę, o nic nie pytaj, nie chcę o tym rozmawiać.

Otworzyłem zaspane oczy rozglądając się po pokoju który nie był moim. Jak zawsze mój trochę przytłumiony mózg jak co rano musiał odszukać obrazy z poprzedniego dnia. Już drugi dzień siedzę u siostry. Nie wziąłem ze sobą żadnych rzeczy, ale nie wiem skąd Gemma ma męskie ubrania. Podobno po jej byłym, no ale ja tam nic nie mówię. Bo chyba ubrania po byłych się z reguły wyrzuca nie?
Dawno nie czułem się tak dobrze. Odciąłem się od reszty, wyłączyłem telefon. Nie mam zamiaru wysłuchiwać ani chłopaków ani nikogo innego. Skoro i tak praktycznie nie rozmawiamy, po co im jestem potrzebny? No tak, mamy wspólny zespół. Ale niczego nie zawaliłem, nie mamy żądnych prób, koncertów, wywiadów, sesji, zupełnie nic. Po prostu kilka dni wolnego i tyle. Dopiero po jutrze mamy nagrywać w studiu.
Przeciągnąłem się i usiadłem na kanapie. Boże, mój kręgosłup nie wytrzyma dłużej tego czegoś. Dwie noce śpię już na tym niewygodnym łóżku, o ile w ogóle można to coś nazwać łóżkiem. Powędrowałem do łazienki, ogarnąłem się trochę co zajęło mi zaledwie piętnaście minut. W samych bokserkach ruszyłem w stronę kuchni. Otworzyłem lodówkę zastanawiając się co by zrobić na śniadanie. Postawiłem na omlety, wiem że Gemma je bardzo lubi. Rozejrzałem się po mieszkaniu w międzyczasie. Nie było duże, a nawet bardzo małe. Jeden pokój w którym była kanapa, telewizor i komoda na której były zdjęcia. W jej sypialni też było zaledwie łóżko, szafa i jakieś jej pierdoły. Łazienka była niewielka, no i kuchnia, której wyposażenie było równie niezachwycające co pozostała część mieszkania.
- Dzień dobry.- spojrzałem na zaspaną dziewczynę, hmm kobietę. Była moją siostrą więc nigdy nie patrzyłem na nią moim męskim okiem, ale zawsze wiedziałem że była bardzo ładna. Teraz w tej przykrótkiej koszulce wydała mi się bardzo kobieca, seksowna. Jej rozczochrane włosy, niebieskie wielkie kapcie i jaskrawy kolor paznokci zawsze kojarzyły mi się z jej widokiem co rano kiedy jeszcze mieszkaliśmy z mamą. Uśmiechnąłem się do siebie na to wspomnienie. Bitwy o łazienkę, sprzeczki przy śniadaniu. Zawsze rozwalałem jej perfekcyjnie ułożone włosy, ona w nocy podcinała moje loczki.
- Jak się spało na mojej super wygodnej kanapie?- poruszyła brwiami nalewając sobie mleka z lodówki, no tak to jest mleko maniaczka. Zawsze, zawsze je piła, obojętnie kiedy, o jakiej porze.
- Cudownie, prawie nie czułem tych sprężyn wbijających sie w plecy.
- No przykro mi że nie mam dla ciebie łóżka, nie zapowiedziałeś się ze przyjdziesz.
- A co? Wtedy kupiłabyś łóżko?
- Nie, wtedy bym cię tu w ogóle nie wpuściła.- postawiłem na stole nasze śniadanie i wziąłem się za konsumowanie go. Znów miałem chwilę na przyglądanie się jej. Zmieniła się, wydoroślała. Kiedyś była dziewczynką a teraz?
- Dlaczego nie kupisz większego mieszkania?- zapytałem na co ona podniosła na moment głowę przyglądając mi się. Nie odpowiedziała, ale się zawstydziła. Nie chciała mi powiedzieć. A to oznacza tylko jedno, zresztą jej wymowne spojrzenie mówiło samo za siebie.
- Nie masz pieniędzy?
- Wiesz, moja praca to nie jest zbyt duży zarobek.- szepnęła cicho.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? Przecież wiesz że mam pieniądze.
- Harry, to są twoje pieniądze, ty je zarabiasz, nie ja.
- A ty jesteś moją siostrą! Masz gnieździć się w tej klitce kiedy na moim koncie leżą sobie tysiące?! Przecież wiesz że wystarczyło słowo a dałbym ci ile potrzebujesz.
- Wiem, ale ja ich nie chcę, poza tym było by mi głupio przyjść z tym do ciebie.
- Jestem twoim bratem, co prawda młodszym, ale dobrze wiesz że martwię się o ciebie. Zawsze starałem się ciebie chronić a teraz czuję się jakbyś nie chciała mojej pomocy.
- Hazz, to nie tak. Nie lubię pożyczać pieniędzy i tak nie miałabym z czego oddać.- Zamknąłem oczy licząc sobie do dziesięciu. Czy ona postradała zmysły? Na prawdę sądzi że kazałbym jej to oddać? Może jeszcze z oprocentowaniem?!
- Nie lubię mieszkać sam.- zacząłem, a Gemma zrobiła pytającą minę. Sam przed chwilą wpadłem na ten pomysł.- Nie wiem czy się zgodzisz na moją propozycję ale mam nadzieje że tak. Wiesz że nie za bardzo dogaduję się z chłopakami.  Mam wrażenie że tylko im przeszkadzam, dlatego myślę od jakiegoś czasu o przeprowadzce. Tylko nie chcę być sam, bo popadnę tam w depresję. Jeśli byś chciała możesz ze mną zamieszkać.
- Ale Harry, ja…
- Gemma, to mieszkanie jest bardzo małe, znaleźlibyśmy sobie jakiś dom. Miałabyś swój pokój ile tylko chcesz prywatności, myślę, że bym ci nie przeszkadzał.
- Nie o to chodzi, mówiłam ci że nie mam pieniędzy na połowę domu.
- Gemma cholera jasna! Za nic nie płacisz, ja kupuję dom, ja płacę za rachunki, poza tym dostajesz jedną z moich kart.- wyjąłem z portfela kartę kredytową i wyciągnąłem w jej kierunku.
- Harry, nie mogę.
- Bierz i nie gadaj. Nie pozwolę na to żebyś mieszkała tu skoro możesz ze mną. Poza tym wyświadczysz mi przysługę, bo będę mieć towarzystwo. To jak, zgadzasz się?
_____________________________ 

Rozdział jest trochę dłuższy i z perspektywy Harrego. Mam nadzieję że pomimo tego że za wiele się w nim nie dzieje, to nie jest taki zły. 

W razie pytań zapraszam na aska


13 komentarzy:

  1. świetny, nawet nie wiesz jak długo na niego czekałam <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisz dalej jestem bardzo ciekawa co bd z Meg i Harrym a rozdział zarąbisty

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy zacznie się cos dziać pomiędzy Harrym a Meggi ? Proszę ! oni musza być razem !

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham ten rozdział. Jest przeeeeeeeeeeee słodki <3 Nie ma to ja miłość pomiędzy rodzeństwem <3 Aww... Szkoda, że ja się nie dogaduje z bratem... :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Słodkie :D pisz następny :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Mieć takiego brata to wieki skarb. Szkoda, że mój nie jest chociaż w 1/10 do niego podobny. Ślicznie ci wyszedł ten rozdział. Jestem ciekawa co będzie dalej.
    Życzę weny i zapraszam do mnie http://nazawszez5hlopcami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział świetny, jak zaawsze *_*
    Czekam na kolejny<3

    OdpowiedzUsuń
  8. Czemu ja mam młodszą siostrę,a nie brata gwiazdora?Życie jest nie fair!!!!!Co do rozdziału jak zwykle brak słów chociaż brakuje Meg ale i tak jest zajefajny!!Nie mogę doczekać się następnego !!!^_^^_^

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo mi się podoba, ciesze się też że przeczytałaś mój poprzedni komentarz, no bo wiesz takie zachowanie ludzi naprwdę mnie czasem wkurza.
    -#-#-#-#-#
    A moją osobistą zachcianką do następnego rozdziału jest to aby Harry spotkał się z Magdą :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak ja bym chciała mieć takiego brata, ogólnie Harry'ego, hehe:)
    Jestem ciekawa co będzie dalej...
    Pisz nexta, bo kocham tego bloga i chce wiedzieć kiedy wreszcie się spotkają!!
    Weny:)
    angel

    http://strength-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Ahh, miec takiegi brata ;p
    Troche malo Meggi i Harrego, ale rodzial fajny :)

    Do nastepnego :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Fajnie zonaczyc braterska relacje :)

    Czeekam ;)

    OdpowiedzUsuń