Poczułem
delikatne łaskotanie po szyi, jakby ktoś mi na nią chuchał. Tak właściwie to to
jest bardzo prawdopodobne skoro Meg śpi jak zawsze ze mną. Przekręciłem się na
drugą stronę nakrywając kołdrą. Jej dłoń ześlizgnęła się z mojego torsu w
okolice moich bokserek, przejechała ręką po materiale obdarowując mnie mokrym
pocałunkiem w szyję.
-
Kochanie- szepnęła.- Chyba powinieneś już wstać – otworzyłem niechętnie oczy.
No właśnie chodzi o to, że nie chcę wstawać. Śpi mi się tak dobrze. Odwróciłem
się do niej i ułożyłem dłonie na jej wcięciu w talii przyciągając ją do siebie.
Wczorajszy seks był nieziemski, a teraz kiedy mogłem poczuć jej piersi
przyklejające się od potu do mojej klatki piersiowej czułem się cudownie.
-
Okruszku- szepnąłem obejmując ją ramieniem.- Zostań, proszę. Nie wytrzymam tyle
bez ciebie.
-
Przyjedziesz kiedy tylko znajdziesz chwilę tak?
-
Tak, ale…
-No
właśnie, więc nie ma ale. Kocham cię bardzo, obiecuję nie zawrócić nikomu w
głowie bo z całą pewnością o tobie nie zapomnę.
-
Tylko byś spróbowała.- odwróciłem się na plecy wcześniej cmokając jej usta. Zamknąłem
oczy i kiedy z powrotem na nią spojrzałem nadal widziałem jedynie jej piękny
uśmiech.
-
Wstawaj, idziemy pod prysznic. – Poklepała mnie kilka razy w klatkę piersiową i
podniosła się z łóżka. Boże, jej ciało jest takie… boże.
-
Harry debilu!- Gemma walnęła mnie w tył głowy a ja od razu jak na zawołanie
wystawiłem jej język. Meg zaczęła się z nas śmiać, zresztą się jej nie dziwię.
Ale atmosfera jaka panowała w domu, i samo to że znów jestem tu z moją siostrą
tak właśnie na mnie wpływa.
Posłała
mi całusa w powietrzu i wyszła przez drzwi balkonowe. Spojrzałem na siostrę.
-
Co znowu?!
-
Jak mogłeś do niego iść? Prosiłam cię żebyś dał spokój, to nie!
-
Niech się cieszy że nic mu nie zrobiłem.- wywróciłem oczami. Jak ona może go
jeszcze bronić? Przecież ten idiota tak ją zranił.
-
Boże, przestań być takim idiotą! – warknęła wstając gwałtownie z kanapy. Mama
razem z Meggi poszły do ogrodu, bo w sumie to mama ją tam zaciągnęła. A zdaje
się że moja dziewczyna nie czuje się tutaj na tyle zadomowiona, żeby jej
odmawiać. Albo po prostu nie chce, bo nadal uważa że powinna się pokazywać z
jak najlepszej strony. Jakby moja mama wcale jej teraz nie wolała ode mnie. No
może nie aż tak, ale ona ją uwielbia!
Gemma
podeszłą do okna i spojrzała na zewnątrz. Podszedłem do niej i oparłem się
tyłem o parapet przyglądając się jej profilowi.
-
Piśnij choć słowo mamie, a nie żyjesz.
-
Gems, daj spokój, wiem jaka jest, nic nie powiem. Ale nie potrafię zrozumieć
dlaczego go bronisz, po tym co ci zrobił.
Prychnęła
w odpowiedzi i spojrzała na mnie wymownie.
-
A ty pozwoliłbyś mi pobić Meg gdyby ci coś takiego zrobiła?-
Zgłupiałem.
Uniosłem
zaskoczony brwi kompletnie nie spodziewając się takiego pytania. To
niedorzeczne. Przecież Meggi nie ma narzeczonego, ani nikogo innego.
-
To jest zupełnie co innego.
-
Nie Hazz, to dokładnie to samo.
-
Gemma, ona nigdy w życiu by mi czegoś takiego nie zrobiła, jestem tego pewien.
-
Wyobraź sobie że ja też byłam. – Pokręciła głową i znów spojrzała na okno.-
Kocham go rozumiesz? Byłam z nim rok, myślałam że go znam, planowaliśmy razem
naszą wspólną przyszłość. Nie da się wyobrazić że ktoś taki jest kimś innym. I
przyznaj, że nie pozwoliłbyś tknąć pieprzonym palcem Magdy gdyby nawet okazała
się być mordercą. Nie chodzi o to by wpędzić cię w jakieś wątpliwości tylko nie
mów mi więcej że dziwisz się czemu go bronię.
Ona
nie może mieć racji, Meggi jest moją dziewczyną i dobrze ja znam. A to że Adam
okazał się być gównianą gnidą świadczy właśnie o tym że nikt nie powinien go
żałować, zwłaszcza Gemma.
Ale
muszę jej też przyznać rację. Kocham Magdę ponad wszystko, byłbym zwiedziony
gdyby mi coś takiego zrobiła, miałbym do niej ogromny żal, ale chyba nie
potrafiłbym jej nienawidzić, nie po tym ile razem przeszliśmy i co przeżyliśmy.
Wiem że będę ją kochał zawsze, nawet jeśli ona mnie już nie.
-
Zrozum, kocham go i nie mogę przestać.
Teraz
mam ochotę tam wrócić i tak mu kurwa przypierdolić że wylądowałby w kostnicy.
Nie mogę patrzeć jak ona płacze, to nie na moje oczy. Nienawidzę kiedy
ktokolwiek płacze a moja siostra którą JA powinienem się opiekować tym bardziej
nie powinna. Dlaczego czuję się temu taki winny?
-
Co tam robicie dzieci?- Robin wpadł do domu jak jakaś burza. Gemma szybko się
odwróciła. Nie to żeby nasz ojczym nie był poważnym facetem ale… na Boga! On
nie jest poważny!
-
Tak sobie gadamy. Co tam u ciebie?- spojrzałem katem oka na siostrę która z
wszystkich sił starała się opanować łzy.
-
Okey, na pewno wszystko gra?
-
Tak, tak, jasne.
-
Przestań, jesteśmy u twojej mamy.- roześmiała się odstawiając kieliszek na
stolik. Okryła się szczelniej kocem wtulając się we mnie.
-
Oh błagam, mówisz to za każdym razem jak tu jesteśmy a przypominam, że mama z
pewnością wie że się kochamy!
-
To niczego nie zmienia.- szepnęła marszcząc śmiesznie nos. Wywróciłem oczami i
wróciłem do całowania jej szyi.
-
Jesteśmy dorośli. Poza tym oni nie mieli oporów żeby się pieprzyć u nas. – Nie
chciałem sobie tego przypominać. Wystarczyło mi ze ich słyszałem. – Poza tym
zapomniałem ci z tego wszystkiego coś powiedzieć. – Wszedłem nieco niżej na obojczyk
powoli zbliżając się do piersi. Wsunąłem dłoń pod jej sukienkę gładząc jej udo.
-
Harry, przestań.- Chwyciła moją rękę i wyciągnęła ją stamtąd. Matko a ja mam
taką ochotę. Tylko ze to nie było przestań w stylu „daj mi spokój”, tylko „mam
ochotę ale nie możemy”.
-
Twój ojciec się z kimś spotyka.
-
Co?! Skąd wiesz? – Ułożyłem dłonie na jej biodrach i posadziłem tak żeby
siedziała na mnie okrakiem. Teraz nawet nie reagowała na to co robiłem. Po
prostu chciała usłyszeć co miałem do powiedzenia, rozkoszując się przy okazji
całą resztą. Cóż, taki plan miałem ja.
-
Pamiętasz jak po niego pojechałem?- spojrzałem na nią uśmiechając się po czym
wpiłem się w jej wargi rozpinając z tyłu jej sukienkę. Zsunąłem ją z ramion i o
matko, ukazały mi się jej piersi ukryte w bordowym staniku. – Zabawmy się,
słońce. – Już miałem odpiąć ten głupi biustonosz kiedy ona się odsunęła.
-
Chcesz się zabawić?- uniosła jedną brew. Jej kąciki ust uniosły się ku górze a
ja wciągnąłem powietrze unosząc zdecydowanie biodra do góry.- Proszę bardzo.
-
Boże.- jęknąłem całując ją gwałtownie. Wiem, że byłem zbyt natarczywy, moje
usta naparły na nią z taką siłą, że z pewnością przesadziłem ale Jezu! Nie
spodziewałem się że włoży mi dłoń do spodni chwytając mocno mój penis. A to co
teraz z nim robi… matkoo. Masowała go a ja już tam konałem przed nią. Widząc
jej ciało które się tylko prężyło przede mną podniecałem się jeszcze bardziej.
Ona składała pocałunki na moim torsie a ja zaciskałem zęby żeby mnie nie było
słychać.
Nagle
odsunęła się ode mnie i zaczęła zakładać sukienkę. Nawet nie skończyła! Co
jest?!
-
Co ty…?
-
Najpierw powiesz mi o co chodzi z tatą, a potem pomyślę nad skończeniem tego co
zaczęliśmy.
-
Ugh, jak ja cię nienawidzę- szepnąłem.- Ty mała podstępna żmijko.- zaczęła się śmiać,
ale nie pozwoliła się nawet pocałować w szyję kiedy się do niej zbliżyłem.
-
Okey, okey, już mówię. Więc ma na imię Felicity i jest gorąca jak na starszą
laskę.
-
Hazz!- warknęła ściskając przez materiał spodni moje przyrodzenie. Pisnąłem jak
mała dziewczynka i tym razem postanowiłem współpracować.
-
Poważnie, złapałem ich jak się obściskiwali w mieszkaniu mojego kochanego
teścia. Poza tym obiecałem ci nic nie mówić, więc nic nie wiesz, jasne? A teraz
wróćmy do poprzedniej czynności. – Nie zareagowała kiedy znów zsunąłem z jej
piersi sukienkę, i kiedy próbowałem
odpiąć jej stanik.
-
Ale jak to, on ma dziewczynę?
-
Nie wiem, Meg, chcę seksu a nie gadki o twoim ojcu.- ups, chyba jej biustonosz
wypadł za barierkę. Chwyciłem w dłonie jej
piersi całując je lekko i dopiero kiedy mocno zassałem sutek moja dziewczyna wróciła
do żywych. Jęknęła głośno i naparła na mnie bardziej.
-
Chce tylko wiedzieć czy…
-
Nic więcej nie wiem skarbie, poza tym chcę tylko kochać się z własną dziewczyną.
–szepnąłem wpijając się w jej wargi.
-
Nie zrobię tego na balkonie.
-
Okruszku, dobrze wiem, ze lubisz takie miejsca tak samo jak ja. A balkonu
jeszcze nie było. – Wsunąłem dłonie pod jej sukienkę i zdecydowanym ruchem
ściągnąłem majtki. Uniosłem lekko sukienkę. I puściłem jej oczko.
-
W takim razie musisz się zamknąć , bo mam ochotę na ostry seks. - Boże, to
takie gorące! Ona chce mnie dziś zabić
czy co? Oderwała rękawy od mojej koszuli , zwinęła jeden w kulkę i
wepchnęła mmi go do buzi. Rozszerzałem oczy ze zdziwienia i spojrzałem na nią
pytająco. – Nie mam zamiaru jutro się tłumaczyć przed Robinem, masz siedzieć
cicho.- Ciągle leżała na mnie a kiedy tylko się podniosła jej sukienka upadła
do jej stup czyniąc ją kompletnie nagą. Poczułem że mi ciasno w spodniach kiedy
ujrzałem jej idealną sylwetkę. Płaski brzuch, miękkie kształtne piersi, tyłek i
Jezu, te nogi. Nie były jakieś bardzo szczupłe ale były tak seksowne że kurwa
mógłbym patrzeć na nie latami i by mi się nie znudziły. Kiedy tylko ruszyła do
środka chciałem iść za nią ale odwróciła się i spiorunowała mnie wzrokiem.
-
Siedź i czekaj.
Przypuszczam
że poszła zamknąć drzwi od pokoju, ale nie spodziewałem się że wróci z jakimś
sznurkiem.
-
Okey, zabawmy się. Leż spokojnie.- Nie leżałem spokojnie kiedy ona chciała mnie
zawiązać! To nie jest dobry pomysł, nie nie nie! Ja ją musze dotknąć, nie
zdążyłem nawet dotknąć tych piersi, ani sprawić by była mokra.
A
kiedy mnie już związała usiadła na moich udach i zagryzała zmysłowo wargę. Szarpnąłem
się żeby się do niej zbliżyć, ale to nic nie dało. Z moich zakneblowanych ust
wydobył się niezidentyfikowany dźwięk a ona perliście się zaśmiała. Drażniła
mnie powoli odpinając mój pasek a zanim zsunęła ze mnie spodnie minęły wieki.
Nie do wiary że przed chwilą wsadziła mi do spodni rękę masując mi członka! .
Klęknęła przede mną i oparła dłonie na moich udach. Z satysfakcją w oczach,
ciągle będąc ze mną w kontakcie wzrokowym zniżyła się i podrażniła końcówkę
językiem. Wypchnąłem biodra do góry wydając z gardła dziwny dźwięk. Ona lekko
się uśmiechnęła objęła go dłonią i włożyła go wreszcie do buzi.
Kurwa.
Nie
mam cholera pojęcia gdzie się tego nauczyła, skoro twierdzi że mi pierwszemu to
robiła, ale jest w tym tak zajebiście dobra, że kocham ją jeszcze bardziej. Jej
język jest ogh! Jezu, uwielbiam to! Sapałem tak głośno, że z pewnością mnie
sąsiedzi usłyszeli, biorąc pod uwagę fakt że byliśmy na balkonie! Wprawdzie od
strony ogrodu i w żadem możliwy sposób nie mogli nas na szczęście zobaczyć, ale
usłyszeć to inna sprawa. Czułem że dochodzę, widocznie Meg też to czuła bo
odsunęła się a ja wytrysnąłem się na jej piersi. Boże chce to zlizać, kurwa, niech
mnie rozwiąże.
Położyła
się na mnie sięgając dłonią do mojego penisa, aby pomóc mu stać się znowu
twardym a drugą dłonią wyszarpała mi z ust materiał.
-
Ja pierdole, to było kurwa zajebiste- wyjęczałem. Zacząłem tak głośno dyszeć że
nie mogła powstrzymać się od chichotu.
-
No dawaj skarbie- szepnęła wskazując na dół. No cholera, podnoś się
przyjacielu! Chcę ją pieprzyć. Gdy tylko wyobraziłem sobie ją we mnie nie
musieliśmy długo czekać, Meg odrazu uniosła biodra i wsunęła go w swoje ciało,
kiedy ja nawet nie zdążyłem ochłonąć po tamtym. Całowaliśmy się tak natarczywie
oboje ruszając w szybkim tempie biodrami. Meg błądziła po moim ciele a ja
szarpałem się tylko nie mogąc znieść tego ze mam związanie ręce.
-
Pomyśl jak długo nie będziesz mnie pieprzył. O Boże, tak, mocniej. – Meg mnie
tylko podsycała kiedy tak jęczała mi to wprost do ust między pocałunkami. To
tylko sprawiało że chciałem się z nią kochać, mocniej, szybciej, ostrzej.
Zacisnęła
się wokół mnie drapiąc mi przy okazji ramiona i ukryła twarz w mojej szyi. Po
chwili moje ciało zaczęło odczuwać to co ona przed chwilą przeżyła.
-
Cholera. To było nieziemskie.
-
Noo- szepnęła unosząc głowę i znów wpijając się w moje usta. – Pieprzyć to-
wstała nagle podpierając się dłońmi na mojej klatce piersiowej.- Dasz radę
jeszcze?- spytała a ja tylko spojrzałem na dół. Damy radę co nie? Kurwa, muszę
dać, jak nie wykorzystać takiej okazji?
-
Ale idziemy do środka.
-
Nie, chcę to zrobić tutaj. – warknęła przygwożdżając mnie do leżaka i nachalnie
całując. – Zmieniamy pozycję.- szepnęła podnosząc się i mnie rozwiązując.
Otworzyłam
leniwie oczy czując ciężar na moim ciele. Jedyne co zobaczyłem to burza
brązowych włosów. Uniosłam lekko głowę próbując przyzwyczaić oczy do światła i ujrzałam
Harrego na wpół leżącego na mnie. Lewą ręką trzymał mnie w tali a nogę miał
wyłożoną na moje uda, ponadto przytulał
się do moich piersi.
-
Harry.- szturchnęłam go lekko chcąc żeby mnie wypuścił. Byliśmy cali odkryci,
znając życie to Harry z nas zrzucił kołdrę. On tylko zacieśnił uścisk
przybliżając mnie bliżej siebie. – Styles, wstawaj.- zamruczał jedynie coś tam
pod nosem ale się nawet nie ruszył.
-
Harry no.- mocniej go szturchnęłam i nawet otworzył na moment oczy. Wow,
sukces!
-
Co jest kochanie?
-
Chcę siku.
-
Uhh, chyba trafisz do łazienki beze mnie. Chyba że chcesz się pieprzyć, to idę
z tobą.- Mówiłam że jest niewyżyty!
-
Harry, chcę wstać, zejdź ze mnie!- przekręcił się na bok uwalniając mnie i od
razu zamknął znów oczy. Oj on to prędko nie wstanie. Zeszłam z łóżka i pierwsze co mnie uderzyło to
zimne powietrze z balkonu. Jezu, nie zamknęliśmy go wczoraj. Wyszłam tam,
wcześniej zarzucając na siebie koszulę Harrego i zobaczyłam nasze ubrania
lezące na ziemi i niedopite wino na stoliku. Wzięłam stamtąd wszystko i wniosłam
do pokoju. Spojrzałam na mojego chłopaka
i przygryzłam wargę. Jakie ona ma ciało…
Podeszłam
do niego lekko cmoknęłam go w usta i przykryłam kołdrą. Sama ubrałam na siebie
czyste majtki i stanik i wyszłam na korytarz szybko biegnąc do łazienki.
Uśmiechnęłam
się do siebie w lustrze. Było widać że jestem po dobrym seksie. Moje włosy były
w takim nieładzie, że w normalny sposób do takiego stanu doprowadzić się ich
nie da. Nabrzmiałe usta od niezliczonych pocałunków i zaczerwienione policzki. Uczesałam
sie trochę i chciałam jak najszybciej wrócić do pokoju, ale niestety spotkałam
Robina. Jezu, czemu do cholery ubrałam na siebie tylko koszulę Harrego?!
Zaraz…
Czy
ja dobrze widzę? Nie, to nie możliwe.
-
Chciałem oddać Harremu, ale skoro spotkałem ciebie, to proszę. Znalazłem w
ogrodzie. – wyszczerzył się głupkowato a ja otworzyłam buzię ze zdziwienia i z
jeszcze większymi wypiekami na policzkach zabrałam z jego rąk mój bordowy
stanik.
Wpadłam
do pokoju robiąc przy tym taki hałas że Harry od razu podniósł głowę. I dobrze,
bo mam zamiar go zabić!
-
Nie żyjesz Styles!
_________________________________________________________