MAGDA
Nie za
bardzo wiedziałam gdzie jestem kiedy otworzyłam oczy. To miejsce, tak znajome a
jednocześnie tak odległe. To tutaj tak naprawdę spędziliśmy nasze wspólne
chwile, z dala od wszystkich. To tutaj dostałam od niego tą bransoletkę,
dokładnie tą którą zlazłam na moim nadgarstku w szpitalu. Podniosłam głowę i co
napotkałam? Pusty pokój, mówiący mi jedynie o tym że jestem sama. Nic więcej,
nikogo więcej. Ja i tylko ja. Tak było dopóki nie dostrzegłam białej kartki
leżącej na poduszce obok. Przecież jej tu wczoraj nie było, z pewnością jej nie
było. Podniosłam ją i zagłębiłam się w to co kryła w środku.
„Moja
Meggi
Co mam ci
napisać? Że ciągle o nas myślę i o tobie nie mogę zapomnieć? Gdybym ci to
napisał to i tak niczego by nie zmieniło, prawda? Byłaś dla mnie zawsze
najważniejsza, nic nie liczyło się bardziej od ciebie. Uwielbiałem każdy
skrawek twojego ciała, każdy moment który spędziliśmy we dwoje. Gdybym mógł
zrobiłbym wszystko żebyś czuła się szczęśliwa, gdybym mógł zatrzymałbym cię w
ramionach i już nigdy nie wypuszczał. Ale nie mogę. Bo zdaję sobie sprawę z
tego jak bardzo cię zraniłem, wiem że przeze mnie płakałaś, wiem że teraz
wszystko co do mnie czujesz to nienawiść. Bo byłem cholernym tchórzem. Bo bałem
się zaryzykować. Nie chciałem już być z tobą bo nie chciałem cię na nic
narażać, na żadne niebezpieczeństwo. Wiem, Łukasz jest w więzieniu, ale i tak
się o ciebie boję, nie chcę żeby coś ci się stało.
Teraz
żałuję. Żałuję każdego wypowiedzianego słowa, wtedy w szpitalu. Przepraszam za
nie. Sama wiesz jak traktują mnie chłopcy, rozumiem ich, pewnie też zrobiłbym
tak samo na ich miejscu. Pozostaje mi już jedynie mieć nadzieje że kiedyś mi
wybaczą, że ty mi wybaczysz.
ciągle twój Harry”
Otarłam łzy
spływające mi po policzkach. Nie wierzyłam w to co napisał. Więc przeczytałam
go jeszcze raz. Nie wiem co myśleć, co on sobie myśli? Że może mi tak mieszać w
głowie? Czy on nie rozumie że ciągle go kocham? Naprawdę ciężko zrozumieć że
takiego uczucia nie da się pozbyć w ciągu dwóch sekund? On się pozbył. Tylko że
teraz te słowa które tutaj są napisane są tak odległe od tych wypowiedzianych
przez niego w szpitalu. To prawda, zranił mnie odchodząc, ale to niczego nie
zmienia, moje uczucia pozostaną takie same. I nie rozumiem tego czy on nie
zdaje sobie sprawy z tego że gdyby został czułabym się o niebo lepiej. A on
sprawił że cierpiałam dwa razy bardziej.
Nie miałam
co robić dłużej w tym domu, przypominał mi tylko o tym że nie ma ze mną
Harrego. Przypominał mi tylko o nas, o tych chwilach które tu spędziliśmy.
Nim się
obejrzałam byłam już w domu. No może nie w swoim, bo pojechałam do chłopaków.
Kiedy znalazłam się w środku chłopcy i Danielle z Em i Katie siedzieli na
kanapie oglądając telewizor. Umm, bardzo się o niego martwią, faktycznie.
- Cześć.-
odezwałam się przez co wszyscy na mnie spojrzeli.
- I co,
znalazłaś go?- to by oznaczało że się nie pojawił w domu. A czy ja go znalazłam?
Poniekąd tak, aczkolwiek nie wiem gdzie jest i jak się znalazł w domku. Bo mam
tylko list i tyle.
- Nic mu nie
jest.- powiedziałam siadając na fotelu. Bo skoro rękę miał sprawną do pisania
listu, to chyba resztę też nie?
- Gdzie
jest?
- Nie wiem.-
to była prawda, nie wiedziałam. A bardzo chciałam wiedzieć, chciałabym z nim porozmawiać
tak szczerze, ale jeśli on nie zrobi tego pierwszego kroku, ja też nic nie zrobię.
- Skąd wiesz
że nic mu nie jest?- te pytania coraz bardziej mnie irytowały. Sama nie wiem
połowy a oni wypytują mnie jakbym była jakąś wszechwiedzącą.
- Znalazłam
list.
- List?
Gdzie?- nie chcę im mówić o naszym domku, nikt o nim nie wie, nie chcę żeby się
dowiedzieli. To właśnie jest idealne miejsce żeby uciec, a kiedy każdy się o
nim dowie, już tym miejscem nie będzie.
- Kiedyś w
wakacje byliśmy w takim jednym miejscu, sądziłam że tam będzie ale nie było go.
Kiedy się obudziłam rano znalazłam list, od Harrego.
- Możemy wiedzieć
co w nim było? – zapytał trochę nieśmiało Niall. Sama nie wiem czy chcę im go
pokazać. Jednak chyba nie mam czego ukrywać. Wyciągnęłam z torebki złożoną na
pół białą kartkę i podałam ją Horanowi. Przeleciał ją szybko wzrokiem, podobnie
jak Lou zerkający mu przez ramię. Kiedy skończyli popatrzyli na mnie z
wyrysowanym pytaniem na twarzy. A co ja mam im powiedzieć? Że kiedy tylko go
zobaczę rzucę mu się na szyję? Tylko że to wcale nie jest takie proste. Nie
wiem czy umiałabym mu wybaczyć, choć sama nie wiem, czy on chce tego żebym mu
wybaczyła. Bo w tym liście nie ma słowa o tym że mnie kocha, ani o tym że chce
do mnie wrócić. Po prostu o mnie myśli i chce żebym mu wybaczyła. Nic więcej.
- Meggi, ja
nie wiem co mam ci powiedzieć.- westchnął Louis przytulając się. Z tego co
zdążyłam się zorientować to już wszyscy zdążyli poznać zawartość listu.
- Wiesz że
nie chcemy go bronić, ale on cie kocha.- powiedział pewnie Zayn, na co tylko
zmarszczyłam brwi.
- Kocha? On
wie co to znaczy kochać? Jest się wtedy ze sobą na dobre i złe, nie zostawia
się kogoś bo stało się coś czego oboje nie przewidzieliśmy! Potrzebowałam go! A
ten cholerny dupek powiedział że mnie nie kocha! Rozumiecie?! Miał gdzieś to
jak ja się czuję, najważniejsze było to co wielki pan Styles sobie życzy! –
Stałam tam przed nimi i krzyczałam jednocześnie płacząc. Niall do mnie podszedł
i mnie przytulił. Odpychałam go bijąc go pięściami w tors, jednak on przyciskał
mnie do siebie jeszcze bardziej
– Obiecał
mi! Mówił że kocha, nie zostawi, że pomoże! I co?! Gdzie teraz jest?! Nadal ma
w dupie mnie i was wszystkich! Ja się o niego martwię, a ten kłamca zostawia mi
jakiś list?! Nawet nie ma odwagi spojrzeć mi w oczy a to tak bardzo boli. A ja
czuję się jak skończona idiotka bo go kocham, ciągle kocham.- ostatnie słowa
wyszeptałam. Chyba tylko Nialler mnie usłyszał. Miałam zamknięte oczy, cała się
trzęsłam. Mimo tego że ja ich nie widziałam czułam że wszyscy się we mnie
wpatrują. Nie wiedzieli co mają powiedzieć dlatego panowała taka cisza że słyszałam
tylko moje szlochanie.
- Chcę
jechać do domu.- szepnęłam cicho.
- Odwiozę
cię.
NIALL
Jechaliśmy w
całkowitej ciszy. No może nie do końca, bo ciągle słyszałem płacz Meggi. Teraz
to już się sam pogubiłem. Ona tak cierpi, a on co? Nie wiadomo gdzie jest. Nie
chce go winić za to wszystko, ale ludzie no! Jak można coś takiego zrobić komuś
kogo się kocha? Rozumiem, chciał ją chronić, ale Styles przesadził, naprawdę
przesadził.
Pomogłem jej
wysiąść i odprowadziłem do samych drzwi. Otworzył nam jej współlokator który na
nasz widok od razu wziął Meggi na ręce i zaniósł ją do jej pokoju.
- Co jej się
stało?!- ryknął w moim kierunku. No tak, jak nie wiadomo czyja wina to
oczywiście że Horana!
- Olly, daj
spokój co? Po prostu nie wytrzymała i powiedziała co jej leżało na sercu.
Rozpłakała się przy okazji i poprosiła żebym ją odwiózł więc odwiozłem.
- Świetnie!
Dalej ją rańcie, mało dziewczyna przeszła!- chłopak mierzył mnie wzrokiem co
wcale mi się nie podobało. On był o nią zbyt zazdrosny, zbyt się troszczył jak
na przyjaciela przystało.
- Nie mam
zamiaru wysłuchiwać twoich bezsensownych oskarżeń! To my ja ranimy tak?
- A może
kto? Ja?! Akurat ja ciągle przy niej jestem kiedy tylko mnie potrzebuje! Kto ją
przygarnął pod swój dach, wy?! Powinniście ja wspierać!
- Kurwa
stary, to nie jest nasza wina że oni zerwali, a ty nie jesteś jej właścicielem,
więc się opanuj, a teraz żegnam.- wysyczałem i odwróciłem się idąc szybko do
samochodu. Wsiadłem i oparłem się o kierownicę. Ale mnie ten koleś wkurza! Co
go to w ogóle interesuje! Szczerze wolałbym żeby Meg z nim nie mieszkała. Oby
jej nic nie zrobił.
- I co?-
kiedy tylko zamknąłem drzwi wszyscy stali naokoło mnie. Cholera, niech się
rozejdą bo nie wiem co zrobię. Naprawdę jestem taki wkurwiony że chyba już
dawno taki nie byłem.
- Ja
pierdole, co za idiota!- wrzasnąłem przechodząc między nimi. Wszedłem do kuchni
otwierając lodówkę.
- Niall co
się stało?- zapytała cicho Em. Nawet ona nie była w stanie mnie uspokoić, głos
który jako jedyny był dla mnie ukojeniem, teraz nie pomagał.
- Ten
sukinsyn, gówniarz jeden śmie mnie pouczać! Mnie!- prychnąłem wyciągając chleb,
szynkę i pomidory na moje kanapki.
- Kurwa,
zabiję gnoja! Normalnie popamięta mnie!- zdenerwowałem się, naprawdę nie wiem
dlaczego aż tak bardzo, ale ten idiota naprawdę zalazł mi dziś za skórę.
- Harrego?- zapytał
cicho Loui, a ja zmierzyłem go wzrokiem. Jakiego Harrego?
- Co? Nie!
Tego debila Olly’ego!
- Co zrobił?-
tym razem Zayn, naprawdę nie chce mi się o tym gadać.
- Powiedział
że to nasza wina, rozumiecie! Że to przez nas Meg tak cierpi i że wcale jej nie
wspieramy.
- Że co powiedział?!-
Malik też się zdenerwował, tylko że jemu w przeciwieństwie do mnie często się
to zdarza.- Ten facet od początku działa mi na nerwy, oby tylko Meggi też
zauważyła jaki on naprawdę jest.
MADGA
- Olly, dziękuję,
jesteś świetnym przyjacielem.- uśmiechnęłam się do chłopaka siedzącego przy
mnie. Zaopiekował się mną i jestem mu za to bardzo wdzięczna. Okrył mnie kocem,
zrobił ciepłą herbatę, pozwolił się wypłakać w ramię. Naprawdę powinnam mu na
kolanach dziękować za to wszystko co dla mnie robi.
_____________________________________
Hej hej ludzie!!! Widzieliście? Mam 69 czytelników! xd
Mam dziś wyjątkowo dobry humor, uhhh ok ok, nie będę tu o sobie opowiadać.
W każdym razie, życzę wszystkim udanego końca wakacji (wybaczcie że o tym wspomniałam, mam nadzieję że nie zepsułam waszych humorów ;))
W ogóle to dzięki że czytacie to co ja tu wymyślam, miło mi bardzo, kocham was za tooooo! No i dzięki za komentarze <333
gg: 43034576