Wreszcie wyniki które powinny pojawić się wieki temu. Postanowiłam opublikować dwie prace. Nie mogłam się zdecydować na jedną więc może wy dacie radę. Chciałam tylko serdecznie pogratulować dziewczynom. Doceńcie to co zrobiły bo się napracowały ;) Może dziś zostawcie komentarz nie dla mnie a dla nich? Zróbcie im ta małą przyjemność xd ;p
A i mam pytanie. A raczej prośbę? Jeśli chcecie to ja chętnie zorganizuję jakiś jeszcze konkurs. Tylko napiszcie czy wgl jest sens to robić i czy ktokolwiek wziął by w nim udział. Obiecuję dać więcej czasu niż poprzednio ;)
A mój rozdział jest pod spodem.
Praca @xHangelxx
Otworzyłam
oczy i ujrzałam Harry’ego, który opiekuję się małą Darcy. Nie
powiem, że nie wyglądają ze sobą słodko. Strasznie Słodko, a
Harry w roli ojca sprawdza się. Bardzo odciąża mnie w obowiązkach.
- Popatrz, mamusia wstała.- mówi do małej. Wstałam z dwuosobowego
łóżka, na którym śpię razem z Harrym- moim mężem. Pobraliśmy
się dobry rok temu, kiedy Darcy Była jeszcze w moim brzuchu.
Układało Nam się wspaniale. Naszym przyjaciołom również. Niall
wraz z Emily za miesiąc biorą ślub. Sprawa Niall'em oraz Connie
została wyjaśniona bardzo szybko, Horan stwierdził, że tak na
prawdę kocha Emily. Connie go zrozumiała. Po dużych namowach
Harry'ego spotkałam się z Conns i nie pożałowałam. Okazała się
być bardzo sympatyczną osobą. Zapoznaliśmy ją z resztą paczki i
bardzo się polubili... Najbardziej chyba Liam ją polubił bo Connie
i Liaś są parą od ponad pięciu miesięcy, z czego bardzo się
cieszę, obydwoje zasłużyli na szczęście. Co do Lou i Jam, są
właśnie teraz na Bora-Bora. Wyjechali sobie na wakacje, bo
stwierdzili, że im to się przyda. Zayn i Katie do tej pory się
radują, że rodzice mulata polubili Kat, a i również z powodu iż
spodziewają się synka. Za trzy miesiące przyjdzie na świat.
Bartek i Julka wyjechali z Polski od razu po ślubie to Waszyngtonu i
mieszkają tam do tej pory z zaadaptowaną córeczką- Caroline.
Zaadoptowaną z tego powodu iż Julka jest bezpłodna. Gdy się
dowiedziała o tym, była zdruzgotana, ale jak do tej pory układa
się wszystkim po myśli. - Chodź do mamusi.- obudziłam się z
zamyślenia i wzięłam małą od Harry’ego, a zaraz po tym
rozbrzmiał jego telefon. Podałam mu go z szafki nocnej. Spojrzałam
na wyświetlacz i wyświetlił się numer jakiejś Eweliny.
Zaskoczona podałam mu telefon, a ten gdy popatrzał na niego, mina
od razu mu się zmieniła i wyszedł do łazienki. Bardzo dziwne.
Podeszłam do drzwi łazienki i podsłuchałam. - Teraz nie mogę,
później się spotkamy, a co będziemy robić ? Mmm, kusząca
propozycja, też tęsknie, pa. Dobra kończę bo Meg może się
zorientować. Szybko odeszłam od drzwi oszołomiona tym co właśnie
usłyszałam. Stanęłam przy oknie i przyglądałam się ludziom
chodzącym jak opętani. Czuję posturę Harry’ego za mną, a po
chwili jego duże ramiona oplatają moje biodra. Delikatnie, jedną
ręką go odpycham, bo w drugiej ręce trzymałam małą. - Za kim
tęsknisz ? Jaka kusząca propozycja ?- pytam szeptem, nawet na niego
nie spoglądając. - O czym Ty mówisz ? Podsłuchiwałaś ? Nie
ufasz mi ?!- zapytał głośniejszym tonem. - Nie krzycz przy
dziecku.- mówię trochę zdenerwowana.- Odpowiesz na moje pytania ?
- Przesłyszało Ci się. Mówiłem o dużej porcji, a Ewelina to
moja dalsza kuzynka. Umówiłem się z nią na spotkanie w nando's za
godzinę. - Czyżby, a czemu mi o niej nigdy nie opowiadałeś ?
Nawet nie wspomniałeś o tej dziewczynie słowa. - Nie sądziłem,
że to konieczne. - Mmmhmm. Idź ją przebierz, idę na spacer z nią,
ale pierwszo chcę się ubrać, proszę.- mówię i wręczam mu małą
Darcy do rąk i podchodzę do szafy, wyciągam ciepły, ale wygodny
zestaw i idę do łazienki się wyszykować. ** Jestem na spacerze z
małą, a tu naglę widzę mojego kochanego Harry’ego z cycatą
blondynką obściskujących się w sportowym, czerwony aucie. Nie
mogę na to patrzeć. Zasrany kłamca. Aż do śmierci. Phaa, na
pewno. ** Darcy siedziała już w foteliku, a ja pakowałam jej
ostatnie rzeczy. Nie ma tak Styles. Nie zobaczysz już nigdy więcej
ani córki, ani mnie. Usłyszałam charakterystyczny trzask
zamykających się drzwi. Harry zaczął mnie wołać. Pewnie
zobaczył złożony wózek i torby. I dobrze- pomyślałam i otarłam
spływające łzy po policzkach. - Co Ty robisz ? - A na co to
wygląda ?- pytam ironicznie.- Jak tam baraszkowanie z Ewelinką w
aucie ?- zapytałam, a go jakby zamurowało. Chwyciłam torbę w ręce
i zeszłam na dół. - To nie tak. - A niby jak gnoju ? Myślałam,
że się zmieniłeś Styles, byłam w wielkim błędzie. Ile to już
trwa ? - Od trzech miesięcy. - Świetnie, spodziewaj się papierów
o rozwód, aha i jeszcze coś. Więcej córki nie zobaczysz.- mówię.-
Żegnaj- mówię i wychodzę. Taksówkarz pomaga mi włożyć
wszystko do bagażnika i ruszamy w stronę domu mojej matki. ***Rok
Później*** Stoję przed salą rozwodową z Darcy, która ma już
dwa latka. Wyrosła na piękną dziewczynkę, bardzo podobną do
swojego ojca. Przez ten rok Harry próbował się ze mną
skontaktować, chciał zobaczyć małą, ale na daremno. Przez
dwanaście miesięcy nie widział swojej córki.
Widzę
jak Styles wchodzi do budynku. Wow. Strasznie schudł. Dobrze mu
tak.- mówi moja podświadomość. Nie, nie mogę tak myśleć.
Najgorszemu wrogowi źle się nie życzy.
-
Mamusiu, to tatuś ?- pyta mała Darcy ciągnąc swoją małą rączką
za spód mojej ołówkowej spódnicy. - Tak kochanie, chodź do mamy
na rączki.- mówię po czym biorę ją na ręce. - Cześć.- mówi.
- Cześć.- odpowiadam mu, nawet na niego nie patrząc. - Mogę ją
na chwilę ?- pyta nie pewnie wskazując na Darcy. Skinęłam głową
i mu ją podałam. - Cześć kochanie. Wiesz jak tata się za Tobą
stęsknił ? A Ty tęskniłaś za tatusiem ? pokiwała twierdząco
głową i mocno się do niego przytuliła. Ten natomiast odwzajemnił
uścisk i ucałował jej małą główkę. - Tak bardzo Cię kocham.-
mówi we włosy małej.
Serce
mi się kraje. Jak mogłam do takiego czegoś doprowadzić ? Cholera,
odizolowałam dziecko od ojca. - Em. Meggi- z zamyślenia wybił mnie
Harry.- Możemy porozmawiać ?- pyta z nadzieją w oczach. Muszę się
zgodzić, muszę go przeprosić, ale tylko, że nie mógł widywać
się z Darcy, a za moje odejście nie przeproszę nigdy w życiu. -
Tak, daj mi ją.- spojrzał na mnie przestraszonym wzrokiem.-
Spokojnie, jeszcze spędzisz z nią czas.- mówię na co pokiwał
twierdząco głową i postawił małą Darcy na ziemi. Przykucnęłam
przy niej i powiedziałam, żeby poszła do babci bo muszę
porozmawiać z tatą. Po czym pobiegła do mojej matki. - Harry, chcę
Cię przeprosić, że odizolowałam Cię od Darcy rok, ale na sam
Twój widok, przypominałeś mi się Ty i tak dziewczyna, to nie
było, nie jest i nie będzie dla mnie łatwe.- jedna łza spłynęła
mi po policzku, ale szybko ją otarłam. - Nie płacz, wiem,
rozumiem. Spieprzyłem sprawę. Popełniłem błąd, nie wybaczalny
błąd, od razu kiedy wyjechałaś, zakończyłem to. Dopiero w tedy
zrozumiałem, że Ciebie kochałem, nadal kocham, zrozumiałem ile
dla mnie znaczysz, tylko szkoda, że dopiero kiedy Cię straciłem...
Kiedy Was straciłem. Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało.
To Ty wyciągnęłaś mnie z tego gówna, to Ty pomogłaś mi się
zmienić. Błagam Cię, to nie musi się tak skończyć, jeszcze da
się to wszystko odwołać, daj mi jeszcze jedną, jedyną szansę, a
obiecuję nie spieprzę jej !- skończył swoją wypowiedź.
Zaskoczył mnie naprawdę tymi słowami. Wiem, że one są prosto z
serca, poznaję te oczy. Przypomniało mi się nasz ślub, nasze
wesele, kiedy mi się oświadczył, kiedy urodziła się Darcy, Nasze
pierwsze spotkanie, Nasze spotkanie po roku, zawsze, zawsze ma takie
oczy gdy mówi prawdę, gdy jego słowa płyną prosto z serca.
Kocham go ! Tak cholernie go kocham. - Harry… Ja.. - Nie potrafisz
mi tego wybaczyć, rozumiem.- powiedział zawiedziony i chciał
odejść, ale złapałam go za ramię. Nie, nie odchodź. - Dasz mi
skończyć ?- zapytałam z lekkim uśmiechem, a w jego oczach
zabłysnęło światełko nadziei.- Ja też Cię kocham, ale obiecaj
mi, że to się nigdy więcej nie powtórzy, proszę Cię obiecaj mi
to.- mówię, a na jego twarz wdrapuje się szeroki uśmiech
ukazujący szereg swoich białych zębów. - Obiecuję, Magdo,
kochanie obiecuję Ci to, że nigdy to się nie powtórzy ! Kocham
Cię.- mówi i podnosi mnie na ręce i obraca mnie wokół własnej
osi. Zawsze to robił gdy z czegoś naprawdę się cieszył. Gdy
postawił mnie na ziemi pocałował mnie namiętnie, ale i czule.
I druga świetna robota. @AnnaLilo414
25
czerwca 2018 rok
MEG
Dzisiaj jest mój ,a
raczej nasz dzień. Poślubię miłość mojego życia Harry'ego.
Stresuję się, ale tak naprawdę nie wiem czym. Przeżyliśmy już
chyba wszystko: straciliśmy dziecko, byliśmy rozdzieleni przez
rodziców i kłóciliśmy się chyba tyle razy co stare dobre
małżeństwo. Zaraz złożę swoją suknię- dziewczyny pewnie ją
niosą. Świrują bardziej ode mnie ,co chwilę poprawiają makijaż
,fryzurę ,pytają czy bardzo się denerwuję i czy nie jestem
zmęczona ,ale to chyba przygotowania z nimi najbardziej mnie
wymęczą.
-Meg mamy suknie!!!
Chodź ubieraj się szybko. Chyba nie chcesz spóźnić się na
własny ślub CO???
-Kate, Emily, Jamie,
Sophie(tak to ta wspaniała dziewczyna Liam'a) spokojnie. Mamy
jeszcze trochę czasu.
-Trochę czasu!!!
Dziewczyno!!! Musimy jeszcze ubrać suknię ,przećwiczyć przysięgę
,przejście do ołtarza ,poprawić makijaż i włosy a ty mówisz ,że
mamy czas!!!
-Boże Kate co ty
będziesz robić jak sama będziesz wychodzić za mąż.-powiedziała
Emily.
- No właśnie to
mój ślub. Przysięgę znam na pamięć ,a włosy i make-up są
idealne.
-OK sorry Meg.
- No dobra ,ale może
lepiej ubierzmy mnie w tą suknię ,bo nie pójdę do ołtarza w
samej bieliźnie.
-Harry na pewno by
się ucieszył.
-Przestań Em. No
ubierajcie już. Sama sobie nie poradzę.
20
minut później
-Wyglądasz pięknie,
jak księżniczka. Harry oniemieję jak cię zobaczy- powiedziały
wszystkie razem.
-Za chwilę
wyjeżdżamy tak???
-Mamy godzinę czasu
,a kościół jest 20 min. drogi stąd.
-Lepiej być
wcześniej niż się spóźnić.
-I kto teraz mówi
,że mamy mało czasu.- powiedziała Kate.
-Chodźcie już ok?
- No dobra idziemy.
HARRY
Jestem już w
kościele 40 minut przed uroczystością. Pierwszy raz to Meg będzie
druga. Nie chciałem spóźnić się na własny ślub, ale 40 min. to
chyba przesada. Sam nie wiem. Moja księżniczka na pewno zaraz
przyjedzie i będzie zła ,że zobaczyłem ją w sukni przed ślubem
,ale co tam. Jesteśmy ze sobą już 6 lat ,więc głupi przesąd
raczej niczego nie zepsuje.
-Ej! Harry żyjesz
???
-Tak ,żyje Zayn.
-Jesteśmy już
wszyscy: Niall, Liam i Louis właśnie przyjechali. Na pewno dobrze
się czujesz?
-Tak. Która jest
godzina?
-Dochodzi w pół do
12.
-Meg pewnie zaraz
przyjedzie.
-Chwila muszę coś
powiedzieć. Ja Louis Tomlinson jako twój najlepszy przyjaciel mogę
śmiało i poważnie powiedzieć ,że nigdy nie widziałem bardziej
zakochanej w sobie pary.
-Louis ty i powaga?
Serio?
-Zamknij się Niall.
-Przestańcie
chłopaki. Lou Jamie nie mówiła ci o której miały przyjechać?
-Mówiła tylko ,że
Meg na pewno nie będzie chciała się spóźnić i tyle.
-Mam nadzieję ,że
wszystko będzie dobrze.
-Harry. Jest piękna
pogoda, masz koło siebie swoich przyjaciół i za chwilę wyjdziesz
za kobietę swojego życia. Wszystko będzie cudownie.
MEG
-Głupie korki.
Spóźnię się na swój ślub.
-Magda to ostatnie
światła za 2 minuty będziemy w kościele. Nie denerwuj się tak.
-Ok ruszyliśmy
teraz jestem bardziej spokojna.
-Widzisz. Pamiętaj
jakby co to wdech i wydech.
-Tak Jamie wdech i
wydech zapamiętam.
-To zawsze działa
więc... Aaaaaaaa.
HARRY
-Powinny już tu
dawno być. Coś musiało się stać. Louis zadzwoń do Jamie.
-Dobra zadzwonię
,ale na pewno już jadą. Wiesz pewnie tysiąc razy się poprawiały
przed wyjściem jak to dziewczyny.
-Mama przyjechała.
Pójdę do niej ,a ty zadzwoń proszę.
-Przecież dzwonię.
-Cześć mamo miałaś
być wcześniej coś się stało?
-Był jakiś wypadek
przecznicę stąd. Wyglądał na bardzo poważny.
-Chwila wypadek?
Przecznicę stąd??
-Tak?
-Nie wiesz może co
dokładnie się stało?!
-Nie. Wiem tyle ,że
to było dwa auta: jedno czerwone, sportowe ,a drugie czarne
eleganckie.
-O mój Boże Meg!
-Harry ,ale skąd
wie...
-Nie wiem ,ale muszę
to sprawdzić. Louis jedziemy na róg Grandfield i Sunsnet. Szybko!!!
-Jamie nie odbiera.
Ale po co tam jedziemy???
-Nie gadaj tylko
jedź!
-Dobra już jadę.
Kilka minut
później.
Dojechaliśmy na
miejsce. Było tam spore zamieszanie; wszyscy gdzieś biegali ,
krzyczeli. A ja chciałem tylko upewnić się ,że to nie jest
samochód w którym jechała moja ukochana, że czeka teraz w
kościele i denerwuje się ,że to ja się spóźnię. Chwila czy to
nie Kate siedzi przy tej karetce? Tak to ona.
-Kate co się stało
i gdzie jest Meg?!
-Jakiś idiota
wjechał w nas na światłach. Ja jestem tylko potłuczona,
dziewczyny w szpitalu ,a oni ? Oni próbują ją wydostać ze środka-
wskazała na grupę strażaków przy rozbitym samochodzie.
Co? Jak to próbują
wydostać? Zacząłem biec. Moja biedna Meggi cierpi przez jakiegoś
debila. Zabiję! Obiecuję zabija jak dowiem się kto to. Przedarłem
się przez taśmy i policjantów. Wszędzie leżały kawałki szkła
i części samochodu. Mignęło mi coś białego. Tak wyciągnęli
Meggi. Suknia prawie cała była we krwi. Boże co on jej zrobił!
Upadłem na kolana i delikatnie wziąłem w ramiona.
-Meggi słyszysz
mnie ? Kochanie?
-Ymh..-powiedziała
ledwie słyszalnie.
-Nie martw się
wszystko będzie dobrze. Na pewno z tego wyjdziesz. Obiecuję ci.
-Ko-ko-kocham cię
Harry.
-Meggi to nie jest
pożegnanie rozumiesz!!! Będziemy szczęśliwym małżeństwem z
gromadką dzieci ,a później zestarzejemy się razem. Tak będzie
wyglądać twoja ,nasza przyszłość. Jesteś silna ,a ja nie
pozwolę ci znowu odejść rozumiesz!!!
-Przepraszam.-cicho
wyszeptała i powoli zaczęła zamykać oczy.
-Mag jesteś mi
potrzebna, nie dam rady bez ciebie żyć. Nie odchodź , nie tu ,nie
teraz! Proszę kochanie zostań!- zacząłem szarpać ją za ramiona
w nadziei ,że stanie się cud. Ona nie mogła teraz umrzeć, ma
przed sobą całe życie. Zostałem siłą odciągnięty przez
lekarzy. Na rękach nadal miałem jej krew: czystą, niewinną.
Patrzyłem jak ją reanimują. Cały czas myślałem o tym, że zaraz
pojadę z nią do szpitala tam wydobrzeje ,a później będziemy żyli
długo i szczęśliwie. W pewnym momencie wszystko ucichło. Jeden z
sanitariusz odwrócił się i pokiwał przecząco głową. Co to ma
znaczyć?! Meggi ma żyć ,mamy wziąć ślub ,być małżeństwem to
nie może być koniec. Upadłem na kolana przy jej jeszcze ciepły
,ale bez życia ciałem.
- Aaaaaaa!
-krzyczałem trzymając jej ciało w rękach. Ból jaki czułem
rozdzierał mnie od środka. Zdążyłem jeszcze złożyć pocałunek
na jej ustach ,potem Louis wziął mnie gdzieś na bok pomimo mojego
szarpania. Chciałem być przy niej, cofnąć czas. Niestety było
już za późno. Louis próbował do mnie dotrzeć. Bezskutecznie. Ja
dalej byłem myślami przy mojej niczemu winnej Meggi. Dlaczego ona ?
Ja się pytam dlaczego ona? Co takiego zrobiła? Wycierpiała chyba
więcej niż człowiek cierpi przez całe swoje życie. Straciłem
kontakt z rzeczywistością, . Ktoś co chwila gdzieś mnie wiózł,
prowadził i tak znalazłem się w domu. Nie wiem jak ,ale zasnąłem
chyba po jakiś lekach.
ROK PÓŹNIEJ
Siedzę nad jej
grobem. Co dziennie przynoszę nowe kwiaty- białe róże. To te
lubiła najbardziej. Dzisiaj przeżywalibyśmy pierwszą rocznicę
ślubu. Ona odeszła ,ale ból pozostanie na zawsze .Nie umiem
cieszyć się już życiem bez niej; bez jej uśmiechu, dotyku
,pocałunków ,czułych słówek i ciągle powtarzanego KOCHAM
CIĘ. Nie będzie tak jak kiedyś - nie znajdę jej już w tłumie
fanek. Nie... Nie jestem w stanie normalnie funkcjonować praktycznie
cały czas jestem na środkach uspokajających. Czasami nie patrzę
co biorę ważne, żebym mógł po tym na chwilę poczuć się
lepiej. Codziennie ktoś do mnie przychodzi próbuje nawiązać
kontakt. Owszem czasami udaje mi się wykrztusić parę słów ,ale
to nie jest normalna rozmowa. Chciałbym ,żeby ten kto to zrobił
poniósł najwyższą karę ,bo według mnie zasłużył jak
najbardziej. Mam nadzieję ,że Meg jest tam dobrze- tam u góry i ja
szybko do niej dołączę ,bo chyba straciłem sens życia na ziemi
tu bez niej. Kocham cię Meggi- na zawsze pozostaniesz tą jedyną.
Koniec.
A teraz zapraszam na rozdział 76
MEG
Siedziałam w tym
głupim mieszkaniu jak na szpilkach. Właściwie to byłam w
szpilkach no i w dodatku w sukience. Czekam na niego, za dwie godziny
ślub a jego ciągle nie ma. Może nie pozwolili mu wyjść ze
szpitala? Ale przecież zadzwoniłby, powiedział. Julka szykuje się
w swoim rodzinnym domu, Bartek o dziwo też. A ja okupuję ich
mieszkanie i czekam na Harrego. Wiem, powinnam być przy nich,
pomagać im, cieszyć się razem z nimi. Jestem zdecydowanie
najgorszym świadkiem w historii ślubów. Ale mam nadzieję że
wybaczą mi to ze względu na sytuację. Okropnie się denerwuję. W
ogóle przez ostatni tydzień na pewno nikomu się tutaj nie
przydałam. Ciągle się tylko o niego martwiłam. Co noc
przesypiałam ledwie kilka godzin. A teraz mam go zobaczyć.
Jak na zawołanie
zadzwonił dzwonek.
Pobiegłam do
drzwi najszybciej jak mogłam, zważając na moje szpilki.
Przynajmniej zobaczyłem tego na którego czekałam. Nie zdążył
nawet mrugnąć a ja już wisiałam na jego szyi przyciskając go
mocno do siebie. Usłyszałam gdzieś tam jego jęk, więc poluźniłam
uścisk. Tak cudownie jest mieć go z powrotem. Objął mnie
zdrową ręką w pasie.
- Ty moja kaleko.
- szepnęłam- Nawet nie wiesz jak się o ciebie bałam.
- Bo się
przewrócę- zaśmiał się odsuwając mnie lekko od siebie. No cóż,
miał jedną kulę, lewą rękę miał zawiniętą w bandaż, poza
tym nie było nic widać. Ale dobrze wiem, że go wszystko jeszcze
boli. To zbyt świeże, żeby nie bolało. Wszedł do środka padając
od razu na kanapę.
- Jak ty się w
ogóle poruszasz, co?
- Wiesz, daję
radę. A no i tęskniłem, ale to też wiesz tak?- chwycił mnie za
rękę i pociągnął do siebie tak, że wylądowałam na jego
kolanach. Dotknął delikatnie mojego policzka po czym zbliżył się
do mnie i ledwie musnął moje wargi. Odetchnęłam z ulgą, bo jest
taki jak przed wypadkiem. Nie wiem co ja sobie w ogóle wyobrażałam,
że będzie upośledzony czy co?
- Mówiłem ci że
pięknie wyglądasz?
- Nie.
- więc mówię
teraz. Jesteś śliczna kochanie.
- Wiesz że
musimy się zbierać. Za niedługo zaczyna się ślub.
- Pięknie się
załatwiłeś, Harry- babcia popatrzyła na niego od góry do dołu
kiwając po swojemu głową.
- Magda mnie tak
wykańcza. - Boże, dwuznaczne rozmowy z babcią nie są dobrym
pomysłem. Co on nie wie, jaka jest babcia?
- No widzisz,
oboje się nie spodziewaliśmy że taka niebezpieczna z niej
dziewczyna.
Siedzieliśmy
przy stole z moją rodziną. Z uśmiechem obserwowałam jak ludzie
się bawią. Zayn z Katie tańczyli na środku, podobnie jak Emily z
jakimś chłopakiem. No w każdym razie tego z którym się spotyka
nie wzięła ze sobą. Stwierdziła że to za wcześnie. Natomiast ja
z Harrym jesteśmy uziemieni. Wprawdzie nie ma założonego gipsu na
nodze, ale pod nogawką spodni jest opatrunek, o którym wiemy tylko
my.
- Zaplanowali nam
trasę.- szepnął Hazz nachylając się nad moim uchem a ja
zesztywniałam słysząc to. Nie ukrywam że mnie zaskoczył. Bo
trasa? I w dodatku mówi mi o tym teraz? - Miałem ci powiedzieć
wcześniej, ale chciałem osobiście.
- Ile?-
nienawidzę tego pytania. Tyle razy już je zadawałam że mam dość.
Spojrzał na mnie jednocześnie zakłopotany i smutny.
- Trzy miesiące,
zaczynamy na początku maja.
- Za dwa
miesiące- stwierdziłam nawet na niego nie patrząc.
- Tak, wiesz że
mamy nową płytę, a w trasie nie byliśmy dawno, to świetna okazja
do promocji.
- Przecież
byliście w wakacje. - to ma być dawno? Ledwo pół roku mogli być
w Londynie. Dobra, wiem, że to długo, zważywszy na charakter jego
pracy.
- To było pół
roku temu, trochę czasu minęło.
- Znowu
wyjedziesz- westchnęłam i oparłam się o jego tors. On znowu
jęknął. Aż tak go boli? Natychmiast się odsunęłam.
Bałam się że uszkodzę mu coś jeszcze.
- Przepraszam,
kochanie, boli?- położyłam na jego lewej piersi dłoń, chyba tam
gdzie trafił go pocisk.
- Nie- skłamał,
przecież dobrze widzę że tak.
- Nie chciałam,
przepraszam.- lekko i delikatnie go pocałowałam.
- W porządku,
nic mi nie jest. Ale pocałować możesz jeszcze raz.- wyszczerzył
się głupio co nie zmienia faktu, że go pocałowałam. Chwycił
moją dłoń i splótł nasze palce razem. Rozpłynęłam się kiedy
posłał mi uśmiech. Po prostu ciągle nie wierzę że jest tutaj ze
mną.
- Przepraszam,
można się dosiąść?- spojrzałam w górę, prawie zapomniałam że
jesteśmy na ślubie. Nad nami stał świadek Bartka, jakiś jego
kolega. Poznaliśmy się z nim przed ceremonią.
- Tak, jasne. - o
dziwo odpowiedział mu Harry, ale i tak uścisnął moją dłoń
mocniej.
- Jesteście z
Londynu tak? - kiwnęłam głowa na potwierdzenie. - To dlatego pół
wesela mówi po angielsku. - zaśmiał się a my razem z nim.
- No tak, ale
jest naprawdę całkiem przyjemnie.
- Harry, mógłbym
porwać ci na moment dziewczynę i z nią zatańczyć?- poczułam się
niezręcznie. Nie chciałam żeby Harremu było przykro, bo skoro on
nie może tańczyć powinnam nie tańczyć razem z nim. Poza tym on
tu nikogo nie zna, nie mogę zostawić go samego.
- Jasne, ja nie
mogę, to niech chociaż ona sobie potańczy.- posłał mi
uspokajające spojrzenie. Może to dlatego, ze ja patrzyłam na niego
zszokowana. Bo coś mi się nie podoba, ja go nie poznaję! Mój
chłopak mnie zadziwia, przyznajmy to otwarcie.
Kiedy tańczyłam
z Victorem, bo okazało się że tak ma na imię dojrzałam że
Harrego dopadli moi kuzyni. Matko jedyna, już widzę co oni mu o
mnie naopowiadają. Bartek oczywiście też znalazł chwilę, bo po
chwili i on siedział razem z nimi. Po jakichś dwóch piosenkach
zauważyłam że patrzą się na mnie głupkowato i się
podśmiechują. No super. Właściwie to pasowało by mi się
z nimi przywitać, dawno się nie widzieliśmy. Po kolejnych kilku
piosenkach, zdążyłam zatańczyć również z tatą, ale potem
wróciłam do chłopaków.
- No no no, cześć
kuzyneczko.
- Właśnie
mówiliśmy Harremu że kiedyś nie byłaś taka ładna. Jak byłaś
mała to był z ciebie pucułowaty dzieciaczek.
- Dzięki-
prychnęłam siadając na jedynym wolnym miejscu które było
naprzeciwko Harrego. Posłał mi znaczące spojrzenie.
- No to co?
Pijemy?- Jeden z moich kuzynów podniósł kieliszek, no i w ślad za
nim poszli oczywiście pozostali, no z wyjątkiem Harrego.
- Harry, a ty?
- On nie pije-
odpowiedziałam za niego na co zaczęli się śmiać. No tak bardzo
zabawne, ale przecież dla nich to takie dziwne, kiedy dziewczyna
zabrania chłopakowi pić. Ich duma musiała poważnie ucierpieć.
- Baba zabrania
ci pić, chłopie to co to za życie?- Hahaha, ale się uśmiałam.
Boże, no przecież wiadomo, życie ze mną jest cudowne. A więc
trzeba powiedzieć coś, przez co im zrobi się głupio. Ale Harry
mnie ubiegł posyłając mi uspokajające spojrzenie.
- Nie mogę pić
zbyt dużo, dziś wyszedłem ze szpitala.
- A tak poza tym,
chłopcy z kim przyszliście?- od razu się zmieszali, mam ich! To
znaczy właśnie tyle, że przyszli sami.
- Chłopcy
musicie się wziąć za siebie.- zaśmiałam się.
- Meg!- za mną
pojawiła się Katie razem z Zaynem.
- Hazz,
wiedziałeś, że tu są jakieś oce coś tam, no o północy?- Malik
był wyraźnie zaskoczony, zresztą po minie Harrego wnioskuję iż
tez nie miał pojęcia.
- No wiesz,
rzucanie welonu i te sprawy.- wyjaśniłam krótko na co tez niezbyt
wile zrozumiał.
- A to nie
przypadkiem bukietem się rzuca?- był naprawdę zdziwiony. Ach, ten
mój kochany, nic nie wiedzący Harruś.
- Nie u nas.-
puściłam mu oczko i podeszłam do niego. Ten uparciuch stwierdził
że nie będzie brał na wesele kul. I teraz żeby iść musi się na
mnie wspierać. To w sumie wygląda jakby mnie normalnie obejmował
więc nie jest źle.
Nie wierzę! Jak
mu się to cholera udało? Mimo że ma zwichniętą rękę i nogę,
stłuczone żebra i w dodatku ledwo chodzi to złapał tą przeklętą
muszkę! Ja oczywiście nie załapałam się na welon, przez co
zostałam wyśmiana przez Harrego. Zaraz po tym nastąpiło ściąganie
przez Bartka podwiązki Julce, oczywiście zębami, z głową pod jej
sukienką, badąc przytrzymywannym przez czterech innych facetów.
Staliśmy razem z Harrym opierając się o ścianę w najdalszym
kącie sali. Uśmiechałam się widząc jak wszyscy się dobrze
bawią.
- Kotku, nic się
nie stanie jak się urwiemy z wesela twojego brata?- poczułam jego
ciepły oddech tuż nad moim uchem. Nie zdziwiłam się specjalnie,
czekałam tylko aż to powie. Niby się dobrze bawił, ale wiem, że
wkurza go to że nie może się nawet ruszyć do kibla beze mnie. Ha!
Jak to fajnie brzmi.
- A co ty chcesz
robić hmmm?
- Oh, nie udawaj
kotku, musimy się przecież lepiej przywitać.- chwycił moją dłoń
i pociągnął w kierunku wyjścia. Nawet nie musieliśmy się
przeciskać przez ludzi, bo wyjście było od tej strony co byliśmy
my.
- A nowy pan
młody gdzie ucieka?- rozległ się głos w głośnikach. Cooo?-
I to jeszcze ze świadkiem, oj nieładnie. - wszyscy w sali się
zaczęli śmiać a my stanęliśmy w chwili i nie wiedzieliśmy co
robić. - Złapałeś muszkę to teraz musisz się wywiązać z
obowiązków. Gdzie mamy podwiązkę którą dzielnie zdejmował pan
młody?- prowadzący dostał to co chciał po czym poprosił Harrego
na środek. Taaa, a my chcieliśmy się zmyć. I w dodatku tym
razem to Hazz miał zakładać dziewczynie która złapała welon tą
podwiązkę.
No cóż,dziwnie
patrzyło mi się jak mój chłopak zakładał zębami podwiązkę na
nogę jakiejś laski. Czułam się wręcz zazdrosna kiedy wsadził
pod jej sukienkę głowę. Ma szczęście że poradził sobie
nadzwyczaj szybko.
- Oj, no nie
gniewaj się już.- jego prawa, zdrowa dłoń znalazła się na moim
brzuchu. Przyciągnął mnie do siebie bardziej. Staliśmy tam gdzie
poprzednio oglądając resztę konkurencji.
- Przecież się
nie gniewam.
- Spokojnie
słońce, miała brzydkie majtki- mimowolnie się zaśmiałam, ale
dla pozorów odwróciłam się i uderzyłam go w ramię.
- ała! Za co?
- Właśnie
przyznałeś się gdzie patrzyłeś.
- A co? Miałem
może zamknąć oczy?
- Powinieneś-
zaśmiałam się przytulając się do niego. Ułożył prawą dłoń
na moich plecach.
- Ale nie
zamknąłem. I co z tego, i tak kocham tylko ciebie.
- Kocham cię
Harry- szepnęłam w odpowiedzi. Wtuliłam się w jego ciało i mimo
tej głośnej muzyki i śmiechów które panowały na sali słyszałam
jak nucił mi do ucha piosenkę.
- Chcesz, żeby
nasz ślub był polski?- cooo? Całkowicie mnie zaskoczył. Nie
spodziewałam się po nim że coś takiego powie.
- Nie wiem. Może
troszkę, ale nie ważne, przecież mi się nie oświadczasz, prawda?
- Nie mam
pierścionka, nie mógłbym. Ale jeśli chcesz to ślub może być
jaki tylko będziesz chciała. Ja chcę ci wtedy tylko powiedzieć że
będziesz moja na zawsze.
- To możesz mi
powiedzieć nawet teraz- cmoknęłam go w nos a on przyciągnął
mnie bliżej.
- Wtedy to będzie
co innego.
- W takim razie
na razie nie jestem tylko twoja.
- Więc muszę
zrobić coś żebyś była. - uśmiechnął się dziwnie i wystawił
rękę w moją stronę.- Zatańczymy?- rozejrzałam się dookoła.
Wszystko się już skończyło, kilka par jedynie tańczyło na
środku.
- Ale ty nie
możesz.
- Leci coś
wolnego, dam radę.
Mimo iż naprawdę
leciała tak smętna i wolna piosenka że połowa pozasypiała my
byliśmy dużo wolniejsi od tej piosenki. Oparłam głowę o jego
tors przymykając oczy. Jest naprawdę dobrym tancerzem. Cudownym.
- Uwielbiam z
tobą tańczyć
LOU
- Chyba muszę
cię uświadomić- szepnąłem jeżdżąc po jej karku nosem.
- Tak? A to niby
o czym?
- No jak to o
czym? Zostaliśmy zupełnie sami. - No cóż, taka prawda. Liam wybył
do tej swojej, którą swoją drogą mógłby nam przedstawić, a
Niall chyba wyszedł gdzieś z Connie, tak mi się wydaje
przynajmniej. Ale mało ważne, grunt że my mamy wolną chatę.
- I co z tego-
cwana wywinęła się z moich objęć.
- To że cie
kocham? - spojrzała na mnie zaciekawiona i się wyszczerzyła.
- Przecież wiem.
Ja ciebie też misiaczku. - Boże jakie ona ma humory. Dosłownie
podbiegła do mnie i z powrotem się na mnie rzuciła. Wpiła się
zachłannie w moje usta. Oh Jezu, dzięki ci że obdarzyłeś mnie
taką dziewczyną. Wsunąłem dłonie pod jej koszulkę, hmm moją
koszulkę w której spała.
- Matkoooo, nie
na moich oczach! Przenieście się do waszego pokoju a nie! -
oderwałem się od Jam i spojrzałem na Liama który odkładał
siatki na wyspę. Miło, zrobił zakupy.
- Spoko Liaś, to
że ty się bzykasz ze swoją dziewczyną gdzie popadnie nie znaczy
że my też tak musimy.- odparła Jamie. - Pa protu się całowaliśmy.
- Na razie, bo
gdybym wszedł dziesięć minut później to co innego bym zobaczył.
- No dobra
chłopcy, ja lecę się ubrać. - Jamie zupełnie zignorowała uwagę
Liama i pobiegła na górę. A ja za to bezkarnie mogłem przeglądać
się jej tyłkowi. Matkooo, jak ona mnie męczy. Jesteśmy ze
sobą już tyle czasu, a ciągle nie spaliśmy razem. Ale rozumiem,
nie śpieszymy się.
- Jam was
przyłapała czy jak? - zapytałem prosto z mostu, choć nie
wiedziałem nawet czy Liam faktycznie z kimś sypia.
- Boże, dajcie
wy mi spokój! Ok, spotykam się z kimś, i nie mam zamiaru na razie
z nią tutaj przychodzić. I nie, Jamie mnie nie przyłapała. -
Wooohoo, ale się wkurzył. A co ja takiego powiedziałem?
- Spokojnie,
Liam, tylko zapytałem.
- Dobra. Sorry. -
spojrzał na mnie i zmrużył oczy- Gdzieś idziecie?
- Nie?- zapytałem
sam się nad tym zastanawiając. Bo my mamy gdzieś iść?
- To po co Jam
poszła się przebrać?
- Jezuuu, pewnie
chce gdzieś iść- jęknąłem opadając na kanapę. Super, po
prostu super.
- Już tak nie
wzdychaj- zaśmiał się Liam. - jeszcze niedawno narzekałeś, że
tak dawno jej nie widziałeś. - Hmm, tez racja.
- O mój Boże,
tu jest pięknie! - Jamie okręcała się już chyba z trzeci raz
dookoła i przypatrywała wszystkiemu. - Dlaczego wcześniej mnie
tutaj nie zabrałeś? - odwróciła się do mnie wpatrując się we
mnie swoimi wielkimi oczami. Nawet nie pomyślałem o tym miejscu,
jakoś tak dzisiaj wyszło.
- Zabrałem cię
dzisiaj, to chyba dobrze co?
- I to jeszcze
jak!- zapiszczała i uwiesiła mi się na szyi. - Czy ty wiesz jak ja
kocham róże? Będę cię musiała teraz na rękach nosić.
- Ciekawie by to
wyglądało. - objąłem ją od tyłu kładąc głowę na jej
ramieniu.- Witaj w Queens Gardens.
Jamie tak bardzo
się cieszy, a ja nie mogę uwierzyć że nie słyszała o tym
miejscu. Te wielkie róże robią wrażenie, w dodatku jeszcze jest
ich tyle że są wszędzie. Poza tym jest tu tyle innych kwiatów
których nazw nie znam, a wiem że się spodobają Jamie. Może
dlatego że ona kocha kwiaty?
- Dziękuję.-
odwróciła się do mnie zawieszając swoje dłonie na mojej szyi.
Jej uśmiech był cudowny, i szczerze to warto było tu dla niego
przychodzić. Mogę być z siebie dumny. Choć ten jeden raz.
Zwłaszcza ze terasz wpiła się w moje wargi dając mi
niesamowitą rozkosz. Lubię jej usta. Zawsze czuje kokos i
czekoladę. To dziwne, ale tak jest. Nie wiem czemu.
- Zamieszkajmy
razem- wiem, mogłem nie poruszać tego tematu teraz. Nie kiedy mogę
zamknąć oczy trzymając swoją dziewczynę w objęciach, czuć
zapach tych wszystkich kwiatów, po prostu mieć głęboko gdzieś
wszystko i wszystkich. Mieć tylko ją.
Siedzimy sobie na
trawie pod jakimś drzewem, i nie myślimy o niczym, a ja wyjeżdżam
w tym wszystkim co ciągle we mnie siedzi. Po prostu męczy mnie już
to jeżdżenie tam i z powrotem, mieszkanie w dwóch innych krajach
nie jest łatwe.
- Louis, proszę
cię, nie zaczynaj- jęknęła zagłębiając się dalej w moim
torsie. Bo to że się o niego opierała przecież nie wystarczy...
- To źle że
chcę cię mieć przy sobie?
- Oczywiście że
nie, ale jaki to ma sens? Niedługo jedziecie w trasę.
- No i co z tego?
Nie jesteś już zmęczona tym lataniem z Paryża tutaj i z powrotem?
- Jestem Lou,
jestem bardzo zmęczona. Ale kogo to obchodzi? Ok, przeprowadzę się
i co? Zostawię tam wszystko, tylko po to by mieszkać tu z tobą
przez miesiąc, po czym ty wyjedziesz a ja zostanę sama.
- Jamie, przecież
jest tu Meg, przyjaźnicie się, ona też zostawiła brata w Polsce,
swoją rodzinę i przyjaciół. Dlaczego ty nie możesz?
- A dlaczego ty
nie możesz?- ok, rozumiem, zmuszam ją do przeprowadzki, i
zrezygnowania z wszystkiego co ma kiedy ja nie zrezygnuję z niczego.
Ta, bardzo kompromisowe. - Dlaczego nie zostawisz dla mnie
zespołu, chłopaków?! Może nie jestem gwiazdką ale moje życie i
to co mam jest dla mnie równie ważne co twoje!
- Hej, hej,
spokojnie, wiem o tym. Ale nie mogę od tak odejść. Nie mogę
zawieść tylu ludzi na których mi zależy. Ja zostawiłem rodzinę,
zostawiłem przyjaciół w Doncaster. - to nie było dla mnie łatwe,
ciągle tęsknię, nie widuje się z mamą, z tatą tak długo. Poza
tym moje siostry tęsknią, wiem o tym. Często do mnie dzwonią,
tyle że ja nie zawsze mam czas żeby choćby porozmawiać. To nie
jest fair, i nigdy sobie nie wybaczę że tak wcześnie je
zostawiłem.
- No właśnie,
więc może spróbuj zrozumieć też mnie. Tak samo jak ty nie chcę
nikogo zostawiać, rozumiesz? Są dla mnie ważni.
- A ja nie
jestem? Naprawdę traktujesz to co jest między nami tak bardzo
powierzchownie?
- Skarbie, to nie
tak, wiesz o tym. Ale czego ty ode mnie oczekujesz? Kocham cię, ale
to za wcześnie, jesteśmy ze sobą pół roku, kto po takim czasie
zamieszkuje razem? Daj nam czas, zaczekajmy aż to się jeszcze
umocni, jak to będzie bardziej pewne. - kto tak robi? Nie wiem kogo
by tu powiedzieć? Meg i Harry? Ona to już z nami praktycznie
mieszkała po kilku miesiącach, nie byli ze sobą zbyt długo i co?
No tak, ale przecież oni są pierdoloną słodką parą, która jest
jakaś wyjątkowa! Dlaczego do cholery ona mogła tyle zrobić dla
Harrego? Dlaczego została w Londynie dla niego? Dlaczego Jam nie
może tego zrobić dla mnie?
Boże, Lou,
wariujesz. To moi przyjaciele, uwielbiam ich, ale zawsze im
zazdrościłem. Chcę żeby powodziło im się jak najlepiej.
Ostatnio nie było im łatwo, w ogóle zawsze mieli pod górkę.
Prawie rok się nie widzieli bo ktoś urządził sobie z nich zabawę,
potem się rozstali bo Harry chciał ją chronić, a teraz? Ktoś go
próbował zabić. Więc chyba nie powinienem tak mówić.
- Ok, ale nie
zachowuj się tak, jakby to pół roku nic nie znaczyło. Ja cię
kocham i nie dziw się mi że jestem o ciebie zazdrosny. Skąd mam
wiedzieć kto tam koło ciebie się kręci?
- Bo powinieneś
mi ufać?! Błagam cię, dobrze wiesz że nie mam zamiaru zostawiać
tego co mam w Paryżu, tam jest całe moje życie, zrozum to. -
gdzieś tam w środku zabolało. Chyba łudziłem się że dla mnie
byłaby gotowa się przenieść.
- Mhm, czyli ja
do tego życia nie należę?- uniosłem obie brwi odsuwając się od
niej, przez co niestety musiała na mnie spojrzeć. Nie zapominając
o tym że chciała mnie chyba zabić wzrokiem.
- Oh, przestań,
rozumiesz?! Dobrze wiesz że należysz, do jasnej cholery należysz!
Ale co mam zrobić? Mam tam studia, rodziców, Jasona, przyjaciół,
wszystkich z wyjątkiem ciebie! I choć bardzo chciałabym żebyś
był ze mną to cię nie ma i w tej chwili nie mogę na to nic
poradzić, nie przeprowadzę się. - w jej oczach ujrzałem łzy i
coś we mnie pękło. Przygarnąłem ja do siebie i przytuliłem.
Głaskałem uspokajająco po plecach i szeptałem słowa, które sam
nie wiem co znaczyły, po prostu wszystko co mi przyszło do głowy.
- Przepraszam
kochanie, chciałbym byś w pełni była moja, to wszystko-
wyszeptałem chowając głowę w jej włosach.
- Masz mnie Lou,
zawsze będziesz miał. Tylko że na razie będziesz musiał jakoś
znieść tą odległość.
___________________________________________________________
Dobry rozdział, fajnie że udało się Harremu dotrzeć na ślub :)
OdpowiedzUsuńOsobiście prace konkursowe mi się nie podobają, ale widać że dziewczyny włożyły w to mnóstwo pracy, więc i tak gratuluję :)
wszystkie rozdziały po prostu brak słów uwielbiam to opowiadanie uwielbiam harrego i meg suuuper
OdpowiedzUsuńNo wreszcie się doczekałam rozdziału i spełnił on moje oczekiwania :**
OdpowiedzUsuńNie sądziłam że Harry przyjedzie ale i tak jest super i ważne że na razie wszystko jest z nim w porządku :3
No i fajnie że Lou i Jamie są szczęśliwi ale już liczyłam że się prześpią i potem zamieszkają razem, ale w sumie mają jeszcze czas :)
Pozdrawiam :*
Aaaaa.... Harry i Meg pogodzeni, razem i się kochają ! Taka mała prośba żeby w następnym rozdziale było więceeej czułości i może żeby Harry jej wszystko wytłumaczył a ona by go przeprosiła za tą akcje z Connie. Strasznie mi się rozdział podoba !
OdpowiedzUsuńMonika
Oba teksty są genialne :) Ale bardziej podobał mi się drugi :) poryczałam się jak małe dziecko :( choć tekst był genialny :) to mam nadzieję, że się nigdy nie zdarzy taka sytuacja Meggi i Harremu :)
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału to jest on geeeeeeniaaaaalny !!!! Kobieto chciałabym tak umieć pisać :) wgl jak czytam to opowiadanie to jestem taka emojonalna :) raz się cieszę raz płaczę :) kocham to opowiadanie :)
Czekam nn ;* xx @JustynaJanik3
dzięki za miłe słowa
UsuńMogłabyś mi podać linka do pierwszej części tego opowiadania? Z góry dziękuję;)
OdpowiedzUsuńhttp://cetrii-youaremyheaven.blogspot.com/
UsuńLink też jest u góry tam gdzie pisze "Pierwsza część" ale nie ma sprawy, proszę bardzo ;)
super jak zawsze
OdpowiedzUsuńOd razu powiem że nie komentowałam bo nie miałam internetu ;)) teraz jestem na bieżąco. Twój rozdział jest znakomity, niesamowity, cudowny, boski, jak zawsze. Akcja nie jest za szybka, ani za wolna, nie ma niepotrzebnych szczegółów ;) Uwielbiam.
OdpowiedzUsuńNatomiast co do tych pisanych nie przez ciebie .. to wiem, że dziewczyny włożyły w to masę pracy, wysiłku i czasu, ale osobiście mi się nie podoba ;) każdy ma prawo wyrazić własne zdanie prawda ? :))
Nie chce w żaden sposób zniechęcić do pisania, tylko skoro już piszę ten komentarz to warto to uwzględnić.. W poprzednich rozdziałach pokazałaś jak Harry kocha Meg, gdy był za nią w szpitalu a i tak się o nią martwił i nie sądzę że mógłby ją zdradzić :) druga rzecz to dialogi .. nie wiadomo za bardzo kto co mówi, co jest trochę irytująca. Reszta była w porządku .. natomiast w drugim ten wypadek, i tak akcja była zbyt szybka .. wyobraziłam sobie jak ty byś to napisała .. dużo szczegółów, przemyśleń Harrego a tego tutaj nie było:) wiem że one nie są tobą, ale jednak ;)
Jak już mówiłam twój rozdział jest cudowny i czekam do następnego:*
Nie chciałam nikogo urazić, tylko wyrazić własną opinię a tym samym może piszące osoby to opowiadanie zgodzą się z moimi zastrzeżeniami i będą inaczej patrzeć na te błędy i zastosują się do moich rad ;)) pomysł cudowny, dziewczyny się napracowały, dlatego wielkie brava za wysiłek i poświęcony czas i że ktoś chciał wziąć w tym konkursie udział ! ;))
____________
xoxo.
Oliv.
Akcja jest szybka ,bo nie chciałam żeby opowiadanie nie było za długie ,ale dzięki za te uwagi wezmę je na przyszłość do serca.
UsuńRozumiem :)
Usuńale poza tym naprawdę świetne ;))
gratuluje ! x
__________________
xoxo.
Oliv.
Znaczy jest to dziwnie skopiowane. Bo ja jak przesyłałam pracę to, każde wypowiadane zdanie było od nowej linijki. Oczywiście nie ma za złe Twojego zdania, ani nie mam za złe autorce opowiadania : )
UsuńDo mnie zostało przysłane w tej formie więc nie chciałam zmieniać...
UsuńWspaniały rozdział :) Podoba mi się zmiana nastawienia Harrego, już nie jest takim zazdrośnikiem jak kiedyś :D
OdpowiedzUsuńNo i mam nadzieje że Lou i Jam też się dotrą i wyjdzie z tego ciekawy kompromis :)
O mój boże wyróżniłaś moje opowiadanie!!!!! Cieszę się jak dziecko ,ale naprawdę dziękuje. Kompletnie się tego nie spodziewałam. Co do rozdziału to jest super. Fajnie ,że Harry wrócił i wszystko jest tak słodko jak dawniej i miejmy nadzieję ,że tak zostanie na dłużej. Co rozdział to perspektywa nowej osoby ,ale to bardzo dobrze ,bo opowiadanie jest wtedy jeszcze lepsze.
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdzial i nadal sielanka u Marry'ego <3<3<3 NIE KONCZ JEJ BO I KILL YOU XP
OdpowiedzUsuńŚwietny!! ♥ Myślę, że między Harry'm i Meg wszystko będzie juz dobrze. Szkoda, że Jamie nie może się na razie przeprowadzić ;( Czekam na next x
OdpowiedzUsuńsuuuuuuuuper
OdpowiedzUsuńdopiero teraz przeczytałam rozdział, bo nie miałam czasu :p
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle świetny xdd <33 :**
Przeczytałam teraz dopiero, bo cholera, tego zasranego czasu nie było ! Rozdział przejapierdolekurwabisty ! Kocham go... Zresztą jak całe to opowiadanie ! JA CHCĘ BY NIALL BYŁ Z EMILY HYYHHYYHYHYHY XD O JA DZIĘKUJĘ CI ZA WYRÓŻNIENIE MOJEJ PRACY ! BARDZO CI DZIĘKUJĘ I CIESZĘ SIĘ, ŻE CI SIĘ PODOBAŁA, ALE DZIWNIE TO WKLEIŁAŚ XD LOOVKI KOLEJNY PRZEPRASZAM, ŻE DOPIERO TERAZ KOMENTUJĘ :*
OdpowiedzUsuńRozdział super , czekam na next ... Ja też wole żeby Em była z Niallem niż tą Conie
OdpowiedzUsuńekstra
OdpowiedzUsuńrozdział po prostu znakomity czekam na następny
OdpowiedzUsuńKiedy następny ?
OdpowiedzUsuńrozdział cudny <333 prace dziewczyn też mnie zachwyciły <333
OdpowiedzUsuńżyczę weny :*****
widzisz słońce i zapomniałam o najważniejszym:
Usuńbogate zajączka, no i oczywiście mokrego dyngusa xxx
Dziewczyno to czekanie mnie zabija ! Nie umiem się doczekać następnego rozdziału <3
OdpowiedzUsuńrozdziałem jestem zachwycona nie mogę doczekać sie następnego
OdpowiedzUsuń