MEG
Nie
mam już sił.
Nie
wiem co myśleć, co robić. Wiem, że powinnam cieszyć się razem z
moim bratem, że powinnam im pomagać, ale nie umiem. Nie śpię
nocami, a w dzień chodzę jak zombie. To nie jest normalne, ale co
ja mogę poradzić na to że się martwię? Harry nie dzwoni, choć
Lou wczoraj mówił że się obudził i wszystko jest dobrze.
Powinnam zrozumieć, pewnie jest zmęczony i musi odpoczywać, ale ja
już nie mogę się doczekać aż go zobaczę.
Siedzę
na balkonie, przede mną nie widać nic poza ulicą i blokiem
naprzeciwko. Zapomniałam jak się mieszka w normalnym mieszkaniu,
żyć normalnym życiem, mieć normalnego chłopaka. Kocham Harrego,
przyzwyczaiłam się do tego wszystkiego z czym wiąże się związek
z nim, choć nie ukrywam, że fajnie czasem się oderwać. Pomieszkać
w małym pokoju, a nie w domu, który pomieściłby dużo więcej
osób niż my dwoje. Niby wcześniej też miałam dość spory dom,
ale to było co innego. Teraz razem z Harrym jest inaczej, jakbym
żyła w innym wymiarze. A wracając do szarej rzeczywistości
Polski, gdzie nie można nic załatwić i wszystko tylko utrudniają,
po prostu ciesze się że mieszkamy w Londynie. I mimo jego
zabieganego życia, mimo mojej pracy wciąż jesteśmy w sobie
zakochani. Nie wszystko się układa zawsze tak jak trzeba ale
właśnie na tym to polega. Posprzeczamy się i będzie w porządku,
wiem to.
Teraz
marzę tylko o tym, żeby go zobaczyć.
-
Tutaj jesteś- usłyszałam że drzwi balkonowe się zamykają.
Bartek.
-
Rak, chciałam pomyśleć. - uśmiechnęłam się. Mój brat podsunął
sobie krzesło i usiadł obok mnie.
-
I co u Harrego? Lepiej się czuje?
-
Podobno tak. Ale szczerze mówiąc to nie wiem. Lou obiecał że jak
będzie się czuł na siłach to zadzwoni.
-
Skoro tak ci powiedział. Madzia, proszę cię nie martw się tak.
Harry jest silny, da radę. Nie ma co się zamartwiać na zapas,
pewnie już wszystko z nim ok, tylko zatrzymują go na obserwacji.
-
Ale ja tak nie umiem, czuję że to była moja wina, że powinnam
była być przy nim, wspierać go. Wiem, że on chciałby żebym przy
nim była.
-
Magda, jeśli by tego chciał to nie zabraniał by ci przylatywać do
niego.
-
To to akurat jego durne przekonanie, że coś mogłoby mi się stać.
- Bartek przytulił mnie mocno pozwalając zmoczyć sobie koszulkę
moimi łzami.
-
Bo ma rację, nie możemy pozwolić na to by ten ktoś dopadł i
ciebie.- szepnął mi we włosy a ja tylko zaszlochałam głośniej.
A Harremu może się coś stać, tak?
Cała
się trzęsłam, w końcu Zayn do mnie zadzwonił i powiedział że
dostarczyli Harremu laptopa i od rana siedzi z włączonym Skype i
czeka aż będę dostępna. Dlaczego sam do mnie nie zadzwonił?
Boże, co za idiota. Ale twój. Szepnęła mi gdzieś tam
podświadomość pchając na usta uśmiech. Sięgnęłam tylko na
szafkę stojąca obok łóżka i wzięłam z niej laptopa. Otworzyłam
go i zalogowałam się tam gdzie trzeba. Od razu usłyszałam
melodyjkę i wyświetliła mi się nazwa mojego kochanego. Wszystko
ze słowem „Harry” lub „Styles” było zajęte więc on miał
po prostu „Foczka” Zawsze śmiałam się tak że nie mogłam
wytrzymać potem z bólu brzucha kiedy tylko to widziałam.
Odebrałam.
I
go zobaczyłam.
Wyglądał
gorzej niż to sobie wyobrażałam. Jego twarz była pokryta
siniakami, nad łukiem brwiowym widoczne były dwa szwy. Kiedy się
uśmiechnął zauważyłam grymas bólu. Boże, co się z nim stało.
-
Harry.- westchnęłam widząc go w takim stanie. - Nawet nie wiesz,
jak bardzo chciałabym teraz tam być przy tobie. - czułam że łzy
nagromadziły mi się w oczach. Cholera, nie becz, głupia!
-
Słoneczko, spokojnie, poradzę sobie. Jestem dużym chłopcem.
-
Ja wiem, ale czemu nie mogę przylecieć?
-
Bo to niebezpieczne. Siedź tam gdzie jesteś i się stamtąd nie
ruszaj, proszę. Sam czuję się lepiej, gdy wiem, że tobie nic nie
grozi.
-
Co miałoby mi grozić?
-
No wiesz, podobno mieliśmy podsłuchy w domu.
-
Wiesz kto to był?
-
Nie- jęknął prawie niesłyszalnie. Jednak po chwili jego twarz się
rozświetlił. Jakby nagle wszedł w niego ten Harry, którego nic
nie boli. - Ale musiał mieć niezły ubaw jak się zabawialiśmy. -
posłał mi łobuzerski uśmiech mrugając okiem. Serio
Styles?
-
Hazz!
- trzepnęłabym go teraz gdyby był koło mnie.
- Dobrze że jesteś w Polsce,
przynajmniej bardziej nie ucierpię fizycznie. - zaśmiał się
wiedząc co mi chodzi po głowie. Spryciarz!
- Oh, Styles- jęknęłam
wyraźnie i odchyliłam głowę do tyłu. - Jesteś niemożliwy.
- No no, dobry jestem. Jęczysz
moje imię nawet kiedy jestem cały połamany i to na taką
odległość. - poruszył brwiami i od razu poprawił mi humor. Jemu
zresztą chyba też. - No co? Trudno się kontrolować kiedy siedzisz
przede mną w bieliźnie. - spojrzałam na swój strój i
wytrzeszczyłam oczy. Dlaczego ja do cholery jestem tylko w
bieliźnie? Usłysząłam śmiech po drugiej stronie i spojrzałam na
niego. Skrzywił się w bólu. Musi się naprawdę czuć do dupy. -
Ktoś tu się zapomniał ubrać.
- Wybacz o panie, zaraz naprawię
mój błąd. - wstałam w celu znalezienia jakiejś koszuli.
- Nie!- krzyknął szybko.
Spojrzałam na niego zdziwiona. - proszę, tak dawno się nie
kochaliśmy, to choć daj mi popatrzeć. Albooo rozbierz się
całkiem. - oczy aż mu się zaświeciły- Albo nie, czuł bym się
durnie, wiedząc ze widzę cię nagą a nie mogę dotknąć. - czułam
się lepiej ze świadomością że nie jest z nim tak źle. Żartował
jak zawsze, a nawet aż zanadto. Ale chwilowo musiałam to zniszczyć.
- Harry, możesz mi wyjaśnić
co się właściwie wydarzyło? - uśmiech zniknął, zastąpiony
przez grymas.
- Wiem, wiem, wiem. Jestem ci
winien wyjaśnienia i przeprosiny- spojrzał mi w oczy, o ile to
możliwe przez tą kamerkę. - Ale proszę, nie teraz. Wszyscy mnie
męczą z tymi pytaniami odkąd się obudziłem, nie mam chwili
wytchnienia. Wywaliłem ich teraz tylko dlatego że chciałem
zadzwonić do ciebie. A i tak ściemniłem że idę spać. Obiecuję
że wyjaśnię wszystko ze szczegółami, ale błagam, nie dziś.
Potrzebuje cię jako mojego prywatnego poprawiacza nastroju. Piszesz
się?
- Pewnie kochanie. Jestem do
twoich usług. - puściłam mu oczko, i przesłałam całusa. On za
to udał że go łapie i przyłożył sobie rękę do serca.
- No to opowiadaj. Jak tam przed
ślubem?
- Dobrze, wszystko jest już
gotowe, jeszcze tylko takie tam, wiesz, ostatnie przygotowania. A ty?
Co powiedział lekarz? Będziesz mógł przylecieć?
- Tak, skarbie, przecież
obiecałem- uśmiechnął się sztucznie, przecież widzę. - Wiesz,
że Connie i Em się polubiły? Wczoraj przyszły tu do mnie obydwie
i obgadywały Horana. - wyszczerzył się normalnie, i naturalnie. -
Wiadomo, trochę to sztucznie wygląda, ale chociaż próbują jako
tako się dogadać.
- Co? Chyba sobie żartujesz!-
nie mogłam od tak w to uwierzyć. Przecież ja nie chciałam
poznawać Cons ze względu na Em, a one tak po prostu sobie
przychodzą razem do Harrego?
- Widzisz? A ty nie chciałaś
jej poznać.
- To nie tak Harry. Bardzo
chciałam, ale...
- Broniłaś się rękami i
nogami, Meg. Nie mów mi teraz że chciałaś.- spojrzał na mnie
wymownie, ale nie miał racji. Naprawdę chciałam ja poznać.
- Posłuchaj, nie mogłam tego
zrobić Em. Myślałam że ją to zrani kiedy dowie się że spotykam
się z Connie. Po prostu nie chciałam dokładać jej więcej
cierpień. Przepraszam, naprawdę. Wiem, że miałeś rację, od
początku ją miałeś. - przez ten durny laptop nie mogę go
dotknąć, a mam nieodpartą ochotę przytulenia się do niego.
Potrzebuję, by mnie pogłaskał po włosach, by przytulił do
piersi, by zanucił uspokajająca piosenkę do ucha.
Potrzebuję jego.
- Nie płacz, okruszku- szepnął
krzywiąc się. Ale ja już kompletnie tego nie kontrolowałam. -
Miałaś mi poprawić humor, a kiedy płaczesz, ja też mam ochotę
się rozbeczeć.
- Przepraszam.
- Nie przepraszaj. Jest w
porządku, naprawdę. Po prostu było mi przykro, ale nic się nie
stało. - posłał mi pocieszający uśmiech. A ja go chcę tylko
przytulić.
- Kocham cię Harry. I bardzo
chcę żeby było jak kiedyś.
- Ja tez słoneczko. -
uśmiechnął się.- I obiecuję że będzie. - Właśnie tego mi
brakowało. Tego Harrego. Mojego Harrego. - Poza tym chyba będziesz
musiała wziąć sobie urlop, bo ktoś musi się zaopiekować swoim
chłopakiem, kaleką.
- Nie jest chyba tak źle co?
- Ale będzie pretekst, żeby
spędzić więcej czasu razem. - poruszył brwiami . Zaśmiałam się
wycierając łzy. Potrafi poprawić humor zawsze kiedy tego
potrzebuję.
- No to faktycznie, chyba będę
musiała się tobą zaopiekować. - uśmiechnęłam się.
EMILY
Spojrzałam na siebie. Wyglądam
całkiem nieźle. Taaak, jestem bardzo skromna. Nie chciałam jakoś specjalnie się stroić, aczkolwiek coś ładnego chciałam założyć. Myślę że ten strój może być. No ale muszę jakoś
wyglądać, prawda? Mam tylko nadzieję że mu się spodobam.
Wskoczyłam jeszcze tylko do łazienki i przeczesałam włosy,
przemalowałam usta szminką i byłam gotowa. Gabriel ma przyjechać
o dziewiątej, a nie chcę żeby tu wchodził. Na razie ja go
poznaję, nie potrzebuje tego, żeby poznali go inni. Usłyszałam
dzwonek.
Coo?
Rozejrzałam się dookoła,
chciałam znaleźć telefon! Spojrzałam na godzinę. O cholera, jest
za dziesięć! To nie może być on, nie nie nie! Zgarnęłam
torebkę i zbiegłam na dół. Śmiał się z czegoś stojąc w
salonie. O Boże, Liam , zabiję cię! Pojawiłam się w
pomieszczeniu gdzie byli oni, więc obydwaj na mnie spojrzeli. Liam
posłał mi zaciekawione spojrzenie, kurde no, dwuznaczne spojrzenie!
Chwała ci Panie, że w domu jestem tylko ja i Payne, bo reszta
siedzi u Harrego. Nie chciałam się dziś spotykać z Gabrielem, ale
on bardzo nalegał, co miałam zrobić? Posłuchałam rady Connie i
na razie po prostu chcę go poznać, po prostu, stopniowo, nic
zobowiązującego.
- Emily.- powiedział pewny
siebie.- Pięknie wyglądasz.- Nie mogłabym się nie uśmiechnąć.
Poza tym to chyba muszę wrócić pod zimny prysznic. Jak on gorąco
wygląda. Ahh, przydałby się taki wachlarzyk co kobiety nosiły
kiedyś na bale czy coś takiego. Ma na sobie zwykłe dżinsy, zwykłą
szarą koszulkę z czymś pomarańczowym na niej, i granatową bluzę.
A wglądał tak, że o Jezu, mogłabym się na niego rzucić przy
Liamie.
- Dzięki. Widzę że poznałeś
Liama.
- Em, skarbie, wczułem się w
rolę starszego brata. - Liam poruszył brwiami i zaśmiał się
cicho.
- Ty to lepiej się zajmij swoja
prawdziwą siostrą nie mną.
- Tobą to już się zajmę ja.-
odezwał się Gabriel przyprawiając mnie o zawstydzenie. Super,
jeszcze przy Liamie tak mów! Teraz to będzie dokładnie tak, jak to
sobie przekazują starsze panie. Liam powie Niallowi, Niall powie
Zaynowi, Zayn Katie, Katie Meggi, Meggi Harremu i tak bez końca...
Świetnie po prostu.
- Może już chodźmy- poszłam
ubrać buty, Gabriel przyszedł rzecz jasna za mną, a Liam to nie
wiem po co się przypałętał.
- No to gdzie idziecie
dzieciaki?
- Matkoo, Liaś nie obraź się
braciszku, ale poradzimy sobie bez ciebie.
- Emily, nie bądź taka-
jęknął. Nie bierz mnie na litość!
- No, jestem gotowa, możemy
iść.
- A mogę z wami?- Liam się
wyszczerzył. Walnęłam go w ramię. Niech sobie nie pozwala na zbyt
wiele!
- Zapomnij. - spojrzałam na
Gabriela, który wydawał się być rozbawiony całą tą sytuacją –
No chyba żeee, weźmiesz ze sobą tą swoją dziewczynę.-
uśmiechnęłam się złowieszczo, a Liamowi od razu zszedł uśmiech
z twarzy. W sumie to on się mogą, a my wciąż nie wiemy kogo on
tam tak naprawdę ma.
- Nie wiem czy będzie chciała,
poza tym nie zdążyła by się przygotować znając ją.
- Więc sam widzisz, my idziemy
a ty siedź i się kiś w domu- wystawiłam mu język, i tak po
prostu wyszłam z domu. Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam że
Liam jeszcze o czymś gada z Gabrielem. Aż się boję tego co on mu
tam nagada.
Rozejrzałam się po podjeździe
i nie zobaczyłam samochodu, czym on przyjechał? Bo chyba ten motor
nie jest jego? Błagam, niech powie mi że to nie jego. Poczułam
dłoń na plecach. Odwróciłam się w jego stronę.
- Jedziemy?
- Na tym czymś? - pokazałam
palcem nie odrywając wzroku od tego! Chłopak się roześmiał i od
tak chwycił moją dłoń ciągnąc mnie w stronę tej potwornej
maszyny. Przecież ja od zawsze bałam się jeździć nawet
samochodem, a co dopiero tym czymś!
- Tak Em, na tym czymś. No
chodź, zobaczysz będzie fajnie. - założył na siebie kask
chowając te jego blond włosy. Wyciągnął drugi w moim kierunku. A
ja własnie zdałam sobie z czegoś sprawę. Kręciłam te cholerne
włosy przez pół godziny! Nie zniszczę mojej fryzury, zakładając
głupi kask. Nie ma nawet takiej opcji.
- Czy ty wiesz, ile ja się
męczyłam nad tymi cudownymi lokami?
- Emily- podszedł do mnie i
jednym ruchem rozwalił moje włosy. Po prostu je poczochrał, moje
cudowne włosy!. Moje oczy rozszerzyły się a ja stałam wryta w
ziemię. - Lubie naturalność wiesz? Nie musisz się dla mnie
szykować pół dnia, nie potrzebujesz tej szminki, tego czegoś co
masz na oczach. Jesteś piękna bez tego. Założę się że w
rozwalonym kucyku wyglądałabyś równie dobrze co w tych
wcześniejszych lokach. - przyglądałam mu się i nie mogłam w to
uwierzyć. Tyle czasu po to żeby mu się spodobać, a on mi mówi,
że lepiej wyglądam bez tego? Wzięłam jednym szybkim ruchem kask z
jego dłoni i zaczęłam go sobie zakładać.
- Zdajesz sobie sprawę że
ryzykujesz życie?- zapytałam zapinając pasek od kasku pod brodą.
- Jeszcze żyję, więc chyba
nie będzie tak źle. - Spojrzałam w dół. Wszystko byłoby w
porządku gdyby nie to że...
- Mam na sobie spódnicę.
- Jeśli chcesz żebym przyznał
że podobają mi się twoje nogi to zapomnij.
- No ale, jak mam wsiąść na
ten motor w spódnicy?
- Normalnie?- przerzucił jedną
nogę i usiadł na nim.- No wsiadaj, przecież będziesz siedzieć za
mną, nic nie będzie widać. - posłuchałam go i usiadłam za nim.
Matko, ale to dziwne.
- No to co? Jedziemy?
- Tak, chyba tak- odparłam
lekko przerażona. Oczywiście on musiał się zaśmiać. Taak,
świetnie się wieczór zapowiada, ten chłopak ciągle się ze mnie
śmieje!
- Musisz mnie objąć. -
popatrzyłam na niego zdziwiona.- Jeśli nie chcesz spaść to musisz
się mnie przytrzymać.
- Nie ma mowy. Chwycę się tego
i będzie w porządku. - chwyciłam mocno za uchwyty po moich dwóch
stronach. Gabriel pokręcił głową uśmiechając się pod nosem.
- Jeszcze będziesz mnie
przytulać.- prychnęłam cicho, ale kiedy tylko odpalił motor
przywarłam mocno do jego pleców oplatując go rękami w pasie.
Przeklęty wszystkowiedzący ideał!
-
Jest tak... normalnie. - westchnęłam spoglądając na gwiazdy.
-
Normalnie? Liczyłem na wyjątkowo, albo niesamowicie. Ale
normalnie?- siedzieliśmy jakieś dziesięć metrów od drogi na
jakimś urwisku, przed nami nie było nic, prócz nieba. Opieraliśmy
się plecami o motor. A no i jeszcze mieliśmy kupioną na cpnie
kawę. Więc nikt nie zdoła mi wcisnąć że to nie jest normalne.
-
Oh nie o to chodzi- spojrzał na mnie zaciekawiony. Upiłam łyka
kawy i ponownie owinęłam palce wokół kubka, żeby trochę się
ogrzać. - Kiedy mieszka się z chłopcami nic nie jest normalne. Co
chwilę chodzą na jakieś gale, udzielają wywiadów, a kiedy
pokazujesz się z nimi gdziekolwiek robią ci zdjęcia, albo te
fanki, wszędzie ich wyśledzą. Dlatego teraz jest normalnie, i
bardzo mi się to podoba.
-
Wiesz, nie mówiłem ci, ale jestem sławnym aktorem w chińskiej
telenoweli.- udało mu się zachować powagę przez góra dziesięć
sekund a potem wybuchł śmiechem.
-
Taak? No to panie gwiazda, poproszę o autograf.
-
a czekaj, znajdzie się coś.- wstał, otrzepał spodnie i podszedł
do schowka , nie wiem naprawdę nie wiem skąd wziął długopis.
Pożyczył sobie mojej ręki i zaczął coś tam na niej bazgrać.
-
Gabuś, przestań się wygłupiać. - zaśmiałam się próbując
wyrwać rękę.
-
Jak mnie nazwałaś? - No tak, jakie to jest durne, my w Polsce mamy
przesłodkie zdrobnienia i nie jestem w stanie się wyzbyć tej
części języka polskiego.
-
Gabuś, coś ci to przeszkadza?
-
Nie ale... co to w ogóle ma znaczyć?
-
To zdrobnienie twojego imienia. - oddał mi rękę, spojrzałam na
nią i ujrzałam rysunek mnie stojącej z balonikami w ręce. No no,
ale z niego artysta.
-
Wiesz, większość znajomych mówi mi Gabe, ale skoro wolisz Gabuś.-
uśmiechnął się pod nosem coś tam sobie mrucząc. - Tylko błagam,
nie przy ludziach.
-
Ej! Co ci się nie podoba? Przecież Gabuś pięknie brzmi!
-
Tak, bardzo pięknie, ale proszę, zostawmy sobie tą część tylko
naszej dwójce.
-
No już dobra, ale chcę coś w zamian. - jeszcze nie wiedziałam co
to ma być, ale zanim się zorientowałam on cmoknął szybko moje
usta. Nawet nie wiem kiedy to zrobił! Odwrócił głowę głupkowato
się do siebie uśmiechając. Objął mnie ramieniem i spojrzał na
niebo.
-
Pięknie co? - noo, i to jak. Oparłam głowę o jego ramię i
również spojrzałam tam gdzie chłopak. - Od jak dawna mieszkasz z
chłopakami? Poza tym, czy ja dobrze rozumiem, że mieszka tam piątka
facetów, i ty jedna? Zaczynam się chyba robić zazdrosny.
-
Oh, daj spokój. Poza tym nie mieszkają tam w piątkę. Tylko Liam,
Lou i Naill. Ale spokojnie, każdy jest zajęty, chyba.
-
Jak to chyba?
-
Louis jest z Jamie, tylko ona mieszka w Paryżu. W sumie to chyba
namawia ją żeby się przeprowadziła do nas. Ale ona nie chce
zostawiać tego co tam ma. W każdym razie obecnie jest w Londynie,
przyleciała do niego. Niall na razie ma przerwę z Connie, ale wrócą
do siebie, jestem tego pewna. Liam coś tam kręci z jakąś laską,
nie znam jej, dlatego nie wiem co z tego będzie. No i widzisz? Nic
mi tam nie grozi.
-
No i bardzo dobrze. A pozostali dwaj? Co z nimi? - Gabe przybliżył
mnie bliżej siebie kiedy zadrżałam. Zimno się zrobiło. Poza tym
pomyślałam o Harrym, że ja tu się bawię w najlepsze z Gabrielem,
a on leży półżywy w szpitalu. - Ej, Emi, co jest?
-
Zayn mieszka z Katie. Niedawno kupili mieszkanie i się wyprowadzili.
Jakieś pół roku temu.- próbowałam zachować spokój ale nie
mogłam. To przez to, że pomyślałam o Stylesie! Uhhh, i cały
nastój prysł.
-
Em, co się dzieje? Bo zaraz mi się tutaj rozpłaczesz.- chwycił
mnie za ramiona i odwrócił do siebie. - Możesz mi powiedzieć,
nikomu tego nie przekażę, obiecuję.
-
Nie o to chodzi.- pokręciłam przecząco głową- Bo ja po prostu
się martwię. Harry jest w szpitalu.
-
Co mu jest?
-
Został postrzelony. A Magda jest w Polsce, Harry nie pozwala jej
wrócić, bo twierdzi że coś może jej grozić. A jednocześnie
upiera się, że nie wie kto mu to zrobił. Dostawał wcześniej
jakieś pogróżki, zdjęcia robione im z ukrycia. Boję się o
niego, o Meg. To wszystko jest jakieś dziwne.
-
Spokojnie.- Przybliżył mnie do siebie pozwalając bym się oparła
o jego pierś. - Będzie dobrze, zobaczysz.
_______________________________________
Bardzo lubie twoj ff. Masz ogromny talent do pisania. Ja sie ciesze ze em jest z kims innym. Ale teraz jest akcja! Pisz dalej to opowiadanie nie zaleznie od tego ile dostajesz komentarzy. Bo nie kazdy lubi komentowac, ale jest stalym twoim czytelnikiem. Ja osobiscie niecierpie jak ktos przerywa ff, bo nie ma zadnych komentarzy, ale SĄ STALI CZYTELNICY, KTÓRZY NIE KOMENTUJĄ, ALE TO CZYTAJĄ. W każdy bądź razie czytam rozne ff, ale zadko je komentuje bo nie chce mi sie :) Ale pisz dalej! <33
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadanie jest super ,
OdpowiedzUsuńnie podoba mi się ten Gabriel :/ sorry
OdpowiedzUsuńna początku chcialam zeby Em byla z Niallem ale Gabriel wydaj mi sie wporządku, chociaz z Tobą nigdy nic nie wiadomo :P jeszcze sie okaze ze on groził Harremu :P
OdpowiedzUsuńale zobaczymy pisz pisz jak najwiecej <3
Super ♥ Ja zawsze komentuje i nie mam zamiaru przestać :)) Fajnie, że wprowadziłaś nową postać. Czekałam na Niall'a i Connie, ale to co, poczekam jeszcze :-) Czekam na next, oby jak najszybciej x
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ! Tak bym chciała , żeby Harry'emu nic się nie stało , tak samo , żeby Meg nic się nie stało . Ja to nawet wole , żeby Niall był z Conni , a Emily z Gabrysiem xd ten rozdział bardzo mi się podobał , a tym bardziej , ze był tam ten zabawny , zboczony Harry , a wtedy jest śmieszniej . Nie lubię jak oni cierpią , wiec przyda im się trochę rozrywki , a co do tego , żeby Harry wracał do Polski to jak on to zrobi ? Przecież lekarz mu nie pozwolił i może znowu coś się Harry'emu coś stać . Dziękuję , ze znajdujesz czas na pisanie tego , bo szczerze mówiąc ja bym nie byla w stanie takiego czegoś robić . Czekam na następny ! :**
OdpowiedzUsuń. A.
Boski<3
OdpowiedzUsuńrozdział jak zwykle boski czekam na następny
OdpowiedzUsuńbiedny Harry ;c Ale rozdzial z Em i tym chlopakiem tez super :DD
OdpowiedzUsuńTak się cieszę, że z Harrym lepiej i, że się powoli godzą z Meg. Na początku chciałam żeby Niall był z Em ale teraz podoba mi się ten wątek z, że dziewczyny się zaprzyjaźniają, Connie będzie z Niallem a Em z Gabe. Czekam na kolejny rozdział <3
OdpowiedzUsuńMonika
Jak zawsze swietny!
OdpowiedzUsuńSweet Love <3
OdpowiedzUsuńSuper świetny nie mogę się doczekać next
OdpowiedzUsuńrozdział extra czekam na następny .
OdpowiedzUsuńJEST ZAJEBISCIE.Meg i Harry nie klocą sie bo connie ma nialla wiec Meg sie nie boi ze jej odbije Harrego.I znowu sielanka u Marry'ego. Emilly ma Gaba i nie jest wkurwiona na Nialla i nie wyzala sie Meg.I ogolnie jest Sielanka ktora tak kocham.Jeszce raz Rozdzial ZAJEBISTY <3<3<3<3
OdpowiedzUsuńsuuuuuper
OdpowiedzUsuńświetny . jak zawsze ♥ xx
OdpowiedzUsuńRozdział fajny czekam na next , ale dalej nie jestem za Conie
OdpowiedzUsuńRozdział: Cuudo !! AA KOCHAM !! Wiesz co ?! Przyszła mnie taka myśl, że to może Gaba postrzelił Harry'ego ?! Albo ten chłopak od Gemmy, przecież ona tam był, jak Gemma tam mieszkała, co nie ?! Dowiemy się później, nie mogę się doczekać kolejnego ! Tak się wzruszyłam jak Magda rozmawiała z Harry'm ! A tego Gabę lubię, nawet sama mam kolegę Gabrysia, którego nazywam Gaba XD Ale wracając do opowiadania, lubię Gabę, tylko coś mi tu śmierdzi z nim nooo XD A Emily powiedziała Gabrielowi, że Meg jest w Polsce ! O nie ! A jeśli faktycznie on strzelał do Hazzusia ?!! O NIE O NIE O NIE !! DAWAJ KOLEJNY SZYBKO ! KOCHAM CIĘ !! :*
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział. Bardzo się cieszę ,że między Mag i Harry'm jest już o wiele lepiej tak bardziej słodko. I oczywiście ta perspektywa Emily też bardzo fajna.
OdpowiedzUsuńextra rozdział jak zawsze
OdpowiedzUsuńprzepraszam że cię odrobinę zaniedbałam kochanie ale niestety nie miałam zupełnie czasu
OdpowiedzUsuńrozdział jest świetny i masz rację wyszedł znakomicie ^^