NIALL
Czasem jestem
takim debilem...
Co ty
pieprzysz, zawsze jesteś debilem.
Tsa...
moja oryginalność nie zna granic. Obyś
nie przesadził Horan, obyś tylko nie przesadził. Z
moim szczęściem to nic z tego nie będzie. Boże, przecież mogłem
po prostu zabrać ją na wieżę Eiffla zapłacić za wyłączność,
no i zamówić jakiegoś tam grajka światowej sławy, załatwić
kolację o zachodzie słońca ale nie bo ja oczywiście musiałem
wymyślić coś durnego. Moja
wina że ona nie lubi niczego za co ja płacę? Jęknąłem
przeciągle. To
się źle skończy. No
ale bądź sobie tu inteligentnym i wymyśl coś niedrogiego, z
gestem, najlepiej z średnim stopniem romantyczności i żeby się
jej jeszcze spodobało. No niewykonalne! Nic ckliwego, bo wiem, że
nie znosi sztucznych randek, tak samo jak kolacji w restauracjach.
Także samo przez się rozumie się że samoistnie zostałem zmuszony
do wymyślenia tego... czegoś. Właściwie nic wielkiego, od
tygodnia myślę więc można by się spodziewać jakichś
spektakularnych fajerwerków, a ja mam przy sobie tylko parę rzeczy.
Jeśli nie weźmie mnie za wariata, to pewnie pomyśli że wszystko
olałem i mam tylko to. Tak czy tak, no nie najlepiej wychodzę
stojąc tu z kopertą, dwoma markerami, jakimś starym mp3, taaak
mp3, nie używałem tego odkąd cóż, byłem mały. A no i jeszcze
plik karteczek samoprzylepnych. Przecież ja tam zginę śmiercią
nikczemną... Nikczemną? Ale to chyba nie...? Horan, używasz słów
które nie wiesz co znaczą. Ok ok, głęboki oddech i do dzieła!
Cóż,
głupio się czułem, potwornie głupio! Bo jak niby mam wytłumaczyć
to, że się zakradam do jej ogrodu jak jakiś idiota. Na szczęście
ich płot nie jest zbyt wysoki, ale też niezbyt stabilny. Ohh, chyba
sąsiadka mnie zauważyła bo stoi w oknie i na mnie patrzy.
A niby jak miałaby mnie nie zauważyć patrząc na mnie? Pomachałem
do niej ręką i się uśmiechnąłem. Oby mnie tylko nie wzięła za
jakiegoś złodzieja. Położyłem mp3 na parapecie od jej pokoju,
zapukałem w okno...
i zwiałem w
krzaki.
Idiota, no
normalnie idiota.
Ale
i tak wyszczerzyłem się do siebie i ewentualnie do robaków które
sobie żyją w tych krzakach kiedy zobaczyłem że zdziwiona otwiera
okno i rozgląda się po ogrodzie. No to teraz tylko się modlić
żeby mnie tylko nie zauważyła. No przynajmniej na razie. Podniosła
moje stare mp3 i znowu się rozglądnęła. No
odtwórz to w końcu! Znajduje
się tam jedno jedyne nagranie które to nagrałem ja. Ha! czyż nie
oryginalnie? Nie wiem czy zaciął się dźwięk czy co, ale moje
słowa słyszałem aż tutaj. Ok, to było ledwie może z trzy,
cztery metry od okna.
Hej Connie.
Chciałaś
czasu, ok, dałem ci go. Nie myśl sobie że się nie odzywałem bo
zrezygnowałem, po prostu prosiłaś żebym na razie cię nie
nachodził, a że nie jestem ani pedofilem ani żadnym innym
zboczeńcem, to nie robiłem tego. Ale myślę że już wystarczy.
Prawdopodobnie moja propozycja wyda ci się głupia, jak większość
moich propozycji, ale chyba zaryzykuję. Patrzysz właśnie na moje
mp3, i wiesz? Serio trudno było to coś uruchomić. Ale mój cudowny
głos prosi cię w moim imieniu, o dzisiejszy wieczór. Nie wiem czy
moje towarzystwo jeszcze ci odpowiada, ale ja, ciągle twój Niall
zapraszam cię na randkę.
Gdzieś
po połowie wyszedłem z mojego ukrycia i pewnie by mnie nie
zauważyła gdybym nie zaczął otrzepywać się z gałązek i liści.
Podniosłem głowę a ona wpatrywała się we mnie zupełnie
zdziwiona.
-
Więc jak? Dasz się wyciągnąć? - rozłożyłem ręce i
uśmiechnąłem się zachęcająco. No przecież musi się zgodzić!
Bo zacznę wątpić w moje umiejętności między płciowe. To chyba
dzień nowych słów. Moich
głupich słów. W
każdym razie chodziło mi o flirtowanie i tego typu rzeczy, no,
właśnie takie umiejętności. Bezapelacyjnie
i niezaprzeczalnie zerowe umiejętności.
- Coś ty na
siebie włożył?- parsknęła śmiechem podpierając się na
łokciach o parapet.
- Nie podobam ci
się?- okręciłem się całkiem zręcznie dookoła i uniosłem jedną
brew. Ona za to pokręciła zabawnie głową i znowu się roześmiała.
- Niall Horan kazał przekazać że dziś go zastępuję.- właściwie
to nie zastępuję bardziej od niego uciekam. - Specjalnie dla ciebie
założyłem tą potwornie gryzącą perukę. I szczerze
powiedziawszy miałem nadzieję że docenisz moje poświęcenie.
- Oh, oczywiście
ze doceniam, ale... po co się tak poświęcasz?
- Jak to po co?-
prychnąłem- Spełniam twoje marzenia- puściłem do niej oczko.-
Chcesz normalnego chłopaka? Proszę bardzo, oto normalny chłopak,
zero gwiazdorzenia.
- Przecież nawet
jako gwiazda nie gwiazdorzysz. - zmrużyła oczy ale miło ją było
widzieć taką uśmiechniętą. - No dobra, choć tu i mnie łap. -
Tym razem to ja byłem lekko zdziwiony. Bo o czym ona do cholery
mówi?
- No przecież
muszę jakoś wyjść. - wytłumaczyła a ja dopiero wtedy
zrozumiałem co ona chce zrobić.
- Myślałem że
teraz będę musiał czekać tu godzinę aż się wyszykujesz.-
powiedziałem całkiem zgodnie z prawdą. Bo czy to nie tak jest?
Dziewczyna szykuje się na randkę z reguły z dwie godziny, jak jest
szybka no to godzinka i wtedy dopiero może wyjść. A ona tak po
prostu od razu?
- Czyli źle
wyglądam?- spojrzała na siebie potem na mnie posyłając mi
zdziwione spojrzenie. Czy one zawsze, ale to zawsze muszą się
doszukiwać drugiego dna w wypowiedziach facetów? Bo to trochę
głupie, że gdy ja coś mówię ona jakby słyszała w tym wszystkim
co innego. Po prostu zdziwiłem się że nie musi się przebierać,
czesać, czy jakieś inne duperele.
- Cons, wyglądasz
cudownie.
- No to szykuj
łapki i mnie łap. Dasz radę?
- Mam nadzieję-
wymamrotałem do siebie. Nie to żeby była ciężka, po prostu moja
koordynacja ruchowa nie jest zbyt dobra. A nie chciałbym jej czegoś
złamać. - Pewnie!- krzyknąłem do niej kiedy podchodziłem do
okna. Nie było to szczególnie wysoko więc wyszło tak, że
problemów nie miałem. Wpadła w moje ramiona i całkiem poważnie
spojrzała na moje włosy.
- I powiedz mi,
jak ja mam cię teraz nazywać moim blondynkiem co?
- Oj tam, możesz
mnie tak nazywać nawet teraz. Najwyżej zrobię ci scenę zazdrości
o jakiegoś blondyna. - postawiłem ją na nogi i uśmiechnąłem
się. Wyciągnąłem do niej trochę niepewnie rękę ale Connie za
to całkiem pewnie ją ujęła.
- To gdzie
idziemy?
- Do nieba
skarbie. - parsknąłem śmiechem ale ona zmrużyła oczy. I naprawdę
nie wiem jak udało jej się zachować tak poważny wyraz twarzy.
- Chcesz mnie
zabić?
- Nie, chcę
pójść z tobą do nieba, to źle? - uniosłem brwi. Przepuściłem
ją przez furtkę po czym ją zamknąłem. Czemu ja z niej
wcześniej nie skorzystałem? Kolejny punkt dla ciebie, Horan.
- A jeśli ja nie
chcę?
- To już twój
problem.- wystawiłem jej język- Nie jest ci zimno?- cóż, jest
osobą która wiecznie marznie, więc pytałem jej o to dość
często. No co, troskliwy ze mnie chłopak!
- Nie, ubrałam
się dość ciepło Ale mam nadzieję że zabierzesz mnie w jakieś
ciepłe miejsce. - Tego to nawet mi mówić nie musiała. Przecież
dobrze wiedziałem czego ona chce. Ciepło przede wszystkim. Nie
drogo, bo czułaby się głupio że za nią płacę czego
kategorycznie mi zabrania. Ja tego nie rozumiem. Na jej miejscu
wykorzystałbym stan swojego konta, choćby po to żeby mieć z czego
zapłacić za prąd. Ale ona ciągle się upiera. Przecież dam jej
wszystko czego chce. Wszystko.
- To się jeszcze
zobaczy.
- Twój czerwony,
mój niebieski. - spojrzała na mnie zdziwiona. No co?- No to
kto więcej ten zdobędzie nagrodę. - puściłem jej oczko i bez
żadnego problemu namalowałem na szklanej szybie oddzielającej nas
od jakiejś wystawy sklepu taki sobie napis. Kiedy Connie go
zobaczyła rozszerzyła oczy ze zdziwienia. W końcu skoro mam już
to denne przebranie muszę to jakoś wykorzystać.
- Niall,chyba
zdurniałeś już całkowicie! Przestań! - ja jednak wpatrywałem
się w mój cudowny napis.
- Przecież to
nic takiego. Żadnych wulgaryzmów.
- C plus N równa
się Nonnie? Serio Niall?
- A co? Może
nie? Musimy mieć chyba jakieś słodkie przezwisko. - uśmiechnąłem
się i złapałem za jej dłoń. Pokręciła zrezygnowana głową,
kiedy znowu podszedłem do ławki i na niej napisałem to samo. -
Bierz się za pisanie. Dzisiejsza akcja: Zapisać Londyn.
- Wygrałem.-
oświadczyłem kiedy siedzieliśmy w kawiarni. Zrobiło się trochę
zimno na zewnątrz więc postanowiliśmy wpaść na kawę. Siedziała
naprzeciwko mnie i próbowała rozgrzać dłonie. Przymrużyła oczy
i przechyliła głowę w lewo uśmiechając się dziwnie.
- Nie ma takiej
opcji. Ja wygrałam.
- Chciałabyś.
Poza tym, dzień się jeszcze nie skończył, mogę jeszcze zrobić
dużo więcej napisów. - podeszła do nas kelnerka i położyła
przed nami kawę. Uśmiechnąłem się do niej, a ona popatrzyła na
mnie jak na jakiegoś dziwaka. Cóż, chyba jako NIE Niall Horan nie
mam takich szans u lasek. Zaśmiałem się.
- Wiesz, mam
jeszcze coś dla ciebie. - lekko się speszyłem. Bo ten pomysł był
nawet nie trochę a bardzo dziwny. Nie wiem czy dobrze że wpadłem
na takie coś. Ale chyba parę niewinnych zdjęć mogę jej dać?
Sięgnąłem do
kieszeni kurtki i wyjąłem kopertę. Przesunąłem ją po stole w
kierunku Connie. Zmarszczyła brwi i spojrzała na mnie pytająco.
Wzruszyłem jedynie ramionami i powiedziałem żeby otworzyła.
Sięgnęła niepewnie do środka a kiedy zobaczyła jaka jest
zawartość znowu obdarzyła mnie wzrokiem mówiącym że nie wie po
co jej to dałem. Żebym ja wiedział... Wyjęła plik zdjęć
i od tak zaczęła je przeglądać. Natomiast ja postanowiłem
wyjaśnić po co w ogóle te zdjęcia.
- To zdjęcia z
Mullingar. Nigdzie nie publikowane, całkowicie prywatne.
- A po co mi je
dałeś? - upiłem trochę kawy i uśmiechnąłem się.
- Żebyś w końcu
zrozumiała że jestem zwykłym facetem, żebyś nie powtarzała mi
ciągle, że jesteś gorsza, biedniejsza czy inne pierdoły. Chcę
byś wiedziała że to nie jest ważne. Zobacz, byłem i jestem tym
chłopcem co biega na tym zdjęciu z gołą dupą.
- Czyli teraz też
tak biegasz?
- Zdarza się i
to- wyszczerzyłem się- Choć w tym to akurat lepszy jest Harry. -
On to akurat jest w tym ekspertem. Choć w sumie rzeczy to nie wiem
jak tam teraz stoi z swoim uwielbieniem do nagości. W sumie przy Meg
pewnie nie ma oparów, ale to chyba już nie to samo jak mieszkał z
nami.
- Właśnie, co
tam u nich? W porządku?- Connie bardzo zbliżyła się do Harrego, w
ogóle nie mam zielonego pojęcia co to spowodowało. Wiem, że przez
ten czas spotykali się razem, rozmawiali. Czuję się z tym dziwnie,
ale wiem też że Hazz bardzo pomógł Connie. I jestem mu za to
ogromnie wdzięczny. Przecież ich stosunki nie wykroczyły poza te
czysto koleżeńskie. On ma Meg.
- Tak, chyba tak.
- było mi trochę trudno, ale nie chcę, nie mogę odwlekać tego w
nieskończoność. Zresztą chyba to że się ze mną spotkała o
czymś świadczy nie? - Mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę.-
powiedziałem zgodnie z prawdą, choć nie o tym chciałem mówić.
Ok, przejdźmy do ważniejszej części.- Ale wcześniej chciałbym z
tobą porozmawiać. Właściwie to zapytać tylko czy przemyślałaś
to wszystko. Minęło sporo czasu, chciałbym wiedzieć czy w ogóle
mam jakieś szanse na to byś znowu była moja. - przez cały czas
kiedy to mówiłem nie byłem w stanie spojrzeć na nią. Nie chcę
zobaczyć w jej oczach współczucia, nic z tych rzeczy. Mogę
usłyszeć wszytko tyko żeby nie było to „nie”.
- Niall, nigdy
nie przestałam być twoja. - zimna dłoń spoczęła na mojej.
Uścisnęła ją sprawiając że na nią spojrzałem. - Jedyną
przeszkodą jest to, że to ty nie jesteś mój.
- Co?- nie jestem
pewien czy zrozumiałem. Uhh, nie lubię tak rozmawiać. Wolę by
powiedziała mi co ma powiedzieć a nie w ten sposób.
- Cóż, jeśli
chcesz być ze mną, będziesz musiał zaakceptować mój egoizm.-
zaśmiała się - Bo chcę byś był tylko mój i żebyś kochał
tylko mnie. Chcę być najważniejsza, a przynajmniej na tyle ważna,
by czuć się kochana.
- Skarbie, kocham
cię, obiecuję że zawsze będę niezależnie od tego czy Emily lub
jakakolwiek inna dziewczyna będzie obok czy nie. Chcę być z tobą.
Tylko z tobą. - puściła moją dłoń. Przez moment pomyślałem że
to koniec. Że wszystkie moje starania poszły na marne. Ale na
całe szczęście się pomyliłem. Wstała ze swojego miejsca
obeszła naokoło stolik i wepchnęła mi się na kolana.
A ja ją
pocałowałem.
HARRY
Nasz wypad do
sklepu okazał się być darmowym koncertem. Dopadło nas tyle fanek
że Boże drogi, nie szło zliczyć. I nie wypuściły by nas
gdybyśmy im nie zaśpiewali kilku piosenek. I niektórzy się
dziwią że tyle nam schodzi kupienie dwóch czteropaków piwa.
Właśnie śpiewaliśmy mam nadzieję, że ostatnią piosenkę.
Szturchnąłem Zayna pokazując mu dość ładną dziewczynę. Miała
rude włosy zaczesane jakoś do tyłu i dżinsy które niesamowicie
eksponowały jej tyłek. Idioto, masz dziewczynę! Ekhm....
który i tak nie przebija tyłka Meg oczywiście. Od razu lepiej.
Zayn zmarszczył czoło kompletnie nie rozumiejąc o co chodzi. Ale
ja już miałem plan. Gołym okiem można było zauważyć że jest
starsza od reszty. Miała może z dziewiętnaście lat, co przebijało
trzynastolatki które tu się zgromadziły. Oczywiście nic przeciwko
nim nie mam, ale musiałem wykorzystać sytuację ze rudowłosa jest
pełnoletnia i w dodatku skromnie mówiąc co chwilę na nas zerka.
- Harry! Harry!-
poczułem dość mocne szarpnięcie gdzieś na dole. Przeprosiłem
dziewczyny z którymi rozmawiałem i spojrzałem na dziewczynkę
która nie mogła mieć więcej niż osiem lat.- Cały czas
rozmawiasz z dużymi dziewczynami. - powiedziała do mnie po
polsku. Spojrzałem na nią zdziwiony. No w sumie to niby czemu
ośmiolatka miałaby mówić po angielsku? Ehh, w ogóle nie
myślę... Przeniosłem proszący wzrok na starsze dziewczyny
żeby mi jakoś powiedziały co ona mówi.
- Mówi że
chciałaby z tobą porozmawiać, a cały czas rozmawiasz z nami. -
posłałem im uśmiech po czym postarałem się o jeszcze piękniejszy
dla małej.
- Wytłumaczcie
jej że jej nie rozumiem, nie licząc paru słówek.- nie powiem że
nie były zdziwione. Ale chyba to normalne kiedy się ma Polkę za
dziewczynę? Chcąc czy nie uczę się słówek przy niej. - I
jeśli możecie zapytajcie o imię.
- Hania. -
odpowiedziała mi jedna z nich. Mała zaczęła szukać czegoś w
swoim plecaku. Po chwili wyciągnęła bransoletkę i podała mi ją.
Wyglądała na ręcznie robioną i była bardzo ładna, naprawdę
ktoś musiał się nieźle napracować. Było na niej wyszyte: „Harry
i Magda. Wasza Hania”. Akurat to zrozumiałem. Nie zastanawiając
się długo przytuliłem ją do siebie. Jak dawno nikt mnie tak nie
wzruszył. A ta dziewczynka jest po prostu...
- Hania!-
przerwał nam krzyk. Ktoś zdaje się wołał małą. Musiałem mieć
niezłą minę kiedy ujrzałem przed sobą rudą laskę z zajebistym
tyłkiem. - Musimy wracać do domu- powiedziała znów po
Polsku. W każdym razie chyba coś w tym stylu, zrozumiałem tylko
wracać i dom. Jak na mnie i tak nieźle nie?
- Chcę zostać
z Harrym!- tupnęła nogą i założyła ręce. Chyba jej siostra
kucnęła przy niej i spojrzała na nią zatroskana. - Obiecałaś
że jak go spotkamy to zabierze mnie na lody! - Uniosłem
zaskoczony brwi a dziewczyna spojrzała na mnie trochę zażenowana.
No nie dziwię się. Pewnie nie spodziewała się, że
zrozumiem i nie do końca byłem pewien, że dobrze wszytko
odebrałem. Moglem przecież pomylić słówka. Ale akurat te znałem.
Przeniosła wzrok na nią i uśmiechnęła się lekko.
- Wiem, ale on
na pewno jest bardzo zajęty. Nie może od tak zabierać wszystkich
dziewczynek w twoim wieku na lody. - próbowała z tego jakoś
wybrnąć. Zayn też się zaciekawił choć on to pewnie w ogóle
kompletnie nic nie rozumiał. Zresztą z tego co powiedziała ruda
też mało zrozumiałem.
- Właściwie, to
skoro obiecałem- uśmiechnąłem się do niej, po czym sam znalazłem
się na wysokości Hani tuż obok niej. - Zapraszam na lody.-
wydukałem jako tako po polsku a mała rzuciła mi się na szyję.
Znowu ją objąłem przyciskając do siebie. Jest taka mała.
- Harry, nie
musisz tego robić. - jej siostra przemówiła do mnie po angielsku z
czego się bardzo ucieszyłem. Polski to zdecydowanie nie moja
bajka.
- Przestań, chcę
to zrobić. Nic się nie stanie jak się trochę spóźnimy co nie
Zayn? - Wystarczyło mi jedno jego spojrzenie by wiedzieć że myśli
o tym samym co ja. My już jesteśmy spóźnieni. Ale wiedział
tak samo jak ja że dla tej dziewczynki ten czas który spędzi z
nami będzie naprawdę ważny.
- No to ustalone.
Mogłabyś zapytać siostrę jakie lubi lody? - pościłem oczko do
małej na co zachichotała. Przeprosiliśmy resztę dziewczyn, te
oczywiście zrozumiały bo słuchały całej rozmowy. Zaczęliśmy
się powili oddalać od tego tłumu.
- Czekoladowe.-
odparła bez pytania małej. No tak, pewnie po prostu to wie.
- Super, mogłabyś
jej jeszcze podziękować za ta bransoletkę? - widziałem że była
zmartwiona. Zdaje się że jej młodsza siostra jest dla niej
strasznie ważna.
- Zrobiła ją
sama?- zapytał tym razem Malik. Ruda porozmawiała chwilę z Hanią
po czym spojrzała znów na nas.
- Tak. To dla
niej bardzo ważne. Właściwie to przepraszam za te lody. Faktycznie
powiedziałam jej tak, ale tylko dlatego, ze myślałam że nigdy was
nie spotka. Kto by się spodziewał że znajdziemy was pod naszym
blokiem?
- To wasz blok?-
zapytałem unosząc brwi. - Wiesz, chwilowo w nim mieszkam. - była
mega zdziwiona. - Znasz Bartka Małeckiego?
- Tak, to nasz
sąsiad. - odparła od razu. Po czym krzyknęła coś do małej która
pobiegła do przodu razem z Zaynem. Mimo że się nie dogadywali, bo
obydwoje nie umieli to się chyba świetnie bawili.
- To brat mojej
dziewczyny.
- Jesteś
chłopakiem Magdy? - uniosła brwi znowu trochę zaskoczona. Czy w
ogóle cokolwiek co powiem nie będzie jej zaskakiwało?
- Jakie chcesz? -
stałem już przy kasie więc zapytałem o smak.
- Cytrynowe. -
uśmiechnęła się do mnie po czym odwróciłem się do
sprzedawczyni i zgłupiałem. Niby jak mam je zamówić?
Odwróciłem się z powrotem do rudej i na szczęście od razu
zrozumiała. Sama powiedziała jej co chcemy po czym spojrzała
znacząco na mnie.
- Dla mnie
truskawkowe dla Zayna też mogą być. - nie mam pojęcia jakie lody
lubi Malik, ale będzie musiał zjeść takie.
Wzięliśmy po
dwa lody i ruszyliśmy do naszej pozostałem dwójki.
- A, no i tak,
jestem z Magdą.- odpowiedziałem uśmiechając się. - Znacie się?
- Mieszka tu od
miesiąca, niedawno ją poznałam. - uśmiechnęła się podając
Hani lody. Usiedliśmy na jakiejś ławce i razem skonsumowaliśmy
nasz pyszny posiłek.
- Poważnie
wyszliście tylko po piwo? - Wiktoria, bo tak miała na imię nasza
ruda śmiała się z nas odkąd jej to powiedzieliśmy.
- Ok, no to
dzięki za pomoc- powiedział Zayn. Wiki- tak po prostu było nam
łatwiej mówić- kupiła nam te piwa, zaraz po tym jak cali
zawstydzeni ją o to poprosiliśmy. Oczywiście nie wspomniałem
słowem że chciałem ją o to poprosić odkąd tylko ją zobaczyłem.
Teraz wracamy do
mieszkania. Idę razem z Hanią z kulą w prawej ręce a drugą
trzymając ją za rękę a ona opowiada o czymś Wiktorii, bo my to
raczej nie rozumiemy o co chodzi.
- No dobra, to do
zobaczenia. - powiedziałem do starszej siostry, młodsza przytuliłem
i dałem buziaka w policzek. Zayn zrobił to samo. Pomachaliśmy
jeszcze na pożegnanie i weszliśmy do mieszkania Bartka.
- Co wyście tyle
robili?- od razu na nas naskoczyły. Super się zapowiada.
- Mówiłem że
napadną nas fanki- powiedziałem spokojnie, a Zayn postawił na
blacie piwa. - Poza tym spotkaliśmy miłą sąsiadkę i byliśmy z
nią na lodach.
- Co? Z kim?- Meg
nałożyła nam na talerze obiad który razem ugotowały. Boże,
pierwszy raz takie coś widzę, ale wygląda smacznie. Postawiła
wszystko na stole. Byłem potwornie głodny więc od razu się za to
wziąłem.
- Co to jest?
- Gołąbki-
Katie się uśmiechnęła a nam dwóm otworzyły się szerzej oczy.
- Czy my właśnie
jemy gołębie? Serio? - Boże drogi. Meggi nie gotuje jakoś super
rewelacyjnie, ale to już przesada. Żeby ugotować jakieś ptaki?!
Ohyda...
A oczywiście
nasze słodkie panie zaczęły się głupio śmiać. Matko, co my z
nimi mamy.
- To tylko ryż,
mięso mielone i kapusta. - nie powiem że nie odetchnąłem z ulgą.
Całe szczęście.
- Więc z kim
byliście na tych lodach?
- Z Hanią i
Wiki. - odpowiedział Zayn wpychając w siebie kolejną porcję
gołąbków. Uh, nadal dziwnie to brzmi.
- Oo, biedna
dziewczynka nie?
- Dlaczego?- oda
razu zaciekawiłem się tym co powiedziała Meg. Spojrzała na nas z
bólem wymalowanym na twarzy. A po tym co nam oznajmiła odechciało
mi się jeść te gołąbki, nieważne jakie by nie były pyszne.
- Hania ma raka.
______________________________________________________________________