Cześć :)Niestety jestem zmuszona napisać tu że na razie nie będzie rozdziału. Właściwie to zepsuł mi się komputer, i nie mam pojęcia kiedy będę mieć dostęp do internetu u siebie. Teraz pisze od koleżanki. Przepraszam was, to w żadnym razie nie jest zawieszenie bloga. Po prostu kiedy tylko będę mogła dodam kolejny rozdział, no tylko problem w tym że nie wiem kiedy to będzie.
niedziela, 15 grudnia 2013
niedziela, 8 grudnia 2013
Rozdział 57
*kilka tygodni
później
Harry
Słyszałem
ją, ale siła przyciągania moich powiek nie pozwoliła na to by były otwarte.
Byłem strasznie zmęczony, Meg zresztą pewnie też, ale zdaje się że musiała już
wstać. Krzątała się po pokoju przez co nie mogłem spać dalej. Wczoraj w nocy
było cudownie, a że położyliśmy się dopiero nad ranem, nie mam ochoty już
wstawać. Zresztą nie mam siły na nic.
- Harry,
wstawaj.- jej głos rozniósł się po pomieszczeniu, jednak nic sobie z tego nie
zrobiłem.- Kotku, wstań, proszę.- Mruknąłem coś niezrozumiałego, co chyba nie
za bardzo zadowoliło Magdę. Poczułem uginający się materac, i jej zimne dłonie
na moich nagich plecach.
- Kochanie,
musisz wstać, chłopaki na ciebie już dawno czekają.
Otwarłem
jedno oko spoglądając na nią. Była już ubrana, niestety.
- To wszystko
przez ciebie.- wymruczałem. Nie jestem pewny czy wszystko zrozumiała, ale
widocznie tak skoro się zaczęła śmiać.
- Ja jakoś
wstałam. A jeśli ci się nie podobało to co było w nocy, to nie musimy przecież
tego robić.
- Wiesz, że
nie o to mi chodziło.- jęknąłem wygrzebując jedna rękę spod pościeli abym mógł
ją objąć. Przyciągnąłem ją lekko do mnie i położyłem głowę na jej kolanach. Tym
razem otworzyłem już oczy i spojrzałem na nią. Jej ręka powędrowała na moje
włosy.- Wymęczyłaś mnie wczoraj wiesz?- uśmiechnąłem się, co odwzajemniła.
- Miśku,
wiem że nie jesteś w najlepszej formie, ale teraz musisz wstawać i jechać do
chłopaków.- nachyliła się nade mną i pocałowała lekko w usta.- Powinnam być
koło piątej, kocham cię i dowidzenia.
- Cóż za
podsumowanie. Ale ja też cię kocham.
Zanim
wstałem było już naprawdę późno. Magda wyszła już dawno, a ja nie dałem rady
wcześniej wygrzebać się z łóżka. Włożyłem jakieś bokserki i zszedłem na dół. Byłem
tak zaspany, że nawet nie widziałem gdzie idę. Wmaszerowałem do kuchni z nadal
na wpół zamkniętymi oczami. Włączyłem ekspres do kawy i spojrzałem na wysepkę.
Kanapki. Ohh, moja kochana Meg zrobiła mi śniadanie? No tego się nie
spodziewałem.
- Dzień
dobry.
- O kurwa.-
co to miało być? Przestraszyłem się i to cholernie. W drzwiach stała Patrishia,
a ja poczułem się dziwnie będąc przed nią w samych bokserkach. - Cześć Pat,
zapomniałem że dziś przychodzisz.- spojrzałem na dziewczynę, która miała na
sobie spódniczkę, hmmm miniówkę. A jej bluzka z dekoltem praktycznie odsłaniała
wszystko co tam miała, no ok, nie wszystko ale dużo!
- Cześć Harry.
Magda wpuściła mnie jak wychodziła.
- Mhm,
dobrze, ale będziesz musiała wyjść bo ja zaraz wychodzę, a sama tutaj zostać
nie możesz.- mimo wszystko obcej osoby w naszym domu nie mogę zostawić. Co
jeśli wyniosłaby coś albo kogoś tu wpuściła? Przecież fanki dałyby się za to
pokroić.
- A, i nie
sądzę żeby taki strój był odpowiedni do sprzątania.- oparłem się o blat jedząc
kanapkę. Spojrzała na mnie zaskoczona. Chyba sądziła że będzie mi się to
podobało, ale to nie jest fajne jak dziewczyna jest na wpół rozebrana.
Oczywiście cholernie podniecające, ale takie niekobiece. Lubię kiedy kobiety
uwodzą, kiedy są seksowne same w sobie a nie odsłaniając ile można/
- Emmm,
przepraszam, następnym razem ubiorę się inaczej.
- Cieszę
się.- Nie to że nie lubię tej dziewczyny, jest ok, nawet całkiem miła, i ładna.
No ale to tylko laska która chce sobie dorobić więc u nas sprząta raz w
tygodniu. Meg ledwo na to się zgodziła. W ogóle jaką awanturę zrobiła o to że
jej o tym nie powiedziałem. No, zapomniało mi się. No ale jakoś poszła na
kompromis i Patrishia sprząta u nas jedynie raz na tydzień. No i ma zakaz
wstępu do naszej sypialni. Meg zapowiedziała jej że jeśli przekroczy próg tego
pokoju to od razu wylatuje z pracy.
Poszedłem do
góry się ubrać, co musiałem robić naprawdę szybko, bo miałem być u chłopaków
już kilka godzin temu.
Wszedłem do
domu jak zwykle bez pukania. Ściągnąłem buty w biegu i wpadłem do salonu. Nie
było tam nikogo. No nie licząc Horana, który siedział na kanapie wgapiając się
prosto w ścianę. Podszedłem do niego i pomachałem mu dłonią przed oczami no i
na szczęście się ocknął. Klapnąłem obok niego rozkładając się na kanapie.
- Nie ma
chłopaków?
- Byli, ale
że ty nie przychodziłeś, i że telefonów też nie odbierałeś, to wszyscy się
zmyli. Nie wiem gdzie, nie pytaj.
- Czyli
przyjeżdżałem po nic? Uhhh, mogłem jeszcze słodko spać.
- Aleś ty
biedny- odgryzł się, cholera odgryzający się Horan, i nie wybuchający po tym
śmiechem nie jest Horanem. Trzeba się dowiedzieć o co chodzi.
- co jest?
- Nic.- odburknął.
Zdecydowanie coś jest na rzeczy. I ja pan cudowny Styles się tego dowiem.
- Niall, sorry
że was ostatnio olewałem, ale wiesz, Meg i w ogóle.- uśmiechnąłem się ale on to
raczej nie za bardzo.
- No właśnie,
i w ogóle.
- Ej,
jesteśmy przyjaciółmi, jak ja nie pytam co się stało to sam możesz przyjść i
się wygadać. Wiesz o tym, nie będę ci prawił kazań jak dziewczyny. Po prostu powiedz co jest, i razem coś na to
poradzimy.
- Dobra, sorry.-
no, to teraz już na pewno się dowiem.
- Ale
zaczekaj chwilę, muszę się czegoś napić, chcesz coś?- zapytałem idąc do kuchni.
- Nie,
obejdzie się.
- No ok., no
to opowiadaj.- kiedy już wróciłem z butelką wody w ręce rozwaliłem się tym
razem na fotelu. Wyłożyłem nogi na stolik i spojrzałem znacząco na Horana.
- Mam dziewczynę.-
przyznaję, zatkało mnie, i to poważnie mnie zatkało. Że niby ten sam Nialler,
który odkąd pamiętam był w związku ze swoją gitarą, ma…
- Że co
masz?
- Mam
dziewczynę.- powtórzył tym razem patrząc na mnie. A do mnie dotarły chyba jego
słowa. Ale to takie inne, dziwne! On nigdy nie miał nikogo na stałe! Nikogo
odkąd pamiętam. A tu nagle takie coś?
- Od kiedy?
Kto to jest?
- No tak
gdzieś od kilku tygodni.
- I ja jej
jeszcze nie znam?- wybałuszyłem na niego oczy. Nasz Horan ma tajemniczą
dziewczynę? No to nieźle.
- No
właśnie, tutaj jest problem.
- Co? Masz
wreszcie laskę, chłopie, to zajebiście.
- Tak, wiem-
wreszcie się uśmiechnął ale zaledwie na moment.- Tylko że ona nie chce tutaj
przyjść, boi się spotkania z wami.
- Jak ty ja polubiłeś,
to ja na pewno też, no chyba że to jakaś różowa lala.
- Co? Harry,
możesz być przez chwilę poważny?- wooohoo, czyli że to coś poważnego? No no no,
Niallerku mój kochany tego się naprawdę nie spodziewałem.
- Okok, już
jestem.
- Jest
bardzo nieśmiała. I chyba boi się, że jej nie polubicie. Ciągle mówi że nie
jest taka jak my. No bo wiesz, nie ma kasy jak lodu. Jest raczej trochę, a
nawet bardzo biedna.
- No to co,
jak jest fajna, to mi to nie przeszkadza.- wzruszyłem tylko ramionami. Co z
tego ile ma pieniędzy, mam to gdzieś. No i przyznam że fajnie by było poznać
laskę Horana.
- Hazz, ja
to wiem, ale jak mam jej to wytłumaczyć?
- Ejejej,
spokojnie, powiedz jej że gadałeś ze mną o tym, i że ją chętnie poznam. A jak
nie zadziała, to normalnie siłą ją tu zaciągnij. Bo chyba silniejsza od ciebie
nie jest? No dobra, a teraz skoro już problem z głowy, powiedz mi gdzie ty ją
wyrwałeś?- z niewiadomych mi powodów pan Niall zaczął się niepohamowanie śmiać.
- No nie
uwierzysz, ale w bibliotece.- no ok., to już wiem. Że co?
- W
bibliotece? Co tyś tam robił Horan?
- A żebym ja
to wiedział.
- Dobra
dobra, to zdradź mi jeszcze imię tej twojej piękności.
- Connie-
uśmiechnął się sam do siebie. Też tak wyglądam kiedy myślę o Meggi? - Jak ją
zobaczyłem to uwierz, przyciągała wzrok., i to nie tylko mój.
- Aż tak
ładna?
-Żebyś
wiedział.
- Hohoho, szalejesz
Nialler.
- heeej
chłopcy.- do domu wpadła Emily, o Jezu, jak ja dawno jej nie widziałem. Miała przewieszoną
przez ramię torbę. Włosy związane w wysokiego kucyka plus strój sportowy.
- Hej Em,
wracasz z treningu?
- Nom, mamy
w poniedziałek mecz.- ugryzła jabłko które leżało w koszyku na stole. Usiadła
obok Horana zamykając oczy. - Padnięta jestem. A wy co robicie?- Ale zaraz
chwila… przecież ona i Niall zawsze… cholera! Meg mi kiedyś mówiła że Emily coś
do niego czuje, nawet chciała żebym się dowiedział co na to Niall ale
zabroniłem się jej wtedy do tego wtrącać. Ale teraz kiedy blondas jest z ta
całą Connie, co na to powie Em? No to nieźle. Mam nadzieję tylko że Niall wie
co robi.
- A tak
sobie rozmawiamy.
- Co tam u
Meg? Powiedz jej żeby może się do nas odezwała. Nie no, wiem że ma teraz
ciebie, swoja drogą dziwne że się jeszcze nie znudziła.
- Dzięki, to
naprawdę bardzo miłe. A tak poważnie to nie miałaby kiedy, bo całymi dniami
siedzi w pracy, a jak nie to maluje.
- Przecież
jest w domu, to może chyba malować przy tobie.- no chyba nie jej zdaniem.
Przecież ja tam mam nieodwołalny zakaz wstępu. Stwierdziła że ją za bardzo rozprasza
moja obecność, i musi być sama kiedy maluje.
- Zamyka się
w pracowni i mnie nie wpuszcza. – Em z Horanem zaczęli się tak po prostu ze mnie
śmiać. Ciekawe czy sami by weszli do środka! Przecież ten potwór zatłukłby mnie
na miejscu gdyby przeze mnie uszkodził się jakiś obraz. A jej zdaniem uszkodzę
coś na pewno, jeśli tylko znajdę się w ich pobliżu.
- Dobra ja
już będę leciał. No i jak coś to my z Meg znikamy na weekend, albo i dłużej.
Więc się nie martwcie. – wpadłem na ten pomysł dosłownie przed chwilą. Fajnie
by było gdzieś pojechać.
- Gdzie
jedziecie?
- Jeszcze
nie wiem, właśnie to wymyśliłem. To ostatni weekend przed świętami. Można go
dobrze wykorzystać.
- Racja,
więc miłego wyjazdu.- Emily pokiwała brwiami jakby sugerując co tam będziemy
robić. No dobra, można było się tego domyślić.
- A ty Niall
zaczekaj z tym aż wrócimy ok?
- Z czym?-
co za głupek. Przecież, nie powiem przy Emily o Connie. Ale to przecież Horan,
tak szybko nie załapie.
- Z tym o
czym rozmawialiśmy.
- Aaa, no
tak tak, zaczekam.
- Dobra to
na razie.
Meg
Po prostu
padam na twarz, nie wiem naprawdę jak udało mi się dojechać do domu. Wstałam
wcześnie, Hazz pewnie pospał sobie jeszcze długo, ale ja musiałam jechać do
pracy. Wysiadłam z samochodu, wzięłam swoją torebkę i zakupy, które musiałam
zrobić. Przecież w naszej lodówce nie ma nic! Wtargałam to jakoś do domu, kładąc
siatki na blacie.
- Harry?!-
krzyknęłam gdzieś w przestrzeń, przecież gdzieś być musi.
- Już idę
słońce!- słyszałam jak zbiega po schodach. Po chwili wpadł do kuchni z wielkim
uśmiechem na ustach.
- Hej
kocie.- zbliżył się do mnie i pocałował mnie lekko w usta.- jak tam w pracy?
- Całkiem…
- Świetnie,
bo mam dla ciebie niespodziankę.- nawet nie dokończyłam a on już powiedział to
co zapewne chciał powiedzieć od początku. Zaśmiałam się odwracając do niego
tyłem. Zaczęłam wypakowywać moje zakupy.
- Jaką?
- Niespodziewaną!-
był taki uradowany, że po prostu samej mi się udzielił dobry humor. I naprawdę
chciałabym dowiedzieć się co to za niespodzianka, ale kiedy się dowiem będę
musiała wziąć w niej udział, co dobrym pomysłem nie jest, zważając na moje
zmęczenie.
-
Przepraszam kochanie, ale jestem zmęczona i nie mam na nic ochoty.
- Ale to w
niczym nie przeszkadza. Bo jedziemy na wakacje!- czy on się aby na pewno dobrze
czuje? Wakacje? Tydzień przed świętami?
- Nie wiem
czy zauważyłeś ale mamy grudzień.
- Co z tego,
taki mały wypad na weekend.
- Ale
musielibyśmy się spakować, i w ogóle gdzie pojedziemy?- naprawdę nie miałam
ochoty na nic takiego. A z drugiej strony nie chcę zrobić mu przykrości, stara
się.
- Wszystko
gotowe, musisz się tylko zgodzić. No proszę, będzie fajnie.
- Eh, no
dobra.
No niech się
już ucieszy, skoro tak to wszystko zaplanował i sam nas nawet spakował. Mogę
się tylko cieszyć że mam takiego chłopaka.
Ale jego
entuzjazm który wylewał z siebie podczas jazdy poprzez milion słów na minutę
mnie tylko uśpił. Już po kilku minutach odpłynęłam gdzieś daleko.
_____________________________
Napisałabym że dziękuję za tyle komentarzy pod poprzednim rozdziałem, ale problem w tym że nie było ich "tyle" . Cóż, nie będę narzekać, jest mi po prostu przykro, bo dodałam wam rozdział wcześniej, myślałam że zareagujecie inaczej.
W każdym razie dziękuje tym którzy jednak skomentowali poprzedni post. Bo przynajmniej na niektórych można liczyć.
niedziela, 1 grudnia 2013
Rozdział 56
Harry
Rzuciłem
telefon na stolik przede mną i pochłonęły mnie tym samym moje wyobrażenia.
Moja Meg. Z
jej pięknym ciałem. W przymierzalni. Z nową bielizną.
Zrobiła to
specjalnie, specjalnie mi o tym powiedziała. Żebym teraz wyobrażał sobie Bóg
wie co, a ona mi potem powie że ma okres i szlag jasny trafi moje plany! Dobra,
poszła do sklepu z bielizną to pewnie okresu nie ma, ale coś czuję że tak łatwo
to dziś nie będzie. A już widzę ją w pięknym podkreślającym jej biust staniku.
Jak ja chcę ich dotykać…
- Harry!-
zamrugałem kilkakrotnie wracając na ziemię. Ale to i tak nie wywabiło z moich
myśli półnagiej Meg. Chłopcy przyglądali mi się z zaciekawieniem. I tak im nic
nie powiem!
- Co ci
takiego powiedziała że tak odpłynąłeś?- Louis już miał swoją teorię na temat
mojej rozmowy z Meg. A niech sobie myśli co tyko chce.
- Nic
szczególnego, nadal są na zakupach. – uśmiechnąłem się do siebie pod nosem. Na zakupach to mogą być, ważniejsze co
kupują!
- Ok.,
przypuszczam że albo szykuje ci się seks z Meg, albo cię nosorożec w dupę
kopnął.- stwierdził Nialler nawet już na mnie nie patrząc. Oby to pierwsze, oby to pierwsze.
- Na pewno
chodzi o seks. Zresztą co wy się pytacie. To jest Harry!- zaczął wymachiwać
rękami na mnie Zayn. - Gdyby Meggi nie była dobra w łóżku już dawno zdradziłby
ją z jakąś inną laską.
- Ej! Nigdy
nie zdradziłbym Meg!- naprężyłem się odruchowo. Za nic w życiu nie skrzywdziłbym
już jej w żaden sposób. Nie chcę żeby przeze mnie płakała.
- No, czyli
że jest dobra.- Liam usiadł obok mnie poklepując mnie po ramieniu. I on też
przeciwko mnie? Ale zaraz, przeciwko? Stwierdzając że mam gorącą dziewczyną z
którą moje życie seksualne jest zajebiście udane wcale nie są przeciwko!
- Tak tak,
przyznaję, Meggi jest zajebista, coś jeszcze?- podniosłem jedną brew
podśmiechując się w duchu ze zdziwionych chłopaków. Chyba jednak nie sądzili że
się do tego przyznam.- A teraz do widzenia. Jadę do domu, bo Meg czeka.- wstałem
z kanapy ciesząc się jak jakiś dzieciak który biegnie po lizaka.
- Tylko nie
całą noc! Jutro masz być przytomny!
Podjeżdżając
pod dom, widziałem już że Meg jest w środku, bo w kuchennym oknie świeciło się światło.
Wjechałem szybko do garażu, wyskoczyłem z samochodu jak poparzony i wbiegłem do
domu, drzwiami prosto z garażu. Poszedłem do kuchni, skoro tylko tam było jasno
.
- Kochanie
już jestem!- krzyknąłem z przedpokoju gdzie ściągałem buty. – To co, pokażesz
mi się w tej nowej bie…- przerwałem kiedy tylko spostrzegłem że nie jest sama.
No rzesz cholera, kurwa no! Co robi tutaj Robin? Przecież niedawno nas z mamą
odwiedzili.
- Nowej co?-
zaśmiał się mąż mojej mamy.- Meg kupiłaś nową bieliznę?- jej policzki oblał
różowiutki rumieniec. Ja go kiedyś uduszę, normalnie on nie ma żadnych
pohamowań. Przecież to jaką ona kupuje bieliznę to jej sprawa! No i moja
oczywiście.
- Daj im
spokój, to już nie ten Harry którego przyłapaliście u nas w domu. - nawet nie
zauważyłem Gemmy siedzącej obok niego. Wyszczerzyła się do mnie głupio a ja
dopiero wtedy załapałem że to zdanie usłyszała również Meggi. Spojrzałem na
nią, jednak nie ujrzałem nic poza jej rozbawieniem.
- To nie
było zabawne-burknąłem podchodząc do siostry
i ją przytulając na powitanie. Potem zbliżyłem się do Meg i cmoknąłem ją lekko
w usta.
- Nic mi o
tym nie mówiłeś.- uniosła jedna brew próbując ukryć swój uśmiech.
- Nie?! To
ja ci wszystko opowiem!- Tak, właśnie dlatego nic jej nie mówiłem żeby Robin
mógł to zrobić za mnie. Magda zaciekawiona historią która wcale nie była
zabawna usiadła obok Robina a ten zaczął jej mówić jak to razem z Laurą
przyłapali nas w łóżku u nas w domu. Tsa, tylko że Robin wie tyle co nic,
widział mnie z dziewczyną w łóżku no i się cieszy, pajac jeden. Co wcale nie
oznacza że go nie lubię.
Jednak
przestałem go słuchać i usiadłem obok Gemmy. Może od niej dowiem się o co tu
chodzi.
- Czemu przyjechałaś
z Robinem? Gdzie mama?
- Mama ma po
świętach urodziny półgłówku. I to okrągłe. – wytrzeszczyłem oczy w zdziwieniu. Przecież
ja zawsze pamiętam o urodzinach mamy. Jak to się stało ze tym razem zupełnie o
tym zapomniałem?
-
Przyjechaliśmy ustalić co robimy? Robin chce zrobić przyjęcie, tyle że
musiałoby się odbyć gdzieś gdzie by się tego nie spodziewała.
- Tutaj? - zdziwiłem
się. Zresztą nie za bardzo miałem ochotę na to żeby cała rodzina zjeżdżała się
do mojego domu.
- Jeśli się
zgodzicie.- spojrzała na Meg która śmiała się z opowieści Robina.
- Tak, może
być.-wiadomo było że się zgodzę, w końcu to ma być dla mojej mamy.
- Super, to
będziemy musieli przygotować wszystko wcześniej, poza tym przyjedzie parę osób,
przenocujecie wszystkich co nie?
- Jasne, nie
ma problemu.
Padam z nóg.
Niby nic takiego nie robiłem, a ta cała rozmowa z Robinem mnie wykończyła.
Położyłem się na naszym łóżku, i przymknąłem oczy.
Już prawie
spałem kiedy z łazienki wyszła Meg. Brała prysznic więc spodziewałem się jej w ręczniku,
tyle że ona była w …
- O mój
Boże.- nawet nie wiem kiedy z moich ust wydobyły się te słowa.
Podeszła do
mnie seksownym krokiem tak że aż się podniosłem do pozycji siedzącej. Czy ja
dobrze widzę? Słowo daję, że gdybym wiedział co dla mnie ma wywaliłbym Gemmę i
Robina kiedy tylko przyjechałem. Odkąd pierwszy raz się kochaliśmy nie widziałem
jej ani razu w czymś takim. Miała na sobie komplet bielizny, ale nie byle
jaki. Czarne pończochy? Tak to się nazywa? Pojęcia nie ma i nic mnie to nie
obchodzi, ale jej nogi w nich wyglądały nieziemsko.
- Jasna
cholera.- mruknąłem kiedy zaczęła się przede mną ruszać. Ale nie byle jak
ruszać.
Ona dla mnie
tańczyła.
Jej piersi,
o kurwa. Przecież wyglądały w tym gorsecie bajecznie. Moja wyobraźnia pracowała
na takich obrotach, że chyba zaraz się przegrzeje i nic z tego nie będzie. Ona
ruszała się tak, że aż musiałem się hamować żeby ten na dole pozostał na razie
w spodniach. Bo co do diabła moja dziewczyna, którą przecież dobrze znam robi w
tym czymś?! Nie powiem że wygląda źle, ba! Wygląda olśniewająco! Tylko z tego
co pamiętam, a pamiętam chyba dobrze, to ona preferuje raczej skromniejszą
bieliznę. Czarny zestawik, odrobina koronki i jak dla mnie jest świetnie. Ale
to…? Przechodzi moje najśmielsze oczekiwania! Zresztą nawet Meg lubi innego
typu bieliznę. Bo przecież te pończochy, jakieś sznureczki, wiązania, i to wszystko
nie pasuje mi do mojej Meg. Co nie oznacza że nie wygląda w tym dobrze! W
połączeniu z tymi ruchami jej seksowność wzniosła się do maksimum.
Śledziłem
jej każdy ruch widząc już przed oczami jak zdejmuje z niej to wszystko. Wstałem
wreszcie nie mogąc dłużej wytrzymać. Desperacko pragnąłem jej dotyku, pragnąłem
by mnie całowała, by szeptała że mnie kocha kiedy to ja będę całował ją.
Pragnąłem jej jak jeszcze niczego na świecie.
Meggi
Podszedł do
mnie powoli. Kiedy byłam już przed nim prosto, patrząc w głęboka zieleń jego
oczu zadziwiał mnie swoim zachowaniem. Mimo że nie wstydziłam się przed nim pod
żadnym względem, czułam że staje się inny kiedy jest tyko ze mną, w tak
intymnej sytuacji. Nawet nie wiem kiedy Tosię stało, ale on już mnie całował
przytrzymując policzek i brodę ręką.
- Jesteś
taka piękna.- szepnął tak łagodnym tonem, że popatrzyłam na niego z jakiegoś rodzaju
zdziwieniem. On potrafił niesamowicie zaskakiwać, choćby przez ten jego głosu.
Łagodność była ostatnią rzeczą która kojarzyłaby się komukolwiek z Harrym. Pewnie
wszyscy myśląc o naszych stosunkach myślą że to ostra szybka wymiana
pocałunków, po czym następuje brutalny seks. W rzeczywistości tak nie było.
Teraz, dostrzegałam w dotyku jego ręki, w głosie, spojrzeniu właśnie łagodność.
Spojrzał na mnie kiedy jego ręce spoczęły na mojej talii, kiedy oderwał na
chwilę usta od mojego ciała. Zawsze marzyłam że właśnie w ten sposób będzie
patrzył na mnie chłopak, mój chłopak. Lecz nigdy nawet w najśmielszych snach
nie sądziłam że będzie to ktoś taki jak Harry. Ktoś kto pokocha we mnie wszytko
i będzie dla mnie nie tylko chłopakiem ale też przyjacielem. Że będzie to tak przystojny
chłopak. Jego rysy wydawały się dla mnie idealne. Wtuliłam twarz w jego szyje
zamykając na chwilę oczy. Chciałabym się zatrzymać, chciałabym żeby wszytko
stanęło. Haha, dosłownie wszystko. Wtedy
oderwałabym się od niego, i patrzyła jak idealnie wygląda w blasku księżyca,
który oświetla nas z okna. Jego ręce zniżyły się na uda, po czym uniósł mnie do
góry jakbym była piórkiem. Jedną ręką przytrzymując moje plecy zrobił kilka
kroków w kierunku łóżka i delikatnie mnie na nim usadził. Obserwowałam jego
sylwetkę kiedy okrążył łóżko, kiedy ściągał spodnie rzucając je na ziemię i
mimo to nie wiem kiedy znalazł się nade mną. Ujrzałam jego przepiękny uśmiech,
jego lekko przyciemnione oczy skupiające całą swoją uwagę na moim ciele. Czułam
na sobie jego ciężar, czułam gorąco jego ciała, mimo iż miał na sobie koszulę. Moje
ręce jakby z własnej woli objęły go za szyję i przyciągnęły bliżej. Złączyłam
nasze usta razem. Objął mnie lekko za policzki, uśmiechnęłam się, a on tylko
mocniej przywarł wargami do moich ust. Całował coraz natarczywiej, jednak
większość mojej uwagi skupiła się na jego kciukach, które tak delikatnie i
ostrożnie gładziły moje policzki. Ku mojemu niezadowoleniu zabrał jedną dłoń i
ułożył ja na mojej piersi. Kolejny raz zlustrował mnie całą wzrokiem.
- Nawet nie
wiem jak mam to z ciebie zdjąć. – mówił szeptem, jakby bał się że poza mną ktoś
może to usłyszeć. W normalnych okolicznościach pewnie bym się z niego śmiała,
ale dzisiejsza noc była tak przesycona namiętnością i romantyzmem że wzięłam
jego dłoń i naprowadziłam na odpowiednie miejsce.
- Muszę to wszystko
odplątywać?- niezadowolony jęknął, więc złączyłam po raz kolejny usta razem,
czując jak przez nasze ciała przelewa się fala gorąca. To było tak silne i
zniewalające że mimowolnie zamknęłam oczy chcąc się w tym zatracić.
- Jeśli tylko
chcesz ujrzeć co jest pod spodem.- zadrżałam czując dotyk jego ciepłych palców.
Starał się rozwiązać zwykłe gorsetowe wiązanie, jednocześnie całując okolice
mojego brzucha. Uniósł lekko głowę żeby na mnie spojrzeć. Leżałam z głową
odchyloną do tyłu, na wpółprzymkniętymi oczami i delektowałam się jego
dotykiem, zastanawiając sie jakim sposobem jest taki delikatny, łagodny. Uwielbiałam
takie jego wcielenie, szczególnie z tego powodu, że było ono zarezerwowane
głównie dla mnie. Rozsunął lekko górną część mojego stroju ukazując moje
piersi. Westchnęłam głęboko kiedy jego twarz znalazła się między jedną a drugą.
Nawet na moment nie otworzyłam oczu kiedy je pieścił. Wiem, że robił to z
wieloma dziewczynami, lecz ja czuję się jakbym była jego pierwszą. Znamy własne
ciała jak swoje. On wie gdzie ma mnie dotykać żeby sprawiać mi przyjemność. I
to właśnie robił. Sprawiał że czułam się niesamowicie. Harry zamruczał ciągle
bawiąc się piersiami. Pod lekkim naciskiem jego dłoni czułam jak moje ciało się
napina.
- Moja
Meggi.- poczułam jego oddech na mojej szyi, którą tak bezkarnie całował.
Objęłam go nogami przyciągając jeszcze bliżej siebie, jedyne co teraz mi
przeszkadzało to ta jego koszula. Ale nie było czasu żeby się tym zająć.
Zresztą moje roztrzęsione palce nie poradziły by sobie z guzikami. Harry sam
lekko przetoczył nas na bok. Nie byłam już w stanie trzymać moich rąk przy
sobie. Chwyciłam gumkę jego bokserek w drżące dłonie i pociągnęłam lekko w dół.
Miałam tylko chwilę na podziwianie jego ciała. Mimo że koszula zasłaniała jego
tors, wiedziałam że jest piękny. Zaczęłam lekko masować jego przyrodzenie,
tylko po to by zobaczyć tą błogą minę na jego twarzy. Natychmiastowo rozluźnił
wszystkie mięśnie. Głową opadł na poduszkę. Jego loki przekleiły się do
spoconego czoła, ale to nie miało najmniejszego znaczenia bo wyglądał naprawdę
uroczo. Na mojej twarzy zagościł szczery uśmiech kiedy z jego ust wydobywały się coraz głośniejsze
westchnięcia.
Nie lubiłam
tego lateksowego materiału, z którego były zrobione gumki. Nie lubiłam ich
udziału w naszym stosunku, lecz zdążyłam się już do nich przyzwyczaić.
Wyciągnęłam jedną z nich z szuflady i zręcznym ruchem nałożyłam ją tam gdzie
trzeba. Głowa Harrego uniosła się do góry, kiedy napotkałam jego zdziwione
spojrzenie. Zazwyczaj to on je nakładał, może to dlatego. Ale nie dbałam o to.
Czułam że płonę kiedy to ponownie on obdarzał moje ciało pocałunkami. Pragnę
tylko więcej tego ognia, i wiem, że on jest w stanie mi go dać. Powoli zsunął
moje majtki, i gdyby nie pończochy na moich nogach byłabym zupełnie naga. Ale
mimo tego tak właśnie się czułam. Bo co mi z pończoch kiedy to co powinno być
zakryte, takie nie jest? Poczułam jego szorstkie opuszki palców po wewnętrznej
stronie moich ud, rozchylił je lekko uśmiechając się do mnie. Jednak to nie był
zwykły uśmiech, tylko ten który widuję tylko ja. Był tak rozanielony, jakby
balansował na granicy przytomności.
Wszedł we
mnie. Wolno, spokojnie wszedł.
Seks tej
nocy w żaden sposób nie był ani gwałtowny, ani porywczy. Widziałam na jego
twarzy jak delektował sie każdą chwilą. Był skupiony jak nigdy, i jak nigdy
całował mnie tyle razy że nie zliczyłam.
To było
jedno z naszych najpiękniejszych zbliżeń. Czułam się w jego ramionach tak
doskonale. Pozwolił mi nie myśleć o niczym innym. Mogłam zachwycać się jego
pięknem do woli.
Opadł na
mnie zmęczony, mokry od potu. Jego policzek przylgnął do jednej z moich piersi.
Ciągle z zamkniętymi oczami oddychał szybko próbując uspokoić swój oddech.
- To było
niesamowite.- szepnął.- Nigdy jeszcze nie czułam się tak… doskonale. Cholera,
coś ty ze mną zrobiła.
- Kocham
cię.- powiedzieliśmy równocześnie, co sprawiło mi jeszcze większą przyjemność.
Wczepiłam palce w jego włosy i ciągle głośno oddychając dodałam- Tak bardzo
mocno.
________________________________________
No witam witam!
Musze przyznać że całkiem podoba mi się ten rozdział :) Dodałam go wcześniej niż planowałam, więc w zamian za to poproszę mi tutaj o komentarze!
kocham was, i dzięki za te pod poprzednim rozdziałem.
Liczę że rozdział wam się podoba. Dawno nie było nic +18, więc... no. Teraz jest.
czwartek, 28 listopada 2013
Rozdział 55
Niall
Jej czarne
włosy były splecione w warkocza, którego zawinęła dziwnie dookoła głowy. Emmm,
nie wiem jak to się nazywa, i czy w ogóle się jakoś nazywa, ale w każdym razie
tak ma, a ja tego wiedzieć nie muszę. Bo Connie wygląda ślicznie. Owinęła się w
jakiś gruby szalik, kurtka obowiązkowo, fioletowe rękawiczki, które swoją drogą
widziałem tylko u niej.
Szliśmy do
jej domu, nie chciało nam się iść nigdzie indziej. Po prostu nie mieliśmy
ochoty na nic innego. Poza tym też głównie ze względu na tego zmarzlucha. Puściłem
jej dłoń, kiedy wyciągała klucze z torebki. Sądziłem, że kiedy znajdziemy się w
środku uderzy we mnie przyjemne ciepłe powietrze. A tam nie było wcale dużo
cieplej niż na podwórku. Spojrzałem zaskoczony na dziewczynę, a ona się
zawstydziła. Czy ze mnie musi być taki idiota? Zawsze ale to zawsze musze
sprawić, że ona czuje się gorsza ode mnie. A nie jest, bo jest wspaniałą,
wartościową dziewczyną.
-
Przepraszam, mama pewnie nie zapłaciła za ogrzewanie.
- Ej,
słonko, nie musisz mnie przepraszać, wiem jak jest.- przytuliłem ją do siebie,
była taka mała, niska, chuda osóbka w moich, przy niej wielkich ramionach. Miałem
poczucie jakbym musiał się nią opiekować bo jest tak bezbronna, krucha.
- Chodźmy do
mnie do pokoju, mam tam piecyk gazowy.- chwyciła moją rękę i pociągnęła mnie w
tamtym kierunku. Byłem tutaj tylko kilka razy, ale ten jej pokój miał swój
charakter. Był tak w jej stylu.
- Rozgość
się a ja skoczę zrobić nam coś ciepłego do picia.- uśmiechnęła się do mnie i
zniknęła za drzwiami pokoju. A ja w tym czasie się po nim rozejrzałem. Na
komodzie stały dwa zdjęcia. Jedno na którym była Connie razem jakąś dziewczyną.
Przypuszczam że to jej siostra. A na drugim byłem ja. Skąd ona wzięła moje
zdjęcie? Bo ja chyba nie za bardzo rozumiem. W ogóle to nie przypuszczałem, że
będzie mieć mnie w swoim pokoju na stałe. W sensie że zdjęcie. Kiedy weszła z
tacą na której były dwie herbaty i jakieś ciastka od razu poderwałem się z jej
łóżka żeby jej pomóc.
- Co jutro
masz w planach?
- Nie wiem, pewnie
będę siedzieć gdzieś z książką w rękach.
- No to już
nie będziesz sama siedzieć, bo ja zostaję z tobą.
- Co? Czemu?
- Jutro nie
mamy akurat nic. Dzień wolny na szczęście. Chciałem najpierw posiedzieć z
przyjaciółmi, ale oczywiście nie mają czasu.
- Nikt?-
zapytała popijając herbatę. Ja tam się już przyzwyczaiłem do braku ich czasu.
Tak już jest od dawna.
- Harry
mówił coś że zabiera gdzieś tam Meg, Zayn jedzie z Katie do Bradford. Ta od
kilku dni panikuje bo rodzice Malika jej nie lubią.
- Dlaczego?
Z twoich opowiadań wydaje się być fajna.
- Zayn jest
muzułmaninem, Kate katoliczką, a ich rodzice chcą ich tylko rozdzielić.- Malik
pod tym względem nie ma łatwo. Nie chciał bym żeby moi rodzice nie lubili mojej
dziewczyny. Liczę się z ich zdaniem, choć pewnie gdybym kochał, to nie
zrezygnowałbym za nic w życiu.
- To musi
być dla nich trudne. Współczuję.- Connie owinęła się kołdrą, jak zawsze.- A
Liam, Lou i Em?
- Oni jadą
na mecz Emily.- no tak, ja też miałem zamiar jechać, ale nie chcę, wolę dotrzymać
towarzystwa Connie. Wiem jaka czuje się samotna, nie ma nikogo, oprócz mnie.
- Powinieneś
jechać z nimi.
- Chcę
zostać z tobą.
- Nie, masz
z nimi jechać, ja sobie poradzę.
- Oni jada w
trójkę, a ty jesteś tu sama. Nie mam zamiaru cię zostawiać.
- Niall…
- Nie,
zostaję i kropka.- ona się tylko uśmiechnęła, i już wiedziałem że od początku
chciała żebym został. Bo to wcale nie łatwe kiedy jest się samotnym. Wprawdzie
jest mi trochę przykro, bo powiedziałem Em że będę na jej meczu, ale chyba się
nie obrazi co?
-
Przepraszam cię, ale jestem bardzo zmęczona, dziś w nocy prawie w ogóle nie
spałam.
- No ok., a
może mógłbym zostać na noc co?- wiem, narzucam się, ale skoro i tak rano
musiałbym tu przyjść, to po co w ogóle wracać do domu? Zarumienione policzki Connie
przyprawiły na moich ustach uśmiech. Uwielbiam ją w nich, a trzeba przyznać że często
zdarza się jej zawstydzać.
- Myślę że
możesz. O ile nie będą ci przeszkadzały warunki.
- Czy ty
kiedykolwiek skończysz porównywać swój stan majątkowy z moim?
- Nie, nie
skończę, bo to ważne.
- Nie dla
mnie.- uciąłem. Nie lubię o tym rozmawiać. Mam gdzieś to że ona nie ma
pieniędzy, mógłbym jej oddać to co mam. To jak jakaś chora selekcja ludzi. Ci
bogaci i biedni. Ona jest mi równa pod każdym względem i nie pozwolę by
ktokolwiek, a już zwłaszcza sama Connie myślała inaczej.
Leżałem w
jej łóżku obejmując ją w pasie. Była odwrócona do mnie plecami, jednak przylegała
do mojego ciała w zupełności. Czułem się tak… tak inaczej. Nie zasypiałem w ten
sposób właściwie od… nigdy. To była dla mnie nowość, być sobie tak bliskim.
Czuć czyjąś obecność tak wyraźnie.
Oderwała się
ode mnie odwracając się do mnie przodem. Jęknąłem w niezadowoleniu bo wolałem
mieć ją przy sobie, czuć ciepło jej ciała.
- Ej, teraz
mi zimno.- nie bardzo się tym przejęła, po prostu zbliżyła swoją twarz do mojej
patrząc mi w oczy. Po kolejnych kilku minutach bez słów odwróciła się ode mnie
w ten sposób że leżała na plecach patrząc w sufit.
- Nialler,
kim dla ciebie jestem?- szczerze powiem, nie spodziewałem się tego. Zaskoczyła
mnie tym pytaniem. Kim była?
- Uwielbiam
cię wiesz? Jesteś taka inna, taka kochana że po prostu nie mogę przestać się z tobą
spotykać. Jesteś dla mnie kimś wyjątkowym. Jesteś moją Connie.
- Twoją
Connie? Niall, wiesz o mnie wszystko, to co przeszłam. Więc rozumiesz chyba że
nie chcę cierpieć kiedy nie muszę. Więc proszę powiedz mi na czym stoję. Chcę
wiedzieć kim jesteśmy dla siebie, chcę wiedzieć czy traktujesz naszą znajomość
poważnie. Na ulicy trzymasz mnie za rękę, przytulasz. Wiesz, że tak się
zachowuje para osób będących razem? Więc proszę powiedz mi co to jest. To co
między nami jest.- nie wiedziałem co mam powiedzieć. Nie zastanawiałem się nad
tym. Chwytałem ją za rękę bo czułem w sobie taką wewnętrzną potrzebę. I czułem
się z tym fajnie. Że mogę w ten sposób kogoś trzymać. Ale ona ma rację, nie
mogę jej tak traktować, musi wiedzieć co myślę, co czuję.
- Chcę
spróbować czegoś więcej. Nie wiem co z tego będzie, ale obiecuję że postaram
się cię nie zranić.
- Naprawdę
tego chcesz?- wydała się być zdziwiona. Ale czym? Była piękna, mądra,
błyskotliwa i miała swojego rodzaju poczucie humoru. Co prawda czasem nie
śmiała się z moich żartów, ale to jakoś przeżyję.
- Tak
Connie, chcę żebyś dała nam szansę.
Długo
czekałem na co się potem wydarzyło. Albo to wydarzyło się od razu, lecz to mi
się wydawało że trwało to tak długo? Nie wiem, sam już nie wiem. Liczy się
jedynie to że Connie przytuliła się do mnie Mocno, na co ja również ją objąłem.
Nie jestem znawca symboliki kobiecych gestów i ruchów ale z tego co się
orientuję to chyba znaczy „tak”.
Kiedy rano
otworzyłem oczy nie mogłem uwierzyć że leżę obok mojej dziewczyny! To brzmi aż
głupio. Ja i dziewczyna? Przecież ja nie miałem nikogo takiego od bardzo dawna.
- Dzień
dobry.- mogę ją pocałować? To nie będzie niestosowne ani nic w tym stylu? Skąd
ja mam wiedzieć takie rzeczy?! Ok., zaryzykujmy, pochyliłem się nad nią i
złożyłem delikatny pocałunek na jej ustach. Poczułem jak się uśmiecha podczas
pocałunku. Jej roztrzepane na wszystkie strony włosy wyglądały przesłodko.
- Dzień dobry
panie Horan.
- Jaki panie
Horan? Od wczoraj oficjalnie jestem twoim chłopakiem. A i zapomniałem cię
uprzedzić, ale już naprawdę dawno nie byłem niczyim chłopakiem, więc nie wiem
jak mam się zachowywać w tej roli.
- Zachowuj
się jak Niall, to mi wystarczy.
- Pójdziesz
ze mną do mnie? Chciałbym żebyś poznała moich przyjaciół.
- Ale ja…
boję się że nie jestem w ich typie.- jęknęła ukrywając twarz w dłoniach.
Odsłoniłem ją po czym uśmiechnąłem się do niej mówiąc
- Ty kochana
masz być w moim typie, nie w ich. I nie musisz się bać, polubią cię. Meg lubi wszystkich,
Harry lubi to co lubi Meg, więc już dwójka z głowy. Liamowi na pewno się
spodobasz, bo nie wrzeszczysz jak Louis. Nie ma co się przejmować. Reszta też
jest w porządku.
- Ja wiem,
ale… ja po prostu się boję. Nie jestem taka jak wy. Nie mam cudownych talentów,
nie mieszkam w willi, nie jestem taka.
- Ale nikt
ci nie każe być takim jak oni. Ja chce byś była sobą, bo wtedy jesteś moją
Connie. – przyciągnąłem jej ciało do siebie. Wtuliła się w mój tors zamykając
oczy.
- Ale nie dzisiaj
ok?
- Dobrze,
ale obiecaj że pójdziesz tam ze mną.
- Kiedyś
pójdę. Obiecuję.- znowu pstryknęła mnie w nos. No przecież ta dziewczyna jest
nieznośna! Uhhhh, nie lubię pstrykania w nos. Skrzywiłem się przez co po całym
pokoju rozniósł się jej śmiech.
- Czas
wstawać, już bardzo późno.- wstałem z łóżka jako pierwszy. Connie poszła pod
prysznic a ja zszedłem na dół do kuchni, żeby zrobić nam śniadanie. Usłyszałem
u góry mój telefon, więc szybko tam pobiegłem ale Connie już schodziła z nim na
dół. Spojrzałem na wyświetlacz. Zayn.
- No hej
stary.
- Hej stary?
Gdzie ty jesteś?! Louis dostał zawału jak rano nie znalazł cię w łóżku. A tak
chciał cię obudzić zimną wodą.
- Niedługo
będę.
- Mam
nadzieję. A tak poważnie to gdzie się szwędasz?
- A tu i
tam, dobra, pogadamy w domu, na razie.
- Ej ej, coś
ty taki szybki?- usłyszałem śmiech Zayna w słuchawce na co sam się zaśmiałem. W
dodatku widząc obserwującą mnie Connie miałem ochotę natychmiast się rozłączyć.
-Kiedy
będziesz?
- Może
wieczorem.- odparłem posyłając uśmiech w kierunku dziewczyny. Ta aż skoczyła ze
szczęścia i posłała mi całusa w powietrzu.
- Ty,
blondas, kilka dni z rzędu to lekka przesada.
- Będę
wieczorem, cześć.
- Pa.
Odłożyłem
telefon na półkę w kuchni i wziąłem się za kończenie śniadania. Connie usiadła
przy stole i mi się przyglądała.
- Coś szybki
był ten twój prysznic.- zaśmiałem się stawiając przed nią talerz pełen kanapek.
Od razu wzięła się za jedzenie.
- Nie jestem
typem dziewczyny która spędza w łazience pół życia.- uśmiechnęła się ukazując
swoje ząbki. Już bardzo przyzwyczaiłem się do towarzystwa Connie. Bez niej
dzień jest pusty, kiedy muszę siedzieć w pracy dniami i nocami to naprawdę
ciężko czasem się wyrobić żeby się spotkać. A wtedy jakoś tak mi dziwnie. Teraz
w domu jest ok., choć cholernie brakuje mi Harrego i Meggi. Nadawali urok
wszystkiemu, po prostu jest inaczej, a ja do tego nie przywykłem.
- Co dziś
robimy?
- To zależy,
a co byś chciał?- zapytała mnie patrząc na mnie tymi swoimi brązówkami. Tak to
taki skrót brązowych tęczówek. Bo to jest za długie. Niall Horan błysnął
inteligencją i wymyślił neologizm. Haha, jakich ja słów w myślach używam, o
Boże, trzeba się ogarnąć.
- Chcę być z
tobą. Mogę iść gdziekolwiek.
- Jakiś ty
słodki- potargała moje włosy a ja zamknąłem oczy głośno wzdychając- No już tak
nie wzdychaj kochanie.
_____________________________________
Jako że mam dziś bardzo dobry humor, to macie rozdział :)
Ale mam nadzieję że mi go nie zniszczycie brakiem komentarzy, więc czekam. Wiem, większość była za tym żeby Niall był z Emily, ale... No właśnie, ale. To nie koniec wątku z nim więc proszę o wasze pomysły, jeśli jakieś macie dotyczące naszego Horana, jego dziewczyny Connie no i Emily.
Subskrybuj:
Posty (Atom)