Naprawdę cudowny epilog, jestem skłonna powiedzieć nawet że lepszy od mojego, który nawiasem mówiąc pojawi się tu niedługo :D
Gratulacje dla Julxx!!!
Naprawdę świetna robota, mi osobiście bardzo się ten epilog spodobał :*
To są jej dwa blogi. Polecam:
fuck-u-i-love-u-xxx.blogspot.com | |
because-i-m-happy.blogspot.com |
Miłego czytania:
MEGGI
Po
czym można zdefiniować miłość pomiędzy dwojgiem ludzi? Kiedy możemy wiedzieć,
że to jest to? To jest nasza druga połówka, której szukaliśmy od tak dawna? Ja ją znalazłam.
Znalazłam to co wszyscy nazywają miłością. Nie jest ona piękna, ponieważ
kłócimy się z Harrym i nie zawsze jest idealnie. Nie jest on okrutna, bo bez
względu na okoliczności, jesteśmy dla siebie wsparciem na dobre i złe. Nasza
miłość jest po prostu nasza. Nikt nie może jej nam zabrać, zmienić w niej coś,
ponieważ sami ją tworzymy. Ja i Harry.
Kto
wiedział, że tak to się potoczy? Ja, Magdalena Małecka spotkam na swojej drodze
sławnego Harrego Stylesa i zakocham się w nim na zabój? W idolu nastolatek
odkryje swoją drugą połówkę. Gdyby ktoś cztery lata temu powiedział mi, że
poznam Harrego, zajdę z nim w ciążę, zostanę porwana, po czym odnajdę go i będę
z nim mieszkała w Londynie, to bym go szczerze wyśmiała. Prawda jest taka, że
takie było moje życie. Nie usłane w kolorowych barwach. Księżniczka poznaje
księcia i żyją długo i szczęśliwie. Takie są tylko bajki dal dzieci i
hollywoodzkie filmy. Ja zaznałam prawdziwego życia i nie żałuje. Nie żałuje,
wszystkich cierpień, które ktoś mi przysporzył, abym tylko nie była z Harrym.
To wszystkie umocniło tylko nasza miłość. Udowodniło nam, że będziemy razem na
dobre i na złe.
Siedzenie
w samolocie pokazało mi, że uczucie które jest pomiędzy nami przetrwa wszystko.
Każdą rozłąkę, każdą najbliższą trasę One Direction. Jesteśmy gotowi choćby żyć
przez długie miesiące na różnych kontynentach i przetrwamy to, tylko po to by
później, choćby na minutę spotkać się, rzucić w ramiona i powiedzieć, krótkie
dwa słowa. Kocham Cię.
Czas
mija mi w zwariowanym tempie. Ciągłe wykłady, spotkania z profesjonalnymi
artystami i nadzorowanie, aby wszystko poszło tak jak powinno. Czasami nie mam
nawet czasu, aby wziąć głęboki oddech i spojrzeć czy wszystko w porządku u
moich znajomych, rodziny, bo życie popycha mnie do przodu.
Zastanawiam
jak się miewa Harry. Tydzień temu zaczął z chłopakami trasę. Czy tęskni? Na pewno, idiotko! Codziennie do siebie
dzwonimy, mimo że czasami nasza rozmowa trwa dwie minuty. Świat wypluwa z nas
całą chęć życia i jedyne o czym marzymy to łóżko.
Już
niedługo go spotkam. Wplotę palce w jego niesforne loki, spojrzę w
nieskazitelnie zielone tęczówki i pocałuję warg od których smaku się
uzależniłam. Jedyne co musze przetrwać to najbliższy miesiąc i będziemy na
swoją wyłączność. Ja wracam z Włoch za trzy tygodnie, a Harry tydzień później. Nie
mogę teraz o tym myśleć. Tęsknie, ale nie chcę by tęsknota zmyła mi
teraźniejszość z oczu.
HARRY
Ciągłe
próby, wywiady, sesje i koncerty, doprowadzały całą naszą piątkę do takiego
stanu, że wieczorami jedyne co potrafiliśmy to paść na łóżko i odpłynąć. Ja
jednak, zmuszałem się by znaleźć chwilę na krótką rozmowę z Meg. Tego wieczoru
nie było inaczej. Ledwo patrząc na oczy znalazłem laptopa i włączyłem Skypa.
Jak co dzień przy zdjęciu mojej ukochanej widniała zielona kropka. Jest.
Nacisnąłem zieloną słuchawkę i czekałem, aż na ekranie pojawi się widok mojego
okruszka. Potargane brąz włosy, podkrążone niebieskoszare oczy i delikatny
uśmiech. Widok Meggie w takim stanie, doprowadzał moje sumienie do poczucia winy.
Moim pomysłem były codzienne rozmowy.
- Hej.- jej cichy głos rozbrzmiał w pokoju.
Przenikliwym wzrokiem czekała na moją reakcję. Uśmiechnąłem się słysząc jak
wymawia to nic nie znaczące ‘Hej’.
- Jak się czujesz?
- Na pewno nie lepiej niż ty. Skarbie, wyglądasz jak
tysiąc nieszczęść.- to mnie kobieta pocieszyła. Ona nawet niewyspana, wygląda
jak bogini, ale już ja okropnie.
- Dzięki za komplement.- prychnąłem spoglądając w
jej tęczówki. Uśmiechnęła się szerzej, odwzajemniając moje spojrzenie. Nie
potrzebowaliśmy słów, aby wyrazić co w tej chwili czujemy. Tęsknotę. Najmocniej
na świecie. Nie wiem czemu pozwoliłem jej jechać. Wiem, że nie jest tam sama.
Już ja o to zadbałem. Zmusiłem Kate by z nią pojechała i poprosiłem Lou, który
namówił Jamie, aby ta również pojechała z Meg, gdy będzie mogła. Niestety nawet
to nie sprawia, że czuję się lepiej.
- Halo, ziemia do Harrego.- z zadumy wyrwał mnie
głos mojej ukochanej.
- Przepraszam, zamyśliłem się.
- Harry, wiem że się martwisz, ale obiecuje Ci, że
nie masz czym. Jest tu ze mną Kate, Jamie. Emily przylatuje jutro do Gabriela.
Naprawdę wszystko w porządku. Idź lepiej już się połóż. Nienawidzę jak
próbujesz udawać przede mną, że nie
jesteś zmęczony. Idź spać. Niedługo się zobaczymy.- wiedziałem, że nawet przez
ekran komputera ona czyta ze mnie jak z otwartej księgi. Również w pewnym
stopniu nienawidzę tych rozmów. Jest już w pół do dwunastej w Nowym Jorku, a
ona jest o sześć godzin do przodu. Specjalnie dla mnie Meg wstaje o piątej, aby
móc przez dwie minuty ze mną pogadać. Jestem potworem zmuszając ją do tego. Z
drugiej strony to był jej pomysł.
- Dobrze. Dobranoc, Kocham Cię. Nie zapomnij o tym.
- Harry, powtarzasz mi to codziennie od trzech lat.
Jak mam zapomnieć?- uśmiechnęła się delikatnie, co z chęcią odwzajemniłem i
zakończyłem połączenie. Meggie miała rację. Jestem padnięty.
Następnego
dnia mieliśmy wolne, więc wyspałem się za wszystkie czasy. Obudził mnie dopiero
Niall, którego żołądek nawet w fazie snu domaga się jedzenia. Głupek, musiał
zamówić sobie śniadanie, co w jego przypadku nie obeszło się bez budzenia
wszystkich.
Zjedliśmy
razem z blondynem śniadanie, po tym jak już go opierdzieliliśmy za wczesną
pobudkę. Po posiłku, wziąłem szybki prysznic i ubrawszy czarne rurki i biały
t-shirt, miałem ochotę wyjść z hotelu.
- A ty gdzie?- krzyknął Louis z kanapy. Jego metoda
na zabicie czasu w jedyny dzień wolny było siedzenie przed telewizorem. To samo
robi w Londynie.
- Muszę coś załatwić.
- Zaczekaj, pójdę z tobą.- i tak o to, moje wyjście
opóźniło się o jakąś godzinę i razem z przyjacielem zjedliśmy obiad na mieście.
- Jak już mnie wyciągnąłeś z hotelu, możesz mi
wytłumaczyć gdzie idziemy?- nie no ja nie mogę. Jakbym to ja zmuszał go do
wychodzenia. Już dawno wróciłbym, ale nie on musi chodzić za mną wszędzie. Ręce
mi opadają.
- Nie zmuszałem Cię do wychodzenia, więc jeśli w
planach miałeś pospędzanie czasu ze mną, to muszę Cię rozczarować, mam plany.
- Nie!- krzyknął z teatralną miną. Jak mnie ten
człowiek czasami wkurza.- Ty masz kogoś na boku. No poczekaj, niech tylko się
Meg dowie, a ze ślubu nici.
- Umiesz dotrzymać tajemnicy?- spytałem, chociaż
dobrze znałem odpowiedź. To z Tommo miałem najlepszy kontakt i już nie raz
udowodnił mi, że mogę na nim polegać.
- Aj, aj kapitanie.
MEGGI
Już
nie mogę się doczekać. Za sekundę wyląduję samolot, a z niego wysiądzie mój
przystojny chłopak. Wróciłam z Włoch z lekką opalenizną, walizką pełną pamiątek
i aparatem pełnym wspomnień. Było cudownie. Dziewczyny bawiły się rewelacyjnie
i miałam szczęście nie raz do niech dołączyć. Taki babski wyjazd nam się
przydał. Poznałyśmy się jeszcze lepiej i teraz nie mam wątpliwości, że są to
moje przyjaciółki na całe życie.
Razem
z Kate, Connie, Jamie i Chloe czekałyśmy na lotnisku, aż pokażą się nasi
chłopcy. Nie wierzę, że pół roku minęło mi tak szybko. Miałam pełne ręce roboty
i nawet nie zauważyłam, kiedy była pora pakować walizki.
- Idą- wskazała palcem Jamie piątkę chłopaków. Byli
wypluci z życia, ale uśmiechnięci. Od razu dostrzegłam Harrego, ale by nie
robić mu wstydu poczekałam grzecznie, aż podejdzie bliżej. Pierwszą rzeczą jaką
zrobiłam, gdy już stał obok mnie, było wessanie się w jego cudowne usta. Czułam
jak uśmiecha się przez pocałunek, przez co ja również zaczęłam się uśmiechać.
- Tęskniłem.- szepnął, spoglądając mi w oczy, gdy
już się od siebie oderwaliśmy.
- Ja bardziej.- dziewczyny widocznie, też się
stęskniły, bo rzuciły się swoim ukochanym na szyję. Cieszyłam się widząc całą
naszą paczkę zadowoloną.
Myślałam,
że po powrocie do Londynu, znowu będę miała Harrego na wyłączność, ale ten
zniknął z samego ranka, zostawiając mnie samą w zimnym łóżku. Niechętnie
zwlekłam się na dół i dostarczyłam poranną porcję kofeiny.
- Dzieńdoberek.- z dobrym humorem w kuchni zagościł
Lou od razu dosiadając się do mnie.
- Wiesz może gdzie jest Harry?
- Myślałem, że śpi.- na twarzy najlepszego
przyjaciela mojego chłopaka, zagościło zdziwienie. Nie mogłam rozpoznać czy
chłopak kłamał. Znałam zdolności aktorskie Tommo i nie zdziwiłabym się, gdyby
Harry znowu coś knuł. Z drugiej strony zaniepokoiłam się słysząc to z ust
szatyna.
- Aha. Okey.- szepnęłam i szybkim krokiem
skierowałam się do sypialni. Próbowałam wielokrotnie dodzwonić się do bruneta,
ale dupek nie odbierał. Nie widzieliśmy się poł roku, a on od tak z rana znika.
Bez chodź by karteczki wyjaśnienia. Do oczu napłynęły mi łzy. A co jeśli on ma
inną? Zaczęłam mocno rozważać tą opcję. Nie żebym nie wierzyła Harremu, ale
nigdy się tak nie zachowywał.
Cały
dzień przesiedziałam w pokoju. Nie miałam ochoty nic jeść, ani pić. Zasmuciło
mnie zniknięcie Hazzy. Gdy zaczęło się ściemniać już totalnie straciłam
nadzieję. Na moje nieszczęście do pokoju weszły dziewczyny, widząc pewnie moją
całą czerwoną od płaczu twarz.
- Zabiję gnojka jak to się już wszystko skończy, za
to że doprowadził Cię do takiego stanu.- zbulwersowała się Kate. Spojrzałam na
nią niezrozumiale, na co ta tylko westchnęła i weszła mi do garderoby.
- Co ty robisz?- spytałam ją, wychodząc z łóżka.
- Wybieram Ci sukienkę, no już idź się myć.-
wskazała mi ręką na drzwi od łazienki. Chciałam zadać jakieś pytania,
kompletnie nic nie rozumiałam z tej sytuacji. Niestety wzrok jakim obdarzyła
mnie przyjaciółka, pokazywał abym się nie sprzeciwiała i robiła co każe. Niechętnie
wzięłam prysznic i owinięta w ręcznik weszłam do sypialni. W środku siedziała
teraz już tylko Kate z rękoma założonymi na piersi.
- Ubieraj się.- wskazała mi białą bieliznę i
błękitną sukienkę do ziemi. Skąd ona coś takie wytrzasnęła z mojej garderoby?-
Nie mamy wieczności.- ze znakiem zapytania na twarzy, ubrałam się w to co
dziewczyna mi wskazała, po czym usiadłam na krześle przy toaletce. Kate bez
słowa, zaczęła przygotowywać mi delikatny makijaż i fryzurę. Nie żeby coś, ale
możemy ktoś wytłumaczyć co tu się do jasnej cholery dzieje?
Zaraz
po przygotowaniu przez przyjaciółkę, wsadziła mnie do limuzyny, która wydawała
mi się przez wieczność jechać. Nic z tego nie rozumiałam. Gdy dojechaliśmy, kierowca
bez słowa otworzył mi drzwi i pomógł wysiąść. Nie miałam bladego pojęcia, gdzie
ja jestem. Wywiózł mnie na jakieś odludzie.
O
mały włos zawału nie dostałam, gdy zza drzew wyłonił się Louis. Louis? Co tu do
cholery jasnej robi Louis? Gdzie jest Harry? O co tu chodzi?
- Lou? O co tu chodzi? Nic nie rozumiem.- patrzyłam
na chłopaka ubranego w biała koszulę i czarne spodnie z przerażoną miną. On
uśmiechną się tylko tajemniczo i pokazał abym wzięła go pod ramię. Stawiając
niepewnie w wysokich szpilkach kroki, zrobiłam co kazał. Bez słowa zaczął
prowadzić mnie przez leśną dróżką oświetloną świecami. Rozglądałam się dookoła,
ale nie potrafiłam poukładać układanki w całość.
Chłopak
doprowadził mnie do środka ciemnego lasu, który oświetlały jedynie świece. Chciał
mnie zostawić, ale w porę złapałam jego nadgarstek.
- O co w tym wszystkim chodzi Tomlinson?- spojrzałam
w oczy szatyna akcentując dobrze każde słowo. Miałam dość zabawy w kotka i
myszkę.
- Musisz iść do końca sama.- powiedział
beznamiętnie, odwracając się i kierując w drogę powrotną.
- Obiecuję, że urwę Ci jaja jeśli za sekundę nie
powiesz mi o co w tym wszystkim chodzi!- krzyknęłam, ale nie zrobiło to na
Tommo wrażenia. Wkurzona, zaczęłam kierować się w przeciwną stronę. Nie czułam
strachu, może dlatego że krew buzowała mi ze złości. Nie przypuszczałam, że
wszystkie negatywne emocje opadną, gdy zobaczę co czeka na mnie na końcu drogi.
Zawsze wiedziałam, że
Harry jest wariatem, ale tym razem przerósł samego siebie. Przed sobą miałam
wielką polanę pełną świeczek ustawionych w okręgu. Na samym środku stał Styles,
odwrócony do mnie plecami. Ubrany w idealnie dopasowany garnitur. Powoli
zaczęłam kierować się w jego stronę. Widocznie usłyszał moje kroki, bo odwrócił
się w moją stronę. Jego oczy wydawały się prawie czarne w tym świetle, ale
nawet to nie sprawiło, że nie widziałam w nich zestresowania. Widząc jak
nerwowo przełyka ślinę, próbowałam poukładać na nowo puzzle. Gdy już stanęłam
naprzeciwko bruneta, próbowałam znaleźć odpowiedź w nim.
- Harry,…- próbowałam coś powiedzieć, ale język
ugrzązł mi w gardle. Penetrowałam wzrokiem każdy skrawek twarzy chłopaka. Nie
rozumiałam, gdzie jestem i po co, ale to się teraz nie liczyło. Był tylko on.
Po
chwili uklęknął na jedno kolano wyjmując z kieszeni marynarki czarne
pudełeczko. Wzięłam gwałtowny wdech domyślając się, co za sekundę się wydarzy.
- Obiecuję kochać Cię każdego dnia mocniej niż
wczoraj. Dbać o każdy milimetr twego ciała, aby zawsze było tak idealne jak
jest teraz. Obiecuję być przy tobie, w każdej ważnej sekundzie twojego życia i
wspierać wszystkie twoje decyzje. Obiecuję być dla ciebie przyjacielem z
ramieniem do wypłakania się i z uszami nadstawionymi do wysłuchania każdego
twojego problemu. Obiecuję być z tobą do końca moich być. Oddaję Ci siebie
całego. Kocham Cię.- otworzył czarne wieko ukazując w nim pierścionek.- To jest
moja cała obietnica. Będę twój do końca swoich dni, jeśli mi pozwolisz.-
skończył wpatrując się głęboko w moje oczy. Gdy tylko zaczął wzbierały się w
nich łzy. Patrzyłam na niego, czując ciepło na sercu. Ono już znało odpowiedź.
- Tak.- wyszeptałam uśmiechając się. Poczułam jak
delikatnie wkłada mi na palec pierścionek. Wstając spojrzał jeszcze raz w moje
oczy pełne łez szczęścia. Starł jedną z mojego policzka dokładnie mi się
przyglądając, po czym patrząc na moje usta. Zrobiłam to samo patrząc na jego.-
Na co czekasz?- wbił się w moje wargi, mocno i zachłannie wyrażając wszelki
odczuwane przez niego teraz emocje. Nie byłam mu dłużna. Do mych uszu zaczęły
dobiegać oklaski i wiwaty przyjaciół, a ja jedyne na co miałam teraz ochotę to
wywrócenie oczami.
- Idiota.- powiedziałam, gdy już oderwał się od
moich ust. Uśmiechnął się szeroko, wpatrując się we mnie wesołymi oczami.
jestem pierwsza jee!!! to było takie ovifjhdnemwkfj gdy on uklęknął i powiedział swoja mowę . Czytałam tego bloga od początku i jestem prze szczęśliwa ! KOCHAM TE OPOWIADANIE
OdpowiedzUsuńAww *,* naprawdę cudowny. Julx masz talent! Bardzo mi się podobał :D <3
OdpowiedzUsuńNormalnie super!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńEj czy ta autorka Epilogu ma jakiegoś bloga? Proszę jeśli tak to podajcie mi link! To już któraś z kolei która ma taki talent jak Ty! Chociaż Ciebie Kochana nikt nie przebije <3 A wiec tak... Napisz jeszcze bloga z Hazzą! Plz *-*
OdpowiedzUsuńProszę proszę proszę,błagam błagam błagam!
Posiadam bloga :) zobacz komentarz na dole :)
UsuńJuxx
Jaki super ♡♡♡
OdpowiedzUsuńDolaczan sie do pytania i bloga autorki
A hesli go nie ma to niech zacznie pisac ;**
Marta
Jeny ten epilog jest cudny *o*
OdpowiedzUsuńBoże, dziękuje :'))))) Strasznie się ciesze, że się podoba epilog. Sama się popłakałam pisząc końcówkę. Jak ktoś chce to owszem mam bloga, nawet nie jednego :P
OdpowiedzUsuńhttp://fuck-u-i-love-u-xxx.blogspot.com/
http://because-i-m-happy.blogspot.com/
Jeszcze raz strasznie dziękuję za pozytywne opinie, to dla mnie wiele znaczy ;)
Gratuluję wygranej. Świetny epilog
OdpowiedzUsuń